niedziela, 26 stycznia 2020

"No More Tears" - Ozzy Osbourne [Recenzja]


Ozzy Osbourne kolejną dekadę rozpoczął z zespołem, który zdążył już okrzepnąć i zgrać się podczas koncertów. Do pisania przystąpili więc sam Ozzy, gitarzysta Zakk Wylde oraz perkusista. Do trzech piosenek dopisany jest ponadto perkusista Randy Castillo, a utwór tytułowy Osbourne i Wylde tworzyli wspólnie z basistą Mike'iem Inezem (który zajął miejsce basisty w zespole Ozzy'ego po odejściu Boba Daisley'a), a także z producentem nagrania, Johnem Purdellem. Dodatkowo Ozzy do pomocy przy tworzeniu utworów zaprosił swojego dobrego przyjaciela, lidera zespołu Motörhead, Lemmy'ego Kilmistera. Lemmy napisał teksty do sześciu utworów, a ostatecznie na płytę trafiły 4 z nich.
Album ten to ostatni longplay Ozzy'ego, na którym pojawiają się Randy Castillo i Bob Daisley. Z basistą Osbourne nie raz się schodził i rozchodził, jednak tym razem pożegnali się na stałe. Mimo, że w teledyskach i na trasie promującej album, widać Mike'a Ineza, to nie zagrał on na płycie ani jednego dźwięku (chociaż intro basowe do utworu tytułowego jest jego autorstwa).
Album No More Tears ukazał się 17 września 1991 roku i został bardzo ciepło przyjęty, przynosząc Ozzy'emu sukces zarówno artystyczny, jak i komercyjny, bowiem do dziś płyta pokryła się sześciokrotną platyną. 

Zaczyna się prawdziwym ciosem. Mr. Tinkertrain był piątym singlem płyty, co może zastanawiać. Tekst opowiada bowiem o pedofilii z perspektywy... pedofila. Rozpoczyna się rozmową dzieci, które szukają swojej koleżanki. Przerwana ona (rozmowa, nie koleżanka) jednak zostaje dźwiękami z pozytywki, które powoli ustępują. Po jej zakończeniu od razu zostajemy zaatakowani potężnym, mocarnym i ciężkim riffem. Potem wchodzi Ozzy i już na pierwszy rzut ucha słychać, w jak dobrej formie wokalnej się znajduje. Owszem, piosenka ma tak chwytliwy refren, że nie sposób nie dać się porwać, jednak przy tym absolutnie nie jest pozbawiona potężnych, metalowych uderzeń, które potrafią zwalić z nóg. Zwrotki są nieco lżejsze, jednak też nie całkiem, bowiem w drugiej połowie każda zdecydowanie przyspiesza. Potem mostki i wreszcie przebojowe refreny. Wszystko to prowadzi do znakomitego zwolnienia, które przypominać może wycięty fragment z jakiejś ballady Ozzy'ego. Zostaje to jednak przerwane ostrym, szybkim i brutalnym solo Wylde'a. Potem znowu powolne rozpędzanie, ostatni refren i koda, która niezmiennie wywołuje ciarki na całym moim ciele. Mr. Tinkertrain to jeden z moich ulubionych utworów Ozzy'ego i idealnie otwiera longplay.


Close the curtains and turn out the lights
Beneath my wing it's gonna be alright
A little secret just for you and me
I've got the kind of toys you've never seen
Manmade and a bit obscene
Little angel come and sit upon my knee

W kolejnym utworze, czyli I Don't Wanna Change the World palce maczał już niezawodny Lemmy, pomagając napisać Ozzy'emu jeden z lepszych tekstów, jakie Książę Ciemności zaśpiewał. Piosenka opowiada o tolerancji dla świata, ale również o "bardzo wierzących" widzach, którzy nieustannie oskarżali Ozzy'ego o bycie satanistą i sprzeniewierzanie się "boskim prawom". Z tego wszystkiego powstał znakomity, dynamiczny i mocny kawałek z bardzo wysuniętą na pierwszy plan gitarą. Zwrotka jest bardzo dynamiczna, chociaż śpiewana przez Ozzy'ego niemal a capella, a refren tylko podbija przebojowość. Piosenką tą udało się też Ozzy'emu zdobyć nagrodę Grammy w kategorii Najlepsze Metalowe Wykonanie w roku 1994. Zasłużenie, bo Osbourne pokazał tu prawdziwą klasę. Znakomity kawałek.

