wtorek, 25 sierpnia 2020

"Killer" - Alice Cooper [Recenzja]


Po Love It to Death zespół bez wątpienia złapał wiatr w żagle. Za pisanie piosenek i nagrywanie wzięli się ponownie z Bobem Ezrinem, który miał niemały wpływ na wielki sukces poprzedniej płyty. I tym razem Alice Cooper odniósł wielki sukces, a Killer sprzedawał się bardzo dobrze, a także zebrał entuzjastyczne recenzje. Dziś uznawany jest za jeden z klasycznych albumów zespołu, z którego pochodzą tak kultowe utwory jak Under My Wheels, Halo of Flies czy Desperado.

Rozpoczynamy głośnym i mocnym akcentem, bo inaczej niż "jazgotliwym" początku Under My Wheels nazwać nie można. Po tej ferii gitar i perkusji po chwili jednak mamy naprawdę chwytliwą linię wokalną i motoryczną gitarę w tle. Wobec tego, jak utwór uzależnia i nie chce wypaść z głosy, wcale nie dziwi fakt, że stało się to jednym z największych przebojów Alice Cooper i po dziś dzień jest jednym z najczęściej granych przez Alice'a numerów na koncertach (więcej razy zaśpiewał tylko School's Out i I'm Eighteen). Bez wątpienia mamy tu od razu uderzenie z "wysokiego C", które stanowi udany wstęp do reszty longplaya. A sam fakt, że do mocnego, hard rockowego numeru dodano w aranżacji trąbki, bez wątpienia intryguje.

The telephone is ringing
You got me on the run
I'm driving in my car now
Anticipating fun
I'm driving right up to you, baby
I guess that you couldn't see
But you were under my wheels honey
Why don't you let me be

Be My Lover to klasyczna opowieść o rockandrollowcu, który rusza na "łowy" w poszukiwaniu jakiejś damy do towarzystwa. Również muzycznie jest tu dość konwencjonalnie i raczej nie ma co liczyć na większe fajerwerki, choć słucha się tego bardzo przyjemnie.

I told her that I came from Detroit City
And I played guitar in a long-haired rock and roll band
She asked me why the singer's name was Alice
I said "Listen baby you really wouldn't understand

Baby if you want to be my lover
You better take me home
Cause it's a long, long way to Paradise
And I'm still on my own"

Po leciutkim Be My Lover jeszcze bardziej majestatycznie i frapująco wypada długi, ponad ośmiominutowy Halo of Flies. Jak wspomina sam Alice, napisali tę piosenkę, by zobaczyć, czy są w stanie tworzyć długie, rozbudowane i mroczne utwory jak choćby King Crimson. No, umówmy się, Halo of Flies ciężko byłoby wejść na - dajmy na to - In the Court of the Crimson King, jednak w perspektywie tej płyty, i biorąc pod uwagę anturaż zespołu Alice Cooper, wypada naprawdę bardzo, bardzo dobrze. Mamy tu ponury nastrój, parę nagłych zrywów i zmian tempa, a jednocześnie całości daleko jest od bałaganiarstwa i przekombinowania. Nazwałbym kompozycję wręcz bardzo dobrze dopracowaną, przemyślaną i zaskakującą. Bo, co by o niej nie mówić, z pewnością potrafi zaskoczyć słuchacza. Zdecydowanie najambitniejszy i najlepszy moment Killer.

I've got the answers
To all of your questions
If you've got the money
To pay me in gold
I will be living
In old Monte Carlo
And you will be reading
The secrets I sold

Równie mrocznie i frapująco wypada Desperado. Do dziś nie wiadomo do końca, o kim jest ta piosenka. Według wywiadu radiowego, którego Alice udzielił w latach 70., historia tu opowiedziana powstała na kanwie jednego z bohaterów filmu Siedmiu wspaniałych, jednak w latach 90. twierdził już, że opowiada ona o Jimie Morrisonie, który zmarł w tym samym roku, w którym ukazał się Killer. No cóż, nie to jest tu najważniejsze. Ważniejsze jest bowiem to, że to cholernie intrygujący i po prostu bardzo dobry utwór. Jest tu tajemnica i szeptane zwrotki, które przechodzą w głośniejsze refreny. Hipnotyzuje.

