niedziela, 7 kwietnia 2019

"21 at 33" - Elton John [Recenzja]


Elton John, mając 33 lata miał mógł się już pochwalić czternastoma albumami studyjnymi, trzema składankami, dwoma kompilacjami, jednym soundtrackiem i jedną EP-ką. W sumie na jego koncie było już 21 albumów. Dwudziesty pierwszy został wydany w 1980 roku, jako następca miernego Victim of Love, który był zbieraniną coverów zaaranżowanych w syntezatorowym stylu disco, tak bardzo typowym dla nadchodzącej dekady. Słuchając poprzednika, zdawało się że Elton sięgnął dna. Fani dali mu to chyba znacząco odczuć, gdyż za następny longplay muzyk wziął się porządnie (na Victim of Love nie zagrał nawet na klawiszach, a ograniczył się tylko do bezpłciowych wokali). Ponownie sięgnął po pomoc sprawdzonych muzyków (Nigel Olsson, Dee Murray, a także muzycy z zespołów The Eagles i Toto) i wrócił do tekstów Berniego Taupina (chociaż na 9 piosenek ten napisał tylko 3). Nagrania zrealizowano w sierpniu 1979 roku, a także od stycznia do marca 1980 roku. Podczas tych sesji nagrano ponadto 11 dodatkowych utworów (wyłączając strony B singli). 5 z nich ukazało się na kolejnym longplay'u artysty - The Fox. Ostatecznie płytę wydano 13 maja 1980 roku. Sprzedanych został 900.000 egzemplarzy w USA, więc otarła się o platynę, co już świadczy o tym, że dla Eltona był to krok naprzód w stosunku do Victim of Love.

Chasing the Crown miał w założeniu zapewne być prostym, dynamicznym otwieraczem miary The Bitch Is Back z albumu Caribou, jednak nie dostaje zdecydowanie do niego poziomem. Piosenka jest pozbawiona jakiejkolwiek oryginalności, a także sprawia wrażenie robionej na kolanie. Banalne refreny, zwrotki ze szczątkowymi melodiami i kobiece chórki, które w założeniu pewnie miały dodać podniosłości na miarę gospel. Kawałek nie jest zły, ale na pewno nie zachwyca tak, jakby chciał tego autor. Nawet gitarowe solo w środku piosenki wydaje się wtórne i wymuszone. Trwa 5 i pół minuty, mimo że całość można by streścić w czasie o połowę krótszym i mniej by wówczas bolało. Zaczyna się niezbyt obiecująco...

I'm chasing the crown till he bites the apple
I was licking my lips till his Son come down
I'm chasing the crown, the crown, I'm chasing the crown
I'm taking a turn in the right direction
By leaving his soul in the lost and found
I'm chasing the crown, I'm chasing the crown

Jeśli chcemy mówić o jakimś przeboju z tego albumu, to wymienić można jedynie Little Jeannie, chociaż i tak nie mamy tu do czynienia z jakimś szczególnie oryginalnym numerem. Jednak trzeba przyznać tej piosence, że jest naprawdę dobra. Ma piękną melodię w zwrotkach i jeszcze lepsze refreny. Kawałek ten może nie może równać się z innymi hitami Eltona, jednak naprawdę miło się tego słucha. Usadowił się na zadowalających miejscach na listach przebojów na całym świecie, jednak Elton grał tę piosenkę tylko podczas trasy w 1980 roku, a także na dwóch koncertach z cyklu One Night Only w Madison Square Garden, co dobitnie pokazuje, że Little Jeannie jest niczym innym, jak tylko "hitem przelotnym". Zabłysnęła, miło się słucha, jednak ostatecznie w głowie dużo nie zostaje.

And I want you to be my acrobat, I want you to be my lover
Oh there were others who would treat you cruel
And oh little Jeannie, you were always someone's fool

Kolejnym singlem z płyty został Sartorial Eloquence i trzeba przyznać, że prezentuje się naprawdę nieźle. Początek - Elton śpiewający tylko do wtóru z fortepianem - zapowiada naprawdę fajny kawałek, jednak objawia się w pełni dopiero w refrenie, gdy do Johna dochodzi chór kobiecy wyśpiewujący podniosłą melodię. Oryginalności znowu w tym za grosz, ale chociaż jest miło.

You've a certain sartorial eloquence
And a style that's almost of your own
You've got the knack of being so laid-back
It's like talking to the great Unknown
You're got a self-sufficient swept-back hairdo
Pretty certain that you've got it made
Oh your life-style shows in the clothes you chose
Sitting pretty in the masquerade

Pierwszym utworem godnym zainteresowania jest jednak dopiero Two Rooms At the End of the World, czyli drugi na płycie efekt współpracy z Taupinem (na Chasing the Crown spuszczam zasłonę milczenia). Wyraziste dęciaki, mocne gitary, świetna melodia i dynamiczne wykonanie. I tyle. Wystarczy. Okazuje się, że jak Eltonowi się chce, to potrafi. Szkoda, że energii nie starczyło na cały longplay i trzeba było czekać aż na zakończenie pierwszej strony winylowej, by dostać kawałek godny nazwiska twórcy 21 at 33

But don't judge us by distance
Or the difference between us
Try to look at it with an open mind
For where there is one room, you'll always find another
Two rooms at the end of the world

Dobrze dzieje się też w White Lady White Powder, a konkretnie: w refrenach. Zwrotki prezentują się niestety słabiutko, ze szczątkowymi melodiami. W refrenach natomiast mamy sporą porcję dynamizmu i świetnie rozpisany "duet" Eltona z chórkami. Wreszcie też możemy posłuchać całkiem niezłego solo na gitarze, które pasuje do reszty utworu, nie sprawiając wrażenia, jakby było z zupełnie innej parafii. Reasumując: jest nieźle.

