Jak Książę Ciemności wspomina w swojej rewelacyjnej autobiografii Ja, Ozzy, przez pewien okres czasu miał fazę na ciągłe robienie badań. Właściwie na wszystko. Miał obsesję na punkcie własnego zdrowia i obawiał się, że nagle zachoruje na jakąś śmiertelną chorobę. Po wydaniu albumu No More Tears pojawiła się jednak w końcu powalająca diagnoza: Ozzy Osbourne cierpi na stwardnienie rozsiane. Ozzy postanowił więc wycofać się z kariery muzycznej i ruszył w pożegnalną trasę o nazwie No More Tours (oczywiste nawiązanie do poprzedzającego ją longplaya). Po jakimś czasie okazało się jednak, że w wynikach badań był błąd, a diagnoza jest nietrafiona. Z Osbourne'a zeszło wówczas napięcie i strach, w którym żył przez parę lat. Postanowił przelać to wszystko w nowe utwory i nagrać kolejny album.
Tym razem miała to być płyta zupełnie inna. Ozzy nie ruszył do pisania z zespołem, a z zawodowymi autorami piosenek. Ostatecznie jego wybór padł na gitarzystę Stevena Vai. Razem z nim Osbourne napisał ponad 40 piosenek i to właśnie z nim miał nagrać nowy album. Gdy Zakk Wylde dowiedział się jednak, że Ozzy powraca na scenę, powrócił, by go wesprzeć. Osbourne chciał nagrać album z dwoma, jednak nie zgodziła się na to wytwórnia, w efekcie czego wybór padł ostatecznie na Zakka. Za bas odpowiadał zaś dobry kumpel Ozzy'ego z Black Sabbath - Geezer Butler. Za perkusją zasiadł Deen Castronovo, a na klawiszach zagrali Michael Beinhorn (producent albumu) i Rick Wakeman (z zespołu Yes). Początkowo jednak ten skład miał wyglądać inaczej.
No More Tears był sporym sukcesem, więc początkowo chciano stworzyć album do niego podobny. Za konsoletą zasiadł więc ponownie Michael Wagener, na basie zagrał Mike Inez, a na perkusji Randy Castillo. Tak powstała pierwsza wersja albumu. Po przesłuchaniu, Epic Records zdecydowało jednak, że chce zupełnie czegoś innego, nowego, świeżego. Tak więc skład został zmieniony. Po wydaniu Ozzmosis album promowały 3 single, a Ozzy wyruszył w trasę pod nazwą... Retirement Sucks! Tour
Tym razem miała to być płyta zupełnie inna. Ozzy nie ruszył do pisania z zespołem, a z zawodowymi autorami piosenek. Ostatecznie jego wybór padł na gitarzystę Stevena Vai. Razem z nim Osbourne napisał ponad 40 piosenek i to właśnie z nim miał nagrać nowy album. Gdy Zakk Wylde dowiedział się jednak, że Ozzy powraca na scenę, powrócił, by go wesprzeć. Osbourne chciał nagrać album z dwoma, jednak nie zgodziła się na to wytwórnia, w efekcie czego wybór padł ostatecznie na Zakka. Za bas odpowiadał zaś dobry kumpel Ozzy'ego z Black Sabbath - Geezer Butler. Za perkusją zasiadł Deen Castronovo, a na klawiszach zagrali Michael Beinhorn (producent albumu) i Rick Wakeman (z zespołu Yes). Początkowo jednak ten skład miał wyglądać inaczej.
No More Tears był sporym sukcesem, więc początkowo chciano stworzyć album do niego podobny. Za konsoletą zasiadł więc ponownie Michael Wagener, na basie zagrał Mike Inez, a na perkusji Randy Castillo. Tak powstała pierwsza wersja albumu. Po przesłuchaniu, Epic Records zdecydowało jednak, że chce zupełnie czegoś innego, nowego, świeżego. Tak więc skład został zmieniony. Po wydaniu Ozzmosis album promowały 3 single, a Ozzy wyruszył w trasę pod nazwą... Retirement Sucks! Tour
Zaczynamy zdecydowanie mocnym uderzeniem (aż chciałoby się rzec: pierdolnięciem), bowiem Perry Mason to zdecydowanie najlepszy moment longplaya, a zarazem jeden z najbardziej udanych utworów całej kariery Ozzy'ego. Zaczynamy patetycznym motywem smyczków, który po chwili przyspiesza gwałtownie, rozpoczynając mega ciężki, ale i dynamicznie przebojowy numer. Oprócz ciężaru, mocarnych gitar i klarownego brzmienia zwracamy uwagę też na Osbourne'a, który śpiewa tu wręcz zjawiskowo. Według mnie Ozzmosis to ostatnia płyta, na której brzmi tak dobrze, jeszcze bez wsparcia autotune'a; słychać po prostu, że jego wokal nie stracił nic ze swojej siły i drapieżności, a sam Ozzy wciąż ma głowę pełną świetnych melodii. Po ostrzejszych zwrotkach i ociężałych mostkach pojawia się bowiem wpadający w ucho, choć nie tracący tempa refren. Ten numer to zdecydowanie mój ulubiony utwór albumu i ilekroć go słucham, zawsze mam ciarki i to się chyba już nie zmieni, bowiem za każdym razem brzmi równie świeżo, mocarnie i przebojowo. Idealny miks wszystkich elementów, za które można kochać Osbourne'a. Rozpoczęcie albumu godne legendy.
