niedziela, 30 grudnia 2018

"Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band" - The Beatles [Recenzja]


Rok 1966 był przełomowy dla Beatlesów. Wydali wówczas album Revolver, na którym przestali skupiać się na graniu, które byłoby możliwe do odwzorowania na scenie. Koncerty coraz mniej ich obchodziły, a nawet całkiem przestały dawać im radość. Teraz prawdziwą frajdę mieli z samego robienia muzyki. A gdy okazało się, że w studiu zrobić mogą praktycznie wszystko, nie musieli przejmować się już ograniczeniami. Puścili wodze swojej wyobraźni i stworzyli album nieoceniony pod względem rewolucyjności w aspekcie tworzenia muzyki. W 1966 roku nie grali już na koncertach piosenek z Revolvera, gdyż po prostu nie byli w stanie ich odtworzyć ze względu na ich zbyt skomplikowane konstrukcje. Jedynym nowym utworem, który wówczas grali, był Paperback Writer.
4 marca ukazuje się numer gazety Evening Standard zawierający wywiad Lennona ze swoją koleżanką i dziennikarką, Maureen Cleave. Artykuł miał pokazać jak żyją Beatlesi będący wtedy u szczytu popularności. John zaprosił więc Maureen do swojego domu, gdzie podzielił się z nią kilkoma swoimi przemyśleniami na temat życia i religii. Padły tam m.in. słowa, które na zawsze miały już zaszufladkować Lennona, jako skandalistę i zostawić rysę na wizerunku Beatlesów, jako grzecznych chłopców:

Chrześcijaństwo przeminie. Skurczy się i zaniknie. Mam rację i jestem o tym przekonany, nie ma powodu, by o tym dyskutować. Jesteśmy dzisiaj popularniejsi od Jezusa. Nie wiem, co pierwsze przeminie, rock'n'roll czy chrześcijaństwo. Jezus był w porządku, ale jego uczniowie byli tępi i przeciętni. Według mnie to oni wszystko zniszczyli.

Zdanie "Jesteśmy popularniejsi od Jezusa" zostało wyrwane z kontekstu i pojawiło się w nagłówkach wszystkich dzienników, gdy parę miesięcy później amerykański magazyn Datebook przedrukował artykuły o Beatlesach i opublikował na swoich łamach. Ludzie nie wiedzieli, że John powiedział to w kontekście nagłego wzrostu popularności muzyki rockowej i byli przekonani, że obraża on katolików. W Wielkiej Brytanii przeszło to bez echa, natomiast na całym świecie zaczęły się protesty przeciwko Beatlesom, masowe palenia ich płyt, a rząd RPA zakazał natomiast emisji ich piosenek. Zespół już wcześniej dostawał pogróżki, ale teraz zaczął się nimi interesować także Ku Klux Klan.
Menadżer Beatlesów, Brian Epstein skrytykował dziennikarzy Datebook, a poza tym postanowił wszystko skwitować żartem: "Żeby ludzie spalili płyty musieli najpierw je kupić".
Sam Lennon podczas konferencji prasowej w Chicago postanowił naprostować zaistniałą sytuację:

Pewnie gdybym stwierdził, że telewizja jest popularniejsza od Jezusa, to udałoby mi się z tego wywinąć. Jest mi przykro, że otwarłem swe usta. Nie jestem przeciwko Bogu, Chrystusowi czy religii. Nie chciałem uderzyć w Jezusa czy umniejszyć jego roli. Stwierdziłem tylko, że to fakt i to prawda, może bardziej w Anglii niż tutaj. Nie mówię, że jesteśmy więksi czy lepsi, nie porównuję nas też z Jezusem Chrystusem jako osobą, Bogiem, czy czymkolwiek on jest. Powiedziałem co powiedziałem i to było błędem. Albo zostało błędnie zrozumiane.

