czwartek, 8 października 2020

"Muscle of Love" - Alice Cooper [Recenzja]


Wydawać by się mogło, że w zespole Alice Cooper wszystko jest w jak najlepszym porządku. Grupa osiągnęła wreszcie sukces po albumach Love It to Death, School's Out i Billion Dollar Babies, które przyniosły im międzynarodowy rozgłos i wielką popularność. Muzycy byli jednak nieco zmęczeni całą teatralnością muzyki, którą tworzyli, i zapragnęli wrócić do nieco prostszych, bardziej hard rockowych brzmień. Pierwszym krokiem podjętym ku temu kierunku było zrezygnowanie ze współpracy z Bobem Ezrinem. Tak, zespół zrezygnował z pomocy producenta, dzięki któremu trafili na szczyt. Oficjalnie mówiło się w tamtym czasie o chorobie Ezrina, jednak w wywiadzie z 2011 roku Michael Bruce - gitarzysta - wyjawił, że pokłócił się z Bobem o zmianę aranżacji utworu Woman Machine, w efekcie czego Ezrin musiał odejść. Na jego miejsce trafili Jack Richardson (The Guess Who) i Jack Douglas (Aerosmith).
Sesje nagraniowe okazały się jednak bardzo trudne. Panowie byli wykończeni nieustającymi koncertami i nagrywaniami w "międzyczasie", a ponadto mieli już trochę dość swojego towarzystwa. Wiedzieli, że ich okręt tonie, ale próbowali jeszcze go ratować. Nie udało się, bo Muscle of Love okazał się ostatnim albumem zespołu Alice Cooper. Kolejne płyty Vincent Furnier nagrywał pod tym samym szyldem, jednak już jako solista.
To, że zrezygnowano z teatralności, nie znaczy że tekstowo piosenki straciły też spójność. Alice, który znów jest odpowiedzialny za wszystkie teksty, wskazuje dewiacje seksualne, a także takowe praktyki, które mają miejsce w wielkich miastach. Teoretycznie więc tematyka powinna być nieco bliższa słuchaczom, niż odchylenia i skrajne fetysze, o których opowiadało choćby Billion Dollar Babies. Acz trzeba dodać, że koncept ten nie jest nazbyt sztywny i Cooperowi zdarza się napisać czasem coś zupełnie z innej bajki.
Płyta trafiła na listy przebojów i całkiem nieźle zaczęła sprzedażowo. Potem okazało się jednak, że było to bardziej siłą rozpędu po poprzedniej, przebojowej płycie, a Muscle of Love zebrało mieszane recenzje i okazało się raczej rozczarowaniem. Również i w przypadku tego krążka zdecydowano się na niestandardowe opakowanie, tym razem całość była umieszczona w kartonie o kształcie i rozmiarze normalnego winyla.

Big Apple Dreamin' (Hippo) to dość powściągliwy utwór, jak na standardy Alice Cooper. To jednak nie jest najgorsze. Najgorsze jest to, że jest po prostu słaby. Wydaje się wymuszony, motoryczne zagrywki gitarowe specjalnie nie wciągają, a solówki i wstawki smyków wydają się wymuszone i dodane tu na siłę, byle tylko przykryć czymś miernotę kompozycyjną. Nie broni się nawet tekst z ponurą wizją Nowego Jorku, dość bez życia wyśpiewywany zresztą przez Furniera. Zbierając to wszystko do kupy, Muscle of Love otwiera piosenka raczej kiepska, mało interesująca i nużąca.

New York is waiting for you and me, baby
Waiting to swallow us down
New York, we're coming to see what you're made of
Are you as great as you sound

Heard about them massages, and all that dirty shows
I read somewhere some places never close
While we waste time on yokels, comin' through the door
Big Apple dreamin' on a wooden floor

Nieco więcej życia ma w sobie zupełnie poprawne, hard rockowe Never Been Sold Before. Prochu to może Alice Cooper tu nie odkrywają, ale to całkiem przyjemny kawałek z chwytliwym riffem i lekko manierycznym śpiewem Furniera, no i oczywiście z dodatkiem dęciaków, które dla odmiany tu wpasowują się naprawdę nieźle w stosunku do całości.

Yeah, I'm stacked nice, they really like my style
Fifty bucks, babe, ha, can't even but my smile

I just can't believe that you're selling me
You never sold me before
I just can't become your lousy whore

Wstęp do Hard Hearted Alice bardzo kojarzy mi się z tym, który mogliśmy usłyszeć w Thank You Led Zeppelin. Reszta piosenki ewidentnie ma ambicje, by być utworem na miarę wspomnianego i całkiem dobrze to wychodzi. Na początku wolno, potem akcja trochę się rozkręca, i koniec końców utwór wypada bardzo udanie i intrygująco.

Love
Comes cheap at a swapmeet
It all comes so dirt cheap
When you live
In a bedroom

Love
Cuts deep as a razor
But that ain't amazing
When you live
In a cancer

Crazy Little Child powraca Alice Cooper w stylu pastiszowo-kabaretowym. Jeśli ktoś lubi tę stylistykę, to i Crazy Liitle Child powinno mu się spodobać. Mi słuchało się tego bardzo dobrze i ze sporą dozą przyjemności.

