czwartek, 7 marca 2019

"Abbey Road" - The Beatles [Recenzja]


W 1969 roku Beatlesi byli na skraju rozpadu. Wszyscy byli na siebie wzajemnie wkurzeni i nikt nie chciał z nikim już więcej współpracować. Na powrót do studia najbardziej nalegał McCartney, sugerując kolegom, że taki zespół jak The Beatles powinien godnie zejść ze sceny. Pozostali dali się w końcu przekonać i rozpoczęto sesje do albumu, który roboczo nazwano Get Back; miał być on powrotem Beatlesów do rock and rolla, o którym najwyraźniej zapomnieli eksperymentując przy takich dziełach jak Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band czy Magical Mystery Tour. Z sesji nie wyszło jednak nic satysfakcjonującego i porzucono prace.
George Martin, jak sam wspominał, był bardzo zdziwiony gdy kilka miesięcy później odebrał telefon od Paula, który zameldował mu gotowość zespołu do pracy. Producent był w szoku, mając w pamięci, jaka atmosfera panowała podczas sesji do Get Back. Zapytał się, czy John też się zgodził, na co McCartney odparł twierdząco. Martin postawił jednak jeden warunek dla swojego powrotu: nie chciał być tylko kimś nadzorującym - chciał znowu mieć udział w kształcie utworów. W odpowiedzi na to usłyszał: "Jasne, też tego chcemy".
Tak oto Beatlesi weszli do studia, by nagrać w komplecie swój ostatni (choć wydany jako przedostatni) album. Atmosfera podobno była bardzo dobra, gdyż każdy czuł, że nagrywają po raz ostatni i chcieli stworzyć coś naprawdę wyjątkowego. Dla każdego znalazło się tu miejsce, a pozostali robili wszystko, by całość brzmiała jak najlepiej, niezależnie od tego, kto akurat był autorem granej piosenki. McCartney wraz z Martinem w przypadku strony B albumu zastosowali niecodzienny zabieg, a mianowicie niedokończone jeszcze utwory połączyli w jedną całość, co dzisiaj nosi nazwę Abbey Road Medley. Lennonowi niezbyt się ten pomysł spodobał i długo jeszcze na nią utyskiwał, jednak nie chciał by był to efekt twórczy tylko Paula i Martina, więc sam też coś od siebie dorzucił.
Początkowo płyta miała nazywać się Everest od nazwy papierosów, które palił inżynier dźwięku, Geoff Emmerick, a okładka miała przedstawiać Beatlesów na szczycie tejże góry. Nikomu jednak nie chciało się jechać aż do Azji, a na następny dzień mieli już mieć okładkę. Beatlesi zaproponowali więc fotografowi, Ianowi MacMillanowi, żeby po prostu wyszli ze studia i zrobili tam parę ujęć. W oparciu o projekt Paula zdecydowano się na zdjęcie zespołu przechodzącego przez ulicę. MacMillan rozłożył się ze swoim aparatem (zdjęcia wykonywał stojąc na drabince) i wykonał 6 ujęć w pół godziny. Wybrano z tego jedno, które dziś jest najbardziej rozpoznawalną muzyczną okładką wszech czasów.