29 sierpnia 1966 roku w San Francisco Beatlesi zagrali swój, jak się potem okazało, ostatni koncert (z wyjątkiem tego niezapowiedzianego na dachu siedziby Apple kilka lat później). Powodem tej decyzji były już nie tylko za trudne do odtwarzania na żywo utwory, ale też zachowanie publiczności. Piski i krzyki były już tak głośne, że muzycy nie słyszeli granej przez siebie muzyki. Często zdarzało im się więc grać nierówno, a John wykrzykiwał czasem przypadkowe - a niekiedy nawet wulgarne - rzeczy do mikrofonu, jednak fanom nie robiło to żadnej różnicy, bo i tak nic nie słyszeli. Beatlesi postanowili więc z tym skończyć i zamknąć się w studio.
Byli pod dużym wrażeniem albumu Pet Sounds zespołu The Beach Boys, który z kolei inspirowany był płytą "Fab Four", Rubber Soul. Wszystko tam tworzyło jedną spójną całość (dziś nazywane jest to albumem koncepcyjnym). Ponadto Beatlesi byli znużeni byciem Beatlesami. Męczyła ich popularność i to, że nie mogą nic zrobić bez presji z jakiejkolwiek strony. Pewnego dnia Paul przyszedł do studia i powiedział pozostałym: "A co, gdybyśmy stworzyli swoje alter ego?" Tak właśnie powstała idea Orkiestry Samotnych Serc Sierżanta Pieprza. Miało dać im to pełną swobodę w tworzeniu piosenek; nikt nie oczekiwałby od nich, by brzmieli jak The Beatles ponieważ... nie byli Beatlesami.
Z tą myślą stworzyli 2 utwory opowiadające o miejscach z ich dzieciństwa. Paul napisał świetne Penny Lane (dzielnica Liverpoolu), a John Strawberry Fields Forever (miejsce, nieopodal którego mieszkał). Pod naciskiem wytwórni Beatlesi zmuszeni byli jednak wydać te piosenki na singlu. George Martin po latach przyznawał, że nie umieszczenie ich na albumie było największym błędem w jego karierze. Sesje do albumu rozpoczęły się w listopadzie 1966 roku, a sam album wydano 26 maja 1967 roku.
To właśnie Paul wymyślił całą tę teatralną otoczkę; zaproponował by przebrali się w kolorowe kostiumy i stworzyli ten album koncepcyjny. Płyta wydana została w kopercie przystosowanej do albumów dwupłytowych, gdyż nim właśnie miał być Sgt. Pepper. Gdy jednak okazało się, że całość mieści się na pojedynczym LP, okładki były już w przygotowaniu i za późno było na zmiany. Z tyłu koperty winylowej, po raz pierwszy, wydrukowano teksty wszystkich utworów, a do środka włożono sztuczne wąsy i gadżety związane z Sierżantem Pieprzem. Okładkę zaprojektował i wykonał Peter Blake, który poprosił Beatlesów, by każdy zrobił listę najważniejszych postaci. Obok m.in. Boba Dylana i Marilyn Monroe pojawili się tam m.in. Jezus i Hitler (którzy jednak nie pojawili się na okładce ze względu na potencjalne kontrowersje). Potem zajęto się wysyłaniem próśb o pozwolenie na wykorzystanie wizerunku, jednak, wbrew pozorom, niewiele osób się zgodziło i Beatlesi musieli dopisywać kolejne nazwiska. Na bębnie stojącym przed Paulem, Johnem, George'm i Ringo napisana jest nazwa fikcyjnego zespołu, a informacja, że w rzeczywistości są to Beatlesi, ukryta jest pośród kwiatów, które układają się w napis BEATLES.

TEKSTY I TŁUMACZENIA: klik


Dźwięki publiczności, strojenie instrumentów i po chwili McCartney wchodzi z gitarowym, niemal hardrockowym riffem tytułowego utworu. Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band zaczęli występ.

