czwartek, 25 kwietnia 2019

"Imagine" - John Lennon [Recenzja]


Płyta John Lennon/Plastic Ono Band ukazała się w 1970 roku, ale ex-Beatles nie próżnował, gdyż już w kolejnym roku wypuścił w świat swoje kolejne dziecko, które określał, jako "Plastic Ono Band polane czekoladą i gotowe do publicznej konsumpcji". Już właściwie z tego jednego zdania można wywnioskować, w jakim nastroju będzie utrzymany album: będzie intymnie, prywatnie, czasem ostro, ale i melodyjnie.
John, wraz z towarzyszącymi mu sprawdzonymi muzykami, zamknął się w studiu Tittenhurst Park, gdzie z pomocą wziętego producenta, Phila Spectora, rozpoczął pracę nad następcą ascetycznego debiutu. Towarzyszyła mu - oczywiście - Yoko Ono. Na podstawie jej pomysłu zresztą, Andy Warhol wykonał, ikoniczną już dziś, okładkę (chociaż początkowo miało to wyglądać nieco inaczej - chmury miały być tylko w oczach Johna - jednak gdy cała trójka na to spojrzała, Yoko zasugerowała, by to odwrócić, czyli zdjęcie Lennona prześwietlić chmurami).
Dwie piosenki na płycie to odpowiedź na przypuszczone przez Paula ataki na Johna i Yoko na jego longplayu Ram. Lennon postanowił je odeprzeć, a dodatkowo pozwolił sobie na jeszcze jedną uszczypliwość względem byłego kolegi. Mianowicie: do oryginalnego wydania dodawana była pocztówka, na której Lennon trzyma za uszy świnie. Była to jasna parodia okładki Ram, na której Paul trzyma za rogi barana. McCartney zakończył tę wojnę jeszcze w tym samym roku na pierwszym albumie grupy Wings, Wild Life, pojednawczym Dear Friend. Możliwe, że powiedział, co miał do powiedzenia, ale znając wyrachowanie Paula, mógł po prostu zdać sobie sprawę, że John jest za cięty i ma za dużą wprawę w takich pojedynkach; mógł więc po prostu poczuć, że z nim nie wygra.
Płyta ta to największy komercyjny sukces Lennona, a także najlepiej sprzedające się dzieło któregokolwiek byłego członka The Beatles.


Imagine to nie tylko najbardziej znany kawałek Lennona, ale i najpopularniejszy utwór któregokolwiek ex-Beatlesa. Ta oparta na delikatnym brzmieniu fortepianu ballada, tekstowo jest lewicowym manifestem o utopijny świat (choć John odcinał się od poglądów komunistycznych). Do powstania tych słów zainspirowała go Yoko Ono; pewnego dnia, leżąc w łóżku zaczęła mówić do niego "Wyobraź sobie to, wyobraź sobie tamto...". John zerwał się wtedy, usiadł do fortepianu i w rekordowym czasie napisał całą piosenkę. Jak ta piosenka brzmi po upływie niemal pół wieku? Wciąż znakomicie. Wciąż może poruszać i wciąż słuchane jej daje nadzieję na lepsze jutro. Refren wpada w ucho, a melodia jest naprawdę przepiękna. Utwór-wizytówka Johna i całej jego post-beatlesowskiej twórczości (choć mało reprezentatywny dla reszty jego solowych utworów). Dziś piosenka ta jest uznawana za jeden z najlepszych utworów wszech czasów i zajmuje poczesne miejsca na listach najbardziej wpływowych numerów. Ciężko się temu dziwić. Świetna rzecz.

Imagine there's no country
It isn't hard to do
Nothing to kill or die for
And no religion too
Imagine all the people
Living life in peace

You may say I'm a dreamer
But I'm not the only one
I hope someday you'll join us
And the world will be as one

Crippled Inside to już rzecz utrzymana bardziej w stylistyce country. Jest to pierwszy atak na Paula McCartneya (chociaż tu jeszcze raczej łagodny). Trzeba przyznać, że wojnę zaczął właśnie Paul na swoim albumie Ram, krytykując Lennona w Too Many People. Wściekły John doszukał się też ataków na swoją osobę w utworach: Dear Boy, Back Seat of My Car oraz singlowym Another Day. Te podejrzenia są jednak bezpodstawne, gdyż McCartney wypierał się bowiem później ataków w tych trzech numerów, wskazując na inne, bardziej przekonujące, inspiracje. Przyznam się, że mimo że piosenka jest naprawdę przyjemna i wciąż na poziomie, to jest to mój najmniej lubiany moment Imagine. Nie dlatego, że jest słaby, ale po prostu poprzeczka jest zawieszona zbyt wysoko.

