środa, 26 grudnia 2018

"Revolver" - The Beatles [Recenzja]


Rewolucjonizowanie swoich studyjnych dokonań Beatlesi rozpoczęli wydanym w 1965 roku Rubber Soul. Bez trudu, zestawiając go z wydanym w tym samym roku Help!, można było usłyszeć różnice w ich podejściu do nagrywania. Pojawiło się przyspieszanie taśm, nakładanie na siebie różnych instrumentów w celu uzyskania unikalnych dźwięków, czy też poszerzenie instrumentariów (na przykład o sitar). Prasa i fani docenili ten krok naprzód, więc od kolejnego longplaya zespołu oczekiwali kolejnych rewolucji. Następca Rubber Soul jednak był prawdziwą muzycznym przełomem, który na zawsze odmienił oblicze muzyki
Po krótkiej przerwie po trasie promującej ich poprzedni album, Beatlesi zamknęli się na 3 miesiące w studio na Abbey Road i rozpoczęli przymiarki do kolejnej płyty. Pierwsze nagrania z tych sesji ukazały się na singlu Paperback Writer/Rain. Gdy ten singiel się ukazał, cały świat oniemiał. Było to coś zupełnie nowego i stało się jasne, że teraz Beatlesów ogranicza już tylko wyobraźnia. Nauczyli się, że mogą sobie pozwolić w studiu na o wiele więcej, nie patrząc się na to, że tych nagrań nie uda im się odwzorować na koncertach. Uznali, że nie ma sensu próbować, tylko porzucić ten zamysł i zająć się tworzeniem jak najbardziej skomplikowanych muzycznie utworów i zobaczyć, dokąd ich to poniesie. Jako największy zespół świata, mogli sobie na to pozwolić.
Beatlesi zdecydowali się porzucić folkowe brzmienie, które prezentowali na poprzednich dwóch albumach na rzecz powrotu do gitarowego grania. Słynną już okładkę zaprojektował niemiecki grafik, Klaus Voormann (którego resztą można na okładce ujrzeć, gdyż jego zdjęcie zostało wplecione we włosy George'a Harrisona). The Beatles poznało tego artystę już w czasach koncertów w Hamburgu. Początkowo album miał nazywać się Abracadabra, jednak muzycy odkryli, że nazwę tę wykorzystał już inny zespół. Lennon zaproponował więc, by nazwać album Four Sides of the Eternal Triangle, zaś Ringo, chcąc zażartować z tytułu longplaya Rolling Stonesów (Aftermath), zaproponował nazwę After Geography. Innymi pomysłami były: Magical Circles, Beatles on Safari i Pendulum. Ostatecznie nazwę przyjęto podczas pobytu Beatlesów w hotelu w Tokio. Ze względów bezpieczeństwa przebywali tam w zamknięciu, więc, by zabić nudę, wszyscy we czwórkę przystąpili do malowania psychodelicznego obrazu. Wtedy właśnie podjęli decyzję o wykorzystaniu gry słów: nazwy broni palnej oraz odwracania (ang. revolving), gdyż na tym longplayu wielokrotnie wykorzystywali zabieg puszczanego od tyłu dźwięku.
Tak właśnie powstała nazwa siódmego studyjnego albumu The Beatles, który zmienił świat. Oto właśnie Revolver.

Dziwne skrzypienia, odliczanie, odkaszlnięcie i zaczynamy. Na początek jeden z największych przebojów, który dla Beatlesów napisał George Harrison, Taxman. Piosenka jest opowiadana z perspektywy tytułowego poborcy podatkowego, jednak jest absolutną i totalną krytyką systemu podatkowego w Wielkiej Brytanii, gdzie najbogatsi muszą płacić bardzo wysoki procent ze swoich zarobków. George Harrison wymyślił świetny riff, a Paul McCartney gra tu jedną z najostrzejszych solówek w całej dyskografii zespołu. Świetny kawałek.
Następnie mamy pierwszą rewolucję, bowiem Eleanor Rigby to pierwszy kawałek w historii muzyki rozrywkowej, do której podkład stanowią tylko instrumenty kojarzone wyłącznie z muzyką klasyczną. Mamy tu całą paletę smyczków, pięknie zaaranżowanych przez George'a Martina. Utwór to jedna z najpiękniejszych i najsmutniejszych ballad McCartneya.

Eleanor Rigby, died in the church
And was buried along with her name
Nobody came
Father McKenzie, wiping the dirt
From his hands as he walks from the grave
No one was saved

All the lonely people
Where do they all come from?
All the lonely people
Where do they all belong?