We're Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band
We hope you will enjoy the show
Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band
Sit back and let the evening go
Sgt. Pepper's Lonely, Sgt. Pepper's Lonely 
Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band
It's wonderful to be here
It's certainly the thrill
You're such a lovely audience
We'd like to take you home with us
We'd like to take you home

Paul zapowiada, że za chwilę dla zgromadzonej tu publiczności zaśpiewa Billy Shears, którym okazuje się Ringo, śpiewając jeden z największych przebojów Beatlesów, With a Little Help From My Friends, napisany przez McCartneya (znany też z niezwykle emocjonalnej wersji Joe Cockera). Jest to wesoły utwór z pozytywnym tekstem i nie wyobrażam sobie, by miał go śpiewać ktokolwiek poza Starrem.

Would you believe in a love at firt sign?
Yes I'm certain that it happens all the time
What do you see when you turn out the light?
I can't tell you but I know it's mine
Oh I get by with a little help from my friends

Po chwili Lennon serwuje nam pierwszy ze swoich psychodelicznych odjazdów, czyli Lucy in the Sky with Diamonds. Wiele osób wskazuje, że pierwsze litery słów składających się na tytuł tworzą skrót LSD, więc "John na pewno napisał to pod wpływem". Jest to jednak nieprawda, gdyż piosenkę zainspirował rysunek czteroletniego syna Lennona. Psychodeliczne zwrotki przeplatają się z bombastycznymi refrenami, co daje piorunujący efekt.

Picture yourself on a boat on a river
With tangerine trees and marmalade skies
Somebody calls you, you answer quite slowly
A girl with kaleidoscope eyes
Cellophane flowers of yellow and green
Towering over your head
Look for the girl with the sun in her eyes
And she's gone
Lucy in the sky with diamonds

Początkowo panowie Lennon i McCartney nie mieli pomysłu na tekst do kolejnej piosenki. Mieli tylko kilka dźwięków, które wciąż urozmaicali. W pewnym momencie Paul powiedział "it's getting better", a John "it's getting better all the time". Powstała z tego piosenka Getting Better, która jest o wiele bardziej melodyjna niż poprzedniczka.

Me used to be a angry young man
Me hiding me head in the sand
You gave me the word
I finally heard
I'm doing the best that I can
I've got to admit it's getting better
It's getting better all the time

Gdyby ktoś miał wątpliwości, czy Paul też potrafi tworzyć melodyjne, ale i odjechane tekstowo kawałki, Fixing a Hole powinno je rozwiać. Enigmatyczny tekst splata się tu z niezwykle melodyjnym wokalem a przerywnikiem jest tu ciekawa solówka Harrisona.

Silly people run around they worry me
And never ask me why they don't get past my door
I'm taking the time for a number of things
That weren't important yesterday
And I still go
I'm fixing a hole where the rain gets in
And stops my mind from wandering
Where it will go

Że żądania Paula należy realizować natychmiast przekonał się boleśnie George Martin. McCartney zadzwonił do niego, że ma piosenkę i potrzebuje do niej partytury na orkiestrę, którą mógł zrobić tylko producent, gdyż jako jedyny znał nuty i był wykształcony muzycznie. Martin (którego nie było wówczas w Londynie) jednak powiedział, że zrobi to gdy wróci z wakacji. Paul nie chciał czekać i zatrudnił do tego kogoś innego. Gdy Martin wrócił, okazało się, że partytura jest już gotowa i jako jedyna nie jest jego dziełem. Na nic zdały się jego prośby by pozwolił mu coś zmienić. Paul był nieubłagany i She's Leaving Home jest dzisiaj jedynym utworem z katalogu Beatlesów zawierającym orkiestrację, przy którym Martin nie jest podpisany jako aranżer i musi dzielić się tantiemami za produkcję z Mikem Leanderem. Podobnie jak w Eleanor Rigby Beatlesi nie grają tu na żadnym instrumencie, a podkład instrumentalny stanowią jedynie instrumenty klasyczne.

Wednesday morning at five o'clock as the day begins
Silently closing her bedroom door
Leaving the note that she hoped would say more
She goes downstairs to the kitchen clutching her handkerchief
Quietly turning the backdoor key
Stepping outside she is free

Jeszcze bardziej odjechany niż Lucy jest kolejny utwór Lennona, Being for the Benefit of Mr. Kite. Powiedzieć, że tekstowo zainspirował go autentyczny plakat cyrkowy, to jak nic nie powiedzieć, bowiem John właściwie przepisał całą jego treść. Muzycznie jest to kolejny popis narkotycznego odlotu.