Płyta rozpoczyna się jednym z najwybitniejszych muzycznych dokonań Beatlesów, czyli wspaniałym Come Together Lennona. Piosenka początkowo była napisana na potrzeby kampanii politycznej jednego z przyjaciół Johna, jednak gdy okazało się, że zespół ma nagrywać nowy album, ten natychmiast pomyślał o tej kompozycji. Co ciekawe, początkowo piosenka była o wiele szybszym i dynamiczniejszym rockerem, jednak podczas nagrywania Paul zwrócił Johnowi uwagę, że lepiej by brzmiała, gdyby nagrali ją wolniej i zaprezentował jedną z najlepszych partii basu w całej swojej karierze. Dech zapiera też wspaniała gra Ringo, który dał tu prawdziwy popis swoich perkusyjnych umiejętności. Sugestia McCartneya nie była przypadkowa, gdyż zauważył spore podobieństwo Come Together do przeboju Chuck'a Berry'ego You Can't Catch Me. Kilka lat później zauważył to także opiekujący się prawami do utworów Berry'ego, Morris Levy i pozwał za to Lennona do sądu. Jako zadośćuczynienie, Beatles miał nagrać 3 utwory należące do katalogu Levy'ego na swój solowy album. Czym jednak piosenka by nie była inspirowana, jest naprawdę wyjątkowa i zawiera jeden z najbardziej enigmatycznych i zagadkowych tekstów w karierze Lennona (chociaż wiele zwrotów zostało już dzisiaj rozszyfrowanych). Znakomite otwarcie.

He roller coaster
He got early warning
He got Muddy Water
He one Mojo filter
He say "One and one and one is three"
Got to be good looking, 'cause he so hard to see
Come together right now over me

Pierwszą piosenką George'a na albumie jest przepiękne Something. Napisana została przez niego podczas sesji do Białego Albumu, jednak Harrison uznał, że jest zbyt banalna. Nagrał ją jednak dzięki namowom Johna i Paula, którzy uważali, że jest zjawiskowa. Do dziś Paul uważa ją za najlepszą piosenkę George'a, a Frank Sinatra (który również ją swego czasu wykonywał) stwierdził, że to najlepsza piosenka Beatlesów. Początkowo Harrison, nie chciał by została nagrana przez Beatlesów, więc pisał ją z myślą o Joe Cockerze, jednak marzył, by wykonał ją kiedyś Ray Charles (jak zresztą się stało w 1971 roku). Dziś jest to druga (po Yesterday) najczęściej coverowana piosenka Beatlesów w historii. Oprócz znakomitych wokali George'a zwraca tu także uwagę jego zapierająca dech w piersiach gra na gitarze. O jakości tej piosenki niech świadczy to, że Harrison miał kiedyś wywiad w BBC z Michaelem Jacksonem. Gdy dziennikarz zapytał Beatlesa o Something, Jackson był zaskoczony, gdyż myślał, że napisał to duet Lennon/McCartney. Utwór jest jednym z najpiękniejszych miłosnych songów nie tylko w repertuarze tego zespołu, ale i w historii i na zawsze już wszedł do kanonu, pozostając jedną z najlepszych kompozycji Harrisona.

Don't want to leave her now
You know I believe and how

You're asking me will my love grow
I don't know, I don't know
You stick around, now it may show
I don't know, I don't know

Harrison w swoich piosenkach czerpał z własnych doświadczeń bądź przemyśleń. Lennon uwielbiał obalać mity i ukazywać nagą, nieupiększoną prawdę. McCartney natomiast, jako jedyny z nich, potrafił wymyślać różne głupie historyjki i umiejętnie połączyć je z wodewillową muzyką, a popis swoich umiejętności daje w Maxwell's Silver Hammer. Znany ze swojego perfekcjonizmu Paul podchodził do tej piosenki aż 21 razy i skończyło się na tym, że nagrano ją dopiero w 3 dni. Harrison i Starr (Lennona nie było podczas sesji do tej piosenki, gdyż dochodził do siebie po wypadku) mieli już serdecznie dość tej "głupkowatej piosenki", jednak wytrzymali i dzisiaj słyszymy w niej George'a na basie i gitarze, Paula na pianinie i Ringo na perkusji. Początkowo miał także zagrać na kowadełku, jednak nie miał dość siły, by podnieść młotek, więc powierzono to Malowi Evansowi, który miał spory problem by trafić w rytm. Można tu także usłyszeć syntezator Mooga i organy Hammonda, na których gra Martin. Piosenka jest bardzo krytykowana za jej tendencyjność, ale i uważam że jest naprawdę świetna i znakomicie wpisuje się w wodewillowy nurt twórczości Paula, który śpiewa tu bardzo delikatnie i z wyczuciem, wyśpiewując mało wesoły tekst w wesoły sposób. Znakomity utwór.

