czwartek, 22 listopada 2018

"Kill 'Em All" - Metallica [Recenzja]


Zespół-ikona popkultury. Żaden metalowy zespół nie obrósł takim kultem i nie wszedł na stałe do ogólnej masowej świadomości. Dzisiaj Metallica jest już znakiem wywoławczym, a jego logo zdobi wszystko, od koszulek, po długopisy. Nazwa powstała już w 1981 i została wymyślona przez Larsa Ulricha, późniejszego perkusistę grupy, i Rona Quintana, który tego czasu był promotorem muzyki metalowej w San Francisco i szukał akurat nazwy dla swojej nowej gazety. Nazwę Metallica Ulrich chciał jednak zostawić dla swojego zespołu, a Ronowi, zamiast niej, podsunął nazwę Metal Mania.
Założycielami zespołu byli James Hetfield (wokal i gitara rytmiczna) i Lars Ulrich (bębny), którzy spotkali się pewnego dnia 1981 roku na wspólnym jam session. Ulrich zamieścił ogłoszenie w gazecie The Recycler, a Hetfield na nie odpowiedział. Jamesowi nie podobała się gra Larsa; mimo to zgodził się z nim zostać. 28 października Ulrich oznajmił Hetfieldowi, że zaklepał miejsce na składance Metal Massacre dla jednego własnego utworu. Wraz z sesyjnymi muzykami (gitarą prowadzącą i basem) zagrali utwór Hit the Lights.
Panowie Hetfield i Urlich rozpoczęli poszukiwania brakujących muzyków. Na ogłoszenie dotyczące gitarzysty odpowiedział Dave Mustaine, (późniejszy gitarzysta Megadeth) a James i Lars przyjęli go bez przesłuchania, zachwyceni jego doświadczeniem; na pierwsze koncerty ich basistą został Ron McGovney, który brał z nimi udział w nagrywaniu wspomnianego Hit the Lights. Zespół do końca 1982 roku grał regularnie koncerty i nagrał kilka taśm demo. W grudniu McGovney odszedł, a na jego miejsce Hetfield i Urlich przyjęli Cliffa Burtona.
Na początku 1983, Jon Zazula, założyciel sklepu Rock 'n' Roll Heaven zaproponował Mettalice serię koncertów na Wschodnim Wybrzeżu. Zespół z chęcią się zgodził, jednak podczas koncertów alkoholowe uzależnienie Mustaine'a dało się muzykom we znaki i musieli go ostatecznie wyrzucić z zespołu, a jego miejsce zajął Kirk Hammett. Zazula postanowił zdobyć Metallice kontrakt nagraniowy, a gdy mu się to nie udało, założył własną wytwórnię, z którą zespół natychmiast podpisał kontrakt, i dla której nagrał swój debiutancki album, Kill 'Em All. Początkowo album miał nazywać się Metal Up Your Ass, jednak wytwórnia stanowczo się sprzeciwiła. Szukając nowej nazwy, Cliff rzucił zdanie "Zabić ich wszystkich". Zespołowi się spodobało.

Płyta zaczyna się od wspominanego Hit the Lights, czyli pierwszego w historii utworu Metalliki. Zgiełk narasta, by po chwili zespół ruszył już z diabelskim riffem, pędząc na łeb na szyję. Gdy perkusja, gitara prowadząca i bas dołączają do rytmicznego wiosła Hetfielda, to nie mamy wątpliwości, że z Metalliką nie da się nudzić. Głos Jamesa jest tu drapieżny, młodzieńczy, a zespół gra z prawdziwą thrashową energią. Przenikliwe sola Hammetta sprawiają wrażenia, jakby miały zaraz nam spalić głośniki. Ulrich nie oszczędza swojego sprzętu, gdy bębni ile sił, a bas Burtona dzielnie trzyma to całe szaleństwo w ryzach, a nie jest to wcale takie łatwe. Nie jest to jedna ze złożonych, wielowątkowych kompozycji, dzięki któremu zespół stał się później znany; to proste, metalowe łojenie, które ma nam dać po głowie i dodać energii na cały dzień. I w takiej właśnie roli świetnie się spełnia. Piosenkę do zespołu wniósł Hetfield ze swojego starszego zespołu Leather Charm.

You know our fans are insane
We're gonna blow this place away
With volume higher
Than anything today
The only way, yeah

When we start to rock
We never wanna stop again

Hit the lights!

