wtorek, 6 października 2020

"The Stranger" - Billy Joel [Recenzja]


Mimo że Turnstiles przyjęto dość ciepło, to jej wyniki sprzedażowe nie zachwycały. Columbia Records była wściekła i podjęto decyzję, że jeśli następna płyta Billy'ego Joela też okaże się knotem, to trzeba będzie rozważyć wyrzucenie go z wytwórni, bo nie stać ich było na kolejne kiepskie wyniki. Joel miał więc nóż na gardle. Bardzo chwalił sobie nagrywanie Turnstiles ze swoim zespołem koncertowym i uznał, że kolejna płyta też zostanie tak nagrana. Potrzebował jednak producenta, który z miejsca jest gwarantem sukcesu. Wybór padł więc na George'a Martina - producenta Beatlesów. Ten jednak zażyczył sobie, by Billy nagrał album z muzykami sesyjnymi. Muzyk nie chciał się na to zgodzić, więc zrezygnował z usług Martina. Zamiast niego wybrał Phila Ramone, który zachwycił go brzmieniem Still Crazy After All These Years Paula Simona. 
Nagrania trwały 3 tygodnie, na przełomie lipca i sierpnia 1977 roku. Album ostatecznie zatytułowano The Stranger. Trafił do sprzedaży 29 sierpnia 1977 roku. Nikt nie spodziewał się jednak, jak wielki odniesie sukces. Recenzje były entuzjastyczne. Album spędził 17 tygodni na liście Billboardu Top 200 Albums. Cztery z dziewięciu utworów wytypowane na single i stały się wielkimi przebojami - podobnie zresztą jak i parę piosenek, które nigdy na singlu się nie ukazały. Po przekroczeniu progu 10 milionów sprzedanych egzemplarzy pokrył się diamentem i stał się najlepiej sprzedającym się albumem Columbia Records, wyprzedzając Bridge Over Troubled Water duetu Simon & Garfunkel.  Oprócz tego może dziś szczycić się siedmioma platynowymi i dwoma złotymi płytami. Album został nominowany w sumie do trzech nagród Grammy, z czego otrzymał dwie - obie dla piosenki Just the Way You Are. The Stranger do dziś pozostaje najbardziej znanym dziełem Billy'ego Joela i jednym z najlepiej się sprzedających. W 2007 roku, w 30. rocznicę wydania, ukazała się "Legacy Edition", zawierająca bonusowy dysk z koncertem z koncertu w Carnegie Hall w czerwcu 1977 roku. Ten występ jest o tyle ważny, że to właśnie tego samego dnia, we włoskiej restauracji nieopodal Carnegie Hall, po raz pierwszy spotkali się Billy Joel i Phil Ramone i podjęli decyzję o współpracy i nagraniu The Stranger. Ramone stał się dyżurnym producentem Joela i był odpowiedzialny za każdy jego kolejny album aż do The Bridge.

Zaczynamy od mocno zaangażowanej społecznie piosenki - Movin' Out (Anthony's Song). Joel krytykuje tu typową klasę robotniczą, której ludzie przyjeżdżają do Stanów celem "dorobienia się" i robienia się na siłę na burżuazję. Jak sam wspomina, "Anthony" nie był nikim konkretnym, to mógł być "każdy Irlandczyk, Polak czy Włoch", a i same imiona w kolejnych zwrotkach są dość stereotypowe, jeśli mówimy o konkretnych grupach społecznych bądź narodowościowych, o których opowiada utwór. Muzycznie to także bardzo mocna rzecz z dynamicznym tempem, ostrymi partiami fortepianu, pełnymi pasji i wściekłości wokalami Billy'ego, no i naturalnie chwytliwą i ciężką do wyrzucenia z głowy melodią. Kompozycja stała się umiarkowanym przebojem i do dziś chętnie jest grana przez Joela na koncertach. Również i mi przypadła do gustu już od pierwszego przesłuchania, i mimo że często wracam do tej płyty (w następstwie czego: także do tego kawałka), to wciąż mi się nie znudziła i dostarcza sporo satysfakcji ze słuchania.

Anthony works in the grocery store
savin’ his pennies for someday
Mama Leone left a note on the door,
she said
“Sonny, move out to the country”
Workin’ too hard can give me
a heart attack
You oughta know by now
Who needs a house out in Hackensack?
Is that what you get with your money?