Wake me when it's over, tell me it's all right
Just keep on talking baby, I've been doing this all night
How much did you give me, tell me it'll be all right
Who can we get on this case?
We need Perry Mason
Someone to put you in place
Calling Perry Mason again
I Just Want You to kolejny genialny sztos, okraszony dodatkowo chyba najlepszym tekstem, jaki stworzył Ozzy. Przede wszystkim, jeśli chodzi o wokal, postawił on tutaj na nieco większą oszczędność interpretacyjną i wyszło to piosence zdecydowanie na dobre, bo tekst i przytłaczający (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) klimat zbudowany za pomocą wyrazistych klawiszy i ciężkich gitar, są już wystarczająco dojmujące i wyraziste. Ozzy śpiewa tu więc delikatnie, ale jest to tylko fortel, który ma sprawić, że tym bardziej pokochamy mostek, a także zakończenie, w którym Osbourne sięga już po swoją charakterystyczną, "jękliwą", wrzeszczącą manierę. Cała piosenka ma w sobie niebywały ciężar, ale też romantyczną czułość, którą czuć na wyciągnięcie ręki. Słychać po prostu, że Ozzy pisał tę piosenkę dla Sharon w obliczu swojego coraz bliższego odejścia, co skłoniło go do głębszych przemyśleń. Efekt jest jednak więcej niż dobry. Jest absolutnie genialny. Uwielbiam ten numer.
There are no unlockable doors
There are no unwinnable wars
There are no unrightable wrongs or unsingable songs
There are no unbeatable odds
There are no believable gods
There are no unnameable names, shall I say it again, yeah
There are no impossible dreams
There are no invisible seams
Each night when the day is through, I don't ask much
I just want you
Ghost Behind My Eyes to jednak rzecz nieco mniej udana. Jest to kolejna ballada, jednak na tle I Just Want You wypada niestety banalnie i miałko. O ile melodia w zwrotkach jeszcze daje radę (choć nie jest to coś, nad czym można by się zachwycać), o tyle refreny to już totalne pójście na łatwiznę. Generalnie piosence brakuje jednego, zdecydowanego uderzenia, które mogłoby ożywić nieco atmosferę i postawić utwór na nogi. Bez tego jednak ballada jest przesłodzona, chociaż naprawdę szkoda fajnego tekstu, który poszedł na zmarnowanie.
There is a person living in my head
She comes to visit every night in bed
I fight the demon, but it just won't fall
The voices in my dungeon starting to call
The spiders dancing on the wall
Suicide of love we could have had it all
And it is you, you are the ghost behind my eyes
I can't see through you, you are the ghost behind my eyes
Geezer Butler wziął udział w pisaniu dwóch utworów na płytę, które mogłyby dawać wyobrażenie, jak brzmiałby Black Sabbath w klasycznym składzie w latach 90. (chociaż przypuszczenia te nie były wkrótce potrzebne, gdyż na koncertowym albumie Reunion Black Sabbath znalazły się 2 premierowe utwory nagrane właśnie w składzie Osbourne-Iommi-Butler-Ward), a jednym z nich jest właśnie Thunder Underground. Nad całością unosi się, rzeczywiście, duch Black Sabbath, jednak bardziej jeśli chodzi o kwestię ciężaru, dawki mroku i klimatu, niż faktycznych, godnych zapamiętania riffów, subtelnej perkusji Warda i zapadającego w ucho basu Butlera. Jedyne, co trzyma się znakomicie, to głos Ozzy'ego, który sięga tu zdecydowanie po wyższe rejestry i daje z siebie wszystko. Piosenka nie jest jednak idealna, gdyż brakuje jej jednak - po raz kolejny - takiego solidnego, metalowego (przepraszam za wyrażenie) pierdolnięcia. Ciężar wydaje się tu dodany odrobinę na siłę, a i sam utwór kompozycyjnie niespecjalnie zachwyca. Szkoda, chociaż słucha się tego całkiem dobrze i fajnie młóci przez te 6 i pół minuty.
Could it be that I have found my mind or have I gone insane?
