piątek, 15 lutego 2019

"The Wall" - Pink Floyd [Recenzja]


Po albumach The Dark Side of the Moon, Wish You Were Here i Animals, muzycy z zespołu Pink Floyd znajdowali się na szczytach popularności. Te płyty przyniosły im uznanie krytyków, ogromną rzeszę publiczności, a także - rzecz jasna - wielkie pieniądze. Wiedzieli jednak, że skarbówka wcześniej czy później zażąda 83% podatku z zysków, a wcale im się nie uśmiechało oddać państwu lwią część swoich zarobków. Postanowili jednak przechytrzyć system podatkowy i przepuścić swój dochód brutto przez firmę Norton Warburg, która miała gdzieś go ulokować i tym sposobem uchronić ich przed natychmiastową płatnością podatku. Jednak firma jedyne, co robiła to przemieszczała cały majątek Floydów z rachunku na rachunek, a za każdy transfer pobierała ogromne pieniądze i w ten sposób zespół stracił kilka milionów funtów. 
Floydzi wiedzieli, że prędzej czy później system podatkowy upomni się o kwotę, której panowie z zespołu już nie mieli. Jedynym wyjściem z zaistniałej sytuacji było nagranie kolejnego albumu, który wygenerowałby zyski konieczne do zapłaty. W tym celu wyjechali do Francji, gdzie zaczęli opracowywać koncepcję kolejnego longplaya.
Po zakończonej trasie w 1977 roku muzycy potrzebowali czasu, by od siebie odpocząć, bowiem atmosfera w studio podczas powstawania dwóch poprzednich albumów była nie do zniesienia. David Gilmour i Rick Wright nagrali swoje pierwsze solowe płyty, a Roger Waters równolegle tworzył dwa niezależne od siebie projekty: The Pors And Cons of Hitch Hiking i Bricks (przemianowany najpierw na Bricks In the Wall, a ostatecznie na The Wall). Postanowił wówczas, że jeden nagra z Floydami, a jeden zostawi dla siebie z zamiarem nagrania albumu solowego. Zespół wybrał The Wall ze względu na większą uniwersalność tematu, jednak nie wszyscy byli od początku tym zachwyceni. Rick Wright, gdy tylko usłyszał o tym koncepcie, zareagował z wielką niechęcią na kolejne piosenki Watersa poświęcone stracie ojca i okrucieństwom wojny (nie wspominając też, że wszystkie one były do siebie podobne i napisane w tej samej tonacji), a David Gilmour - mimo że ogólnie podobał mu się zamysł całości - wielokrotnie mówił potem, że to, co zaproponował Roger było nie tylko przygnębiające, ale i miejscami nużące. Panowie musieli jednak pogodzić się z tym, że nie stać ich (dosłownie) na takie wybrzydzanie i nic lepszego nie wymyślą.
Roger Waters potwierdza, że cykl uległ znaczącym zmianom i nie wynikały one zawsze z inwencji twórcy. Wielki wpływ na kształt finalnego dzieła miał producent, czyli Bob Ezrin (znany z współpracy z takimi artystami jak Alice Cooper, Kiss czy Deep Purple). Wybór Ezrina na producenta nie był przypadkowy, gdyż to on poniekąd zaszczepił w Watersie pomysł na The Wall. Podczas trasy In The Flesh promującej album Animals spotkał się z Watersem, który opowiedział mu o tym, że czasami ma chęć postawienia muru między sobą a publicznością. Ezrin rzucił więc: "Czemu tego nie zrobisz?" i 18 miesięcy później Roger zadzwonił do niego z prośbą o pomoc w zrealizowaniu tego projektu. W przeciwieństwie do Wrighta i Gilmoura, Ezrin natychmiast zachwycił się cyklem i zabrał się do pracy.
Zaczął od ułożenia całej historii, którą przedstawił następnie grupie. Niektóre utwory Watersa skrócił, a niektóre wręcz wyrzucił. Zmienił kolejność tych, które nadawały się do nagrania, a także zaproponował, by na album trafiły dwie kompozycja Gilmoura napisane podczas sesji do pierwszego solowego albumu gitarzysty (Run Like Hell i Comfortably Numb), a co więcej, sam napisał jeden utwór (The Trial). Jednak najważniejszą jego inwencją była całkowita zmiana stylu gry Floydów. Zrezygnował z orkiestrowych smaczków na rzecz większej przebojowości. Wreszcie to on, a nie Waters, stworzył główną postać tej historii, czyli Pinka Floyda.
Według Ezrina, zespół rzucił się ochoczo do pracy, jednak Waters zapamiętał to nieco inaczej. Twierdzi bowiem, że to on miał nad wszystkim kontrolę, a rola pozostałych członków Pink Floyd była raczej odtwórcza. Gilmour wspomina natomiast, że atmosfera w studio była tak napięta, że Ezrin musiał nie raz pełnić rolę "mediatora". Nie pomogło to jednak w napadach szału Watersa, które doprowadziły do usunięcia z zespołu Ricka Wrighta. Klawiszowiec działał pod wielką presją i gdy odmówił Watersowi natychmiastowego, przedterminowego powrotu z rodzinnych wakacji celem nagrania kilku partii instrumentalnych, ten podjął decyzję o usunięciu go z zespołu. Reszta zespołu stanowczo się temu sprzeciwiła, jednak Waters oznajmił, że albo na to przystaną, albo on zabiera swój projekt ze sobą. Floydzi nie mieli innego wyboru i musieli zaakceptować wyrzucenie Wrighta.
Kolejny poleciał także Storm Thorgerson, czyli wieloletni twórca najsłynniejszych okładek albumów zespołu. Zastąpił go Gerald Scarfe, który stworzył słynne rysunki postaci tej historii, a także okładkę płyty (chociaż przyznaje, że Waters miał na nią już gotowy pomysł, gdy go zatrudniał).