Tell me I'm a sinner I got news for you
I spoke to God this morning and he don't like you
You telling all the people the original sin
He says he knows you better than you'll never know him

Czas na pierwsze zwolnienie. Ballada Mama, I'm Coming Home po dziś dzień pozostaje jednym z najbardziej znanych utworów Ozzy'ego. Nic dziwnego, bo to jedna z najpiękniejszych rzeczy, które stworzył. Osbourne zaczął tworzyć tekst, jednak po zaledwie kilku wersach utknął w martwym punkcie i nie wiedział, w którą stronę pójść. O pomoc poprosił więc Lemmy'ego, który błyskawicznie dopisał słowa. "Mama" to pseudonim, którym Ozzy nazywa Sharon. No, ale teraz coś o muzyce. Zaczyna się partią akustyczną i właściwie ciągnie się ona aż do mostka, w którym wchodzi gitara elektryczna, perkusja i wszystko nabiera właściwego ciężaru. Warto zwrócić uwagę na solo, w którym Zakk przechodzi samego siebie; dał sobie na wstrzymanie i nie "masturbuje" się zanadto, a jedynie pokazuje nieco bardziej stonowaną stronę swojej gry. I dobrze, bo czasami miej znaczy więcej. Znakomicie radzi też sobie Osbourne, który najpierw śpiewa cicho i lirycznie, by po chwili wydzierać się melodyjnie i z sercem, jak tylko on potrafi. Przepiękna piosenka.

You took me in and you drove me out
Yeah, you had me hypnotized
Lost and found and turned around
By the fire in your eyes

I've seen your face a thousand times
Every day we've been apart
I don't care about the sunshine, yeah
'Cause Mama, Mama I'm coming home

No, ale Ozzy nie byłby sobą, gdyby dał nam zbyt długo odpoczywać, więc kontynuujemy z Desire, czyli typowym dla artysty, agresywnym, mocnym i ciężkim kawałkiem o jego miłości do rocka. I w tej piosence również pomógł mu Lemmy, który zresztą nawet nagrał jej cover, który ukazał się na pośmiertnej płycie lidera Motörhead, Under Cöver. Najpierw mamy niespieszny gitarowy wstęp i dopiero po niecałej minucie ruszamy pełną parą. Ozzy znakomicie wydziera się w zwrotkach, po których następuje sprawne przejście do jeszcze głośniejszych i bardziej dynamicznych refrenów. 

I always knew what I wanted to be
I knew for sure, I knew for sure
Always knew it was them or me
I wanted more, more and more
It's all right, it's O.K.
None of them people gonna take it away
They don't know like I know
And I can't stop 'cause it drives them crazy

I przyszedł w końcu czas na najlepszy numer płyty. Utwór tytułowy. No More Tears. Ze swoim czasem trwania (prawie 7 i pół minuty) jest to najdłuższy utwór nagrany przez Ozzy'ego, jeśli chodzi o jego solową dyskografię. Jednak ani przez chwilę nie ma na co narzekać. Rozpoczynamy fajnym, choć krótkim, basowym intro, by po chwili przejść do patetycznych klawiszy i Zakka grającego tu techniką slide. Po chwili wchodzi jednak Ozzy śpieając a capella jedną z najlepszych linii melodycznych, jakie wymyślił. Po latach przyznał, że tekst ten opowiada o seryjnym mordercy, który mordował prostytutki i utwór ten opowiada właśnie o jednym z takich przypadków. Podobnie jak w przypadku Mr. Tinkertrain opowieść jest prowadzona z punktu widzenia oprawcy. Po każdej zwrotce mostek prowadzi nas do prostego, acz chwytliwego refrenu. Do dziś pamiętam mój pierwszy raz z tą piosenką. Dopiero poznawałem wtedy Ozzy'ego i akurat zacząłem słuchać tej płyty i bardzo mi się podobała. Jednak, kiedy usłyszałem tę piosenkę, najpierw musiałem ją powtórzyć sobie ze 3 razy, by dopiero móc pójść dalej. Słuchałem jak zahipnotyzowany. I dziś słucham tego z tym samym uczuciem podniecenia i zafascynowania. Trudno w pełni opisać, co tu się dzieje. Po prostu warto tego posłuchać.