Roller coaster of the madness and there's only me to blame
The ever faithful hand of doom will take the pain away
I'll never know the answer to it all 'til my dying day
Formę przywraca jednak rewelacyjny See You On the Other Side. Jest to piosenka, w pisaniu której pomógł Ozzy'emu Lemmy Kilmister. I czuć tu, że panowie bardzo dobrze się uzupełniali. Rewelacyjne basowe intro, melodyjne i zamyślone zwrotki, po których uderzają nas moce i ostrzejsze refreny. Mimo, że piosenka nie jest może odkrywcza, to jest to jeden z moich ulubionych utworów Osbourne'a, a także jeden z niewielu, który wzrusza mnie przy każdym odsłuchu. Jest po prostu coś w tym numerze, że porusza jakąś cienką strunę w moim muzycznym serduchu. Może to kolejny poruszający tekst, niebędący typowym, banalnym wyznaniem miłości? Może to niezwykle emocjonalne wokale Ozzy'ego, który wkłada w ten utwór całe serce? Nie wiem, ale to nieistotne. Istotne jest to, że See You On the Other Side to znakomity, wielki i potężny utwór, który uwielbiam bez reszty.
Hold me, hold me tight, I'm falling
Far away, distant voices calling
I'm so cold, I need you darling, yeah
I was down, but now I'm flying
Straight across the great divide
I know you're crying, but I'll stop you crying
When I see you, I see you on the other side
Jeśli ktoś wątpiłby w wokalne umiejętności Ozzy'ego, mimo upływu tych wszystkich lat, Tomorrow powinno je ostatecznie rozwiać. Zaczyna się niespiesznie, a intro trwa niemal pół minuty. Po chwili wchodzi Osbourne, śpiewając dość nisko i powoli. Czuć jednak podskórnie jakiś niepokój i nietrudno jest przewidzieć, że zaraz coś się wydarzy. Tak też się dzieje, gdyż w mostku Ozzy zaczyna rewelacyjnie się wydzierać, co powoduje gęsią skórkę, zaś znakomicie melodyjny refren tylko poprawia dopiero co wyprowadzony nokautujący cios. Mimo, że piosenka nie zyskała większej aprobaty wśród publiczności, to dla mnie jest jedną z tych "naj" i uwielbiam do niej wracać. Jeden z najlepszych "deep cuts" repertuaru Ozzy'ego.
Living in the thunder, driving me insane
Can I get a witness to take away the pain
Walking on the water, going nowhere fast
Feeling like I'm walking with no shoes on broken glass
You know it
You don't have to leave the lights on
I'm so used to be being blind
No more goodbyes or yesterdays
So it's, I'll see you tomorrow, I'll see you tomorrow
Bardziej typową balladą jest natomiast, poświęcony córce, Denial. Nie powiedziałbym o tej piosence, że jest to rzecz nieciekawa, bo jest to naprawdę porządne i piękne granie, jednak po prostu nie przekonuje mnie w tym samym stopniu, co pozostałe utwory płyty. Melodia jest piękna, tak samo zresztą jak i tekst, wokale, klimat itd., jednak poprzeczka jest jednak zbyt wysoko i Denial nie przekonuje mnie tak, jak bym od niego tego oczekiwał.
I don't drink holy water, I'm not the son of Christ
I ain't no black messiah, and I don't load my dice
You can tell me you're all right, but why are you so afraid?
You're in denial, you never will believe it's you
Denial, you always hide behind the truth
You'll never believe it, you never believe it's you
Również konwencjonalnie i balladowo wypada My Little Man - zaśpiewany, dla odmiany, dla syna - jednak ta piosenka jest już dla mnie czymś zdecydowanie więcej. Czuły i zaśpiewany z wyczuciem tekst po prostu musi wzruszać. Również i w samej muzyce Ozzy dał sobie raczej na wstrzymanie i śpiewa bardzo delikatnie i nie spieszy się zanadto. W tej piosence także pomagał Osbourne'owi Lemmy, a ponadto jest to jedyna piosenka powstała podczas sesji ze Stevem Vai, która ostatecznie trafiła na krążek. Zdziwiłbym się, gdyby nie trafiła, bo jest to przepiękny utwór, pełen emocji i szczerej, nieskrępowanej czułości i miłości do dziecka, które wyśpiewać może tylko szczerze kochający ojciec.