High-priced madness pays the tab
I've scraped too much of nothing from your plastic bag
I'm a catatonic son a bitch who's had
A touch too much of white powder

Dear God to natomiast piękna melodia, stanowiąca w warstwie tekstowej formę - jak nietrudno się domyślić po tytule - modlitwy. Trzeba przyznać, że Elton wkłada w wyśpiewanie tego sporo serca, dzięki czemu piosenka ma bardzo poruszający wydźwięk. Uważam też, że jest to jeden z najlepszych tekstów Gary'ego Osborne'a, który napisał dla Johna. Pięknie rozpisane chórki i niebanalna melodia. Jest to też najkrótszy kawałek na płycie (niecałe 4 minuty), co działa na jego korzyść, gdyż nie zdąży się znudzić.

Dear God, lend a hand
Is this really what you planned
Dear God, in you we trust
Though we've failed you, don't fail us

Kolejną jak najbardziej udaną jest oszczędne Never Gonna Fall In Love Again. Jest to zdecydowanie mój ulubiony utwór z płyty, gdyż Elton udowadnia tu, że nie trzeba dużo, by stworzyć piękną, zapadającą w pamięć, ale nie banalną balladę. Chwytliwe refreny, piękne zwrotki i znakomite, liryczne solo saksofonu altowego. Piosenka gładko płynie, a my wraz z nią. Nie ma tu żadnych niepotrzebnych efektów, które odwracałyby uwagę od melodii. Prosto i porządnie.

Never meant to be so friendly
Never made the room look nice
Never heed a word of warning
Never take my own advice
I got a brand-new problem
Pretty and she's 5 foot 10
I been in love three times this week
I'm just about to fall again

Kolejnym wolniejszym utworem (choć nie nazwałbym już tego balladą) jest Take Me Back. Ponownie mamy tu prostotę, a całość utrzymana jest w nieco w stylu country, co niestety pokazuje, że Elton nie przemyślał dokładnie wyboru utworów. Do reszty albumu pasuje jak pięść do nosa, co mocno wpływa na spójność płyty. Na innym longplay'u prezentowałaby się na pewno o wiele lepiej, gdyż to naprawdę dobry, prosty i chwytliwy numer z ciekawą solówką Eltona na Wurlitzerze. 

If you want my loving then take me back
If you're on your own little girl take me back
When the nights grown longer turning blacker than black
Open up your heart little girl and take me back

Na sam koniec Elton zostawił nam jeszcze jeden mocny cios, czyli żywiołowe Give Me the Love. Początek może tego nie zapowiada, jednak wybuchowy refren prezentuje się znakomicie, efektownie zamykając album. Znakomite chórki i dynamiczne wokale Eltona dopełniają pozytywnego wrażenia całości. Szkoda, że John nie przyłożył się do zwrotek, w efekcie czego stanowią tylko słabe otoczenie dla wspaniałych, wpadających w ucho refrenów.

You've been trying to build walls all around you
But you're lying 'cause I've already been through
And I've seen you trying to capture that feeling
But you're chasing  what you've never believed in


21 at 33 to album z kategorii nijakich. W głosie Eltona rzadko słychać zaangażowanie; przez większość płyty ma się wrażenie że odrabia tylko pańszczyznę. Żadna z piosenek nie sili się nawet na bycie oryginalną, lub choćby bycie czymś więcej niż tylko odcinaniem kuponów od poprzednich dokonań. Gorzej, że w porażającej większości mamy do czynienia z wtórnością najgorszego sortu. Mimo, że mamy tu tylko jedną poważną wtopę (Chasing the Crown), to i tak płyta wypada słabo. Jej słuchanie nie wiąże się z absolutnie żadnymi emocjami. Jest po prostu nijaka i przelatuje między uszami. Ciężko nawet zwalać winę na cokolwiek innego, niż "zaangażowanie" Eltona. Zdaje się, że nie stara się nawet robić czegoś więcej niż Obowiązkowej Corocznej Płyty Żeby Fani Mieli Co Słuchać. Szkoda jednak, że nie postarał się, by miało to jakiekolwiek aspiracji by być czymś więcej, niż Płytą Do Odłożenia I Zapomnienia. Jest lepsza od Victim of Love, co już daje jakąś nadzieję, jednak nie jest to wciąż poziom, którego oczekiwać by można od artysty miary Eltona Johna. 

Ocena: 5/10


21 at 33: 43:07

1. Chasing the Crown - 5:36
2. Little Jeannie - 5:14
3. Sartorial Eloquence - 4:45
4. Two Rooms at the End of the World - 5:40
5. White Lady White Powder - 4:34
6. Dear God - 3:47
7. Never Gonna Fall in Love Again - 4:09
8. Take Me Back - 3:52
9. Give Me the Love - 5:30

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"PWRϟUP" - ACϟDC [Recenzja]

Po tragicznej śmierci Bona Scotta w 1980 roku, zespół ACϟDC z pewnością nie miał z górki. Zdarzało się wiele zawirowań, jednak chyba kolejną...