piątek, 10 kwietnia 2020

"The Captain & the Kid" - Elton John [Recenzja]


Elton po latach wskazuje Captain Fantastic and the Brown Dirt Cowboy jako swój ulubiony album z własnego katalogu. Nic więc dziwnego, że w 2006 roku pokusił się o jego kontynuację (choć pomył wyszedł w zasadzie od jego menadżera). Ponownie poprosił Taupina o spisanie w formie tekstowej kilku wydarzeń z ich przyjaźni i współpracy artystycznej. On dopisał do tego muzykę stylizowaną na country, bluesa i rock and rolla i tak właśnie powstał album koncepcyjny będący kontynuacją ich znakomitego dzieła wydanego 30 lat wcześniej.
Co do warstwy tekstowej, nie jest to, ściśle rzecz ujmując, ani sequel ani wydawnictwo w stylu Captain Fantastic and the Brown Dirt Cowboy. Nie mamy tu ani kontynuacji ich wspólnej historii, ani jednej spójnej opowieści, której kolejnymi rozdziałami byłyby kolejne utwory. Są to raczej ich wspomnienia z podróży, pojedyncze wydarzenia życiowe lub zapis ich myśli i przeżyć w kilku momentach życia, a o samej spójności materiału decyduje raczej warstwa formalna niż tekstowa. Uznaje się to jednak za sequel, ze względu na to, że jest to, mimo wszystko, opowieść o Eltonie i Berniem, a także ich życiu i przyjaźni.
Wytwórnia od samego początku zaznaczyła, że nie zostanie wydany singiel w formie fizycznej, by nie zaburzać spójności albumu, jednak do promowania płyty został wybrany The Bridge. Elton był wściekły i od początku zarzucał wytwórni, że niedostatecznie promowała The Captain & the Kid. W związku z tym, niedługo później zerwał z nią współpracę.
Wydawnictwo zostało ozdobione dość niezwykłą okładką, bowiem to pierwsza (i, jak na razie, jedyna) w karierze Eltona, gdzie pojawia się na okładce wraz z Taupinem. W książeczce, oprócz tekstów, znalazło się też wiele zdjęć duetu na przestrzeni lat. To niestety ostatni album, na którym pojawia się, grając na klawiszach, Guy Babylon, który zmarł w 2009 roku. To również ostatnie wydawnictwo studyjne, gdzie na basie gra Bob Birch, który popełnił samobójstwo w 2012 roku.
Album trafił na wyższe miejsca na listach niż Peachtree Road, jednak utrzymał się na nich raczej krótko. Sprzedawał się też bardzo słabo, osiągając zaledwie status srebrnej płyty w Wielkiej Brytanii. Zebrał mieszane recenzje, jednak przeważały wśród nich raczej te pozytywne. 

Rozpoczynające płytę Postcards from Richard Nixon to typowa ballada w średnim tempie, bardzo typowa dla Eltona. Podobnie jak w przypadku otwieraczy z poprzednich dwóch płyt, otwiera ją wpadający w ucho motyw fortepianowy, do którego dochodzi po chwili wokal Eltona. Piosenka opowiada o pierwszej wizycie Eltona i Berniego w Stanach Zjednoczonych. Słyszymy tu o ich zachwycie tym krajem, o którym tyle słyszeli i marzyli, by kiedyś go odwiedzić. Utwór jest bardzo zgrabny, wpadający w ucho i fajnie się rozwija pod względem aranżacyjnym. Tekst jest dość długi, więc Elton wyrzuca z siebie kolejne linijki czasem na jednym wydechu, jednak nie uznałbym tego za wadę. Zdecydowanie udane otwarcie.