Bang, band, Maxwell's silver hammer
Came down upon her head
Clang, clang, Maxwell's silver hammer
Made sure that she was dead

Prawdziwy popis McCartneya dostajemy jednakże w Oh! Darling. I tutaj McCartney dał popis swojego perfekcjonizmu. Chciał by jego głos brzmiał jakby był "bluesmanem, który przez miesiąc nie schodzi ze sceny", jak wtedy gdy śpiewał I'm Down, Kansas City/Hey,Hey,Hey,Hey czy też Long Tall Sally. W związku z czym przychodził codziennie rano do studia i śpiewał (bez słuchawek, do muzyki z głośników) odpowiedni fragment piosenki, po czym kręcił głową i mówił, że spróbuje jeszcze raz jutro. Lennon do końca miał mu za złe, że nie pozwolił mu tego zaśpiewać, gdyż jego głos bardziej by pasował (i ja również tak myślę), jednak był to już ten etap działalności zespołu, kiedy nie prosili się o wzajemną pomoc we własnych piosenkach i woleli wszystko robić po swojemu. Jest to jeden z najbardziej znanych utworów McCartneya i ciężko się temu dziwić, gdyż to świetna piosenka, odwołująca się swoim klimatem do lat 50. Głos Paula wspaniale brzmi w zwrotkach, natomiast w refrenach prezentuje się nieco wymuszenie, jednak słuchaczowi zapiera dech w piersiach, gdy słyszy jak wielkimi umiejętnościami McCartney dysponował. Według mnie gdyby oddał tę część do zaśpiewania Lennonowi, powstałaby piosenka jeszcze lepsza, ale nie ma co narzekać, gdyż w tej wersji również powala i jest moim ulubionym momentem płyty. Jest to też historyczny moment, gdyż to właśnie w tej piosence Lennon, nagrywając chórki, po raz ostatni stanął z Beatlesami przed mikrofonem. Jest to więc ostatni chronologicznie utwór nagrany przez całą czwórkę.

When you told me
You didn't need me anymore
Well you know I nearly broke down and cry

Oh darling
Please, believe me
I'll never let you down
Believe me when I tell you
I'll never do you no harm

Na Abbey Road znalazło się także miejsce dla piosenki napisanej przez Ringo, a mianowicie - Octopus's Garden. Napisał ją już rok wcześniej, podczas sesji do Białego Albumu, kiedy to czuł się coraz bardziej niepotrzebny i spychany na bok (McCartney ponadto zdawał się wątpić w jego umiejętności i sam grał na perkusji w swoich numerach). Wtedy to wyszedł ze studia i - razem ze swoimi dziećmi - popłynął na Sardynię. Na statku zaczął słuchać opowieści kapitana o tym, jak ośmiornice żyją pod wodą, że zbierają sobie puszki i różne błyskotki i urządzają sobie miejsce spoczynku, co wygląda jak ogród. Gdy Ringo wrócił na Abbey Road, oznajmił kolegom, że ma nową piosenkę. Na The Beatles było jednak miejsce tylko dla jednej kompozycji Starra, a ten wybrał Don't Pass Me By, więc Octopus's Garden musiało poczekać na swoją kolej. Pojawiło się więc na Abbey Road i uważam, że to najlepsza piosenka, jaką Ringo kiedykolwiek napisał. Świetny wokal, znakomite refreny i niecodzienna struktura. Bardzo niedoceniona i zapomniana piosenka, a szkoda bo ma sporo wdzięku i ambicji. Jasne, to wciąż Starr ze swoimi niezbyt imponującymi umiejętnościami wokalnymi i piosenką country, jednak wydaje się to bardziej do przodu niż wszystkie wcześniejsze i późniejsze piosenki Ringo. Ma sporo uroku i ciężko przy tej piosence się nie uśmiechnąć i nie dać się porwać.

