środa, 6 maja 2020

"Long Wave" - Jeff Lynne [Recenzja]


Nagrywanie na nowo przebojów Electric Light Orchestra zapewne przywołało w Jeffie zapewne falę wspomnień, która zawiodła go w jeszcze bardziej odległe czasy. Cofnął się aż do czasów dzieciństwa, gdzie siedział przy radiu i słuchał muzyki, z którą miał potem związać swoje życie. Sam tytuł, Long Wave, odnosi się do długich fal, dzięki którym mógł właśnie słuchać radia. Z sentymentu postanowił zebrać na jednej płycie swoje wszystkie ukochane piosenki z najmłodszych lat. Jako że szyld Electric Light Orchestra jest bardziej na świeczniku, a album nagrał bardziej z chęci podzielenia się z fanami, Long Wave ukazało się jako jego druga solowa płyta. Wszystkie piosenki nagrywał w swoim domowym studiu aż 2 lata, więc miał czas na dopracowanie tychże coverów. Płyty nie promowały żadne single (z wyjątkiem Mercy, Mercy, które tylko delikatnie pilotowało całość), ale i bez tego album poradził sobie świetnie na listach przebojów i zebrał bardzo przychylne recenzje. Pomyśleć tylko, że Lynne myślał, że ludzie mają go już dosyć. A tu proszę; wydał dwie płyty w ciągu jednego roku (Long Wave i Mr. Blue Sky: The Very Best of Electric Light Orchestra) i obie okazały się wielkimi komercyjnymi i artystycznymi sukcesami.

Rozpoczynamy jednym z moich ulubionych utworów wszech czasów, czyli przepięknym She. W oryginale wykonywał ją Charles Aznavour pod tytułem Tous les visages de l'amour, jednak wielki sukces odniosła dopiero w anglojęzycznej wersji. Wykonaniu Lynne'a brakuje może tego polotu i uroku, który cechował oryginału, jednak bardzo dobrze radzi sobie szczególnie w zwrotkach; w mostku jednak ustępuje Aznavourowi. Jednak piosenka brzmi w tym wykonaniu całkiem zgrabnie, przyjemnie i romantycznie, a więc można by powiedzieć, że Jeff swoje zadanie spełnił.

She, who always seems so happy in a crowd
Whose eyes can be so private and so proud
No one's allowed to see them when they cry
She maybe the love that cannot hope to last
May come to leap from shadows in the past
That I remember 'til the day I die

She may be the reason I survive
The why and wherefore kind of life
The one I care for through the rough and ready years
Me, I'll take the laughter and your tears
And make them all my souvenirs
And when she goes I've got to be
The meaning of my life is she

Kontynuujemy piosenką nieco starszą, czyli If I Loved You z musicalu Carousel z 1945 roku. Utwór ma w sobie typową klasę i urok charakteryzujący kompozycje z tamtych czasów, więc przede wszystkim wielkie brawa dla Lynne'a, że udało mu się oddać tamten klimat, co wcale nie jest takie proste, jak mogłoby się wydawać. Wykonawczo jest natomiast na bardzo wysokim poziomie i wypada to naprawdę przepięknie i sentymentalnie.

If I loved you
Time and again I would try to say
All I'd want you to know

If I loved you
Words wouldn't come in an easy way
Round in circles I'd go!

Z klasą - choć nieco mniej angażująco - wypada natomiast So Sad. To po prostu kolejna, zachowawcza i klasyczna piosenka, do której Lynne podchodzi z dużym szacunkiem, bezbłędnie oddając ducha oryginału, który wykonywali The Everly Brothers.

Is it any wonder that I feel so blue
When I know for certain that I'm losing you
Remember how you used to feel dear
You said nothing could change your mind

It breaks my heart to see us part
So sad to watch good love go bad

Utworem promującym całe wydawnictwo było Mercy, Mercy, które w oryginale wykonywał Don Covay w 1964 roku. Wybór tej piosenki na singiel to zdecydowanie strzał w dziesiątkę, bowiem to nieco bardziej dynamiczne, acz wciąż oddające klimat soulu lat 60. nagranie, które niewątpliwie wyróżnia się lżejszym nastrojem, chwytliwą melodią i znakomitymi wokalami Lynne'a.

I said, if you leave me, baby
Girl, if you put me down
I'm goin' to the nearest river, child
And jump overboard and drown
Don't leave me

Have mercy
Have mercy, baby

O wiele bardziej zachwyca jednak Running Scared z repertuaru niezapomnianego Roya Orbisona. To mroczniejsza, nieco bardziej tajemnicza ballada o niemal rock-operowym wydźwięku. Stopniująca napięcie gitara, "orbisonowskie" wokale Lynne'a, dochodzące w pewnym momencie delikatne smyczki i chór... To wszystko składa się na poruszające i niebanalne wykonanie tej rewelacyjnej piosenki. Jeden z najjaśniejszych punktów albumu.

Just runnin' scared each place we go
So afraid that he might show
Yeah, runnin' scared, what would I do
If he came back and wanted you

Nieco mniej ekscytująco robi się za to w Bewitched, Bothered and Bewildered, jednak nie znaczy to że jest nieciekawie bądź też nudno. Po prostu to tylko kolejny wykonany z klasą utwór z lat 40. ze wszystkimi wadami i zaletami kompozycji z tamtej epoki.