Ledwo, co skończyło się Hit the Lights, mamy już osławione The Four Horsmen, do którego Metallica bardzo lubi wracać na koncertach. Hetfield prezentuje tu już bardziej melodyjną linię wokalną, a muzyka wciąż pędzi, nie pozwalając na chwilę wytchnienia. Po tym utworze zyskujemy już pewność: Metallica nie bierze jeńców i nie ma tu miejsca dla słabeuszy. Hetfield swoją gitarą rytmiczną ustanawia nowy standard dla przyszłych pokoleń muzyków grających na tym instrumencie, gdyż daje tu pokaz siły, techniki i wytrzymałości. Mimo, że utwór trwa 7 minut, ani przez chwilę się nie nudzimy, gdyż w momencie monotonii zespół lubi nagle zmienić tempo (jak ma to miejsce na przykład w połowie trzeciej minuty) i tym samym zupełnie odświeżyć całą kompozycję. Warto zwrócić też uwagę na solówkę Hammetta. Nagrał bowiem to w dwóch podejściach, jednak realizator nie usunął jednego i przez pomyłkę nałożył je na siebie. Muzykom spodobał się ten efekt i tak już zostało. To jeden z tych utworów, dzięki którym Metallica stała się symbolem nieco ambitniejszego metalu. (Mimo, że potem muzycy wielokrotnie nadwyrężali tę opinię). Utwór zdecydowanie lepszy i ambitniejszy od rozpoczynającego, który miał nas tylko rąbnąć po uszach, a ten ma nas oprócz tego zaciekawić. Świetnie mu się to udaje, gdyż zespół właściwie w jedną kompozycję upchnął 3 (a może nawet 4!) utwory, w związku z tym nie czuć, że aż tyle to trwa. Wielki utwór. Mój zdecydowany faworyt z albumu! Ciekawostką jest, że utwór początkowo nosił tytuł The Mechanix i został skomponowany przez samego Mustaine'a, ale po wyrzuceniu go z zespołu, panowie Hetfield i Ulrich wydłużyli go nieco i zmienili tytuł. Mustaine natomiast utwór The Mechanix nagrał i opublikował na pierwszym albumie grupy Megadeth - Killing Is My Business... And Business Is Good!

The horsemen are drawing nearer
On the leather steeds they ride
They've come to take your life
On through the dead of night
With the four horsemen ride
Or choose your fate and die

Fanom metalu Motorbreath też raczej przedstawiać nie trzeba, zaś tym, co nimi nie są, powiem tylko tyle: OGIEŃ! Utwór, niczym motor, gna na złamanie karku, a stopa Ulricha wita się z nami, sygnalizując nam tylko, że zostanie na dłużej. To co wyprawia gitara po każdym segmencie to temat na osobną pracę. Śpiew Hetfielda jest bardziej gardłowy, mocny, świetnie pasujący do kompozycji tego rodzaju. Jest to zresztą jeden z niewielu utworów grupy, który James napisał sam, bez pomocy Larsa. Ten utwór to po prostu thrash metal w najczystszym wydaniu. 

Motorbreath, it's how I live my life
I can't take it any other way
Motorbreath, the sign of living fast
It is going to take your breath away

Jump In the Fire to kolejny utwór napisany wespół z Mustaine'm, lecz tym razem jest to kawałek o wiele prostszy i bardzo dobrze, bo za dużo kombinowania to też nie za dobrze. Pierwotnie tekst Dave'a dotyczył seksu, jednak ostatecznie Metallica uznała, że tematyka diabelska była by tu lepsza, więc powstał nowy tekst. Jest jakaś magia w tym albumie, że w ogóle nie czuć przy nim, jak szybko mija czas. 5 minut tego utworu przeleciało w mgnieniu oka. 

Down in the depths of my fiery home
The summons bell will chime
Tempting you and all the Earth
To join our sinful kid
There is a job to be done and I'm the one
You people make me do it
Now it's time for your fate and I won't hesitate
To pull you down into this pit

(Anesthesia) Pulling Teeth jest nietypowym utworem na płycie, gdyż przez 4 minuty wsłuchujemy się w granie zniekształconej gitary, do której w połowie dopiero dochodzi perkusja. Nie jest to może wygłup na miarę FX z albumu Vol. 4 Black Sabbath, czy Revolution No. 9 z The Beatles Beatlesów, ale i tak uważam to za najmniej potrzebny fragment płyty. Można go było spokojnie pominąć, albo wstawić w jego miejsce jakiś "normalny" kawałek. A tak, mamy tu tylko, że się tak wyrażę, zawracanie gitary.
Słynny Whiplash jednak niejako rekompensuje nam stracone 4 minuty z życia, gdyż mamy tu do czynienia z graniem rodem z albumów grupy Motörhead, którzy zresztą scoverowali ten utwór swego czasu. Zdecydowanie prosto tu, ale nie uważam tego za zarzut, gdyż cały ten album miał być w założeniu prostym kopem w twarz. W medycynie "whiplash" oznacza uraz kręgosłupa, który może powodować headbangingu. I ten utwór właśnie stworzony jest do nabawienia się tego stworzenia. Tylko tyle i aż tyle można o tym kawałku powiedzieć.

Adrenaline starts to flow
You're trashing all around
Acting like a maniac
Whiplash!
Phantom Lord zaczyna się bardzo tajemniczo, by ostatecznie przerodzić się w jeden z najlepszych utworów na płycie. Ostre riffy i mocarne bębny tworzą tu prawdziwie brutalny kawałek. Jeden z pierwszych zespołów Hetfielda nazywał się Phantom Lord, jednak ostatecznie grupa nie zagrała ani jednego koncertu. Sam James mówi, że miał wtedy problem z pisaniem tekstów, które mogłyby trafić do szerszej publiczności, więc inspirował się tym, co tworzyli wówczas Iron Maiden czy Judas Priest. Kawałek jest jednak tak udany, że można na tekst nie zwracać uwagi.

Hear the cry of war, louder than before
With his sword in hand to control the land
Crushing metal strikes on this frightening night
Fall on to your knees for the Phantom Lord

No Remorse atakuje nas z kolei najcięższym riffem na płycie, niepotrzebnie zresztą zakłóconym wydziwianiem Hammetta. Gdyby riff samodzielnie rozpoczynał utwór, nadałby mu klimatycznego nastroju, a tak sprawia wrażenie na siłę udziwnionego. Właściwie tylko riff w tym utworze czymś się wyróżnia, gdyż Hetfield też nie pokazuje nic nowego. Fantastycznie śpiewa, tak jak śpiewał na poprzednich utworach, ale nie stara się niczego zmieniać; w efekcie tego ta linia melodyczna brzmi podobnie jak poprzednie i ciężko ten utwór rozróżnić od poprzedzających go piosenek. Ciekawsze jednak jest przyspieszenie w środkowej części. To na plus, jednak cała kompozycja właściwie ani to na plus ani to na minus. Takie to nijakie, co w sumie jest nawet gorsze od tego, gdybym miał wystawić jej minus. Kompozycja - podobnie jak Hit the Lights - pochodzi z czasów zespołu Hetfielda, Leather Charm.

No remorse, no repent
We don't care what it meant
Another day, another death
Another sorrow, another breath
No remorse, no repent
We don't care what it meant
Another day, another death
Another sorrow, another breath

Słynne Seek And Destroy. Nie bez powodu zdobyło taką sławę i do dziś jest najbardziej pamiętanym kawałkiem z tej płyty. Już bardziej melodyjny riff na otwarcie przykuwa naszą uwagę, a potem jest już tylko lepiej. Hetfield zdaje się śpiewać tu nieco pewniej a i bębny zdają się być bardziej ogarnięte i grać lepiej, niż ma to w zwyczaju Ulrich; aż ciśnie się na usta pytanie, czy to aby na pewno on gra... W połowie utworu następuje ciekawe solo perkusyjne, po którym ma miejsce najlepsze solo gitarowe albumu.

There is no escape and that's for sure
This is the end, we won't take any more
Say goodbye to the world you live in
You always been taking and you're giving

Running, on our way, hiding, you will pay
Dying, one thousand deaths

Metal Millitia stanowi swoistą klamrę, gdyż zamyka płytę z taką samą energią i brutalnością, jak otwierało ją Hit the Lights. Panowie ponownie nas nie oszczędzają i pędzą na złamanie karku. Właściwie nic więcej o tym utworze nie można powiedzieć, poza tym że jest jednym z najostrzejszych w całej karierze zespołu. Pod koniec słychać motyw marszowy, za który odpowiedzialny jest Lars. Perkusista w ciężkich butach przechadzał się bowiem po drewnianej podłodze, co zostało zwielokrotnione i nałożone na siebie, co może tworzyć wrażenie, jakby maszerowała cała armia.

Thunder and lightning, the gods take revenge
Senseless destruction
Victims of fure are cowardly now
Running for safety
Stabbing the harlot to pay for her sins
Leaving the virgin
Suicide running as if it were free
Ripping and tearing


Metallica stworzyła debiut, który dał podwaliny całemu gatunkowi thrash metalu, łącząc skomplikowane i wielowątkowe kompozycja zespołów nurtu New Wave of British Heavy Metal (jak np. Iron Maiden) z punkową nieposkromioną energią i furią. Zrodziło to bez wątpienia interesującą mieszankę i zespół dał temu świadectwo nagrywając niesamowity album. Słychać tu niesamowitą energię i furię, jaką emanuje zespół, przez cały longplay dając nam porcję mocnego, bezkompromisowego grania. Osobiście wolę jednak wcielenia Metalliki z czterech kolejnych albumów, na których dopracowali oni swój styl do perfekcji, jednak doceniam też to, co zespół stworzył już na pierwszej płycie. Wbrew powszechnej opinii, mimo że jest to świetny album, uważam że Metallica nie skończyła się na Kill 'Em All, a wręcz przeciwnie: "Metallica rozwinęła się po Kill 'Em All".

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"PWRϟUP" - ACϟDC [Recenzja]

Po tragicznej śmierci Bona Scotta w 1980 roku, zespół ACϟDC z pewnością nie miał z górki. Zdarzało się wiele zawirowań, jednak chyba kolejną...