The celebrated Mr. K
Performs his feat on Saturday at Bishopsgate
The Hendersons will dance and sing
As Mr. Kite flys through the ring don't be late
Messrs. K and H. assure the public
Their production will be second to none
And of course Henry The Horse dances the waltz

Przyszła pora na indyjski odpływ Harrisona, który w Within You Without You serwuje nam esencję swojego onirycznego stylu. Transowy klimat hipnotyzuje nas i porywa bez reszty.

Try to realise it's all within yourself
no-one else can make you change
And to see you're really only very small
and life flows on withinh you and without you

Jeżeli ktoś nie uważa Paula za muzycznego geniusza, myślę że warto by uświadomił sobie, że When I'm Sixty-Four było jedną z pierwszych napisanych przez niego piosenek. Zanim jeszcze powstało The Beatles, Paul już napisał niewiarygodnie smutną historię o starczej samotności ukrytą pod płaszczykiem wodewillu. Początkowo utwór zagrany i zaśpiewany był o wiele wolniej. Dopiero na taśmie przyspieszono nagranie dzięki czemu wokal Paula brzmi radośnie, ale podszyty jest nutą niepokoju.

When I get older, losing my hear
Many years from now
Will you still be sending me a Valentine
Birthday greetings bottle of wine
If I'd been out till quarter to three
Would you lock the door
Will you still need me, will you still feed me
When I'm sixty-four
You'll be older too
And if you say the word
I could stay with you

Kolejnym popisem melodyjnej psychodelii w stylu Paula jest Lovely Rita z wpadającym w ucho refrenem.

Lovely Rita meter maid
Nothing can come between us
When it gets dark I tow your heart away
Standing by a parking meter
When I caught a glimpse of Rita
Filling in a ticket in her little white book
In a cap she looked much older
And the bag across her shoulder
Made her look a little like a military man

Najwięcej inspiracji Pet Sounds czuć w utworze Good Morning, Good Morning, ale tylko przez dodane w tle dźwięki krowy, koguta i innych zwierząt. Muzycznie jednak niekoniecznie pokrywa się to z dziełem The Beach Boys, gdyż jest to tylko prosta i żywsza piosenka z ostrym solo gitary w środku, podczas gdy album Pet Sounds był utrzymany w raczej spokojnym klimacie. Tekst zainspirowany został reklamą, która akurat leciała w telewizji, gdy Paul i John głowili się nad słowami do tej piosenki.

Nothing to do to save his life call his wife in
Nothing to say but what a day how's your boy been
Nothing to do it's up to you
I've got nothing to say but it's O.K.
Good morning, good morning...

Klamrą spinającą koniec płyty z początkiem jest Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band (Reprise). Jest to jednak w zupełnie innym klimacie niż rozpoczęcie albumu - mniej hardrockowo, bardziej psychodelicznie, chociaż nie brakuje tu ostrych gitar.

We're Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band
We hope you have enjoyed the show
Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band
We're sorry but it's time to go

Oklaski i tu powinien się album zakończyć. Jednak się nie kończy, gdyż Beatlesi postanowili wywinąć nam numer i na sam koniec zostawili najlepszy numer ze swojego całego muzycznego katalogu, czyli pulsujące od pomysłów A Day In the Life. Lennon i McCartney mieli zarysy dwóch piosenek, jednak nie mieli pomysłu, jak je rozwinąć. George Martin natychmiast je ze sobą skojarzył i poradził im, by złączyli je w jeden twór. Wciąż pozostawał jednak problem, jakiego użyć do tego spoiwa. The Beatles jednak wymyślili sposób. Zaprosili do studia orkiestrę, zaznaczając, że chcą by każdy przyszedł we fraku. Przy wejściu rozdawali im rozmaite maski. Paul pouczył muzyków, że każdy na swoim instrumencie ma zagrać najniższy dźwięk i w ciągu 18 taktów przejść stopniowo do najwyższego.
Pierwsza zwrotka Lennona opowiada historię wypadku samochodowego spadkobiercy fortuny Guinessa, Tary Browne'a, w którym ten poniósł śmierć.