Gdy Paul był jeszcze bardzo młody, lubił przychodzić do domu spokojnej starości, by słuchać opowieści starszych ludzi o II wojnie światowej i tym podobnych, robił starszym ludziom zakupy, pomagał im w codziennych czynnościach. Wizja pewnej starszej kobiety powróciła do niego podczas pisania piosenek na Revolver. Pomyślał o tym, jak bardzo musi być samotna i wywołało w nim to coś na rodzaj empatii, którą musiał podzielić się tak, jak umie najlepiej, czyli poprzez muzykę. Potem wprowadził postać ojca McKenzie (o którym też za chwilę powiemy więcej) i tę samotną kobietę, tworząc coś na rodzaj krótkiego, kameralnego opowiadania. Nie miał jednak imienia dla swojej bohaterki. Podczas pracy nad filmem Help! mieli do czynienia z aktorką o imieniu Eleanor. Imię to bardzo spodobało się McCartneyowi. Nadal brakowało mu jednak nazwiska, które pasowałoby do pustej frazy. Podczas wizyty w Bristolu zobaczył sklep, który nazywał się "Rigby". Tak właśnie powstała Eleanor Rigby. Wiele lat później okazało się, że w Liverpoolu, niedaleko miejsca, gdzie mieszkał kiedyś John Lennon, obok kościoła jest grób niejakiej... Eleanor Rigby. Jest to ciekawy zbieg okoliczności, że McCartney dokładnie tak nazwał swoją postać, nie pamiętając o tym nagrobku. Co do "ojca McKenzie", w roboczej wersji ta postać nazywała się "ojciec McCartney". Gdy Paul przyniósł jednak tę piosenkę Johnowi i razem robili przymiarki do jej nagrania, McCartney powiedział że nie podoba mu się jednak to, jak nazwał tę postać. John bronił tego pomysłu, jednak Paul powiedział, że to tak jakby śpiewał o swoim ojcu i trochę mu niezręcznie. Otworzyli więc książkę telefoniczną i zaczęli szukać nazwiska z przedrostkiem "Mc". Następnym nazwiskiem po "McCartney" był właśnie "McKenzie". Paulowi od razu spodobało się to bardziej niż McCartney. Wracając jednak do samej piosenki: jest naprawdę wybitna. Jedno z największych dzieł Paula, nie tylko tekstowo. Muzycznie ma kilka bardzo ciekawych rozwiązań, a smyczki tworzą nie tylko smutny, ale wręcz przygnębiający klimat. Idealny do słów. Wybitny utwór.

Eleanor Rigby, died in the church and was buried along with her name
Nobody came
Father McKenzie, wiping the dirt from his hands as he walks from the grave,
No one was saved

All the lonely people
Where do they all come from?
All the lonely people
Where do they all belong?

Melancholia przerwana zostaje przez I'm Only Sleeping Lennona. Znużonym wokalom Johna towarzyszy podkład instrumentalny puszczony od tyłu, co szczególnie słychać we wstawkach gitary Harrisona, czy mocno odjechanym i psychodelicznym solo. Wspaniała zapowiedź kolejnych dokonań Beatlesów na kolejnych albumach. Dźwięki sitaru rozpoczynają już jednak pierwszą kompozycję Harrisona całkowicie zakorzenioną w muzyce indyjskiej. Mamy tu psychodeliczne brzmienie i ciekawą warstwę instrumentalną. Po prostu Love You To.

Each day just goes so fast
I turn around, it's past
You don't get time to hang a sign on me

Love me while you can
Or I'll get a plan

Według McCartneya, podczas trwania całej kariery Beatlesów, tylko raz doczekał się jednoznacznego komentarza Lennona, pochwalającego jego piosenkę i było to właśnie odnośnie utworu Here, There And Everywhere. Ciężko się Johnowi dziwić i nie zachwycić się tymże utworem. Ma jedną z najpiękniejszych melodii w karierze Paula i zarazem jeden z najpiękniejszych tekstów miłosnych w historii muzyki. Do stworzenia tego utworu zainspirował Paula kawałek God Only Knows z albumu Pet Sounds zespołu The Beach Boys. Zabawne jest, że Brian Wilson, autor wspomnianej piosenki, stworzył rzeczony tytuł pod wpływem słuchania... albumu Rubber Soul Beatlesów!