It seems such a waste of time
If that’s what it’s all about
If that’s movin’ up then I’m movin’ out

Billy'emu bardzo zależało, by motyw The Stranger został zagrany na jakimś dętym instrumencie. Gdy Phil Ramone usłyszał jednak, gdy Joel gwiżdże tę melodię, by mu ją zademonstrować, przekonał artystę, że o wiele lepiej będzie najnormalniejsze gwizdanie. Tak właśnie nagrano jeden z najsłynniejszych "gwizdanych" motywów w historii muzyki rozrywkowej. Fortepianowe interludium, no i oczywiście gwizdanie, sugerują, że utwór tytułowy będzie raczej delikatną, melodyjną i melancholijną balladą. Jednak nic z tych rzeczy, bowiem po chwili robi się znacznie bardziej rockowo, a Billy wyśpiewuje dość ponury tekst, w którym mówi, że każde z nas ma jakąś ukrytą osobowość, której często wstydzi się nawet przed sobą, w związku z czym przywdziewa maskę, która towarzyszy mu już do końca życia, bo nie potrafi się pogodzić z samym sobą. Mimo że w Stanach i na Wyspach ostatnim singlem promującym album było She's Always a Woman, to w 1978 roku w Japonii (a także w Australii, Nowej Zelandii i Francji) wydano jeszcze The Stranger, który stał się ogromnym przebojem, docierając niemal na szczytowe miejsca hitowych zestawień. Mimo że Joel wraca do tego numeru dziś raczej okazjonalnie (choć się zdarza), to jak dla mnie, jest to jeden z moich faworytów całego repertuaru pianisty. Uwielbiam to fortepianowo-gwizdane interludium (które pełni także rolę kody), nagłe rockowe przełamanie, mocne wokale Joela i świetny, transowy rytm. Znakomita piosenka.

Well we all have a face
That we hide away forever
And we take them out and show ourselves
When everyone has gone
Some are satin some are steel
Some are silk and some are leather
They're the faces of the stranger
But we love to try them on

Well, we all fall in love
But we disregard the danger
Though we share so many secrets
There are some we never tell
Why were you so surprised
That you never saw the stranger
Did you ever let your lover see
The stranger in yourself?

Aż wreszcie przychodzi pora na jedną z najpiękniejszych ballad miłosnych w historii muzyki rozrywkowej. Nagrodzona dwoma statuetkami Grammy Just the Way You Are. Najpierw trochę o jej historii: ciąg akordów tej kompozycji objawiła się Billy'emu we śnie, a wkrótce po niej powstał tekst, który Joel zadedykował swojej żonie. Co ciekawe, ani artysta, ani jego muzycy nie przepadali ostatecznie za tą piosenką, więc miała nie znaleźć się na płycie. Ostatecznie jednak Joel zdecydował o umieszczeniu jej w ostatecznym miksie po namowach dwóch bliskich mu przyjaciół, którzy akurat byli w studiu. Nieco inaczej wspomina to Ramone; owszem, potwierdza że na początku Just the Way You Are miało nie być na płycie, ale zdecydowali się ją umieścić na The Stranger z bardzo prozaicznego powodu - okazało się, że Billy nie ma wystarczająco nowego materiału, by zapełnić longplay. Jakby jednak nie było, chyba zgodzimy się z tym, że dobrze że Just the Way You Are tu jest. Bo to wspaniały utwór, z czarującymi solówkami saksofonu, wzruszającym, ale nie banalnym, tekstem, szczerymi zaśpiewami Joela i delikatnej aranżacji. Robi się romantycznie.

I need to know that you will always be
The same old someone that I knew
What will it take till you believe in me
The way that I believe in you

I said I love you and that's forever
And this I promise from the heart
I could not love you any better
I love you just the way you are

Prawdziwym mini-arcydziełem (zainspirowanym słynnym "Abbey Road Suite" z albumu Abbey Road Beatlesów) z pewnością można nazwać złożone i niebanalne Scenes from an Italian Restaurant. Piosenka dzieli się w zasadzie na 3 części. Zaczynamy od tej zatytułowanej "Italian Restaurant"; to utrzymana w średnim tempie balladowa stylistyka, oparta głównie na fortepianie i wokalach Joela. Poznajemy tu parę dwojga przyjaciół ze szkoły, którzy spotykają się po latach we włoskiej restauracji i wspominają stare czasy. Następnie przechodzimy do sekcji jazzującej, gdzie słyszymy waltornię, klarnet, trąbkę, czy też saksofon sopranowy. Po chwili mamy jednak solówkę na fortepianie, która w prostej drodze prowadzi do najbardziej dynamicznej części, wykonanej w typowo rock and rollowym stylu. Przyjaciele wspominają tu parę młodych kochanków, którzy za młodu się ożenili, a potem szybko rozwiedli, gdy czar zakochania prysł. No i po najdłuższej, rockandrollowej części mamy reminiscencję "Italian Restuarant" w nieco bardziej symfonicznej odsłonie. Uff, sporo tego. Piosenka trwa ponad 7 i pół minuty, ale - jak widać - nie ma kiedy się tu znudzić, bo cały czas dużo się dzieje i trzeba być stale czujnym, bo Joel i muzycy co chwila nas czymś zaskakują. Kolejny znakomity kawałek.