You can go to church and sing a hymn
You can judge my by the colour of my skin
You can live a lie until you die
One thing you can't hide
Is when you're crippled inside

Well now, you know that your cat has nine lives
Nine lives to itself
But you only got one
And a dog's life ain't fun
Mamma, take a look outside

Najstarszą piosenką na płycie jest Jealous Guy. Napisana została w 1968 roku, w okresie sesji do "Białego Albumu" Beatlesów. Nosiła wtedy jednak tytuł Child of Nature i muszę przyznać, że tamta wersja w ogóle mnie nigdy nie urzekała. Nie ze względu na melodię - bo ta jest fenomenalna - ale przez tekst, który po prostu jest bardzo naiwny. Tutaj jednak John prezentuje już nieco dojrzalsze słowa, z którymi może utożsamiać się niejeden słuchacz. Jest to kolejna po Imagine balladowa wizytówka płyty, która za każdym razem mnie urzeka swoim wdziękiem i delikatnością. Wpadający w ucho refren i delikatny wydźwięk całości. Tak subtelnie Lennon grywał bardzo rzadko, a tu mamy to w najlepszym wydaniu.

I was dreaming of the past
And my heart was beating fast
I began to lose control
I din't mean to hurt you
I'm sorry that I made you cry
I didn't want to hurt you
I'm just a jealous guy

It's So Hard to pierwszy mocniejszy cios na płycie. Nie ma tu już miejsca na balladowość. Całość utrzymana jest w bluesrockowej konwencji, a miejsce gitary bardzo często zajmuje saksofon. Lennon sięga tu po swoją charakterystyczną chrypkę, sprawiając że jest to jeden z najbardziej hipnotyzujących kawałków płyty. Może brak tu jakiegoś punktu kulminacyjnego, czegoś, gdzie całe napięcie znajdowałoby ujście, ale w przypadku tak zgrabnej kompozycji nie wydaje się to obowiązkowe. Ciekawie natomiast wypada zagranie głównego riffu przez smyczki. Tak bluesowo John jeszcze nie grał; saksofon i smyczki zamiast gitary elektrycznej, która tylko pobrzękuje gdzieś w tle? Oryginalne podejście do konwencji. Brawo!

You gotta live
You gotta love
You gotta be somebody
You gotta shove
But it's so hard, it's really hard
Sometimes I feel like going down

Jeżeli powiedziałem, że It's So Hard był hipnotyzujący, to I Don't Wanna Be a Soldier Mama to majstersztyk transowości. Gęsta faktura, znakomita gitara i prosty tekst to przepis na znakomity protest song, bo w tej kategorii traktować należy ten numer. Mamy tu nieskomplikowaną linię melodyczną i przez 6 minut właściwie nic nowego się nie dzieje, a mimo to... uwielbiam ten numer. Świetne, uzależniające granie, gdzie - mimo dość długiego czasu trwania - wciąż nie mamy tego dość.

Well, I don't wanna be a a rich man mama, I don't wanna cry
Well, I don't wanna be a poor man mama, I don't wanna fly
Well, I don't wanna be a lawyer mama, I don't wanna lie
Well, I don't wanna be a soldier mama, I don't wanna die

Delikatne zwolnienie mamy w Gimme Some Truth, choć absolutnie nie nazwałbym tego balladą. W tym gęsto tekstowym numerze, John wyrzuca z siebie kolejne zwrotki (a zwłaszcza refreny) z prędkością karabinu, plując na zakłamanie otaczającego go świata. Śpiewa, że ma już dość wszechobecnego fałszu i jedyne, czego oczekuje od wszystkich, to po prostu prawda. Trzeba przyznać, że muzyka jest jak najbardziej adekwatna do tego najbardziej zaangażowanego politycznie tekstu na tej płycie i spokojnie można go zestawić z takimi utworami jak Working Class Hero z poprzedniego longplaya, a także wydanym w tym samym okresie singla Power to the Pople. Piosenka ta może stanowić niejako zapowiedź kolejnej płyty Lennona, Some Time In New York City, która cała była przepełniona politycznymi manifestami. Nie jest to może mój ulubiony fragment albumu, ale słuchanie go dostarcza sporo przyjemności.

I'm sick and tired of hearing things
From uptight, short-sighted, narrow-minded hypocritics
All I want is the truth
Just gimme some truth
I've had enough of reading things
By neurotic, psychotic, pig-headed politicians
All I want is the truth
Just gimme some truth

Oh My Love to najbardziej beatlesowska rzecz na płycie. Najłagodniejsza strona Johna. Wszechstronny minimalizm, prosty i szczery tekst, a także delikatny głos Lennona. Nie zdarzyło mi się jeszcze podczas słuchania tego kawałka się nie wzruszyć. Piosenka, na której płycie by się nie znalazła, zdecydowanie podniosłaby poziom całości. Mi osobiście kojarzy się to bardziej z dokonaniami muzycznymi Paula (chociaż ten obudowałby to zapewne pompatyczną orkiestrą). Delikatnie, z wdziękiem, klasą, ale i bez przesady. Poruszający numer.

