czwartek, 16 kwietnia 2020

"The Diving Board" - Elton John [Recenzja]


The Union z Leonem Russellem było dla Eltona Johna jak powrót do przeszłości. Przestał oglądać się na listy przebojów, promować swój album na siłę, tworzyć piosenki przeznaczone na listy przebojów, a po prostu skomponował taki longplay, jaki chciał nagrać. Ciepłe przyjęcie artystyczne i komercyjne utwierdziło go w przekonaniu, że teraz ma wreszcie czas na spełnianie marzeń i nie musi walczyć już o sławę i pozycję. Razem z Russellem cofnął się do swoich młodzieńczych lat, kiedy do pełni szczęścia wystarczał mu fortepian, blues, country, gospel i odrobina rock and rolla. T Bone Burnett - producent The Union - podczas rozmowy w Los Anegles, poradził mu, by na kolejnej płycie wrócił po prostu do korzeni i nagrał refleksyjną i dojrzałą płytę. Elton powiedział, że to dobry pomysł, o ile Burnett będzie producentem nagrania. Ten się zgodził. Muzyk zarysował Berniemu Taupinowi pomysł na album, by i słowa mogły go odzwierciedlać. Tekściarz wywiązał się z zadania doskonale, a Elton skomponował cały longplay w zaledwie 2 dni.
To pierwszy solowy album od czasu Victim of Love, gdy w studiu Eltonowi towarzyszyli muzycy sesyjni, a nie jego zespół koncertowy. Początkowo płyta miała ukazać się w 2012 roku, jednak Rocket Man był niezadowolony z rezultatów, wyrzucił cały album do kosza i wziął się od nowa za nagrywanie. Elton skomponował więcej utworów, które miały lepiej pasować do całości, a także zmienił tytuł całości z The Diving Board na Voyeur (choć potem, jak widać, wrócono do pierwszego pomysłu). W sumie datę premiery przekładano czterokrotnie.
24 czerwca opublikowano singiel Home Again, a sam longplay ukazał się 13 września 2013 roku. Przy okazji wydania Elton mówił, że to jego najdojrzalszy i najbardziej oparty na brzmieniu fortepianowym album. Płyta została przyjęta bardzo dobrze i okrzyknięto ją wielkim powrotem Eltona do formy. W pierwszym tygodniu sprzedały się 22 tysiące egzemplarzy, a album trafił na 3. miejsce w Wielkiej Brytanii. W Stanach do końca roku ludzie kupili 150 tysięcy egzemplarzy, a album trafił na 4 miejsce listy Billboard 200. Magazyn Rolling Stone uznał The Diving Board za 25. najlepszy album 2013 roku.

Już od pierwszych dźwięków fortepianu w Oceans Away słychać, że to zupełnie inna muzyka, niż ta, którą Elton proponował nam przez ostatnie pół wieku. Cały utwór oparty jest tylko na wokalach i fortepianie. Nic więcej nie jest potrzebne, by w pełni oddać dramaturgię tej przepięknej piosenki. Jak mówi Bernie Taupin, tekst opowiada o jego ojcu, Robercie Taupinie, ale i wszystkich poległych podczas wojen, którzy pochowani zostali daleko od domu w zbiorowych mogiłach, których rodziny nie mają czasem nawet jak odwiedzić, by oddać szacunek zmarłemu. Elton i producent, T Bone Burnett, wiedzieli że tekst jest na tyle mocny i wyrazisty, że nie ma potrzeby okraszać go okazałą muzyką, więc zdecydowano się na kameralność. Elton wyśpiewuje więc słowa tylko z pięknym akompaniamentem fortepianu. Sam utwór wypada bardzo refleksyjnie, nostalgicznie i wzruszająco, szczerze poruszając słuchacza już przy pierwszym przesłuchaniu.

Oceans away
Where the green grass sways
And the cool wind blows
Across the shadow of their graves
Shoulder to shoulder back in the day
Sleeping bones to rest in earth, oceans away
Oceans away

Call 'em up, n' dust 'em off, let 'em shine
The ones who hold on to the ones
They had to leave behind
Those that flew and those that fell
The ones that had to stay
Beneath a little wooden cross oceans away

Oscar Wilde Gets Out było pierwszym tekstem, do którego Elton skomponował muzykę na ten album. Wspomina, że zawsze, gdy dostaje naręcze tekstów od Taupina, zaczyna od kartkowania i szukania tytułów, które by go zaintrygowały. Oscar Wilde Gets Out wpadł mu w oko od pierwszego wejrzenia. Jak to w przypadku Eltona bywa, kompozycja powstała bardzo szybko, jednak absolutnie nie sprawia wrażenia skleconej naprędce. To kolejna zamyślona i melancholijna kompozycja o refleksyjnym wydźwięku. Tekst opiera się na historii pisarza, Oscara Wilde'a, opowiedzianej za pomocą kilku nawiązań do jego twórczości, a napisany jest bardzo literackim i artystycznym językiem. Do tego doszła jeszcze wspaniała muzyka Eltona z wpadającym w ucho riffem fortepianowym i nieco bardziej rozbudowanym instrumentarium, choć wciąż nie ma tu mowy o przepychu czy rozbuchaniu.