To lead a better life
I need my love to be here

Here, making each day of the year
Changing my life with a wave of her hand
Nobody can deny that there's something there
There, running my hands through her hair
Both of us thinking how good it can be
Someone is speaking, but she doesn't know he's there

I want her everywhere
And when she's beside me I know I need never care
But to love her is to need her everywhere
Knowing that love is to share
Each one believing that love never dies
Watching their eyes and hoping I'm always there

Tworząc kolejną piosenkę, Paul myślał o tym, że jest to idealny utwór dla dzieci i idealnie pasuje do skali wokalnej Ringo. Zaoferował mu więc jej wykonanie i był to strzał w dziesiątkę. Perkusista świetnie wywiązał się z danego mu zadania, śpiewając tekst niezwykle czule i spokojnie. Stanowi to świetny kontrast dla dynamizmu samej kompozycji. Utwór zawiera też masę smaczków, które - jak na owe czasy - były rewolucyjne; George Martin zawarł tu wiele dźwięków, jednoznacznie kojarzących się właśnie z tematyką, a więc zgrzyty, bulgot wody, okrzyki mężczyzn wydających komendy do odpalenia tytułowej łodzi. Yellow Submarine to najbardziej znany moment longplaya, a szkoda. Nie twierdzę, że utwór jest słaby, absolutnie! Jest naprawdę niesamowity, szczególnie w wersji muzycznej i ma wpadający w ucho refren. Uważam jednak, że album ten ma kilka o wiele ciekawszych utworów, choć nie przeczę, że piosenka śpiewana przez Starra jest tym najbardziej komercyjnym i stała się prawdziwym hymnem muzyki psychodelicznej, doczekując się, do dnia dzisiejszego, setki analiz, zwłaszcza na polu tekstowym. No bo jaką dowolność interpretacyjną niesie ze sobą już wers "We all live in a yellow submarine". Możliwości bez liku.

In the town where I was born
Lived a man who sailed the sea
And he told us of his life
In the land of submarines

Sielankę przerywają ostre gitary She Said, She Said. Co ciekawe, powszechnie uważana za dzieło duetu Lennon/McCartney nie zawiera w sobie nawet jednego dźwięku zagranego lub wyśpiewanego przez drugiego z nich. Lennon o pomoc w dokończeniu utworu poprosił Harrisona, który z chęcią się zgodził, a nawet zagrał tu partie basu. Być może dlatego słychać tu tak silne, indyjskie zabarwienie w grze gitar. Oczywiście zaliczam to na plus, a She Said, She Said, mimo że robi się po jakimś czasie zbyt jednostajne, jest bardzo ciekawym przykładem psychodelii Lennona i indyjskich naleciałości Harrisona.

She said I know what it's like to be dead, I know what it is to be sad
And she's making me feel like I've never been born
I said who put all those things in your head
Things that make feel that I'm mad
And you're making me feel like I've never been born

Wszechobecne pianino Paula i charakterystyczne dla niego rozwiązania muzyczne wylewają się istnym wodospadem z najbardziej pozytywnej piosenki na płycie, Good Day Sunshine

I need to laugh, and when the sun is out
I've got something  I can laugh about
I feel good, in a special way
I'm in love and it's a sunny day

Jest to utwór naprawdę wspaniały, a ponadto stanowiący wyśmienity kontrast do następującego po nim, niemal hardrockowego, And Your Bird Can Sing. Tekst utworu jest dość ostrą odpowiedzią na słowa Franka Sinatry, który miał powiedzieć o Lennonie: "the fully emancipated me... the man who can have anything he wants". Utwór jest protoplastą późniejszych wypraw Beatlesów w tak ciężkie odmiany muzyki, o jakich nikomu się wówczas jeszcze nie śniło.

Tell me that you've got everything you want
And your bird can sing
But you don't get me
You don't get me

Moim ulubionym fragmentem płyty jest jednak kolejna ballada Paula, For No One. Nie jest utrzymana w klasycznym, wolnym tempie, a napędzana jest przez dość dynamiczne uderzenia Ringa, fortepian i klawikord Paula, a także partie grane na rogu. Paul mistrzowsko buduje dodatkowy klimat wysuniętym do przodu basem. Tekst piosenki jest jego kolejnym komentarzem do związku z Jane Asher, który chylił się już nieuchronnie ku końcowi. Czuć tu ostrą krytykę dziewczyny, kiedy punktuje tu jej fałszywość i beznamiętność, która znajdują także swoje odzwierciedlenie w głosie McCartneya. Piękny, a jednocześnie bardzo smutny utwór. Wybitny.

And in her eyes you see nothing
No sign of love behind the tears
Cried for no one
A love that should have lasted years

You want her, you need her
And yet you don't believe her when she says her love is dead
You think she needs you

Lennon postanowił poświęcić na płycie nieco miejsca także pewnemu psychiatrze z Nowego Jorku, który leczył swoich pacjentów... amfetaminą. Doctor Robert jest idealnym przykładem słynnej już ironii Lennona, która sprawia, że piosenka mogłaby nawet być wykorzystana w reklamie owego "specjalisty".

Doctor Robert
You're a new and better man
He helps you to understand
He does everything he can
Doctor Robert

Najmniej ciekawym utworem płyty jest I Want To Tell You, czyli kolejny przykład indyjskich fascynacji Harrisona. Tyle, że George zapomniał, by obudować to wszystko chociaż przyzwoitą melodią. Rzecz - oczywiście - trzyma pewny poziom (w końcu to The Beatles!), jednak czuć że na tle albumu się wyróżnia. Tyle że nie do końca in plus.