Album rozpoczyna się delikatnym, urwanym "...we came in?", jednak wyjaśni się to dopiero na sam koniec longplaya. Utwór In The Flesh? rozpoczyna się ostrymi, heavymetalowymi zagrywkami gitar Tytuł nawiązuje oczywiście do stadionowej trasy zespołu, podczas której w głowie Watersa zrodził się pomysł na całą historię. Pink jest tu na koncercie i bezpośrednio zwraca się do publiczności, pełen jadu i autoironii. Już tutaj pojawia się mur, tyle że póki co bardziej w sensie bariery psychologicznej. To mocne uderzenie kończy się dźwiękiem nadlatującego samolotu i zrzucania bomb.

So ya
Thought ya
Might like to go to the show
To feel the warm thrill of confusion
That space cadet glow
Tell me is something iluding you sunshine?
Is this not what you expected to see?
If you'd like to find out what's behind these cold eyes
You'll just have to claw your way through the disguise

Niespodziewany kontrast, czyli płacz dziecka, niezwykle płynnie łączy poprzednie, ciężkie brzmienie z delikatnym The Thin Ice, gdzie przenosimy się w przeszłość Pinka, a konkretnie moment jego narodzin. Na początku David Gilmour delikatnie roztacza wizję dziecka kochanego przez oddanych mu rodzinach, jednak po chwili cyniczny wokal Watersa opowiada o okrucieństwie świata, który ma tu metaforę cienkiego lodu, który - prędzej czy później - musi pęknąć. I tak oto z ciepłej kołysanki Gilmoura, zjadliwego cedzenia słów Watersa, utwór ostatecznie znowu przybiera formę ciężkiego, hardrockowego grania.

If you should go skating
On the thin ice of mother's life
Dragging behind you the silent reproach
Of a million tear stained eyes
Don't be surprised, when a crack in the ice
Appears under your feet
You slip out of your depth and out of your mind
With your fear flowing ot behind you
As you claw the thin ice

W Another Brick In the Wall, Part 1 mamy już pierwsze odniesienie do straty ojca, jednak tu ma to wymiar nie smutku, lecz raczej pretensji. Pink wyrzuca ojcu, że oprócz starego zdjęcia nic więcej mu po ojcu nie zostało. To właśnie w tej piosence po raz pierwszy wspomniany jest mur. Utwór składa się wyłącznie z partii basu i gitary elektrycznej, lecz w połączeniu z ostrym głosem Watersa, całość niesamowicie elektryzuje.