I read the news today oh boy
About a lucky man who made the grade
And though the news was rather sad
Well I just had to laugh
I saw the photograph
He blew his mind out in a car
He didn't notice that the lights had changed
A crowd of people stood and stared
They'd seen his face before
Nobody was really sure
If he was from the House of Lords

Druga zwrotka opowiada o filmie, w którym zagrał Lennon, How I Won the War?

I saw a film today oh boy
The English army had just won the war
A crowd of people turned away
But I just had to look
Having read the book
I'd love to turn you on

Część McCartneya opisuje jego codzienny poranek przy wychodzeniu z rodzinnego domu.

Woke up, fell out of bed,
Dragged a comb across my head
Found my way downstairs and drank a cup
And looking up, I noticed I was late
Foumd my coat and grabbed my hat
Made the bus in seconds flat
Found my way upstairs and had a smoke
Somebody spoke and I went into a dream

Ostatnia zwrotka opowiada o kolejnym przeczytanym przez Lennona artykule, który opowiadał o fatalnym stanie dróg w Blackburn, w hrabstwie Lancashire.

I read the news today oh boy
Four thousand holes in Blackburn, Lancashire
And though the holes were rather small
They had to count them all
Now they know how many holes it takes to fill the Albert Hall
I'd love to turn you on

Ponownie mamy tu improwizację orkiestry, a trwający 42 sekundy fortepianowy akord, kilkusekundowe piski, które miały drażnić psy i nonsensowne okrzyki Beatlesów (na winylu zapętlone tak, że trwają do póki nie podniesie się szpuli, na CD trwają jedynie kilkanaście skund) kończą utwór i zarazem płytę wszech czasów.


Już tłumaczę skąd ten niecodzienny styl recenzji: po prostu ta płyta jest wyjątkowa i niezwykła, więc nie powinna być ona recenzowana w klasyczny sposób. Jest to album wybitny, którego powinno słuchać się jako jedną, 40-minutową całość, dlatego darowałem sobie ocenianie poszczególnych utworów. Te 13 piosenek tworzy jeden spójny koncept (muzycznie, bo tekstowi sypie się to dość szybko) i tak właśnie powinno się tę płytę traktować. Są tu piosenki lepsze i gorsze, ale powinno się brać pod uwagę to jak wypadają jedna po drugiej, bo tak właśnie zostało to pomyślane. Jest to zdecydowanie najważniejsze osiągnięcie muzyczne Beatlesów i jeśli ktoś miałby posłuchać tylko jednego albumu The Beatles, to powinien być to właśnie Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band. Są tu niebanalne melodie, enigmatyczne teksty, pomysłowe aranże, absolutnie odjechane i psychodeliczne rozwiązania muzyczne splatające się z podejściem bardziej klasycznym... 
Jest tu wszystko, za co można kochać nie tylko Beatlesów, ale i samą muzykę.

Ocena: 10/10


Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band: 39:36

1. Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band - 2:00
2. With a Little Help From My Friends - 2:42
3. Lucy in the Sky with Diamonds - 3:28
4. Getting Better - 2:48
5. Fixing a Hole - 2:36
6. She's Leaving Home - 3:25
7. Being for the Benefit of Mr. Kite - 2:37
8. Within You Without You - 5:05
9. When I'm Sixty-Four - 2:37
10. Lovely Rita - 2:42
11. Good Morning Good Morning - 2:42
12. Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band (Reprise) - 1:18
13. A Day in the Life - 5:38

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"PWRϟUP" - ACϟDC [Recenzja]

Po tragicznej śmierci Bona Scotta w 1980 roku, zespół ACϟDC z pewnością nie miał z górki. Zdarzało się wiele zawirowań, jednak chyba kolejną...