We would be so happy, you and me
No one there to tell us what to do
I'd like to be under the sea
In the octopus's garden with you

Stronę A albumu wieńczy ciężka, rozbudowana do niemal ośmiu minut zapierająca dech w piersiach kompozycja Lennona, I Want You (She's So Heavy). Został także zmiksowany na album jako ostatni, a ponadto był to ostatni raz, gdy Beatlesi znaleźli się razem w jednym studiu. Piosenka opowiada o jego związku z Yoko, a narastająca napięcie ma symbolizować szaleństwo, którym John ją obdarza. Całość ma wciągający, transowy rytm i mimo że cały tekst składa się z dwóch wersów, jest bardziej wymowny niż wiele innych miłosnych poematów Johna. Lennonowi zależało na osiągnięciu jak najbogatszej faktury, co zaowocowało wieloma nakładkami gitar i syntezatora Mooga. Całość jest zbitką kilku podejść do nagrania, jednak utwór brzmi zupełnie, jakby nagrany został za jednym podejściem. Prezentuje się naprawdę wspaniale i jest jedną z najlepszych i najcięższych rzeczy, które Lennon kiedykolwiek stworzył.

I want you
I want you so bad
It's driving me mad

W Harrisonie podczas nagrywania albumu zaszła pewna zmiana, a mianowicie stał się bardziej pewny siebie. Wiedział, że jego ostatnie piosenki są nie gorsze od tych pisanych przez Johna i Paula, więc przychodząc do studia z Here Comes The Sun, doskonale wiedział, jaki efekt chce osiągnąć i nie dał sobie w kaszę dmuchać. Parę razy Paul starał się mu podpowiedzieć, że według niego lepiej by było, gdyby zagrał to tak a tak, na co Harrison miał mu odpowiedzieć: "Nie muszę się ciebie słuchać" i postawił na swoim. I bardzo dobrze się stało, bo ta pełna optymizmu piosenka to perła w repertuarze Beatlesów i jeden z najsłynniejszych ich utworów. Jest pełna pozytywnych dźwięków, które Harrison jeszcze długo po sesjach z Paulem i Ringo (Johna nie było wtedy w studiu) miał dogrywać. Był zadowolony z rezultatu, tak jak i reszta Beatlesów, która uznała Here Comes The Sun za najlepszą piosenkę George'a, jaką kiedykolwiek napisał dla zespołu. Zwraca tu uwagę przepiękna partia gitary i chórki Harrisona i McCartneya, które udowadniają, że nawet w stanie kompletnego rozpadu, Beatlesi wciąż potrafili tworzyć prawdziwą magię. Bo taki właśnie jest ten utwór - magiczny.

Little darling, it's been a long, cold, lonely winter
Little darling, it feels like years since it's been here
Here comes the sun, here comes the sun
And I say it's alright

Jedną z najbardziej zapierających dech w piersiach piosenek w całym repertuarze Beatlesów jest zdecydowanie Beacause. Znaczny udział w jej powstawaniu miała Yoko Ono. Grała kiedyś Johnowi na fortepianie fragment Sonaty Księżycowej Bethovena, a Lennon poprosił ją, by zagrała to od tyłu. Tak właśnie zaczął pisanie tej piosenki, która z miejsca zachwyciła George'a Martinna, który poczuł od razu znowu swoją misję. Zasugerował by zdublować linię wokalną Johna na klawesynie, a także by zaśpiewali tu George, Paul i John, tworząc harmonie. Lennon podchwycił pomysł i wkrótce nagrali najpiękniejszą harmonię, jaką kiedykolwiek mieli stworzyć. Całość została zdublowana przez producenta, tak że brzmi to, jakby było śpiewane przez co najmniej 9 osób. Geoff Emerick wspomina, że podczas nagrywania wszyscy byli maksymalnie skupieni, by dać z siebie wszystko i nie zmarnować potencjału, który drzemał w tej piosence. Zadziałało i powstała wspaniała, powalająca i monumentalna kompozycja z jednym z najpiękniejszych tekstów Johna. George uznaje ją za swój ulubiony numer z całego albumu, dodając że zaskoczyło go, że Lennon potrafi tworzyć nie mniej melodyjne piosenki od McCartneya. Sam Paul zresztą docenia ten utwór i mówi, że to jedna z najlepszych rzeczy, jakie John kiedykolwiek stworzył. Ciężko o lepszą rekomendację. Zdecydowanie mój numer 1 Lennona z tej płyty.