Daddy's flown across the ocean
Leaving just a memory
A snap shot in the family album
Daddy what else did you leave for me
Daddy what d'ya leave behind for me
All in all it was just a brick in the wall

Waters lata szkolne wspomina z prawdziwym niesmakiem, a wyraz temu dał w The Happiest Days of Our Lives, gdzie śpiewa o nauczycielach, którzy na każdym kroku tłumili indywidualność i znęcali się nad uczniami. Usprawiedliwia ich jednak poniekąd, twierdząc że ich cynizm wywodził się z niespełnionych ambicji, gdyż w domu byli dręczeni przez żony.

When we grow up and went to school
There were certain teachers who would
Hurt the children anyway they could
By pouring their decision
Upon anything we did
And exposing every weakness
However carefully hidden by the kids

Choć trudno w to uwierzyć, Another Brick In the Wall, Part 2 początkowo miał być akustyczną balladą, jednak album potrzebował wielkiego sukcesu i Bob Ezrin zadecydował o złamaniu fundamentalnej zasady zespołu; trzeba było wydać singiel. Floydzi zapierali się, jednak producent ostatecznie postawił na swoim i namówił Gilmoura, by pochodził po klubach i zorientował się, jakiej muzyki teraz się słucha. Efekt słyszymy w tym największym przeboju Pink Floyd i jednej z najbardziej rozpoznawalnych piosenek wszech czasów. Funkowy podkład łączy się w drugiej zwrotce z dziecięcym chórem, który był inwencją własną Ezrina. Początkowo utwór trwał tylko niecałe półtorej minuty i Ezrin namawiał Watersa, by napisał drugą zwrotkę. Ten jednak się nie zgodził. A tak się złożyło, że parę lat wcześniej Ezrin współpracował z Alice Cooperem i wyprodukował dla niego mega-przebój School's Out, gdzie także pojawia się dziecięcy chór. Producent postanowił więc ponownie wykorzystać ten patent i sprawdziło się. Piosenka kończy się jedną z lepszych solówek Gilmoura. Wielki utwór i wcale się nie dziwię, że cieszy się do dziś taką popularnością, gdyż - ani brzmieniowo ani pod względem przesłania - w ogóle się nie postarzał.

We don't need no education
We don't need no thought control
No dark sarcasm in the clasroom
Teachers leave the kids alone
Hey, teacher, leave us kids alone
All in all it's just another brick in the wall

Mother na album trafiła w niemal pierwotnej wersji. Od początku podkreślał, że opisana tu matka, która zasadziła w głowie dziecka niepokój, niepewność i przesadną troskę, nie jest obrazem jego własnej rodzicielki. Kwestie Pinka śpiewa Waters, a Gilmour, dysponujący zdecydowanie delikatniejszym wokalem, gra rolę matki. Utwór z akustycznej ballady na gitarę i organy, nabiera jednak rozmachu wraz z wejściem gitary elektrycznej Gilmoura i w końcowej fazie gra już w nim cały zespół.

Hush now byaby don't you cry
Mama's gonna make all of your nightmares come true
Mama's gonna put all of her fears into you
Mama's gonna keep you right here under her wing
She won't let you fly but she might let you sing
Mama will keep baby cosy and warm
Of course mum'll help build the wall

Znakiem firmowym wczesnej muzyki Pink Floyd są, bez wątpienia, śpiewy ptaków, które pojawiają się także w utworze Goodbye Blue Sky. Przerywa się je jednak złowieszczym odgłosem silników samolotu, sugerując, że rzecz ma zdecydowanie antywojenny wydźwięk. Mówi się tu o zniszczeniach wojennych, a także o tym, że mimo tego, że ogień wygasł, ból wciąż się tli. Ta piosenka to jedna z najpiękniejszych rzeczy, które kiedykolwiek nagrali Floydzi i potrafi skutecznie chwycić za serce.