Things are okay with me these days
Got a good job, got a good office
Got a new wife, got a new life
And the family's fine
We lost touch long ago
You lost weight
I did not know
You could ever look so good after
So much time.

Nie będę oryginalny - mimo tylu lat z The Stranger, moim ulubionym utworem wciąż pozostaje Vienna. No i co ja poradzę, że przy każdym kontakcie ta kompozycja po prostu mnie rozbraja. Przepiękna melodia, rewelacyjny tekst, szczere i poruszające wykonanie Joela, no i symfoniczna aranżacja z solówką akordeonu do tego wszystkiego. Sam Billy uważa też Vienna za jeden ze swoich ulubionych własnych numerów. W pełni się z nim zgadzam, bowiem - naprawdę - w jego repertuarze, choć nie brakuje chwytających za serce kompozycji, ze świecą szukać drugiego tak szczerego, rozbrajającego, wzruszającego, a przy tym w ogóle niebanalnego utworu jak właśnie Vienna. Koniecznie do przesłuchania. I to nie raz.

Slow down you’re doing fine
You can’t be everything you want to be
Before your time
Although it’s so romantic on the borderline tonight
Too bad but it’s the life you lead

You’re so ahead of yourself
That you forgot what you need
Though you can see when you’re wrong
But you know you can’t always see when you’re right
You got your passion you got your pride


But don’t you know only fools are satisfied?
Dream on, but don’t imagine they’ll all come true
When will you realize
Vienna waits for you

Jeśli ktoś jednak zanadto rozpłynął się przy Vienna, to na nogi skutecznie powinien postawić Only the Good Die Young. Najpierw dynamiczne intro na fortepianie, a potem piosenka tylko się rozkręca, i ani na chwilę nie traci tempa. W chwili ukazania, stała się sporym przebojem, wywołując jednak sporo kontrowersji. Jest to bowiem opowieść o młodym chłopaku, który chce uprawiać seks ze swoją dziewczyną, jednak ta konsekwentnie odmawia. Uznaje więc, że to dlatego, że jest katoliczką, tak więc uświadamia ją, że w grzechu nie ma nic złego, jeśli tylko daje ci radość. Cenzura zabroniła puszczać utworu w radiu, jednak pomniejsze i prywatne rozgłośnie wciąż nadawały Only the Good Die Young na usilne prośby słuchaczy. Wiem, że się powtarzam i brzmię już monotonnie, ale napiszę to po raz kolejny: znakomity kawałek.

They say there's a heaven for those who will wait
Some say it's better but I say it ain't
I'd rather laugh with the sinners than cry with the saints
Sinners are much more fun…
And only the good die young

Mimo, że The Stranger jest bardzo rónym albumem, to o miano ulubionej piosenki mogą rywalizować u mnie tylko dwa numery: Vienna She's Always a Woman, czyli kolejna opowieść o pierwszej żonie Joela. Była ona jednak także jego menadżerką, stąd wzmianki o tym, że "kradnie jak złodziej" lub "ujawnia tylko to, co chce byś zobaczył". Tekst ten ma jednak o wiele szersze pole interpretacyjne. Myślę, że każde z nas miało kiedyś taki obiekt zakochania, które kochaliśmy mimo licznych wad. Bo przecież taka właśnie miłość pojawia się w tej piosence; szczera, bezpretensjonalna, oddana i świadoma przywar drugiej osoby. Joel ozdabia to wszystko bardzo delikatną aranżacją i prostymi, acz emocjonalnymi wokalami, które po prostu muszą poruszyć. Ja na przykład przy każdym przesłuchaniu mam ciarki i czuję się wzruszony jak przy mało której miłosnej balladzie. Oto właśnie jest siła tego utworu: przeszywa swoją uniwersalnością i szczerością.