And Richard Nixon's on his knees he's sent so many overseas
He'd like to know if you and me could help him in some way
A little camouflage and glue to mask the evil that men do
A small diversion caused by two, pale kids come to play
And we heard Richard Nixon say: "Welcome to the USA"

Mimo częstego wskazywania Just Like Noah's Ark, jako jednego z lepszych utworów na płycie, nigdy specjalnie nie przypadał mi do gustu. To zdecydowanie dynamiczniejsze granie, jednak aranżacyjnie jest tego trochę za dużo. Jednak jedyne uwagi, jakie mam do tego utworu, dotyczą tylko warstwy producenckiej, natomiast kompozycyjnie ani tekstowo, jest to bez wątpienia kolejna znakomita piosenka. Just Like Noah's Ark opowiada o zepsutych i wypełnionych narkotykami i imprezami Stanami Zjednoczonymi, w których znaleźli się nagle zagubieni Elton i Bernie, a także o procesie pisania tekstów przez Taupina. Tekst pełen jest niezbyt przyzwoitych skojarzeń i idealnie koresponduje z nim muzyka Johna, która jest dynamiczna, szalona i odrobinę blues-rockowa. 

And we wrote it as we saw it
From the centre of the stage
All access to the liars
Who claim they wrote a page
But for every tiny dancer
There's a dog that's had its day
The truth is never quite the same
As what the papers say

Elton John nigdy nie ukrywał swojej atencji do Nowego Jorku, wskazując go jako jedno ze swoich ulubionych miejsc na ziemi, a Madison Square Garden, jako swoją ulubioną scenę świata. Wouldn't Have You Any Other Way (NYC) to jednoznaczna muzyczna deklaracja miłości do tego miasta, gdzie Elton wspomina swoje pierwsze spotkanie z Nowym Jorkiem, co obudowuje przepiękną, fortepianową muzyką, gdzie inne instrumenty są tylko nieśmiałym dodatkiem. Wyraźnie czuć, że to bardzo osobista piosenka, więc na pierwszym planie są wokale i fortepian. Przyznam się szczerze, że to jeden z moich ulubionych utworów płyty z przepiękną melodią i wpadającymi w ucho, już przy pierwszym przesłuchaniu, refrenami. Wspaniały numer.

And I can feel the magic
And read a million lips
And no matter what might happen
They'll never sink this ship

But I wouldn't have it any other way
This city's got a thing about it
Don't try to understand it
New York City I'd really like to stay
New York City I wouldn't have you
I wouldn't have you any other way

Tinderbox to bez wątpienia kolejny z moich ulubionych utworów na albumie. Zaczynamy fortepianem i krótkimi wokalizami chórku. Potem wchodzi Elton i wyśpiewuje jeden z najlepszych tekstów Berniego, opowiadający o psychozie muzyka, który jest pod wpływem narkotyków. Do tego dochodzi niebanalna kompozycja Eltona i w rezultacie otrzymujemy rewelacyjny kawałek, który jak najbardziej może się podobać. Mamy tu sporo odwołań do rock and rolla - i to nie tylko w rewelacyjnych zagrywkach gitarowych Johnstone'a - ale daje się tu też wyczuć bluesa i odrobinę soulu. Moim ulubionym momentem jest odrobinę bardziej dynamiczny, acz również i cięższy, mostek po drugim refrenie. Wspaniały i powalający utwór.

We've been living in a tinderbox
And two sparks can set the whole thing off
Rubbing up together around the clock
Lately we've been getting more roll than rock
You and me together in a tinderbox

Pressure's gonna cook us if we don't ulock it
Guns going off if we don't uncock it
We've gotta climb out of the other one's pocket
Or we're gonna burn out on this beautiful rocket

And the House Fell Down to opis ostrych seansów narkotykowych Eltona (tekst: "Three days on a diet of cocaine and wine"), a konkretniej, momentu w którym John zdał sobie sprawę, że nie daje już dłużej rady i potrzebuje pomocy. Całość zaczyna się tajemniczo, aż do wejścia rewelacyjnego, rockandrollowego riffu fortepianowego. Do tego dochodzą jeszcze chropowate wokale Eltona i wspaniała melodia, która zapada w pamięć i nie pozwala się od niej uwolnić. Całość jest dynamiczna, porywająca i przejmująco szczera.