I'm a gambler
And I'm a runner
But you knew that
When you lay down
I'm a picture
Of ugly stories
I'm a killer
And I'm a clown

You Drive Me Nervous to, jak sama nazwa wskazuje, nieco bardziej nerwowy i impulsywny utwór, który faktycznie brzmi, jak coś śpiewanego przez człowieka mającego zszargane nerwy, więc już za samą konsekwencję należy się plus. Sam utwór może nie jest szczególnie intrygujący, jednak urzeka swoim brzmieniem i klimatem.

You're out of state
You're thrown in jail
You ain't got the bread
To pay the bill
Your mom and papa come up and said
"Honey, where did we fall?"

Yeah, Yeah, Yeah to jednak najsłabszy fragment płyty, przynajmniej tak gdzieś do połowy, kiedy jest część śpiewana; wówczas nie wyróżnia się niczym i jest dość chaotyczny. W części instrumentalnej zaczyna się jednak coś dziać, mamy solo harmonijki, jazgoczącą gitarę i naprawdę można się wciągnąć. Mam więc spory problem z oceną tego numeru, jednak - by być fair wobec reszty - muszę zaliczyć go na minus.

You could be the devil
You could be the savior
Well I really can't tell
By the way that you behaviour
I'll take you off the boat
Put you under my wing

Żadnego problemu nie mam natomiast z oceną Dead Babies. To po prostu znakomita rzecz. Kolejny mroczny, nieco teatralny kawałek ze znakomitą oprawą muzyczną. Co ciekawe, po ukazaniu się płyty, utwór wywołał niemałe kontrowersje. Dziwić to jednak może ze względu na fakt, że jest on bardzo mocno przeciwko przemocy wobec dzieci, a sam utwór ma za zadanie poruszyć sumienie słuchacza tą okropną i poruszającą wizją. Jeden z moich ulubionych momentów płyty. Potrafi wjechać człowiekowi na psychę.

Little Betty ate a pound of aspirin
She got them from the shelf upon the wall
Betty's mommy wasn't there to save her
She didn't even hear her baby call

Dead babies, can't take care of themselves
Dead babies, can't take things off the shelf
Well we, didn't want you, anyway

Tytułowy utwór, zamykający płytę, to kolejny numer wypełniony niepokojącym brzmieniem gitar, dusznym klimatem i chrapliwymi wokalami Alice'a. Killer zamyka po prostu album w takim stylu, w jakim osadzona była cała reszta, za co niewątpliwy plus. No i to epickie instrumentalne zakończenie pełne niepokoju i frapującego nastroju. Po prostu rewelacja.

I came into this life
Looked all around
I saw just what I liked
And took what I found
Nothing came easy
Nothing came free
And nothing came all until they
Came after me


Killer to kolejny znakomity album zespołu. Jednak tu Alice Cooper idzie jeszcze krok dalej, poszerzając swój wachlarz stylów. Do mroku i unoszącego się nad Love It to Death frapującego klimatu dodano tu bowiem o wiele więcej teatralności, a momentami wręcz makabreski. Jednak o ile Love It to Death był po prostu pierwszym dobrym albumem Alice Cooper, tak Killer można uznać za ich pierwszy wielki album. Nie jest oczywiście idealny, bo znalazło się tu parę momentów, które ewidentnie odstają od reszty (jak choćby niemrawy Be My Lover, czy mało porywający Yeah, Yeah, Yeah), jednak za to pozostałe 6 piosenek to - moim zdaniem - utwory skończone i dopracowane w każdym calu. Mamy tu więc poruszające i niejednoznaczne teksty, szorstką i niepokojącą atmosferę makabreski, a także klarowną, choć absolutnie nie wypolerowaną produkcję Boba Ezrina. Podsumowując: Killer to po prostu znakomity album, na którym nie brak znakomitych utworów, ale nie obyło się też bez wpadek. Jednak o jego niewątpliwie wysokim poziomie świadczy fakt, że wpadki te nie są w stanie obniżyć (nie)przyjemności obcowania z tym materiałem.

Ocena: 9/10


Killer: 37:08

1. Under My Wheels - 2:51
2. Be My Lover - 3:21
3. Halo of Flies - 8:22
4. Desperado - 3:30
5. You Drive Me Nervous - 2:28
6. Yeah, Yeah, Yeah - 3:39
7. Dead Babies - 5:44
8. Killer - 6:57

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"PWRϟUP" - ACϟDC [Recenzja]

Po tragicznej śmierci Bona Scotta w 1980 roku, zespół ACϟDC z pewnością nie miał z górki. Zdarzało się wiele zawirowań, jednak chyba kolejną...