A golden boy in velveteen landed in New York
The past was so seductive
When they paid to hear you talk
Baccarat and champagne flutes,
Tobacco from Virginia
Long before the lords and law
Branded Oscar Wilde a sinner

Najmniej lubianym przeze mnie utworem z płyty jest A Town Called Jubilee. Piosenka absolutnie nie jest zła, jednak nie przekonuje mnie dostatecznie. Pojawia się tu najbardziej wpadający w ucho dotychczas refren, a także nawet pogodny nastrój, choć podszyty lekką nutą tęsknoty za przeszłością. Aranżacyjnie wciąż jest powściągliwie, choć dochodzi tu jeszcze chórek w stylu gospel. Kolejny bardzo dobry utwór, acz nie "świetny".

Come on little sister get up offa my knee
Gonna settle down someday
In a town called Jubilee
Come on brother Jake
Break on out and break free
Gonna set things right and set up house
In a town called Jubilee

Na bardzo wysoki poziom wracamy za sprawą The Ballad of Blind Tom. To jedna z najsmutniejszych piosenek na płycie. Mało kto wie, że tekst opowiada prawdziwą historię afroamerykańskiego muzyka Thomasa Wigginsa, nazywanego właśnie "Ślepym Tomem". Był to pianista, który tworzył w drugiej połowie XIX wieku i udało mu się zostać jednym z najsłynniejszych wówczas amerykańskich muzyków. Mężczyzna pochodził z rodziny niewolniczej, był niewidomy od urodzenia, a ponadto był chory na autyzm, którego wówczas jeszcze nie znano (co wyjaśnia frazę w refrenach: "Może jestem idiotą, a może jestem geniuszem"). Jak więc widać, historia nie za wesoła, a - jak słychać - opowiedziana z klasą i wyczuciem. Tekst napisany z perspektywy "Ślepego Toma" i muzyka brzmiąca wzruszająco i dramatycznie. Wpadający w ucho riff fortepianu i wspaniałe refreny, które uzależniają. Uzależnia zresztą cały utwór i nie pozwala się od siebie uwolnić.

Play me anything you like
I'll play it back to you
But careful what you call me though
Some things cut clear on through
I may be an idiot
I may be a savant
I didn't choose this life for me
But it's something that I want

Dream #1 to krótka, niespełna minutowa miniaturka fortepianowa, którą należy raczej traktować jako wstęp do kolejnej piosenki, niż jako pełnoprawny utwór.
My Quicksand uznawany jest za jeden z najwybitniejszych utworów we współczesnej twórczości Eltona Johna. Od razu powiem, że nie wzięło się to przecież znikąd, a sama kompozycja dosłownie powala. Sam muzyk uznaje też My Quicksand za swoje najlepsze nagranie, którego solówkę fortepianową dosłownie zaimprowizował w trakcie nagrywania i wplótł w nią nawet fragment słynnego motywu W grocie Króla Gór. Tekst opowiada o poszukiwaniu siebie i zmienianiu miejsca zamieszkania w nadziei na znalezienie nowego życia, co jednak zawsze kończy się fiaskiem, skoro nie potrafi się zaakceptować siebie i swoich korzeni. Poruszające wokale, melancholijny wydźwięk, refleksyjny tekst... To wszystko składa się na naprawdę ujmujący utwór, który hipnotyzuje i wciąga już od pierwszego przesłuchania.

Say don't you know I've been dressed to kill
If you got the tools be careful what you build
When the arrow's in the bull's-eye every time
It's hard assuming that the archer's blind

My quicksand
Let me introduce you
To my final stand
I went to Paris once
I though I had a plan
I woke up with an accent
I wound up in quicksand
My quicksand

Nieco bardziej przebojowym graniem, które daje nam odrobinę wytchnienia po The Ballad of Blind Tom i My Quicksand jest na pewno Can't Stay Alone Tonight. Mimo, że pojawiają się tu o wiele bardziej chwytliwe refreny i nieco bardziej optymistyczny wydźwięk, to piosenka absolutnie nie narusza spójności, a wręcz dodaje jej wielowymiarowości. Bardzo przyjemny utwór.