Don't you know I love you more than life itself
Don't you know that you're my pride
And I would not have you walking through this world
Without me by your side
Go to sleep my little man
Don't you weep my little man
Przydługie sprzężenie gitary otwiera kolejny, pseudo-sabbathowy numer, zatytułowany tym razem My Jekyll Doesn't Hide. I w tym przypadku pomógł Ozzy'emu w pisaniu Geezer Butler, i w tym przypadku mamy tu zdecydowanie więcej ciężaru, i w tym przypadku nie jest to wciąż Sabbath. Jednak, muszę oddać honor, piosenka jest naprawdę rewelacyjna. Osbourne śpiewa tu ze sporym zaangażowaniem - szczególnie w końcowym mostku - i głównie dzięki niemu całość wypada aż tak dobrze, chociaż i bez niego by to wszystko świetnie brzmiało. Bardzo dobry tekst, bardzo dobry riff, bardzo ciężki klimat i w ogóle wszystko w tej piosence to naprawdę wysoki poziom. O ile do Thunder Underground mam raczej ambiwalentny stosunek, tak My Jekyll Doesn't Hide już zdecydowanie lubię i uwielbiam do niego wracać. Jest moc.
A killer's smile with
A psycho star dream
Behind the mask things aren't what they seem
Unholy soldier
Disciple of sin
What kind of mind are you living in
You're preaching revolution
Don't you mean genocide?
Behind this resolution
My Jekyll doesn't hide
Na sam koniec mamy jeszcze delikatną balladę, Old L.A. Tonight, w której od czasu do czasu pojawiają się lekkie obostrzenia. Zaczynamy lirycznym fortepianowym intro, do którego dołącza po chwili gitara i sam Ozzy, który śpiewa tu ponownie wręcz znakomicie. Melodia wpada w ucho, a refreny są równie udane, jak i zwrotki. Piosenka, mimo że prosta, niezaskakująca i banalna, jak najbardziej mi się podoba i słucha mi się tego z przyjemnością. Sam nie wiem, o co tu chodzi, ale jest w tym kawałku po prostu czysta magia.
Look into the future
Look into my eyes and tell me everything's all right
Tell me where we're going
I'm so afraid 'cos I don't know what's going on with my life
But it'll be all right tonight
Will it be all right tonight?
Are we doin' all right in old L.A. tonight?
Ozzy'emu udał się ten "comeback". Poprzeczka albumowa po No More Tears zawieszona była niezwykle wysoko i chociaż Ozzmosis jej nie przeskakuje, to wstydu absolutnie nie przynosi i jest godnym następcą znakomitej poprzedniczki. Ten album to zdecydowanie rzecz bardziej osobista, nostalgiczna, jakby Osbourne uznał, że po tylu latach może pozwolić sobie na spojrzenie wstecz. Większość tekstów opowiada o miłości, odczuciach Ozzy'ego, jego przemyśleniach na temat jego osoby i rozstrzygnięciu z jego demonami. Mimo, że dużo tu ballad, to absolutnie nie można narzekać na brak ciężkich i potężnych uderzeń (Perry Mason, Thunder Underground, Tomorrow, My Jekyll Doesn't Hide). Mimo, że zdarzają się tu pojedyncze mniej ciekawe utwory, to cały krążek trzyma wysoki poziom i absolutnie może się podobać, chociaż zdaję sobie sprawę, że takie oblicze Ozzy'ego nie do każdego przemówi. Jak dla mnie Książę Ciemności był zawsze mistrzem ballad, więc i ta płyta zdecydowanie mnie bierze i znajduje się tu sporo dobrej muzyki, do której uwielbiam wracać.
Jeszcze jedno dodatkowe słówko na temat piosenki, która się na tej płycie nie znalazła. W 2002 roku, przy wznowieniu płyty, dorzucono do niej dwa dodatkowe utwory: Whole World's Fallin' Down i Aimee. O ile w przypadku pierwszego rozumiem, czemu mógł być odrzutem, to odrzucenie drugiego uważam za jeden z największych błędów wydawniczych Ozzy'ego. To jedna z najpiękniejszych ballad Osourne'a, z prześlicznymi smyczkami, mocnym solo gitarowym i rozdzierającymi serce wokalami Ozzy'ego. Kiedy natomiast wchodzi refren, jestem już rozłożony na łopatki. Szkoda, że zamiast tego zdecydowano się umieścić na płycie taki niewypał jak Ghost Behind My Eyes.
Jeszcze jedno dodatkowe słówko na temat piosenki, która się na tej płycie nie znalazła. W 2002 roku, przy wznowieniu płyty, dorzucono do niej dwa dodatkowe utwory: Whole World's Fallin' Down i Aimee. O ile w przypadku pierwszego rozumiem, czemu mógł być odrzutem, to odrzucenie drugiego uważam za jeden z największych błędów wydawniczych Ozzy'ego. To jedna z najpiękniejszych ballad Osourne'a, z prześlicznymi smyczkami, mocnym solo gitarowym i rozdzierającymi serce wokalami Ozzy'ego. Kiedy natomiast wchodzi refren, jestem już rozłożony na łopatki. Szkoda, że zamiast tego zdecydowano się umieścić na płycie taki niewypał jak Ghost Behind My Eyes.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz