piątek, 29 maja 2020

"McCartney w rozmowach" - Paul Du Noyer, Paul McCartney



Nikt nie zaprzeczy, że Paul McCartney to jeden z najważniejszych Artystów w historii muzyki rozrywkowej. Nie zaprzeczy temu także sam Beatles. No właśnie. I tu leży największy problem tej książki... Ale po kolei.
Paul nie miał do tej pory szczęścia do dobrych biografii. Z tych, które ukazały się w Polsce, na uwagę zasługuje właściwie jedynie Paul McCartney. Życie. Pozostałe natomiast są stronnicze do bólu i pokazują McCartneya - dosłownie - jako Anioła; czyste dobro i geniusza, który w dalekim tyle zostawiał za sobą pozostałych Beatlesów, a sam był największą ofiarą "złego Johna Lennona", który non stop go (dodajmy tu, że bezpodstawnie) atakował. No nie, tak nie było; Paul ma swoje za uszami, a jeśli chodzi o genialność pod kątem kompozytorskim, to myślę że Lennon spokojnie mógłby się z nim równać (choć wszystko zależy od punktu odniesienia).
Szansą na przełamanie tego złego książkowego trendu mogła okazać się książka McCartney w rozmowach autorstwa znanego dziennikarza muzycznego, Paula Du Noyera. Sam pomysł był banalnie prosty, a mianowicie: nie robiąc z tego autobiografii, pozwólmy McCartneyowi samemu opowiedzieć całą swoją historię. Du Noyer to bowiem bliski przyjaciel Beatlesa, który na przestrzeni ponad 40 lat odbył z nim niezliczoną ilość rozmów (zarówno oficjalnych, jak i wywiadów), a także czynił dla niego rozmaite usługi, takie jak redakcja i autorstwo programów na trasy koncertowe muzyka. Tak więc znalazł się wreszcie ktoś, kto mógłby opowiedzieć historię Paula w pełni obiektywnie? No właśnie nie.
Ta książka jest dowodem na to, że autorami biografii znanych muzyków nie powinni być ich przyjaciele. Du Noyer całkowicie zatracił dystans, przez co nie można go absolutnie uznać za pisarza obiektywnego. Przedstawia Paula niemal jako bóstwo, przy każdej możliwej okazji podkreślając jego wszechstronność, talent, wkład w muzykę i w najważniejsze utwory The Beatles, znacznie bagatelizując przy tym rolę pozostałych osób, biorących udział zarówno w ich pisaniu, jak i nagrywaniu. Jeśli już pojawia się coś, za co potępienie wydaje się oczywiste, pisarz robi to niechętnie, jednak szybko przykrywa to po chwili "innym spojrzeniem na sytuację", w którym Paul znów wypada nad wyraz korzystnie i uwypukla to na tyle, by nie było wątpliwości, w którą wersję mamy wierzyć. Dobrze jest poznać często historię z ust samego bohatera, jednak przydałoby się czasem też parę innych głosów, które mogłyby rzucić na pewne sytuacje nowe światło. W takiej formie nierzadko wydaje się, jakby Paul sam chciał napisać swoją historię na nowo.
Problemem jest tu też sam McCartney. Nie jest tajemnicą, że jest to człowiek pewny siebie i świadomy swojego wkładu w muzykę rozrywkową. Nierzadko jednak przybiera to formę wręcz arogancji i samozachwytu, w związku z czym Paul wypada tu często po prostu jako zapatrzony w siebie. Uwielbia podkreślać, jak bardzo ludzie źle interpretują wszystkie sytuacje, w których on wypadałby niekorzystnie, i przedstawia je w takim świetle, które to jego pokazywałoby jako ofiarę nagonki medialnej. Fakt faktem, że i tak nie raz było, jednak po pewnym czasie takie podejście staje się po prostu niesmaczne, a McCartney raz wydaje się być bardzo miłym i otwartym gościem, by po chwili sprawiać wrażenie zadufanego w sobie buca.