Did you see the frightened ones?
Did you hear the falling bombs?
Did you ever wonder
Why we had to run for shelter
When the promise of a brave new world
Unfurled beneath a clear blue sky?

Piosenka Empty Spaces początkowo miała w ogóle nie znaleźć się na albumie, a zamiast niej po Goodbye Blue Sky znajdowało się What Shall We Do Now? Waters jednak w ostatniej chwili zdecydował się o jej usunięciu. Empty Spaces składa się właściwie tylko z czterech pytań, dzięki którym wiemy, że mur jest już prawie gotowy, lecz muzycznie jest to rzecz jakby rodem wyjęta z Wish You Were Here; sugeruje to mroczny motyw na syntezatorze, imitujący maszynę. Na początku można też usłyszeć mówione od tyłu głosy, a po ich rozszyfrowaniu słyszymy "Gratulacje. Właśnie odkryłeś sekretne przesłanie. Przyślij odpowiedź do Starego Pinka, pacjenta Funny Farm w Chalfont". Funny Farm to oczywiście dom wariatów.

What shall we use to fill the empty
Spaces where we used to talk?
How shall I fill the pinal places?
How shall I complete the wall?

Young Lust początkowo był nie tylko zupełnie inny pod względem muzycznym, ale i tekstowym, gdyż uprzednio opowiadał o ucieczkach z lekcji, łażeniu bez celu po mieście, oglądaniu filmów pornograficznych i znaczącym zainteresowaniu seksem i strachem z tego wynikającym. Ostatecznie jednak Waters zdecydował się na wykpienie życia w trasie muzyków rockowych i ich pragnieniu seksu. Ponownie mamy tu ostre, metalowe zagrywki gitary Gilmoura, a jednocześnie przebijający się tu i ówdzie dyskotekowo-funkowy rytm. Waters był zachwycony wokalami Davida (przyrównał je nawet do pamiętnego The Nile Song).

Will some cold woman in this desert land
Make me feel like a real man
Take this rock and you refugee
Babe set me free
I need a dirty woman
I need a dirty girl

One of My Turns opowiada o rozważaniach na temat rozpadu małżeństwa, gdy Pink dowiaduje się o zdradzie swojej żony. Akcja toczy się po ściągnięciu do swojego apartamentu wielbicielki, która zachwyca się jego mieszkaniem. Początkowo Pink tylko siedzi przed telewizorem pogrążony w apatii, jednak po chwili następuje wybuch i zaczyna demolować swój apartament. Za zmianą jego nastroju podąża, oczywiście muzyka, która ma tu już oczywisty, taneczny wydźwięk.

Day after day, love turns grey
Like the skin of a dying man
Night after nighht, we pretend it's all right
But I have grown older and
You have grown older and
Nothing is very much fun any more

Don't Leave Me Now to neurotyczna prośba Pinka do żony, by go nie opuszczała. Zawodzenie Watersa splata się z pojedynczymi dźwiękami basu i gitary, co sprawia, że czujemy dyskomfort podczas słuchania. Jest to bez wątpienia piękna, ale i porażająco smutna piosenka, która w fazie końcowej przeradza się w kolejny utwór wyjęty jakby z Wish You Were Here, gdy do głosu dochodzi Gilmour, grając mistrzowską solówkę, z delikatnie akompaniującym mu Wrightem przy fortepianie. W zakończeniu dostajemy jednak - poniekąd - repryzę One of My Turns, gdy Pink rozwala kolejne telewizory.

Don't leave me now
Don't say it's the end of the road
Remember the flowers I sent
I need you Babe
To put through the shredder
In front of my friends

Ostatnia część Another Brick In the Wall, czyli trzecia, to już ostateczne odgrodzenie się Pinka od świata. Mur został ukończony, a Pink nie potrzebuje już bliskości innych, ani narkotyków by zachować spokój duszy. Koniec końców decyduje się na całkowitą izolację, wykrzykując do innych, że są tylko kolejnymi cegłami w murze.

