sobota, 8 sierpnia 2020

"Whoosh!" - Deep Purple [Recenzja]


Po Now What?! i Infinite, które zostały bardzo dobrze przyjęte, panowie z Deep Purple postanowili kontynuować współpracę z Bobem Ezrinem. Producent zasugerował muzykom jednak, że koniec kariery nieuchronnie się zbliża, więc może warto by było nagrać coś w starym, dobrym stylu. Członkowie zespołu zareagowali na ten pomysł entuzjastycznie i wzięli się do pracy. Jak wspominają, praca nad płytą przebiegała w bardzo przyjaznej atmosferze. Nagrania, tak jak w przypadku poprzednich dwóch albumów, zrealizowano w Nashville. Pomysł na nazwę płyty narodził się po napisaniu wszystkich tekstów, czym zajęli się standardowo Ian Gillan i Roger Glover. Mimo, że płyta nie jest albumem koncepcyjnym, to muzycy zorientowali się, że wszystkie teksty opowiadają o kondycji współczesnego świata. Gillan zaczął więc rozmyślać nad życiem i uznał, że przemija ono w mrugnięciu oka, przy przelatywaniu wydając tylko odgłos: "whoosh". Stąd tytuł.
Pierwszą zapowiedzią albumu był singiel Throw My Bones, który ukazał się 20 marca 2020 roku. Kolejne, Man Alive i Nothing at All, ukazały się kolejno 30 kwietnia i 10 lipca. Początkowo Whoosh! miało ukazać się 12 czerwca, jednak z powodu pandemii COVID-19, przełożono premierę na 7 sierpnia. Płyta została bardzo ciepła przyjęta przez krytyków na całym świecie.

Od pierwszego przesłuchania (20 marca) bardzo się z Throw My Bones polubiliśmy. Nie ma żadnych przydługich wstępów, czy innych bzdur, a muzycy narzucają nam dynamiczne i mocne tempo. Mamy tu przede wszystkim nie tylko chwytliwy riff gitary, ale także rewelacyjne klawisze Dona Aireya (o którym nie raz jeszcze będę wspominać, bo błyszczy on na całym albumie). Nie zawodzą także Roger Glover na basie, Ian Paice na perkusji, no i oczywiście Ian Gillan, który funduje nam tu znakomite wokale, które z miejsca wpadają w ucho, a refrenów ciężko się pozbyć z głowy po przesłuchaniu. Bez wątpienia mamy tu otwarcie w przebojowo-hardrockowym stylu, który jak najbardziej przywodzić może na myśl najlepsze osiągnięcia Deep Purple. Podsumowując: Throw My Bones był nie tylko dobrym wyborem na singiel, ale także na otwarcie albumu, bo wyjątkowo zaostrza apetyt.

What's the rush? Who's to say?
You can't escape tomorrow, it's another day
I'm hanging here, I'm here on solid ground
'Cause heaven's full, or closing down

All I've got is what I need
And that's enough, as far as I can see
Why should I walk into the great unknown
When I can sit here, and throw my bones?

Drop the Weapon rozpoczynamy ciut brudnawym riffem Steve'a Morse'a i zwariowanymi klawiszami Aireya. Generalnie jednak, jako całość, piosenka wypada raczej średnio. Szkoda zmarnowanego wstępu, bo dalej robi się nieco zbyt sztampowo i oczywiście, a utwór nudzi swoją przewidywalnością i mało angażującą melodią. Czuć, że muzycy postanowili postawić tu na chwytliwe refreny, jednak nie porywają one zanadto, więc i reszta rozłazi się w szwach. Piosenka powstała podczas sesji do Infinite, jednak muzykom nie podobała się za bardzo, więc ostatecznie z niej zrezygnowali. Szkoda jednak, że dzięki ludziom z wytwórni, uwierzyli, że może z tego coś być. Jeśli już bym to gdzieś opublikował, to na jakimś dodatkowym dysku z bonusami dla najzagorzalszych fanów. Drugi utwór, a Purple już wyhamowują. 


Everybody shouting, working up a sweat
Stepping over lines, you know what happen next
More trouble than anyone can use
It's a predetermined thing, you lose your right to choose
No way to turn it around
You got no more time, no time to calm yourself down
Once you press the button man it's coming to a head
Pretty soon, babe, you'll be a long time dead


Równie intrygującym riffem rozpoczyna się We're All the Same in the Dark. Jednak, podobnie jak w Drop the Weapon, piosenka wypada naprawdę bardzo słabo. O ile jednak w poprzedniej piosence refren mógł dawać nadzieję, że muzycy mieli na czym się oprzeć, o tyle tutaj czegoś takiego brakuje. Za dużo tu chaosu, a za mało chwytliwych melodii i czegoś, co mogłoby sprawić, że utwór ten zostanie ze słuchaczem na dłużej. A tak... nudzi już na etapie słuchania.