I want to tell you
My head is filled with things to say
When you're here
All those words they seem to slip away

Ostatnia kompozycja Paula na płycie to optymistyczne i radosne Got To Get You Into My Life. Ktoś mógłby powiedzieć, że po For No One McCartney uznał, że należy się tu jakiś radosny hymn dla miłości, tyle że piosenka ta została napisana jako hymn dla... marihuanny. Piosenka zainspirowana jest stylem znanym z wytwórni Motown, a Paul napisał ją, zachwycony koncertem Steviego Wondera, na którym pojawił się w nocnym klubie Scotch of St James w lutym 1966 roku. Jest to wspaniały utwór, który spokojnie może zwlec z łóżka niejednego zaspanego. Działa lepiej, niż espresso!

What can I do, what can I be
When I'm with you I wanna stay there
If I'm true I'll never leave
And if I do I know the way there
And I suddenly see you
Did I tell you I need you
Every single day of my life?
Got to get you into my life


Największa perełka została jednak na koniec. Czego tu nie ma? Nałożone na siebie instrumenty, dziwaczne odgłosy (to "skrzeczenie mewy" to w rzeczywistości przyspieszony na taśmie śmiech Paula), puszczane od tyłu solo gitary, zniekształcony głos Lennona, zwariowana i nieujarzmiona perkusja Ringo... Do napisania utworu zainspirowała Johna książka Timothy'ego Leare'a, The Psychedelic Experience: A Manual Based on the Tibetan Book of the Dead. Lennon wyczytał w niej, że wystarczy zażyć LSD, by osiągnąć stan wymagany do odpowiedniej medytacji. Oryginalnie zatytułowana Mark I, swój tytuł Tomorrow Never Knows zawdzięcza Ringo, który zastosował klasyczny już dla niego malapropizm, czyli błąd językowy, wynikający z użycia wyrazu o nieprawidłowym znaczeniu, zamiast wyrazu właściwego o podobnym brzmieniu. Johnowi o wiele bardziej spodobał się ten zwrot, który, według niego, lepiej oddaje "metafizyczność tekstu. Powiedzieć, że to najwybitniejszy utwór Beatlesów z Revolver, to jak nic nie powiedzieć. Do 1966 roku był to najwybitniejszy i najbardziej przełomowy utwór, jaki się dotychczas ukazał.

Turn off your mind, relax and float down stream
Lay down all thoughts, surrender to the void
Yet you may see the meaning of within
Love is all and love is everyone
And ignorance and hate mourn the dead
But listen to the colour of your dreams
So play the game "Existance" to the end  




The Beatles swoim albumem Revolver zrewolucjonizowali, nie tylko nagrywanie albumów, ale i samą muzykę. Przed Beatlesami nikt nie ośmielił się na jednej płycie zawrzeć tyle eksperymentów, tak bardzo odejść od najbardziej utartych schematów. Zespół zamknął się w studio na trzy miesiące i stworzyli dzieło wybitne i absolutne. Nie ma tu ani jednego zbędnego dźwięku, wszystko tworzy niezwykle spójną całość. Jest tu cała masa bezkompromisowych rozwiązań muzycznych, ale Beatlesi jednocześnie nie zapominają o samych piosenkach, a trzeba przyznać, że byli wtedy w szczytowej formie. Znaleźli swój styl, ale nie chcieli dać się zaszufladkować. Jako największy zespół świata mogli już całkiem przestać nagrywać i samymi albumami do Revolvera włącznie (a nawet i bez niego) zapisaliby się na stałe w annałach muzyki rozrywkowej, jednak im było mało, czuli że stać ich na jeszcze więcej. I bardzo dobrze, bo gdyby nie ta niepohamowana wyobraźnia i chęć tworzenia, stracilibyśmy masę wybitnej muzyki, która dopiero miała jeszcze nadejść...

Ocena: 10/10



Revolver: 35:01

1. Taxman - 2:36
2. Eleanor Rigby - 2:11
3. I'm Only Sleeping - 2:58
4. Love You To - 3:00
5. Here, There and Everywhere - 2:29
6. Yellow Submarine - 2:40
7. She Said She Said - 2:39
8. Good Day Sunshine - 2:08
9. And Your Bird Can Sing - 2:02
10. For No One - 2:03
11. Doctor Robert - 2:14
12. I Want to Tell You - 2:30
13. Got to Get You Into My Life - 2:31
14. Tomorrow Never Knows - 3:00

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"PWRϟUP" - ACϟDC [Recenzja]

Po tragicznej śmierci Bona Scotta w 1980 roku, zespół ACϟDC z pewnością nie miał z górki. Zdarzało się wiele zawirowań, jednak chyba kolejną...