Couldn't sleep
And wouldn't sleep
Then love came and told me I shouldn't sleep
Bewitched, bothered and bewildered am I

Smile to kolejna z moich ulubionych piosenek wszech czasów, do której bardzo często wracam. Piosenka ta początkowo nawet nie miała być piosenką; był to tylko temat muzyczny do jednego z filmów Charliego Chaplina. Dopiero później John Turner i Geoffrey Parsons dodali do niego tekst. Lynne wykonuje to znakomicie i sentymentalnie, fundując nam dodatkowo solówkę gitarową w stylu Harrisona.

Light up your face with gladness
Hide every trace of sadness
Although a tear may be ever so near
That's the time you must keep on trying
Smile, what's the use of crying?
You'll find that life is still worthwile
If you'll just smile

Nieco bardziej okazale wypada At Last z wybuchającymi smyczkami, ekspresyjnymi wokalami Jeffa i znakomitym aranżem. Kolejny świetny utwór.

At last
My love has come along
My lonely days are over
And life is like a song

Kolejnym raczej mało wyróżniającym się, acz przyjemnym w odsłuchu, numerem jest Love is a Many Splendored Thing ze ścieżki dźwiękowej do filmu z lat 50. o tym samym tytule. Jest więc miło, acz zachowawczo.

Once on a high and windy hill
In the morning mist
Two lovers kissed
And the world stood still
Then your fingers touched
My silent heart and taught it how to sing
Yes, true love's
A many splendored thing

Najbardziej dynamicznie i rockandrollowo wypada na tej płycie bez wątpienia czadowy Let It Rock z repertuaru Chucka Berry'ego. Jeff udowadnia tu, że to właśnie na rockandrollu się wychował i czuje tę muzykę jak mało kto.

Everybody's scrambling, running around
Picking up their money, tearing the teepee down
Foreman wants to panic, 'bout to go insane
Trying to get the workers out the way of the train
Engineer blows the whistle loud and long
Can't stop the train, gotta let it roll on

Najbardziej znanym utworem płyty jednak jest wieńczące album Beyond the Sea wykonywane w oryginale przez Charlesa Treneta To też jeden z najlepszych momentów Long Wave z nagłymi wejściami gitary elektrycznej i znakomitymi wokalami Lynne'a. 

Somewhere beyond the sea
She's there watching for me
If I could fly like birds on high
Then straight to her arms
I'd go sailin'


Oceniając Long Wave nie sposób uniknąć porównania do Kisses on the Bottom Paula McCartneya - muzyka przecież będącego dla Lynne'a wielką inspiracją - który ukazał się w tym samym roku. Mimo, że oba wydawnictwa celują w tę samą nutę - nostalgię - to ośmielę się jednak powiedzieć, że uczeń przerósł mistrza. Chociaż album Beatlesa robiony był z większym rozmachem, to Lynne nieco większym minimalizmem i zachowawczością osiągnął dokładnie taki sam rezultat. Mimo, że poziomem, wydźwiękiem i nastrojem albumy są mniej więcej na tym samym poziomie, to w moim prywatnym rankingu stawiam Long Wave odrobinę wyżej właśnie ze względu na większą konsekwencję artystyczną względem swoich poprzednich dokonań. Jednak takie wydawnictwa są z reguły tworzone bardziej z wewnętrznej potrzeby samych artystów niż z myślą o szerszej publiczności, co słychać zresztą w każdej nucie Long Wave. Choć czasem płyta potrafi nieco znudzić, to jednak ani na chwilę nie traci klimatu i nostalgicznego wydźwięku. Nie jest to więc album dla każdego, ale potrafi oczarować.

Ocena: 7/10

3 komentarze:

  1. witaj
    ja z taką propozycją (możesz zignorować) aby pododawać w etykietach rok wydania płyty. Wówczas można kliknąć na 1973 i sam wiesz co dalej. Fajnie byłoby gdyby na końcu wpisu był zestaw piosenek ew. z czasem ich trwania (np A1,A2 A3 a4 B1 bla bla bla wzrośnie przejrzystość. A jak dorzucisz link do opisu danej piosenki to w ogóle byłoby kosmicznie. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanowię się nad tym. Co do etykiet (rok wydania), a także końcowymi adnotacjami odnośnie listy utworów i czasu trwania to bardzo dobre pomysły i zacznę to dodawać, natomiast nie jestem przekonany do opisu danych piosenek, bo staram się to już zawierać w recenzjach.
      Ale dziękuję za dobre sugestie i za czytanie recenzji. Bardzo mi miło.
      Również pozdrawiam.

      Usuń
  2. Pomysłów to mam sporo, przykładowo : wpis „a gdy na wojenkę szli...”
    Abbey Road vs LedZeppelin II i głosujemy

    OdpowiedzUsuń

"PWRϟUP" - ACϟDC [Recenzja]

Po tragicznej śmierci Bona Scotta w 1980 roku, zespół ACϟDC z pewnością nie miał z górki. Zdarzało się wiele zawirowań, jednak chyba kolejną...