Gdyby była to typowa autobiografia, część z tych tematów zapewne byłaby tylko lekko nakreślona. Jednak autor przybrał taką, a nie inną konwencję, w której - jeśli chce poruszyć jakieś zagadnienie - poświęca mu cały rozdział. W efekcie czego, czasem ciężko przebrnąć przez kolejne kartki kręcenia się McCartneya w kółko, bo po prostu nie ma nic więcej do powiedzenia. Tu jednak doszukiwałbym się raczej winy autora, który często przeciąga na siłę, wypytuje Paula o nieistotne detale, a całość okrasza jeszcze własnymi przemyśleniami. Są oczywiście momenty bardzo ciekawe, jednak i znalazło się sporo nudniejszych.
Czy więc ta książka jest aż tak tragiczna? Absolutnie nie. Powiedziałbym nawet, że jest taka "na solidną czwórkę". Wymieniłem tu sporo minusów, z których po prostu warto zdawać sobie sprawę, sięgając po tę "biografię", jednak teraz przyszedł czas na plusy. Po pierwsze: McCartney to prawdziwy gawędziarz, który umie naprawdę przyciągnąć uwagę. Po drugie: Du Noyer jest na tyle zgrabnym pisarzem, że wszystko czyta się płynnie i bez większych zastojów. Po trzecie: na pewno znajdziemy tu sporo faktów i ciekawostek, o których nie dałoby się dowiedzieć od kogoś innego, niż z samego źródła. Zarówno odnośnie Beatlesów, jak i solowej kariery i życia prywatnego, Paul, nawet po tych tysiącach wywiadów i wielu publikacjach, wciąż zostawia sobie tyły i ma nam sporo ciekawego do opowiedzenia. I ta książka jest po prostu bardzo interesująca i przynosi wiele intrygujących historii, które nierzadko pozwalają na pewne wydarzenia spojrzeć z nowej perspektywy, a słuchanie kilku utworów już nigdy nie będzie takie samo, jeśli będziemy mieli w pamięci ciekawostki opowiedziane tu przez McCartneya. 
Polecam więc McCartney w rozmowach, gdyż - pomimo swoich niezaprzeczalnych wad - jest to książka warta przeczytania. Największymi problemami są tutaj bezstronny autor, balansujący na krawędzi pewności siebie i zadufania McCartney, i spora ilość mniej zajmujących tematów. Jednak to może być równie dobrze zaletą, gdyż jest spora szansa, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Ja na pewno przy tej książce dobrze się bawiłem, dowiedziałem się sporo ciekawych faktów odnośnie Beatlesów i solowej kariery Paula, i po prostu spędziłem przy niej miło czas. A do słuchania, koniecznie włączyć sobie Ram, Band on the Run, Venus and Mars, Tug of War, Flowers in the Dirt, Chaos and Creation in the Backyard, New albo Egypt Station. Wzmacnia to tylko przyjemność z lektury!

3 komentarze:

  1. Uff. A już myślałem po wielodniowej ciszy, że ten blog zakończył działalność

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, blog dalej działa. Mam ostatnio nieco więcej obowiązków, więc nie obiecuję tak regularnych wpisów, ale postaram się od czasu do czasu coś wrzucić, aczkolwiek nie jestem w stanie określić, kiedy będą pojawiały się kolejne recenzje.
      Ale dziękuję bardzo za wierność i wytrwałość ;)
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
    2. Bardzo miło wiedzieć, że można się spodziewać kolejnych nowości na tej stronie. Mam nadzieję, że więcej obowiązków oznacza zmianę na lepsze, a nie na gorsze w Pańskim życiu. Życzę powodzenia i pozdrawiam serdecznie.

      Usuń

"PWRϟUP" - ACϟDC [Recenzja]

Po tragicznej śmierci Bona Scotta w 1980 roku, zespół ACϟDC z pewnością nie miał z górki. Zdarzało się wiele zawirowań, jednak chyba kolejną...