I don't need no arms around me
I don't need no drugs to calm me
I have seen the writing on the wall
Don't think I need anything at all
All in all it was all just bricks in the wall

Pierwszą część The Wall kończy Goodbye Cruel World, czyli ostateczne pożegnanie Pinka ze światem. Piosenka powstała pod wpływem pamiętnych wydarzeń z wczesnego okresu działalności Floydów, gdy Barrett coraz bardziej pogrążał się w swojej chorobie, a jego kontakt ze światem znacząco utrudniały także narkotyki. W tym utworze Pink, jak mówi sam Waters, "zapada w stan katatonicznego odrętwienia, zwija się w kłębek i tak trwa. Ma dość". Piosenka jest zdecydowanie niezwykle ascetyczna, gdyż jest śpiewana właściwie wyłącznie z akompaniamentem basu. Znalazła się na liście "100 najlepszych utworów, przy których najlepiej odebrać sobie życie". Zasłużenie, gdyż ma naprawdę ponury nastrój, który udziela się słuchaczowi.

Goodbye cruel world
I'm leaving you today
Goodbye all you people
There's nothing you can say
To make me change my mind
Goodbye


Chęć Rogera Watersa do dominacji warstwy muzycznej przez przekaz tekstowy widoczny jest już na Animals, jednak na The Wall osiągnął swoje apogeum. Pod względem muzycznym jest on bardzo ascetyczny, miejscami bardzo prosty i oszczędny. Jednak nie brak tu melodyjnych utworów, a do takich zalicza się bez wątpienia, otwierający drugą część cyklu, utwór Hey You. Rozpoczyna się delikatną partią graną na akustyku. Co ciekawe, piosenka ta miała pierwotnie znaleźć się dopiero po Comfortably Numb i dopiero niedługo przed ukazaniem się albumu do Watersa zadzwonił Ezrin i powiedział mu, że coś tam nie pasuje. Basista przyznał mu rację i zaproponował przestawienie Hey You na początek strony A. Zaskoczyło. Śpiewany przez Gilmoura tekst, mimo że ma formę inwokacyjną, jest monologiem Pinka, jednak jego uniwersalizm polega na tym, że równie dobrze może też być manifestem o potrzebie bliskości. Waters wyjaśnia jednak, że głosu Pinka nikt nie usłyszy, gdyż istnieje on tylko w jego głowie. To tu właśnie po raz pierwszy pojawiają się robaki, które wżerają się w mózg Pinka, a symbolizują gnicie człowieka, gdy ten izoluje się od świata. Napięcie budowane w piosence eksploduje jednak w ostatniej zwrotce, kiedy to Waters wykrzykuje pełnym desperacji głosem "together we stand, divided we fall". Wspaniały utwór, jeden z najjaśniejszych momentów albumu.

Hey you! Out there on t he road
Doing what you're told, can you help me?
Hey you! Out there beyond the wall
Breaking battles in the hall, can you help me?
Hey you! Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

Is There Anybody Out There? składa się właściwie z powtórzonego czterokrotnie tytułowego pytania. To już nawet nie jest prośba o pomoc, to dramatyczne błagania o przerwanie samotności. W warstwie instrumentalnej dzieją się jednak bardzo ciekawe rzeczy: gitara Gilmoura z Echoes, smyki nasuwające skojarzenie z silnikiem samolotu z Goodbye Blue Sky, a nawet basowy puls rodem z Welcome To the Machine.

Is there anybody out there?

Jednym z bardziej poruszających utworów na The Wall jest bez wątpienia Nobody Home zaśpiewana do wtóru z fortepianem i orkiestrą symfoniczną. Sam Waters wyjaśnia, że jest to ciąg dalszy Hey You, gdzie Pink zwierza się samemu sobie. Po Goodbye Cruel World jest to kolejna piosenka zainspirowana życiem i tragedią Syda (fragment "mam małą czarną książeczkę z własnymi poematami" odnosi się do czarnego notesu, w którym Barrett od nastoletnich lat spisywał swoje wiersze, "szczoteczka" odnosi się do incydentu podczas nagrywania Shine On You Crazy Diamond, gdy Syd przyszedł do studia i przez cały czas trzymał ją w ustach, a "grzebień" to aluzja do fryzury, o którą zawsze bardzo dbał).