Aw well, Daddy-o was rich
Mama was a bitch
Living wasn't easy in between
Behind his silent scream
Jackson in his teens
Was planning his escape

Working Up a Sweat to z kolei kolejny dynamiczny, ostrzejszy i rockowy kawałek (choć nie ma tu mowy o impecie, z którym wchodziły wszystkie numery z Love It to Death). To prosty, motoryczny kawałek, który z powodzeniem parę lat później mogłyby wykonywać takie zespoły jak AC/DC czy ZZ Top. Jest prosto, motorycznie i chwytliwe, jednak nic ponadto. Miło się tego słucha, ale jakoś specjalnie to nie bierze.

Dante's famed inferno
Was a trip to hell and back
But you and a bottle in a cheap hotel
Screams pyromaniac
Bandages came off today
Really feeling sick
The hardest part's explainin'
All those blisters on my - nose!

W podobnym tonie wypowiedział mógłbym się także o Muscle of Love. Tu jednak pojawiło się nieco więcej życia i energii, dzięki czemu bardziej mnie ta piosenka przekonuje, acz wciąż nie ma mowy o jakiejś rewelacji. Po prostu dobry numer.

Well, I must have come to that crazy age
Where everything is hot
'Cause I don't know is the things I'm thinking
Are normal thoughts or not

Holy muscle of love
Well, I got a muscle of love

Man with the Golden Gun czuć jakiś tlący się potencjał na mocny, tajemniczo brzmiący, złożony utwór. Ale wszystko jest ze sobą sklejone tak chaotycznie i zagrane tak niechlujnie, że trochę ciężko się w tym odnaleźć. Bardzo zaszkodziło to tej piosence, która mogłaby być o wiele lepsza, gdyby spędzono nad nią trochę więcej czasu.

The man 
With the golden gun
Is waiting
Somewhere
Out there
For you

But you'll never see him
He'll be looking for you

Z Muscle of Love nie udało się wykroić żadnego przeboju. Jedyną w miarę znaną piosenką (acz raczej w wąskim gronie fanów rocka lat 70.) jest Teenage Lament '74. Przyznam się, że nie bardzo wiem, czemu. Miało to niby być następcą I'm Eighteen? No, mówiąc delikatnie, nie wyszło. Kompozycja ta nawet nie może stawać w szranki ze wspomnianym kawałkiem, a i nawet na tej płycie jest kilka znacznie lepszych numerów. Ten jest wybitnie nudny i zachowawczy.

I ran into my room
And I fell down on my knees
Well I thought that fifteen
Was going to be a breeze
I picked up my guitar
To blast away the clouds
Somebody in the next room yelled
"You got to turn that damn thing down"

Równie kiepsko wypada Woman Machine. To wyprana z finezji dość toporna pseudo-ballada (choć i tego nie byłbym pewien), która absolutnie niczym się nie wyróżnia i nawet nie wpada w ucho podczas słuchania, nie mówiąc już o tym, że kompletnie zapominamy ją po przesłuchaniu

Heart of steel and skin that's cold
Can't wear her out, she can't grow old
Oh, woman machine

She goes to bed when her work is through
She'll do it all, just change the tubes
Oh, woman machine


Muscle of Love rozczarowuje. Nie jest to może jakiś tragiczny album, którego nie da się słuchać. Wręcz przeciwnie, jest tu parę utworów, które naprawdę mogą się podobać. Jednak blednie on w porównaniu do poprzedników: Love It to Death, Killer, School's Out czy Billion Dollar Babies. Wszystko wydaje się tu robione na siłę, na "odwal się" i zupełnie bez jakiejkolwiek pasji i zaangażowania. W tym materiale po prostu czuć, że muzycy byli wykończeni i nie umieli wykrzesać z siebie sił, by sklecić jakieś godne uwagi utwory, a potem jeszcze nagrać je z jakimkolwiek polotem. W efekcie Muscle of Love to album kompletnie wyprany z energii i pasji, który - choć bardzo się stara - po prostu nie potrafi zaangażować słuchacza. Jak na zespół, któremu udało się nagrać tyle świetnych płyt, jest to bardzo słabe pożegnanie.

Ocena: 5/10


Muscle of Love: 39:31

1. Big Apple Dreamin' (Hippo) - 5:10
2. Never Been Sold Before - 4:28
3. Hard Hearted Alice - 4:53
4. Crazy Little Child - 5:03
5. Working Up a Sweat - 3:32
6. Muscle of Love - 3:45
7. Man with the Golden Gun - 4:12
8. Teenage Lament '74 - 4:32
9. Woman Machine - 4:31

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"PWRϟUP" - ACϟDC [Recenzja]

Po tragicznej śmierci Bona Scotta w 1980 roku, zespół ACϟDC z pewnością nie miał z górki. Zdarzało się wiele zawirowań, jednak chyba kolejną...