czwartek, 28 marca 2019

"Let It Be" - The Beatles [Recenzja]


Ostatnia płyta legendarnego zespołu The Beatles, która powstawała w bólach tak długo, jak jeszcze żadna w ich katalogu.
W 1969 roku zespół był już na granicy rozpadu. Paul McCartney szukał najróżniejszych rozwiązań, byleby tylko zapobiec tej tragedii. Zaproponował więc reszcie powrót do korzeni, a więc by Beatlesi wrócili do grania koncertów, a także by nagrali prosty, rockandrollowy album, bez żadnego kombinowania (jak miało to miejsce na takich dziełach jak RevolverSgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band czy Magical Mystery Tour). O ile pierwszy pomysł pozostała trójka zdecydowanie odrzuciła, o tyle drugi zaaprobowała i jeszcze w tym samym roku rozpoczęły się sesje do płyty, zatytułowanej roboczo Get Back od jednej z piosenek Paula napisanych z myślą o tym krążku. Powstała nawet okładka, która miała nawiązywać do pierwszej płyty zespołu, Please Please Me - Beatlesi weszli na to samo piętro siedziby EMI, zatrudnili tego samego fotografa i tak samo się ustawili. (Szkoda, że finalnie użyto okładki o wiele gorszej).
Prace nad płytą szły jednak jak po grudzie. Skłócony ze sobą zespół co chwila musiał przerywać nagrania ze względu na trawiące ich konflikty i kolejne sprzeczki. Powstało kilka piosenek, jednak pomysł upadł i zdecydowano się poprosić o pomoc George'a Martina. Tak właśnie powstało Abbey Road.
W kontrakcie Beatlesi zapisany mieli jeszcze jeden film i całkiem sporo niewykorzystanego materiału muzycznego. Zdecydowano się więc na produkcję, która miała udokumentować proces powstawania ostatniej płyty zespołu, a do niej miał ukazać się ów album. Trzech Beatlesów (już bez Johna, który zdążył odejść z zespołu) spotkało się więc na nowo w studiu, by dokończyć poprzedni projekt. Na nowo nagrano I Me Mine, a także dograno kilka partii do pozostałych piosenek. Całość jednak wciąż dobrze nie brzmiała, więc zdecydowano się zatrudnić do ogarnięcia powstałej bezkształtnej masy producenta innego niż Martin. Wybór padł na Phila Spectora, twórcę tzw. "ściany dźwięku". Skleił więc powstałe piosenki ze sobą, a do wielu z nich pozmieniał aranżacje, dodając w wielu miejscach orkiestrowe podkłady, a nawet chór. Gdy McCartney usłyszał nowe wersje The Long And Winding Road Let It Be wściekł się, gdyż ingerencje Spectora sięgały naprawdę daleko. Kategorycznie nie zgodził się na ich wydanie, ale został przegłosowany przez pozostałą trójkę, która zaakceptowała nową wersję płyty.

Na rozpoczęcie Beatlesi serwują nam nostalgiczne Two of Us, które jest bardzo przyjemnie płynącą, delikatną piosenką. Charakteryzuje ją świetny motyw na gitarze akustycznej, dwugłos Paula i Johna, a niespodziewany refren w wykonaniu tylko tego pierwszego jest ciekawym przełamaniem i całkowitym zaskoczeniem na tle zwrotek. Piosenka jest naprawdę zjawiskowa, jednak według mnie, zupełnie nie nadaje się do roli otwieracza płyty. Nie daje jej rozpędu, ani specjalnie nie przyciąga, choć nie można jej odmówić uroku. Moim zdaniem o wiele lepiej wypadałaby w późniejszej części. Tak czy siak, to naprawdę dobry utwór - jeden z moich ulubionych z tej płyty.

You and I have memories
Longer than the road that stretches out ahead

Za to za Dig a Pony raczej nie przepadam. Niby są tu fajne gitary, Lennon wydziera się jak trzeba, refreny kontrastują ze zwrotkami i w ogóle wszystko jest na swoim miejscu. A jednak coś mało tu polotu, czy większej niestandardowości, z której przecież Beatlesi zasłynęli. Nie jest to - rzecz jasna - tragedia, czy nawet niewypał, ale po prostu średniawka, której od TEGO zespołu akurat nie powinno się oczekiwać i nie powinny się pojawiać na ich płytach,

I told you so
All I want is you
Everything has got to be just like you want it to

Psychodeliczne Across the Universe wypada natomiast magicznie. Poetycki tekst i delikatny głos Lennona świetnie się dopełniają i tworzą czarujący, hipnotyzująco-oniryczny kawałek. Całość psuje może nadmierny patos za sprawą chóru i niepotrzebnych smyczków. Nic jednak nie jest w stanie zaszkodzić w pełni temu utworowi, który - mnie, osobiście - za każdym razem porusza swoim niewymuszonym urokiem. John do końca życia był dumny z tego tekstu i z tej piosenki. Dziś jest to jeden z najczęściej coverowanych kawałków, a także jeden z najlepszych utworów w całej karierze Beatlesów. Przepiękna rzecz.