I've got a little black book with my poems in
I've got a bag with a toothbrush and a comb in
When I'm a good dog they sometmes throw me a bone in
I got elastin bands keeping my shoes on
Got those swollen hand blues
Got thirteen channels of shirt on the T.V. to choose from
I've got electric light
And I've got second sight
I've got amazing powers of observation
And that is how I know
When I try to get through
On the telephone to you
There'll be nobody home

Kim jest Vera Lynn z kolejnego utworu, o tytule Vera? To autentyczna postać, piosenkarka z okresu II wojny światowej, której głos i piosenki kojarzyły się z nadzieją, gdyż śpiewała w głównej mierze o naprawie świata. Jest to krótki utwór, w którym Pink rozważa, czy nie karmiła ona ludzi złudną nadzieją.

Does anybody here remember Vera Lynn
Remember how she said that
We sould meet again
Some sunny day

Podniosły orkiestrowy hymn Bring The Boys Back Home to kluczowa piosenka cyklu dla Rogera Watersa. Jest ona o tym, że nie wolno pozwalać chłopcom iść na wojnę, gdyż już z niej nie wrócą, a także by rock and roll, samochody i konsumpcjonizm nie przysłoniły wartości rodzinnych.

Don't leave the children on their own
Bring the boys back home

Najważniejszym utworem albumu jest jednak, bez wątpienia, Comfortably Numb. Odgłosy na początku sugerują, że nadeszła pora na koncert i asystenci przychodzą po Pinka, jednak widzą że coś jest nie tak i wzywają lekarza. Lekarzem jest tu Waters, a rolę Pinka gra Gilmour w niezwykle melodyjnych refrenach. Utwór ten może mieć jednak bardziej uniwersalną wymowę, opisując człowieka czującego się jak żywy trup, pusty w środku. Inspiracją dla tekstu Watersa była faktycznie przebyta przez niego choroba, podczas której czuł, jakby zamiast rąk miał "dwa balony". Nie miał jednak do tego muzyki, więc poproszono Gilmoura by coś ułożył. Gdy następnego dnia przyszedł do studia i zanucił melodię utworu - który powstał podczas sesji do jego pierwszego solowego albumu - roboczo zatytułowanego The Doctor, wszyscy wiedzieli, że tego im było trzeba. Powalające solo gitarowe jest efektem skomponowania ze sobą pięciu lub sześciu podejść. Podczas nagrań tego utworu konflikt między Gilmourem a Watersem osiągnął apogeum, gdyż każdy z muzyków chciał do Comfortably Numb przemycić jak najwięcej "siebie". W bólach powstał jednak utwór skończony, idealny. Jest to mój ulubiony kawałek Pink Floyd, stanowiący prawdziwą esencję późnej działalności zespołu.

There is no pain, you are receding
A distant ship smoke on the horizon
You are only coming through in waves
Your lips move but I can't hear what you're sayig
When I was a child I had a fever
My hands felt just like two balloons
Now I've got that feeling once again
I can't explain, you would not understand
This is not how I am
I have become comfortably numb

The Show Must Go On sprowadza się do tego, że Pink jednak musi zostać wypchnięty na scenę. Organizatorów nie obchodzi, że ma kłopoty ze zdrowiem, ale to że bilety się rozeszły i że ludzie na niego czekają. Jest to aluzja do koncertu Pink Floyd z 1967 roku, kiedy koncert zespołu miał się rozpocząć, lecz Syd Barrett wpadł w stan katatonicznego odrętwienia. Koledzy z zespołu wypchnęli go mimo wszystko na scenę, jednak ten nie był w stanie grać na gitarze, ani śpiewać, więc koncert ostatecznie przerwano.