Baby, won't you be my friend?
And love me right until the end?
You know that fashion come and fashion go
Melting like the summer snow

I don't know what you see in me
Some would say that we're miles apart
But when everything is said and done
And the lights go down


Nothing at All brzmi już jak typowa purplowa popisówka. A więc mamy tu rozbudowane partie instrumentów (zwłaszcza klawiszy) i średnie tempo. Wciąż jednak nie jest to piosenka, którą mógłbym z czystym sumieniem polecić. W porównaniu do poprzednich dwóch jest nieco lepiej, aczkolwiek sporo jeszcze brakuje do poziomu, którego można by oczekiwać od Deep Purple. Jedyna nadzieja w świetnych wstawkach Aireya i to właśnie dzięki temu muzykowi, warto poświęcić te prawie 5 minut na ten utwór, jeśli nie brak komuś determinacji.


And the junk that sails our seven seas
Is very nearly up to my knees
But the platitudes and pleasantries
Keep saying it's nothing at all


Zdecydowanie lepiej wypada natomiast No Need to Shout. Już od pierwszych sekund mamy tu porządne uderzenie hard rockową gitarą i przez te 3 i pół minuty ani na chwilę nie zwalniamy. Gillan funduje nam ostre i dynamiczne wokale, do których dochodzi jeszcze w refrenach kobiecy chórek (tak, wiem, jak to brzmi, ale naprawdę, wypada to całkiem nieźle). Wreszcie jest tu o co się zaczepić uchem i można na poważnie zaangażować się w słuchanie. Mimo, że to piosenka bardzo prosta, to wypada naprawdę zgrabnie i pozwala mieć jeszcze nadzieję, że Purple się dźwigną.


You preach to the converted, it's insane
We're here already swinging like a train
I can only hope that you won't ram it down my throat
Don't make me swallow it again


Podniosłym wstępem organów rozpoczyna się natomiast Step by Step i od początku bez wątpienia może się to podobać, a na pewno wciągać. Mimo, że bardzo różni się od No Need to Shout, to nie powiem by kontrast pomiędzy nimi, zaszkodził którejś. Step by Step jest utrzymany w średnim tempie, jednak wypada o wiele bardziej intrygująco niż takie cukierkowate Nothing at All. Mamy tu nieco patosu i tajemniczości, a atrakcyjności chwytliwym wokalizom dodaje także - a jakże - solówka Aireya. Kolejny bardzo udany kawałek.


Step by step
Rattle through the night
Don't look now
There's no end in sight

Step by step
Moving on through the graveyard shift
No way out
That's the truth 'bout the size of it


What the What zdecydowanie może się podobać, aczkolwiek wypada on dla mnie znacznie słabiej niż poprzednie dwa numery. Tutaj panowie postawili na proste, zdecydowane uderzenie z chwytliwymi refrenami. Wypada całkiem zgrabnie, jednak raczej średniak. Dobrze jednak, że chociaż słucha się tego bez bólu.


Five string guitars, and old skin drums
On a river boat shuffle, bunch a-drunken bums
No way of knowing when the temperature dropped
The moment was hot, there was no time to stop

So bad, we were so bad, we been so bad
What the what happened to you last night?


W podobnym tonie utrzymany jest także The Long Way Around, choć mamy tu może nieco mniej dynamizmu na rzecz odrobiny bardziej podniosłego brzmienia. Ogólnie nie jest źle, choć nie ma też specjalnie czym się zachwycać. Z całej piosenki najlepiej bronią się w miarę chwytliwe refreny, no i... Airey i jego zwariowana solówka. Szkoda, bo można było z tego wycisnąć więcej.


It's been a long time coming
I never thought it would last
I think about the future
Who knows what might have happened in the past

Nothing is real
But it feels pretty good all the same
I know you from somewhere
But I can't remember your name


Podobnie jak z Throw My Bones od razu się polubiliśmy, tak i The Power of the Moon od pierwszego przesłuchania mnie zahipnotyzował, zauroczył, i musiałem go sobie - przy pierwszym kontakcie z płytą - powtórzyć jeszcze dwa razy, zanim poszedłem dalej. Jak dla mnie, jest to absolutny faworyt, a zarazem najlepszy i najciekawszy utwór na tym krążku. Poetycki tekst, niebanalna melodyka, uzależniające refreny. Nie ma sensu, bym cokolwiek więcej o tym pisał, bo jeszcze Czytelnik gotów jest posądzić mnie o pewnego rodzaju grafomanię. Po prostu - jak dla mnie - warto było dostać ten album choćby ze względu na tę piosenkę.


Who am I to say things may not all be what they seem?
And how can I disturb the facts of life?
And who am I to speak about the fabric of a dream?
And who's to say that dreams cannot be right?

