środa, 19 grudnia 2018

"Friends" - Elton John [Recenzja]


Elton w latach 70., a szczególnie na ich początku, był twórcą niezwykle płodnym. W 1970 roku wydał 2 albumy, a w 1971 aż 3. Pierwszym z nich była ścieżka dźwiękowa do filmu Friends. Ktoś, mając zapewne w pamięci udział Eltona w tworzeniu muzyki do Króla Lwa, może być tym zdziwiony. Przecież w latach 70. Elton nie był jeszcze aż taką gwiazdą, żeby brać go na twórcę soundtracków. A nawet jeśli, to czemu nie słyszeliśmy o tym filmie? Otóż film okazał się totalną klapą, a mimo to, tytułowy utwór trafił na listy przebojów w Wielkiej Brytanii, chociaż - będąc uczciwym - nie zajął tam zatrważająco wysokiego miejsca, bo zaledwie trzydzieste czwarte. Album jednak uzyskał status Złota w miesiącu swego wydania, co jest już większym sukcesem. Ponadto uzyskał nominację do Grammy w kategorii Best Original Score Written for a Motion Picture. Jest to też jedyny album z całego katalogu Johna, który po dziś dzień nie został wznowiony na CD (chyba, że za takie wydanie licząc wcielenie go w część składanki Rare Masters zawierającej strony B singli i utwory niewydane na regularnych albumach) i dostępna jest jedynie jego wersja na winylu. Jest to trochę dla tej płyty krzywdzące, gdyż mniej ludzi ma możliwość go poznać, a uważam że zawiera porcję naprawdę wartościowej muzyki.

Wszystko rozpoczyna się delikatnym pianinem i niezwykle czułym śpiewem Eltona. Po chwili dochodzi do niego przepiękna i urzekająca partia smyczków. Po refrenie mamy wejście perkusji, basu i dęciaków. Jest to naprawdę niesamowity utwór, który od pierwszego przesłuchania czaruje swoim pięknem. Nie wiem, czemu dzisiaj jest tak zapomniany. Ja stawiam go w jednym rzędzie z takimi klasykami jak Your Song czy Daniel.

It seems to me a crime that we should age
These fragile times should never slip us by
A time you never can or shall erase
As friends together watch their childhood fly

Elton jednak już na początku kolejnego utworu każe nam wyzbyć się obaw (albo nadziei), że będzie to album z tylko i wyłącznie rzewną muzyką. Honey Roll to już bowiem bardziej dynamiczny utwór o zabarwieniu country. Jeżeli Friends mógł znaleźć się na Elton John, to Honey Roll spokojnie znalazłoby swoje miejsce na Tumbleweed Connection. Bardzo ciekawy utwór zawierający także solo saksofonu. Refren wpada w ucho i potrafi dodać sporej porcji energii.

Do you want to try to ride me on your pony
Loosen up my tie to help me breathe
Insisting that I pay my alimony
Each and every day is the same old scene

Świetny kawałek, który płynnie przechodzi w Variation on 'Friends'. Wariacje to zabieg typowy w muzyce klasycznej, a jako że Elton jest zawodowym muzykiem, postanowił wykorzystać ten patent. Jest to krótki, zaledwie dwuminutowy, przerywnik, który pozwala się rozmarzyć i robi świetny nastrój pod dalszą muzykę. 
Kolejnym utworem jest Theme (The First Kiss), czyli 3-miutowa randka z przepiękną muzyką Eltona zaaranżowaną bezbłędnie na orkiestrę przez Paula Buckmastera. Nie jestem specjalistą z muzyki klasycznej, więc nie będę nawet starał się jej analizować, ale z mojej perspektywy, jako laika tego gatunku, jest to naprawdę piękny motyw i gdyby ktoś wątpił w zacięcie Johna - w sensie muzyki klasycznej - to bardzo polecam mu ten utwór.
Płynnie przechodzi on w utwór Seasons, gdzie pojawia się ponownie delikatny głos Eltona wyśpiewujący prosty, ale i piękny tekst