Doesn't show have to go on
Pa take me home
Ma let me go
Do I have to stand up
Wild eyes in the spotligght
What a nightmare why!
Don't I turn and run
There must be some mistake

In The Flesh to repryza utworu rozpoczynającego całą historię. Pomysł na ten utwór wpadł Watersowi do głowy po słynnym stadionowym koncercie z 1977 roku, kiedy to basista, zdenerwowany że ludzie bezmyślnie reagowali na grane przez zespół piosenki, splunął na fana z pierwszego rzędu. W In The Flesh przedstawił też rockowego idola jako faszystowskiego przywódcę, który wskazuje palcem Żydów, Murzynów i gejów, każąc ich rozstrzelać.

Are there any queers in the theatre tonight
Get 'em up against the wall
There's one in the spotlight
He don't look right to me
Get him up against the wall
That one looks Jewish
And that one's a coon
Who let all this riff raff into the room
There's one smoking a joint and
Another with spots
If I had my way
I's have all of you shot

Kolejnym utworem napisanym w większości przez Gilmoura, a także kontynuującym hymn faszystowskiego wodza (In The Flesh) jest Run Like Hell. Tłum w tle skanduje "Pink Floyd" i "młot". 2 skrzyżowane młoty to wymyślony przez Scarfe'a symbol faszyzmu Pinka. Utwór ma ostre, rockowe brzmienie i wpadający w ucho refren. Kolejny atut longplaya.

You better run all day
And run all night
And keep your dirty feelings
Deep inside
And if you take your girlfeidn
Out tonight
You better park the car
Wall out of sight

Waiting For Worms to już sytuacja po zakończeniu koncertu. Publiczność wychodzi z koncertu i rusza na faszystowską demonstrację, a Waters nawołuje do nienawiści do Żydów, gejów, kolorowych i komunistów. Ten utwór to jednak kolejny przełomowy moment w historii, gdy Pink zaczyna buntować się wobec muru i izolacji, której sam się poddał. Jego rozdarcie ilustruje warstwa muzyczna; delikatne fragmenty rodem z The Show Must Go On, przeplatają się z ostrym, marszowym rytmem. Robaki tutaj to symbol zwolenników Pinka, którzy maszerują bezmyślnie za swoim wodzem (odniesienie do utworu Sheep z Animals).

Would you like to see Britania
Rule again my friend
All you have to do is follow the worms

Stop mówi nam, że Pink miał chwile przebłysków świadomości, jednak wciąż był niegodziwym faszystą, gotowym zmiażdżyć wszystkich, którzy staną mu po drodze i są od niego inni. Stop to jednak już Pink chcący wrócić do domu, zostawić karierę muzyka, zrzucić mundur i żyć jak wcześniej.

Stop
I wanna go home
Take off this uniform
And leave the show
And I'm waiting in this cell
Because I have to know
Have I been guilty all this time

Majstersztykiem aktorskim jest jednak psychodrama The Trial, czyli rozrachunek Pinka z dotychczasowym życiem. Przeciwko Pinkowi toczy się proces przed Robakowym Sądem, a na świadków wezwani zostają nauczyciel, żona i matka. Oskarżony zostaje o najgorszą zbrodnię ze wszystkich, czyli "okazywanie uczuć". Waters daje tu popis swoich aktorskich możliwości, zmieniając tembr głosu i intonacje, imitując kolejne postaci. Jest to jednak nie tylko próba powrotu do normalności i naprawienia więzi ze światem, ale także ponowne wystawienie się na okrucieństwa otoczenia. The Trial ma formę opery z niezwykle wystawnym aranżem, zmianami tempa i dramaturgii. Pink zostaje uznany winnym, a wyrok może być tylko jeden: zburzyć mur.