And I can't say alone tonight
Can't let another day go by
Why is it always this way?
Time never seems to really fly
And time is never really on my side
And I can't stay alone tonight
Things have to change and they might
But I can't stay alone tonight

Voyeur to utwór, który tak przypadł Eltonowi do gustu, że aż chciał nazwać od niego cały album. Co do piosenki, rzeczywiście, brzmi nad wyraz rewelacyjnie, choć nigdy nie wywoływała we mnie aż takich emocji jak reszta materiału. Nie ma w sobie aż tak wiele melancholii, czy też uczuć, które wręcz wylewałyby się z głośników podczas słuchania, jak przy kilku poprzednich piosenkach. Niemniej, jak najbardziej jednak trzeba przyznać, że to bardzo udany utwór.

And I see things
Through a curtain blowing back against the rain
Through the crack in a door that heaves with pain
And through every gap that gives away
Some secret in the dark
I'll come away with something
To keep you in my heart

Home Again było pierwszym singlem promującym album i, szczerze mówiąc, trudno mi wyobrazić sobie lepszy wybór. W tej piosence Elton właściwie skondensował wszystko, co niesie ze sobą ten album. Cały utwór oparty jest na wpadającym w ucho fortepianie, głębokich wokalach i aranżacji, która przywołuje na myśl gospel. No i przede wszystkim tekst, w którym Elton wspomina swoje życie i marzy, by raz jeszcze móc wrócić do domu. Sama piosenka opowiada przecież właśnie o poszukiwaniu siebie, o szukaniu swojego miejsca na ziemi, jednak całość pointuje gorzką refleksją; jesteśmy tak zajęci myśleniem o przyszłości, że zapominamy o swoim domu, do którego po latach chcemy powrócić, ale nie zawsze musi się to udać. Gorzki tekst okraszony niemniej refleksyjną, ale i momentami okazałą muzyką,  a całość poruszająco spina zamyślony głos Eltona. Rewelacyjny utwór.

I'm counting on a memory
To get me out of here
I'm waiting for the fog
Around this spooky little town to clear
All this time I've spent
Being someone else's friend
Just one more time, for old time's sake
I'd like to go back home again

Na duchu podnosić nas jednak zdaje się Take This Dirty Water. Jeśli w poprzednich utworach dało się wyczuć jedynie delikatne nawiązania gospelowe, o tyle tutaj mamy już pełny, świadomy i oczywisty hołd dla gatunku, a Elton w refrenach doskonale współbrzmi z chórkiem. Sama piosenka to otwarta deklaracja miłości Johna do amerykańskiej muzyki korzeni, której zresztą nigdy się nie wyrzekał, a bardzo mocno odniósł się do owego uczucia na The Union z Leonem Russellem.

And take this dirty water
Running like a river
In and out of everything
We helped to put together
Take this dirty water
Help to keep it clean
Get back to the wellspring
Purify the stream

Dream #2 to, podobnie jak Dream #1, niespełna minutowa miniaturka, która pełni raczej funkcję wstępu do kolejnego utworu i, gdyby nie adnotacja w spisie utworów, nawet nie pomyślałbym, by uznać ją za osobny tytuł.
The New Fever Waltz to z kolei, jak mówi sam tytuł, utwór utrzymany w stylu delikatnego acz wyrazistego walca. Mamy tu kolejny poetycki tekst Taupina, który okraszony został raczej smutną i wzruszającą muzyką, która porusza już od pierwszego przesłuchania.

Forgotten scars remind us of
Too much war, to little love
Beneath the fault-line truth to burn
Within the page so much to learn

Wounded birds look to us
Who can heal? Who to trust
Bring down the giants old and new
Strike up the band and waltz on through

Mexican Vacation (Kids in the Candlelight) to najbardziej optymistyczny, rockandrollowy i przebojowy utwór na płycie. Jak mówi sam Elton, opowiada on o "młodzieńczym optymizmie". Mamy tu wpadający w ucho motyw fortepianu, dynamiczne wokale i chwytliwe refreny, gdzie Johna wspiera ponownie chórek, dodający całości żywotności i nieco bardziej "barowego" zabarwienia. 