Words are flowing out like endless rain into a paper cup
They slither while they pass, they slip away across the universe
Pools of sorrow waves of joy are drifting through my opened mind
Possessing and caressing me
Jai guru deva om
Nothing's gonna change my world

I Me Mine to właśnie ta piosenka, która nagrana została od nowa w zespole, w skład którego nie wchodził już Lennon. Jest to kawałek Harrisona, który też zresztą śpiewa ten numer. Cudowne zwrotki w stylu walca idą w parze z ostrymi, rockowymi refrenami. Oprócz tego nie ma tu może większych ambicji, acz świetnie wypadają mocne, hardrockowe riffy gitar. Warto jednak posłuchać tego nagrania, nie tylko ze względu na wartość artystyczną, ale i historyczną; I Me Mine to ostatnia piosenka nagrana przez największy zespół świata.

No-one's frightened of playing it
Everyone's saying it
Flowing more freely than wine
All through the day
I, me, mine

Dig It to jednak głupawa przyśpiewka bez większego sensu, nagrana pewnie jako rozgrzewka przed sesją "właściwą", z niezrozumiałych dla mnie pobudek umieszczona na albumie. Moim zdaniem było to posunięcie zupełnie bez sensu.


A like a rolling stone
Like a F.B.I.
Like a C.I.A.
B.B.King
And Dorris Day
Matt Busby
Dig it

Przychodzi jednak czas na utwór wybitny. Jeden z największych i najwspanialszych przebojów Beatlesów, czyli tytułowy Let It Be. Warto przybliżyć tu historię powstania tej piosenki. Gdy Paul miał 14 lat, jego matka zmarła na raka. W 1969 roku przyśniła mu się jednak i w odpowiedzi na jego zmartwienia miała mu powiedzieć tytułową frazę. McCartney, od razu po przebudzeniu, siadł do pianina i napisał tę piosenkę. Jest to rzecz - bez wątpienia - wybitna. Piękny, poetycki tekst. Zapadający w pamięć delikatny, prosty refren. Nieskomplikowana partia pianina, bezbłędna część środkowa z solo na organach i jedną z najlepszych solówek Harrisona. Krótko mówiąc: jest to rzecz, której trzeba posłuchać, by zrozumieć jej magię. Jedno z największych (o ile nie największe) dzieł McCartneya. Epicentrum albumu.

And when the broken-hearted people
Living in the world agree
There will be an answer
Let it be
For though they may be parted there is
Still a chance that they will see
There will be an answer
Let it be

Szkoda, że po zaraz po tak wybitnej piosence musi nastąpić pijacka przyśpiewka Maggie Mae. Na pewno wypada lepiej niż Dig It (fakt, że ciężko wypaść gorzej), jednak jest to ponownie coś zupełnie od czapy, szczególnie po tak genialnym sztosie jak Let It Be.


Oh, dirty Maggie Mae
They have taken her away
And she'll never walk down Lime Street anymore

I've Got a Feeling to utwór powstały z dwóch szkiców: I've Got a Feeling Paula i Everybody Had a Hard Year Johna. Część McCartneya wypada o wiele lepiej, chociaż partia Lennona wnosi trochę ciekawego klimatu i świetnie zazębia się ze zwrotkami. Piosenka nie ma jako takiego refrenu. Na pomysł połączenia tych dwóch piosenek wpadł George Martin (pomysł niczym z Abbey Road Medley) i świetnie się stało, gdyż I've Got a Feeling to naprawdę dobry kawałek. Aczkolwiek dziś już nieco zapomniany. Warto sobie odświeżyć.

All these years I've been wandering around
Wondering how come nobody told me
All that I've been looking for was somebody who looked like you

Realizując wizję "powrotu do korzeni", Beatlesi postanowili także wrócić do jednej ze swoich najstarszych piosenek, czyli One After 909. Napisana została już w 1957 roku i cierpliwie czekała 13 lat na wydanie. Jest to - typowy dla wczesnej twórczości zespołu - energetyczny rock and roll z chwytliwymi liniami wokalnymi i ostrymi gitarami. Brzmi to naprawdę świetnie i wciąż ma w sobie niesamowite pokłady energii. Rewelacyjna rzecz.