Oh my love for the first time in my life
My mind is wide open
Oh my love for the first time in my life
My mind can feel

I feel sorrow, I feel dreams
Everything is clear in my heart
I feel life, I feel love
Everything is clear in our world

How Do You Sleep? John wytacza już najcięższe działa wobec McCartneya. Mamy tu, momentami zahaczającego o hard rocka, bluesa ze znakomitymi partiami slide na gitarze, które zagrał George Harrison. Na perkusji usłyszeć można tu także Ringo Starra. Cała trójka gra w numerze, w którym Lennon pluje jadem na swojego byłego partnera w zespole. Tekst na początku - choć trudno w to uwierzyć - był jeszcze ostrzejszy. Mimo, że Yoko zachęcała go do większej bezkompromisowości, to jednak John ostatecznie posłuchał George'a i Ringo, którzy prosili o większe umiarkowanie. Nawet jednak po utemperowaniu, jest to niezwykle mocny cios, który musiał mocno sponiewierać McCartneya. John wyśpiewuje, że piękna twarz przeminie, ale muzyka Paula (którą określa tu jako "muzak") zostanie już na zawsze. Często jednak, skupiając się na warstwie tekstowej, wielu krytyków zapomina o tym, że jest to też znakomity muzycznie numer. Mamy tu dramatyczne smyczki, znakomite partie gitary (solo!), a także wpadający w ucho refren. Łagodniejsza melodia w połączeniu z tym tekstem mogłaby nie zrobić takiego wrażenia, jednak w połączeniu efekt jest piorunujący. Co prawda umieszczenie tego z antywojennym Imagine na jednej płycie to mocna niekonsekwencja ze strony Johna (zahaczająca nawet o hipokryzję), jednak ten utwór jest tak dobry, że można to wybaczyć twórcy.

A pretty face may last a year or two
But pretty soon they'll see what you can do
The sound you make is muzak to my ears
You must have learned something all those years
How do you sleep?
Oh, how do you sleep at night?

How? to kolejna delikatniejsza rzecz, opowiadająca o zagubieniu we współczesnym świecie. Może jest to zanadto przesłodzone, ale w sumie bardzo przyjemne i satysfakcjonujące. Szkoda, że jest to też jeden z najmniej znanych momentów płyty, bo zasługuje na pochylenie się nad nim. Właściwie sytuacja ma się tu podobnie jak z Crippled Inside - dobra i przyjemna rzecz, jednak nie dość dobra, by stawiać ją w jednym szeregu z poprzednikami.

How can I give love when I don't know what it is I'm giving?
How can I give love when I just don't know how to give?
How can I give love when love is something I ain't never had?
Oh no

You know life can be long
You've got to be so strong
And the world she is though
Sometimes I feel I've had enough

Oh Yoko!, czyli rzecz kończąca album, to pełen optymizmu i radości prościutki song napisany dla Yoko Ono - wielkiej miłości Lennona. Tekst tu jest tak prosty i banalny, jak nigdy wcześniej się Johnowi nie zdarzało. W połączeniu z tą prostą melodią, której jedynym zadaniem jest chyba wpaść w ucho, jest to jednak do wybaczenia. Bardzo przyjemna rzecz, której ciężko pozbyć się z głowy.

In the middle of a dream
In the middle of a dream I call your name
Oh Yoko
My love will turn you on


Imagine to bez wątpienia opus magnum Johna. Nie jest to jednak rzecz idealna i równa, jak oczekiwałoby się od dzieła życia takiego twórcy. Mamy tu delikatne spadki formy, ale natychmiast są one wynagradzane z nawiązką przez utwory po prostu wybitne. Lennon nie ogranicza się tu w tekstach tylko do zagadnień związanych bezpośrednio z nim (jak rzecz miała się na John Lennon/Plastic Ono Band). Znalazło się tu miejsce dla uniwersalnych miłosnych piosenek (Oh My Love, Jealous Guy), antywojennych manifestów (Imagine, I Don't Wanna Be A Soldier Mamma), a także oceny współczesnego świata (Gimme Some Truth, How?). Lennon nie mógł odmówić sobie także dwóch ostrych ataków na Paula, które jednak dobrze wpisują się muzycznie w całość. W trakcie tych niecałych czterdziestu minut John zaprezentował nam cały wachlarz brzmień i nastrojów: od optymistycznego, prostego grania, aż po zahaczające o hard rock transowe brzmienia. Album ten jest nieidealny, ale nie zmienia to tego, że to jedna z najwspanialszych płyt, jakie kiedykolwiek nagrano. Uwaga: nie "najlepszych", tylko "najwspanialszych".

Ocena: 10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"PWRϟUP" - ACϟDC [Recenzja]

Po tragicznej śmierci Bona Scotta w 1980 roku, zespół ACϟDC z pewnością nie miał z górki. Zdarzało się wiele zawirowań, jednak chyba kolejną...