So now that it's over can't we just say goodbye?
I'd like to move on and make the most of the night
Maybe a kiss before I leave you this way
Your lips are so cold I don't know what else to say

I never wanted  it to end this way my love, my darling
Believe me when I say to you in love I think I'm falling here

No more tears

S.I.N. (podobnie, jak w przypadku N.I.B. kropki zostały postawione, by dodać tytułowi więcej charakteru i tajemniczości) rozpoczyna się, jak typowa ballada Osbourne'a, jednak po chwili przechodzi w kolejny, znakomity hard rockowy numer. Muszę powiedzieć jednak, że uwielbiam ten kawałek, jednak nie utrzymał poziomu poprzednich pięciu. Powtórzę: nie chodzi o to, że jest słaby, ale o to, że po przednie były po prostu za dobre. W pewnym momencie musiała się noga omsknąć i to jest właśnie ta chwila. Mimo, że uwielbiam ten utwór, te rozpędzone zwrotki, wpadające w ucho refreny, a zwłaszcza te rozładowanie napięcia po nich, to muszę powiedzieć, że to najsłabszy numer na stronie A.

Shattered dreams lay next to broken glass
I wonder if tonight will be my last
 I need an angel who can rescue me
To save me from my mental symphony

I can hear 'em, I can hear 'em
Someone wake me when it's over
I can see 'em, I can see 'em
I can see 'em over and over again

Hellraiser to ostatnia już na tej płycie piosenka, z którą pomógł Ozzy'emu Lemmy. Po raz kolejny opowiada ona o ciągłej tułaczce i przygodnym życiu rockandrollowca. Piosenka ta to po prostu ciężki, mocarny heavy metalowy numer pełną gębą, pełen popisów gitarowych Zakka, oraz jednej z najwyższych wokalnych partii Ozzy'ego w karierze. Zdecydowanie to najcięższy utwór na płycie i nie dziwne, że sięgnął po niego także Lemmy, wykonując go na albumie swojej grupy, March ör Die. Oba wykonania zasługują na uwagę, choć do mnie przemawia bardziej wersja Księcia Ciemności.

Walking out on another stage
Another town, another place
Sometimes I don't feel right
Nerves wound up too damn tight
People keep telling me it's bad for my health
But kicking back don't make it
Out of control, I play the ultimate role
But that's what lights my fire

Jedyną piosenką z płyty, która całkiem do mnie nie przemawia jest ballada Time After Time. Nie jest to tak, że jej jakoś bardzo nie lubię, albo pomijam ją jak leci. Po prostu przelatuje sobie w tle i nie wywołuje we mnie absolutnie żadnych uczuć. Tu są po prostu lepsze piosenki (ba, nawet lepsze ballady) i niestety Time After Time zostaje daleko w tyle. O wiele lepiej w to miejsce pasowałby Don't Blame Me lub Party With the Animals, które zostały dołączone do wznowienia płyty, jako odrzuty (ale jak te piosenki mogły zostać odrzucone, to doprawdy ciężko pojąć).

Time after time
I can hear them whispering
Shadows in the rain
Thinking how it might have been

Time after time
Line after line you broke me


Niespiesznie rozwija się Zombie Stomp, fundując nam półtorej minuty perkusjonaliów i dziwacznych odgłosów gitary. Warto jednak poczekać, bo jest to kolejny przebojowy, niepozbawiony jednak heavy metalowego ciężaru i hard rockowego rozpędzenia utwór. Nie zostaje może w głowie tak długo, jak reszta, jednak zabawny i wpadający w ucho refren z pewnością jest wart uwagi.