My baby says she's travelling on the one after 909
I said move over honey, I'm travelling on that line
I said move over once, move over twice
Come on baby, don't be cold as ice
'Said you're travelling on the one after 909

The Long And Winding Road to jedna z najpiękniejszych ballad, jakie popełnił Paul. Napisana została jako kameralna, delikatna ballada, jednak w procesie postprodukcji Phil Spector przekształcił ją w nadętą, pełną patosu pieśń. McCartney nigdy nie pogodził się ze zmianami, które wprowadził producent i 33 lata później doprowadził do wydania wersji bliższej jego pierwotnej wizji na Let It Be... Naked (i taka wersja również do mnie bardziej przemawia). Orkiestrę bym jeszcze zniósł, ale ten chór to jakiś koszmar, naprawdę. Zupełnie niepotrzebnie, gdyż piosenka jest przepiękna sama w sobie i taki natłok patosu tylko tłumi głębię tego tekstu i przesłania zjawiskową melodię. Gdy jednak uda nam się przymknąć oko na otoczkę, ukazuje nam się jeden z najgenialniejszych sztosów McCartneya, który po dziś dzień cieszy się zainteresowaniem i uwielbieniem. Słusznie.

Many times I've been alone
And many times I've cried
Anyway you've always knows
The many ways I've tried
But still they lead me back
To the long and winding road
You left me waiting here
A long, long time ago
Don't leave me standing here
Lead me to your door

For You Blue to kolejny numer Harrisona. Tym razem mamy tu do czynienia z o wiele weselszym i luźniejszym utworem niż I Me Mine. Ambicji tu za grosz, ale jest to bardzo przyjemne granie z delikatnym głosem George'a i lekką solówką gitarową. Dla mnie jest to nic innego niż wypełniacz. Przyjemna, lecz jednak zapchajdziura. 

Beacause you're sweet and lovely girl, I love you
Beacause you're sweet and lovely girl, it's true
I love you more than ever girl, I do

Na sam koniec Beatlesi zostawili nam prawdziwą petardę, czyli bombę energetyczną w postaci Get Back. Zjawiskowa linia basu, znakomita gitara i dynamiczne wokale. Podobno śpiewając tekst Get back to where you once belonged Paul patrzył w oczy Yoko Ono, która wszędzie łaziła za Johnem, denerwując pozostałych członków zespołu. Ta piosenka to istny dynamit, jeden z moich ulubionych kawałków zespołu, który niezmiennie niesie ze sobą wręcz rozrywającą ilość energii i dynamizmu. Od rozpędzonych zwrotek, przez proste refreny, aż po znakomite, rockandrollowe solówki gitarowe, wszystko jest tu na miejscu i wypada znakomicie.

Sweet Loretta Martin thought she was a woman
But she was another man
All the girls around her say she's got it coming
But she gets it while she can
Get back
To where you once belonged


Let It Be to album gdzie - mimo wszystko - czuć rozpad zespołu. Słychać, że w głównej mierze jest to dzieło Paula, który zaprezentował tu najlepsze piosenki w trakcie swojej kariery. Jeszcze na żadnej płycie nie czuć było tak bardzo dominacji jednego Beatlesa (poza Lennonem na A Hard Day's Night). Narzucając jednak pozostałym taką konwencję, sprawił że grupa jeszcze wykrzesała z siebie resztki sił i stworzyła kolejną wspaniałą płytę. Nie jest idealna, nie ma tu samych genialnych sztosów, jednak całość prezentuje się naprawdę dobrze, a strzępy rozmów między utworami dodają całości bardziej kameralnej atmosfery, dzięki której mamy wrażenie, jakbyśmy siedzieli w studiu razem z Beatlesami. Jak się okazuje, najbliżej Beatlesów możemy być wtedy, gdy oni byli od siebie najdalej.

Ocena: 7/10



Let It Be: 35:10

1. Two of Us - 3:36
2. Dig a Pony - 3:54
3. Across the Universe - 3:48
4. I Me Mine - 2:26
5. Dig It - 0:50
6. Let It Be - 4:03
7. Maggie Mae - 0:40
8. I've Got a Feeling - 3:37
9. One After 909 - 2:54
10. The Long and Winding Road - 3:38
11. For You Blue - 2:32
12. Get Back - 3:09

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"PWRϟUP" - ACϟDC [Recenzja]

Po tragicznej śmierci Bona Scotta w 1980 roku, zespół ACϟDC z pewnością nie miał z górki. Zdarzało się wiele zawirowań, jednak chyba kolejną...