The evidence before the court is
Incontravertable, there's no need for
They jury to retire
In all my years of judging
I have never heard before of
Someone more deserving
The full penalty of law
The way you made them suffer
You exquisite wife and mother
Fills me with the urge to defecate
But my friend you have revealed your deepest fear
I sent once you to be exposed before your peers
Tear down the wall

Mimo, że The Trial to wielki finał The Wall to pojawia się po nim jeszcze rodzaj kody, Outside The Wall, gdzie Waters deklamuje krótki tekst, jako rodzaj posłowia, zachęcający nas do dyskursu i chłodnej refleksji odnośnie całości. Utwór kończy urwane zdanie "Isn't this where...". I właśnie tu wyjaśniają się tajemnicze słowa z początku albumu, gdyż po ponownym odtworzeniu In the Flesh? powstaje zdanie "Czy to nie tędy weszliśmy?". Sugeruje to więc zapętlenie procesu i to, że zjawisko tu opisane trwa bez przerwy. Jest to jedno z najbardziej elektryzujących zakończeń albumu muzycznego wszech czasów.

All alone, or in twos
The one swho really love you
Walk up and down outside the wall
Some hand in hand
Some gathering together in hands
The bleeding heart and the artists
Make their stand


Za opus magnum Pink Floyd uznaję The Dark Side of the Moon. Za ich najlepszy album, Wish You Were Here. A za najważniejszy, właśnie The Wall. Zawarty tu przekaz jest wciąż aktualny, a warstwa muzyczna to jedna z pierwszych rock oper w historii, a także jedna z najwspanialszych. Muzycy tworzą tu kompozycje, które bardzo się od siebie różnią, ale także świetnie ze sobą współgrają. Tekstowo Waters wspiął się tu na wyżyny swoich możliwości, których nigdy już nie przegonił. Mimo, że całość ma parę zbędnych elementów, nie wydaje się ani trochę rozciągnięta i jest bez wątpienia arcydziełem. Jest to też ostatni wielki album Pink Floyd (z Watersem zrobili jeszcze tylko The Final Cut, a bez niego, to już nie był ten sam zespół). Mimo że płyta ta jest monstrualnych rozmiarów, nie czujemy się przytłoczeni nadmiarem muzyki. Jest to jednak ciężki materiał, bardzo przygnębiający i potrafiący poruszyć słuchacza do głębi. Gdy raz się go posłucha, po jakimś czasie czuje się potrzebę by do niego wrócić, mimo że kojarzyć nam się może z bólem i momentami nawet dyskomfortem. Dla każdego fana muzyki The Wall to pozycja obowiązkowa.

Ocena: 10/10


The Wall: 80:39

CD 1:

1. In the Flesh? - 3:16
2. The Thin Ice - 2:27
3. Another Brick in the Wall, Part 1 - 3:11
4. The Happiest Days of Our Lives - 1:46
5. Another Brick in the Wall, Part 2 - 3:59
6. Mother - 5:32
7. Goodbye Blue Sky - 2:45
8. Empty Spaces - 2:10
9. Young Lust - 3:25
10. One of My Turns - 3:41
11. Don't Leave Me Now - 4:08
12. Another Brick in the Wall, Part 3 - 1:18
13. Goodbye Cruel World - 1:16

CD 2:

1. Hey You - 4:40
2. Is There Anybody Out There? - 2:44
3. Nobody Home - 3:26
4. Vera - 1:35
5. Bring the Boys Back Home - 1:21
6. Comfortably Numb - 6:23
7. The Show Must Go On - 1:36
8. In the Flesh - 4:15
9. Run Like Hell - 4:20
10. Waiting for the Worms - 4:04
11. Stop - 0:30
12. The Trial - 5:13
13. Outside the Wall - 1:41

1 komentarz:

  1. Wyśmienita recenzja jak i cały blog ;) Czy napiszę Pan recenzję mojego ulubionego albumu grupy (wiem, jestem w zdecydowanej mniejszości ;) A Momentary Lapse of the Reason. Będę bardzo wdzięczny. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

"PWRϟUP" - ACϟDC [Recenzja]

Po tragicznej śmierci Bona Scotta w 1980 roku, zespół ACϟDC z pewnością nie miał z górki. Zdarzało się wiele zawirowań, jednak chyba kolejną...