Flirting with disaster
Morning after killing me again
Hiding from the laughter
And the demons dancing round my brain

Always dancing on thin ice
I gues I'll have to pay the price
Hey, hey, do the Zombie Stamp
Thinkin' how it could have been
If I had never let them in
Hey, hey, do the Zombie Stomp

Początek A.V.H. (po rozszyfrowaniu otrzymujemy Aston Villa Highway) przywodzi na myśl piosenkę śpiewaną na Dzikim Zachodzie, gdzieś w jakiejś kantynie pośrodku niczego, w opustoszałym miasteczku. Na szczęście to tylko zmyłka, gdyż po chwili wchodzą gitary, wokal Ozzy'ego i wszystko wraca na właściwy tor. Piosenka ta bardziej niż dokonania Ozzy'ego, przypomina mi utwór, który mógłby na swój kolejny album nagrać Alice Cooper. Na szczęście uwielbiam twórczość Króla Horror Rocka, więc i ten kawałek Księcia Ciemności przypadł mi do gustu i fajnie usłyszeć Osbourne'a, w nieco innej melodyce, chociaż piosenka ma również sporo cech wspólnych z resztą twórczości Ozzy'ego. 

Riding on a train that I can't control
No one else to blame and I can't let go
In the darkness I can feel
The things that makes me crazy
Hands of madness cold as steel
I find it quite amazing

Road to Nowhere to godne zakończenie longplaya. Jest to ballada z gwałtownymi zaostrzeniami w refrenach. Najpierw mocny początek, by Ozzy lirycznie mógł wyśpiewać zwrotkę, która zostaje szybko zastąpiona o wiele cięższym i głośniejszym refrenem. O tej piosence nie umiem napisać nic ponadto, że jest to jedna z moich ulubionych ballad Osbourne'a. Wspaniały koniec płyty. Godzina minęła jak z bicza strzelił.

I was looking back on my life
And all the things I've done to me
I'm still looking for the answers
I'm still searching for the key

The wreckage of my past keeps haunting me
It just won't leave me alone
I still find it all a mystery
Could it be a dream?
The Road to Nowhere leads to me


No More Tears to zdecydowanie mój ulubiony album Ozzy'ego. Nie wiem, czy jest najlepszy (bo tutaj ma godnego rywala w postaci Diary of a Madman), ale na pewno jest to moje ulubione dokonanie płytowe Księcia Ciemności. Znalazł on tu bowiem doskonały "złoty środek" między połączeniem ciężkiego heavy metalowego brzmienia z hard rockowym wykopem i przebojowymi, chwytliwymi melodiami. Na 11 piosenek mamy tu aż 3 ballady, jednak każda (z wyjątkiem Time After Time) prezentuje wysoki poziom. Zakk okrzepł trochę i udało mu się znaleźć własny styl i przyznam się, że to mój ulubiony gitarowy album z Zakkiem. Później zaczął się już nadmiernie popisywać, robić za dużo tzw. "palcówek" i po prostu gwiazdorzyć. Tutaj zachowuje jeszcze pokorę, ale jednocześnie jest pewny siebie. Może to dlatego riffy i solówki wychodzące spod jego palców są tak znakomite. No i Ozzy. Ten gość przeszedł tu po prostu samego siebie. Każda melodia, którą tu wyśpiewuje to po prostu materiał na przebój, a i jego wokale i zaangażowanie w głosie to coś nie do opisania. Śpiewa tu najlepiej od czasów Black Sabbath i w każdą piosenkę wkłada całe serce, nic nie jest tu śpiewane na autopilocie (jak miało to miejsce na The Ultimate Sin). Jeszcze tylko mała uwaga odnośnie Don't Blame Me i Party With the Aimals: jak te piosenki nie mogły trafić na album? Moim zdaniem lepiej sprawdziłyby się zamiast Time After Time i A.V.H. Szkoda po prostu, że tak dobre utwory zostały zmarnowane. Nie ma jednak co marudzić, bowiem No More Tears, mimo że nie jest idealny, już chyba na zawsze pozostanie dla mnie szczytowym osiągnięciem Księcia Ciemości.

Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"PWRϟUP" - ACϟDC [Recenzja]

Po tragicznej śmierci Bona Scotta w 1980 roku, zespół ACϟDC z pewnością nie miał z górki. Zdarzało się wiele zawirowań, jednak chyba kolejną...