Beacause the world is round it turns me on
Beacause the wind is high, it blows my mind
Love is old, love is new
Love is all, love is you
Beacause the sky is blue, it makes me cry

Przyszła pora na słynny Abbey Road Medley, a rozpoczyna się on McCartneyowskim You Never Give Me Your Money, który sam w sobie ma już postać mini-suity. Zaczyna się delikatnym motywem na fortepianie, a Paul wyśpiewuje swoje pretensje do ówczesnego menadżera zespołu, Alana Kleina. Następnie gwałtowne przejście do opowieści o dawnych latach zespołu i długie solo gitary, które prowadzi do ostatniego segmentu utworu, czyli marzeniach McCartneya o spokojnym życiu na wsi z Lindą. Całość wieńczy krótka, dziecięca wyliczanka ("One, two, three, four, five, six, seven/All good children go to heaven"). Samo You Never Give Me Your Money było już zbitką trzech napoczętych przez McCartneya utworów, umiejętnie połączonych w jedną całość. Główny motyw powróci jeszcze w Carry That Weight, jednak skupmy się póki co na You Never Give Me Your Money. Jest to naprawdę świetny, wielowątkowy utwór, pokazujący w pełnej rozpiętości talent i wszechstronność Paula. Znakomita rzecz.

You never give me your money
You only give me your funny paper
And in the middle of negotations
You break down

O Sun King John miał potem mówić, że to "kawałek śmiecia, który akurat miał pod ręką, gdy składali album" i "2 minuty, w których bawią się we Fleetwood Mac". Rzeczywiście, podobieństwa do wspomnianego zespołu (a zwłaszcza do piosenki Albatros) są nieodzowne. Lennon od początku mówił, że całość była tylko wygłupem, a hiszpański tekst to nic więcej, tylko zbitka słówek, które Paul pamiętał jeszcze z lekcji tego języka ze szkoły. Mimo tego, piosenka prezentuje się naprawdę nieźle; podczas sesji do niej, Beatlesi podobno znakomicie się bawili, a John i Paul śpiewali znów przy jednym mikrofonie. Czuć tu, co prawda, że to tylko szkic, a całości Lennon po prostu nie miał pomysłu dalej poprowadzić, jednak "znalazł sposób, żeby się tego pozbyć". 

Here comes the sun king
Everybody's laughing
Everyboy's happy
Here comes the sun king

Mimo, że mistrzem w kreowaniu fikcyjnych postaci w piosenkach Beatlesów był Paul (Jude, Maxwell, Eleanor Rigby, Father McKenzie, Desmond, Michelle), to w kolejnej piosence na taki zabieg pozwolił sobie John tworząc postać Niemiłego Pana Musztardy. Piosenkę Mean Mr. Mustard przywiózł jeszcze z Indii, jednak od tego czasu nie wpadł na żaden pomysł, by całość rozwinąć. Gdy jednak przyszedł pomysł stworzenia Abbey Road Medley, sprezentował ją kolegom, którzy bez słowa dołączyli ją do peletonu. Ciekawostką jest, że w tekście początkowo występowała "his sister Shirley", jednak zmienił jej imię na Pam, by pasowało do kolejnego utworu. Przyznam się, że jest to najmniej lubiany przeze mnie moment longplaya i czuć, że Lennon dodał go tylko dlatego, by nie było go mniej niż Paula. Utwory McCartneya jednak nawet w formie początkowej były już dopracowane, natomiast Lennon zajmował się dopieszczaniem melodii dopiero, gdy miał całość, a zarys miał dla niego pozostawać tylko zarysem.

Mean Mr. Mustard sleeps in the park
Shaves in the dark trying to save paper
Sleeps in a hole in the road
Saving up to buy some clothes
Keeps a ten-bob note up his nose
Such a mean old man

Lepiej wypada natomiast Polythene Pam, które tekstowo łączy się z Mean Mr. Mustard, a została nagrana jednym ciągiem wraz z She Came In Through The Bathroom Window (o którym za chwilę). Również napisana została przez Johna podczas pobytu w Indiach z myślą o Białym Albumie, jednak nigdy nie doczekała się rozwinięcia i skończyła na Abbey Road. Wypada jednak o wiele ciekawiej niż poprzednik, ma świetny, rockowy rytm, powalające wokale Johna i wielowątkowość. Jest lepiej, ale to wciąż nie poziom Beacause. Od Lennona po prostu wymaga się więcej.

Well you should see Polythene Pam
She's so good-looking but she looks like a man
Well you should see her in drag dressed in her polythene bag
Yes you should see Polythene Pam

She Came In Through The Bathroom Window to piosenka zainspirowana jak najbardziej autentycznym wydarzeniem, kiedy to jedna z grupy fanek zespołu (fanklub nosił nazwę Apple Scruffs) włamała się do domu Paula przez okno łazienkowe. McCartney napisał ten utwór podczas pobytu w Nowym Jorku, kiedy promował firmę Apple. Jako jedyna część Abbey Road Medley ma klasyczną budowę (wstęp-zwrotka-refren). Przynosi także chwilę wytchnienia po maratonie Sun King/Mean Mr. Mustard/Polythene Pam/She Came In Through The Bathroom Window i przygotowuje nas na szczytowy moment płyty. Sama w sobie jest raczej prosta i umiarkowanie ciekawa, chociaż nie można odmówić jej uroku. Nie prezentuje jednak ze sobą nic wyjątkowego i jest jednym z mniej lubianych przeze mnie punktów longplaya.

Didn't anybody tell her?
Didn't anybody see?
Sunday's on the phone to Monday
Tuesday's on the phone to me

Delikatny motyw na fortepianie rozpoczyna przepiękne Golden Slumbers z wspaniałym śpiewem McCartneya, który stworzył tu jeden z najlepszych wokali w całej swojej karierze. Powstała w jego domu w Liverpoolu, gdzie siedząc przy fortepianie zaczął kartkować książeczkę z poematami sprzed 400 lat i tak trafił na Golden Slumbers. Zaczął wymyślać do tego melodię na bieżąco i tak powstał ten piękny utwór, który dobitnie pokazuje jak wielką muzyczną wrażliwością może szczycić się Paul. Wspaniały kawałek. 

Once there was a way
To get back homeward
Once there was a way
To get back home
Sleep pretty darling, do not cry
And I will sing a lullaby

Golden Slumbers jednak od początku miał być dopełnieniem do napisanego wcześniej Carry That Weight. Pisana była docelowo dla Ringo i miała być pełnoprawną kompozycją na stronie A, ale ostatecznie skończyła jako część trzysegmentowej suity kończącej album. By podkreślić połączenia między "utworami", Paul zdecydował się zawrzeć tu repryzę kompozycji You Never Give Me Your Money, ze zmienionym - bardziej adekwatnym do całości - tekstem. 