See the kids in the cadlelight
Spirits on the mend
Every golden child tonight
Feels changes on the wind
See the kids in the candlelight
See 'em shining bright
Innocence beyond the fight
See the kids in the candlelight

Dream #3 różni się nieco od poprzednich dwóch miniaturek. Ta trwa już prawie 2 minuty, jest nieco bardziej rozbudowana aranżacyjnie, brzmi też dynamiczniej i stanowi z kolei bardziej rozwinięcie Mexican Vacation (Kids in the Candlelight) niż wstęp do kolejnej piosenki.
Na samym końcu dostajemy z kolei utwór tytułowy. The Diving Board to moja ulubiona piosenka z płyty, a także jeden z moich ulubionych utworów Eltona w ogóle. Ma delikatny, nieco jazzujący rytm i bardzo mocno okrojony aranż. Ponownie działa to jednak raczej na korzyść kompozycji. Bernie Taupin po wydaniu albumu mówił, że tekst ten - jak i samo pojęcie "trampoliny" - to metafora sławy; coś na kształt Idol z płyty Blue Moves. Znów refleksyjny tekst, znów delikatne wokale Eltona, znów raczej molowo niż durowo, znów stonowany aranż... ale to wciąż działa. I to jak! Kończymy płytę wspaniałym akcentem.

Sink or swim
I can't recall
Who said that to me?
When I was sixteen
And full of the world and its noise

But you beat the drum
You fell in love with it all
The planets alight
Those dizzy heights
And the view from the diving board


Ciężko mi powiedzieć, dlaczego to właśnie The Diving Board uważam za album wybitny. Przyczyn może być kilka. Przede wszystkim, od początku do końca, nie ma złudzeń że najważniejszy na tej płycie jest Elton. Nie aranżacje, nie produkcja, nie piosenki tworzone pod kątem przebojowości. Nie, muzyk eksponuje tu swój dojrzały wokal w pełnej krasie, dokłada do tego wręcz wirtuozerską grę na fortepianie i sentymentalne spojrzenie w przeszłość, nie tylko muzycznie. Tak więc, po kolei. Wokale - chyba żaden album Eltona nie jest tak dobrze zaśpiewany jak właśnie The Diving Board. W jego głosie czai się tyle emocji, że ciężko jest to nierzadko udźwignąć. Nie tylko radość i refleksja, ale także melancholia i smutek. Nie próbuje tu forsować gardła, a stara się śpiewać raczej oszczędnie i głęboko, dodając przez to wyrazu samym piosenkom. Fortepian - tu z kolei nie mam wątpliwości, że pod tym kątem to najlepszy album Eltona. Muzyk wplata tu masę subtelnych smaczków, gra z przekonaniem, finezją i metodą. Ogólny wydźwięk - same kompozycje, a, co za tym idzie, całe brzmienie albumu to jedno, wielkie spojrzenie wstecz. Nie tylko w tekstach, które rozprawiają nad kruchością życia, brakiem powrotu do przeszłości, oglądaniem się za siebie i tęsknotą za minionymi latami. To także refleksja w warstwie muzycznej, gdzie Elton sięga po bluesa, gospel, soul, country, rock and rolla i rhythm & blues, czyli gatunki, na których się wychował, i które ukształtowały go jako artystę. I ten album należy więc traktować, jako spłacenie przez Eltona tego długu, który zaciągnął przed wieloma laty. Podsumowując: uważam The Diving Board za jeden z najwspanialszych albumów Eltona Johna, a także za jego najdojrzalsze dokonanie studyjne, gdzie, świadomy swojej przeszłości, składa jej hołd. Pokazuje nam, że jego nazwisko nie musi kojarzyć się tylko z takimi utworami jak Crocodile Rock czy I'm Still Standing. I doświadczenie poznawania Eltona od zupełnie innej strony jest, doprawdy, poruszające i obezwładniające. Przy każdym przesłuchaniu coraz bardziej.

Ocena: 9/10


The Diving Board: 57:45

1. Oceans Away - 3:58
2. Oscar Wilde Gets Out - 4:35
3. A Town Called Jubilee - 4:30
4. The Ballad of Blind Tom - 4:12
5. Dream #1 - 0:40
6. My Quicksand - 4:47
7. Can't Stay Alone Tonight - 4:48
8. Voyeur - 4:16
9. Home Again - 5:01
10. Take This Dirty Water - 4:25
11. Dream #2 - 0:43
12. The New Fever Waltz - 4:38
13. Mexican Vacation (Kids in the Candlelight) - 3:34
14. Dream #3 - 1:37
15. The Diving Board - 5:59 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"PWRϟUP" - ACϟDC [Recenzja]

Po tragicznej śmierci Bona Scotta w 1980 roku, zespół ACϟDC z pewnością nie miał z górki. Zdarzało się wiele zawirowań, jednak chyba kolejną...