With a rolled up note I'm hovering on that line
Three days on a diet of cocaine and wine
And a little weed just to level me sometimes
I put the clock in the drawer 'cause I've cancelled out the time

And still that saying gets inside my mind
That your enemies grow strong on what you leave behind
I built it up and the wolf he came around
He huffed and puffed and the house fell down

Blues Never Fade Away Elton rozważa z kolei kruchość życia i wspomina przyjaciół, których stracił, a jednocześnie zastanawia się, jak to możliwe, że wciąż tu jest, mimo że niezbyt szanował życie. Refreny kończą się jednak tytułowymi frazami, będącymi refleksją nad tym, że - mimo że twórcy odchodzą - muzyka i wspomnienia po nich pozostaną już na zawsze. Piosenka, co oczywiste, utrzymana jest w balladowym nastroju, przepełnionym typowo bluesowymi dźwiękami i pięknymi, zamyślonymi wokalami Eltona.

And there's marble markers and little white crosses
Along the beaten path
And I've spread their ashes on the wind
And I miss John Lennon's laugh

And how did we get so lucky
Targets on the riffle range
Who makes the call and who gets to choose
Who gets to win and who gets to lose
It's like a rolling dice in the belly of the blues
And blues never fade away
Hey, hey, hey, colors run when the rain falls
But blues never fade away

Jeśli Blues Never Fade Away nazwałem refleksyjnym, to brak mi określenia na melancholijny i dekadencki The Bridge. Kompozycja oparta jest głównie na akompaniamencie fortepianu i, według mnie, to bardzo dobra decyzja aranżacyjna, gdyż brzmi w takiej formie o wiele bardziej sugestywnie. Tytułowy most to metafora życia i obrania swojej własnej drogi. Utwór ma znakomitą, balladową melodię, która wpada w ucho, ale jest też niebanalna i poruszająca. Piosenka wypada naprawdę wspaniale i potrafi wzruszyć.

Standing on the bridge, looking at the waves
Seen so many jump, never seen one saved
On a distant beach, your song can die
On a bitter wind, on a cruel tide

And every one of us has to face that day
Do you cross the bridge or do you fade away
And every one of us that ever came to play
Has to cross the bridge or fade away

Nie gorzej wypada też znakomity I Must Have Lost It on the Wind, który otwiera motyw na harmonijce, przewijający się jeszcze w piosence tu i ówdzie. To kolejna ballada w średnim tempie, jednak nie brakuje jej delikatnego dystansu i nuty optymizmu. Elton śpiewa tu o swoich byłych miłościach, których miał przecież na pęczki (co wie każdy, komu wpadła w ręce książka Ja autorstwa muzyka). Przyznaje tu, że nie wszystkich pamięta równie dobrze, ale też nie zawsze tego by nawet chciał. Mimo, że temat niewesoły, to czuć tu niepoprawnie pozytywne myślenie, machnięcie ręką na przeszłość i skupienie się na patrzeniu przed siebie.

I'm no longer counting I'm not keeping score
I could say my list of lovers doesn't matter anymore
But some are always in my heart
And some I'm not so sure
Either way they all left their mark
And for some I found a cure

And from one you learn something
And another you learn, nothing
And there's one who might teach you everything
But before I learned to listen
And if indeed someone said it
Then I guess I must have lost it on the wind

Old '67 to opowieść o spotkaniu Berniego i Eltona, podczas którego wspominają początki swojej współpracy artystycznej i przyjaźni. Nie będę ukrywał: to mój najmniej ulubiony utwór krążka. Tekstowo nie mam nic do zarzucenia, bo to naprawdę wzruszająca opowieść o wieloletniej przyjaźni i nostalgii do minionych czasów. Kompozycyjnie jednak jest raczej za miałko, nie ma tu melodii, która złapałaby za serce i wpadła w ucho. 