It's the power of the moon


Remission Possible to nieco ponad półtoraminutowy instrumental, który jak dla mnie jest po prostu kodą dla The Power of the Moon, sprytnie łączącą go z kolejnym utworem.
Man Alive to ciężki orzech do zgryzienia, przynajmniej dla mnie. Owszem, na nudę nie da się tu narzekać, bo dużo się tu dzieje, co chwila mamy zmianę klimatu, melodii i nastroju (chociaż dominuje tu raczej przygnębiający). Muzycy dają z siebie wszystko i czuć tu prawdziwą maestrię i chęć zrobienia czegoś nieoczywistego. Problem jednak jest taki, że utwór absolutnie nie ma szansy zapaść w pamięć, bo brakuje tu melodii, które by "żarły". Jednak jeśli "chwytliwości" nie uwzględnimy jako kryterium, to Man Alive bez wątpienia jawi się jako jeden z lepszych momentów Whoosh! Może nie wracam do tej piosenki za często, ale słucha się jej wybornie.

All creatures great and small

Graze on blood-red soil
And grass that grows on city streets
It's been a quiet town
Since the juice went down
Now something's washed up on the beach
A man alive


And the Address. Tak, to And the Address, które rozpoczynało Shades of Deep Purple. Czyżby jakiś sygnał od zespołu? Rozpoczęli tą piosenką swoją karierę, a teraz nagrali ją ponownie, by zamknąć ten album. Czy oznacza to, że Whoosh! będzie ich ostatnią płytą? Kto wie. Z pewnością nie można tu mówić o jakiejś próbie redefiniowania swojego emploi, gdyż kompozycja ta wykonana jest bardzo wiernie, więc niejednemu fanowi łezka może się w oku zakręcić.
Ktoś może jednak w tym miejscu powiedzieć: "Dlaczego napisałeś, że And the Address to ostatnia piosenka, skoro, jak byk, dalej jest jeszcze Dancing in My Sleep?" Otóż Dancing in My Sleep w ogóle na tej płycie miało nie być. Muzycy nagrali ten utwór, jednak uznali, że zupełnie nie pasuje klimatem do reszty albumu i postanowili tego tu nie wciskać, a album zakończyć And the Address. Wytwórnia miała jednak inne plany i olali pierwotny zamysł muzyków, dokładając na sam koniec jeszcze Dancing in My Sleep. Czy słusznie? Zdecydowanie nie, gdyż to po prostu bardzo słaby utwór. Mógłby ewentualnie trafić na jakąś wersję deluxe albumu, ale źle się stało, że psuje pierwotny koncept, a przy tym klimat albumu. Tych, co jeszcze nie słuchali Whoosh!, a mają zamiar uprzedzam: lepiej skończyć na And the Address.


I'm flying through the night
To the rhythm of the street
I don't know what happen, baby
But my blood rise every time we meet

I come alive
I get the feeling
Everything will be alright



Jak wypada Whoosh! wobec całego medialnego szumu, który wokół niego powstał? Z pewnością bowiem jest o tej płycie głośniej, niż o Infinite. Sam album wypada jednak dość przeciętnie. Ot, wiekowi panowie zebrali się po raz kolejny i postanowili zrobić renesans starych pomysłów, urozmaicając to i owo chwytliwymi, przebojowymi melodiami. Problem jednak w tym, że to nie zawsze się udaje. I mimo, że muzycy mają serce po dobrej stronie, Whoosh! jest po prostu płytą średnią. Nie powiem, że złą, ani nijaką, bo znajduje się tu trochę dobrej muzyki, jednak materiał, który się tu znalazł, zdecydowanie nie może stawać w szranki z najlepszymi czasami Deep Purple. Black Sabbath swoim 13, The Rolling Stones Blue & Lonesome, Paul McCartney Egypt Station, czy choćby Bob Dylan swoim Rough and Rowdy Ways pokazali, że powrót do korzeni może się udać. W przypadku Purpli udał się jednak połowicznie. Mamy tu więc sporą dawkę sentymentu i starych, ukochanych przez fanów patentów, jednak brak tu czegoś, co byłoby w stanie bardziej zaintrygować młodszych do odkrywania ich starszego repertuaru. Chociaż panom z Deep Purple chyba nawet nie o to chodziło. Nagrali płytę w swoim stylu dla swoich słuchaczy. I tym właśnie Whoosh! polecam zdecydowanie, bo nie powinni się zawieść. Pozostali, jeśli chcą słuchać, robią to własną odpowiedzialność, a efekt tej przygody jest dla mnie zbyt trudny do przewidzenia, bym próbował zgadywać. Raczej ani specjalnie nie zachwyci, ani nie zirytuje. Ot, przyjemna godzinka grania, które zapomni się zaraz po wyjęciu płyty.

Ocena: 6/10


Whoosh!: 51:29

1. Throw My Bones - 3:38
2. Drop the Weapon - 4:23
3. We're All the Same in the Dark - 3:44
4. Nothing at All - 4:42
5. No Need to Shout - 3:30
6. Step by Step - 3:34
7. What the What - 3:32
8. The Long Way Around - 5:39
9. The Power of the Moon - 4:08
10. Remission Possible - 1:38
11. Man Alive - 5:35
12. And the Address - 3:55
13. Dancing in My Sleep - 3:51

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"PWRϟUP" - ACϟDC [Recenzja]

Po tragicznej śmierci Bona Scotta w 1980 roku, zespół ACϟDC z pewnością nie miał z górki. Zdarzało się wiele zawirowań, jednak chyba kolejną...