She can kill with a smile
She can wound with her eyes
She can ruin your faith with her casual lies
And she only reveals what she wants you to see
She hides like a child
But she’s always a woman to me

She can lead you to live
She can take you or leave you
She can ask for the truth
But she’ll never believe you
And she’ll take what you give her as long as it’s free
She steals like a thief
But she’s always a woman to me

Nastrój zadumy ostro przerywa najdynamiczniejszy numer na płycie - Get It Right the First Time. Mamy tu przede wszystkim mocny, rockowy anturaż i zaśpiewy, które po prostu muszą wpaść w ucho już od pierwszego przesłuchania. Mimo że piosence tej daleko do siły oddziaływania poprzednich, to wciąż bardzo dobre granie, które daje sporo radości i fajnie można się przy tym bawić.

I don’t believe in first impressions
For just this once I hope that looks don’t deceive
I ain’t got time for true confessions
I’ve got to make the move right now
Got to meet that girl somehow
I’ve gotta get it right the first time
That’s the main thing
I can’t afford to let it pass
You get it right the next time that’s not the same thing
Gonna have to make the first time last

Ten album nie mógł skończyć się jednak inną kompozycją, niż tą, w stylu której utrzymane jest Everybody Has a Dream. To kolejna refleksyjna, acz nie sztampowa ballada o zabarwieniu gospel. Poruszający tekst, emocjonalne wokale i podniosłe refreny, które obezwładniają. No i na sam koniec mamy jeszcze cudowną repryzę motywu z The Stranger. Coś pięknego... Wydawało się, że cały zapas łamiących serce i wzruszających kompozycji Billy już wyczerpał, ale Everybody Has a Dream udowodnił, że zawsze ma jeszcze coś w zanadrzu. 

While in these days of quiet desperation
As I wander through the world in which I live
I search everywhere for some new inspiration
But it’s more than cold reality can give
If I need a cause for celebration
Or a comfort I can use to ease my mind
I rely on my imagination
And I dream of an imaginary time
I know that everybody has a dream
Everybody has a dream
And this is my dream, my own
Just to be at home
And to be all alone…with you


Właściwe całe podsumowanie mógłbym ograniczyć do jednego zdania: The Stranger to jedna z najlepszych i najwspanialszych płyt, jakie miałem przyjemność wysłuchać. Dziękuję, dobranoc. Jednak wiadomo, że przydałoby się jakoś to uzasadnić. Napiszę więc tu parę zdań, jednak uprzedzam, że składać się one będą z samych superlatyw, więc jeśli ktoś liczył na jakiś nagły zwrot akcji po tych kilku akapitach, to uprzedzam, że go nie będzie. Przede wszystkim The Stranger to album, który zostawia słuchacza totalnie bezbronnym. Te piosenki, te teksty, te melodie po porostu poruszają i dotyczą rzeczy tak uniwersalnych i ludzkich, że ciężko przy nich się nie wzruszyć, lub porozmyślać. Czy to dotyczy zakochania, czy dojrzałej miłości, czy spotkań z przyjaciółmi po latach, podczas których wspominamy piękne, minione czasy, czy ukochanych miejsc, w które kochamy wracać, czy choćby marzeń. Tematem przewodnim tych utworów jest jednak często samotność, a także potrzeba miłości i akceptacji. Brzmieniowo jest to krążek zdecydowanie refleksyjny i melancholijny, jednak nie brak tu także dynamicznych momentów, które nie pozwalają nam popaść w letarg. Za to wielki plus dla Joela, że udało mu się znakomicie wyważyć klimat, nie popaść w skrajności, a przy tym nie ująć płycie spójności. Piosenki świetnie się ze sobą zazębiają, w związku z czym tworzą przemyślaną całość. No, myślę że wystarczy tych uzasadnień. Powtórzę więc to, co napisałem na początku, gwoli ścisłości. The Stranger to jedna z najlepszych i najwspanialszych płyt, jakie miałem przyjemność wysłuchać. Dziękuję, dobranoc.

Ocena: 10/10


The Stranger: 42:34

1. Movin' Out (Anthony's Song) - 3:30
2. The Stranger - 5:10
3. Just the Way You Are - 4:52
4. Scenes from An Italian Restaurant - 7:37
5. Vienna - 3:34
6. Only the Good Die Young - 3:55
7. She's Always a Woman - 3:21
8. Get It Right the First Time - 3:57
9. Everybody Has a Dream - 6:38

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"PWRϟUP" - ACϟDC [Recenzja]

Po tragicznej śmierci Bona Scotta w 1980 roku, zespół ACϟDC z pewnością nie miał z górki. Zdarzało się wiele zawirowań, jednak chyba kolejną...