Honest, it's amazing
That we can get together at all
For in between the saddle and the grand piano
We can read the writing on the wall

Talking through the evening
Sitting here side by side
Just you and me on a balcony
It's a little bit funny this feeling inside

Najlepszy utwór Elton zostawił nam jednak na koniec. The Captain and the Kid rozpoczyna się tym samym riffem (choć trochę inaczej zagranym), co utwór tytułowy Captain Fantastic and the Brown Dirt Cowboy 30 lat wcześniej. Stanowi to też pewną klamrę, która spina nie tylko obie płyty, ale w domyśle także całą historię Eltona. Również tekstowo to spojrzenie na przyjaźń Berniego i Eltona, a także na ich twórczość, z pełną świadomością że to są już czasy minione i trzeba patrzeć przed siebie. Wspomniane są tu utwory i tytuły płyt Eltona, ale raczej w kontekście pseudonimów, które panowie sobie nadali. Całość to jednak też deklaracja świadomości, że wiedzą, jak wiele ich muzyka znaczy dla ludzi i, mimo że zmienili się przez te kilkadziesiąt lat, to wciąż tworzą z tą samą pasją i zaangażowaniem i będą to robić, dopóki starczy im sił. Piękna i optymistycznie napawająca deklaracja, która idzie w parze ze znakomitą, wpadającą w ucho, ale i niebanalną muzyką. Wspaniałe zwieńczenie The Captain & the Kid, ale i tego swoistego dyptyku płytowego.

But we stuck around for the battle
Waiting for a plan
To turn you into the Brown Dirt Cowboy
And me into a Rocket Man
It pleases the people some of the time
Digging into our roots
But I got a brand new pair of hoes
And you're on a horse in old cowboy boots

And you can't go back and if you try it fails
Looking up ahead I see a rusty nail
A sign hanging from it saying "Truth for sale"
And that's what we did
No lies at all just one more tale
About the Captain and the Kid


The Captain & the Kid to jedna z bardziej zapomnianych płyt Eltona, acz uważam że niesłusznie. Owszem, brakuje jej sporo do znakomitego Captain Fantastic and the Brown Dirt Cowboy, ale nie sądzę by muzyk chciał choćby konkurować z owym albumem, który wskazuje jako swoje ulubione dzieło. Gdy odrzucimy na bok chęć porównywania, łatwo dojść do wniosku, że The Captain & the Kid to naprawdę wspaniały album. Przede wszystkim mamy tu o wiele większy potencjał przebojowy niż na Peachtree Road. Praktycznie każda piosenka ma swoją własną indywidualność i dopracowane melodie, ale płyta nic nie traci ze swojej spójności i świetnie słucha się jej jako całości. Jest to, bądź co bądź, album koncepcyjny, więc dobrze mieć na uwadze, że właśnie w takiej formie te utwory wybrzmiewają najlepiej. Nie jest zbyt długi, więc nie zdąży zmęczyć, tym bardziej że Elton popowe melodie połączył tu ze swoimi muzycznymi korzeniami: rock and rollem, bluesem, rhythm and bluesem, country i soulem, co brzmi naprawdę fascynująco i świeżo w jego wykonaniach. Słychać, że czuje się swobodnie w takim repertuarze, więc i poszczególne piosenki nawet lepiej wybrzmiewają, gdy w głosie Eltona czuć pasję i serce. The Captain & the Kid to z pewnością album bardzo udany. Brakuje mu do "poprzednika", ale to wciąż rewelacyjny i angażujący materiał, do którego wracam regularnie i zawsze z przyjemnością.

Ocena: 8/10


The Captain & the Kid: 46:02

1. Postcards from Richard Nixon - 5:15
2. Just Like Noah's Ark - 5:33
3. Wouldn't Have You Any Other Way (NYC) - 4:38
4. Tinderbox - 4:25
5. And the House Fell Down - 4:48
6. Blues Never Fade Away - 4:45
7. The Bridge - 3:38
8. I Must Have Lost It on the Wind - 3:53
9. Old '67 - 4:01
10. The Captain and the Kid - 5:03

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"PWRϟUP" - ACϟDC [Recenzja]

Po tragicznej śmierci Bona Scotta w 1980 roku, zespół ACϟDC z pewnością nie miał z górki. Zdarzało się wiele zawirowań, jednak chyba kolejną...