For our world, the circle turns again
Throughout the year we've seen the seasons change
It's meant a lot to me to start anew
Oh the winter's cold but I'm so warm with you
Out there there's not a sound to be heard
And the seasons seem to sleep upon their words
As the waters freeze up with the summer's end
Oh it's funny how young lovers start as friends

Partia fletu rozpoczyna kolejną wariację. Variation on 'Michelle's Song' (A Day In the Country) to kolejny piękny motyw, który wprowadza rozmarzony, romantyczny nastrój.
Nie pozwala nam jednak się znudzić, gdyż trwa idealną długość i po chwili przechodzi w najbardziej dynamiczny utwór albumu, który Elton wykonywał później na koncertach, czyli Can I Put You On? Jest on bardzo szybki, ponownie odwołujący się do tego, co John wyprawiał na Tumbleweed Connection. Rozpędza się z każdą minutą. Jest naprawdę świetny, ale jeszcze lepszą jego wersję Elton zaprezentował nam na 11-17-70. Tak czy siak, jest to najlepszy utwór na płycie.

I work for the foundry for a penny and a half a day
Like a blind street musician I never see those who pay
It's dirty work in Birmingham
Better deal for a Sheffield man
If he can rivet than his kids can buy
Candy from the candy man

Michelle's Song swoją delikatnością przypomina może nieco Friends, ale ma o wiele piękniejszy refren, który naprawdę zachwyca. Kolejna piękna kompozycja, niesłusznie zapomniana.

So take my hand in your hand
Say it's great to be alive
No one's going to find us
No matter how they try
No one's going to find us
It's wonderful so wild beneath the sky

Wesoły flet, który towarzyszy nam, wysunięty na pierwszy plan podczas całego utworu, otwiera utwór I Meant To Do My Work Today (A Day In the Country). Jest to właściwie wycięty z filmu dialog z delikatnym towarzyszeniem orkiestry w tle.
O wiele ciekawszym utworem jest następujący po nim Four Moods. To 11-minutowy, monumentalny utwór, charakteryzujący się częstymi zmianami tempa i nastroju. Orkiestra buduje tu napięcie, by powoli rozładować je delikatną partią skrzypiec i po chwili ponownie zaskoczyć zmianą charakteru muzyki. Melancholijny nastrój ustępuje po chwili miejsca bardziej pogodnemu, który po chwili znów wraca do spokojniejszego. Bardzo trudno skonstruować 11-minutową kompozycję, by nie nudziła ani na chwilę. Szczególnie, gdy ma się do dyspozycji samą tylko muzykę. Eltonowi ta sztuka się udała. Wspaniały utwór.
Na sam koniec jeszcze tylko Seasons (Reprise), czyli wymarzony zamknięcie tak pięknego albumu. Ponownie Elton wyśpiewuje, przytoczony już wcześniej, tekst, kończąc płytę zdaniem "it's funny how young lovers start as friends".


Elton John, będąc niezwykle zapracowanym młodym artystą, nie pozwolił by żaden produkt wychodzący spod jego ręki był w jakimś stopniu niedopracowany bądź też kiepskiej jakości. Friends doskonale tego dowodzi. Album trzyma równy poziom przez niemal 40 minut i nie nudzi ani na moment nawet słuchacza będącego raczej na bakier z muzyką klasyczną. Mamy tu sporo motywów orkiestrowych, zmian temp i nastrojów, a zarazem jednych z najpiękniejszych melodii, które wyszły z genialnej głowy kompozytorskiej Eltona. Wspaniały album.

Ocena: 8/10


Friends: 37:51

1. Friends - 2:20
2. Honey Roll - 3:00
3. Variations of "Friends" Theme (The First Kiss) - 1:45
4. Seasons - 3:52
5. Variation on Michelle's Song (A Day in the Country) - 2:44
6. Can I Put You On? - 5:52
7. Michelle's Song - 4:16
8. I Meant to Do My Work Today (A Day in the Country) - 1:33
9. Four Moods - 10:56
10. Seasons Reprise - 1:33

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"PWRϟUP" - ACϟDC [Recenzja]

Po tragicznej śmierci Bona Scotta w 1980 roku, zespół ACϟDC z pewnością nie miał z górki. Zdarzało się wiele zawirowań, jednak chyba kolejną...