I never give you my pillow
I only send you my invitations
And in the middle of the celebrations
I break down

The End to najwspanialszy finał, jaki można sobie wyobrazić dla zespołu pokroju The Beatles. Mamy tu solówki gitarowe Johna, George'a i Paula, a także solo perkusyjne, na które Ringo w końcu się zgodził. Utwór powstał w studiu, gdyż McCartney miał ze sobą dwuwers i zależało mu, by gdzieś go umieścić. Improwizując więc cała czwórka stworzyła The End, czyli hardrockowy kawałek, który leci na łeb na szyję i zapiera dech w piersiach. 

And in the end
The love you take is equal to the love you make

Całość wieńczy jednak półminutowa miniaturka Her Majesty, na którą składa się tylko śpiew Paula do wtóru gitary akustycznej, na której zresztą sam zagrał. Nagranie wymagało tylko trzech podejść i początkowo miała znaleźć się między Mean Mr. Mustard a Polythene Pam (stąd ten akord na początku). Całość jednak niezbyt się spodobała Beatlesom i kazali Emerickowi to wyciąć. Ten dostał jednak surowy zakaz usuwania czegokolwiek, co nagrali Beatlesi, więc przesunął to na sam koniec taśmy. Podczas odsłuchu finalnej wersji albumu, ta piosenka pojawiła się po 20 sekundach przerwy od końca The End i ten efekt spodobał się Beatlesom i zdecydowali się dokładnie tak umieścić to na płycie. I to jest właśnie koniec. Więcej Beatlesi już nic nam nie zostawili.

Her Majesty is a pretty nice girl
But she doesn't have a lot to say
Her Majesty is a pretty nice girl
But she changes from day to day
I'm gonna tell her that I love her a lot
But I gotta get a belly full of wine
Her Majesty is a pretty nice girl
Someday I'm gonna make her mine


Jeżeli czytający podczas lektury tego tekstu odniósł wrażenie, że za dużo tu pochwał, to chciałbym tu wyjaśnić, że żadna płyta jak Abbey Road na tyle pozytywów nie zasługuje. To absolutnie wspaniały i porywający album, dobitnie ukazujący muzyczny geniusz Beatlesów. Ich największe muzyczne dzieło. Absolutnie ikoniczne, dopracowane i skończone. Słuchając tego, aż ciężko uwierzyć, że wszyscy byli ze sobą tak bardzo skłóceni, gdyż płyta brzmi, jakby każdy świetnie się bawił podczas nagrywania. Według relacji osób współpracujących wówczas z zespołem tak jednak właśnie było - wszyscy wiedzieli, że zespół już nie przetrwa więcej i Abbey Road to ostatnia rzecz, jaką razem nagrywają, więc chcieli dać z siebie wszystko, by stworzyć godne pożegnanie. Wywiązali się z tego znakomicie, tworząc album absolutny. Jeśli ktoś miałby kiedykolwiek przesłuchać tylko jednej, jedynej płyty, powinna to być właśnie Abbey Road. To dzieło to najwspanialszy album, jaki miałem przyjemność i zaszczyt kiedykolwiek słuchać.

Ocena: 10/10


Abbey Road: 47:03

1. Come Together - 4:19
2. Something - 3:02
3. Maxwell's Silver Hammer - 3:27
4. Oh! Darling - 3:27
5. Octopus's Garden - 2:51
6. I Want You (She's So Heavy) - 7:47
7. Here Comes the Sun - 3:05
8. Because - 2:45
9. You Never Give Me Your Money - 4:03
10. Sun King - 2:26
11. Mean Mr. Mustard - 1:06
12. Polythene Pam - 1:13
13. She Came In Through the Bathroom Window - 1:58
14. Golden Slumbers - 1:31
15. Carry That Weight - 1:36
16. The End - 2:05
17. Her Majesty - 0:23

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"PWRϟUP" - ACϟDC [Recenzja]

Po tragicznej śmierci Bona Scotta w 1980 roku, zespół ACϟDC z pewnością nie miał z górki. Zdarzało się wiele zawirowań, jednak chyba kolejną...