piątek, 20 grudnia 2019

"Gone Troppo" - George Harrison [Recenzja]


W latach 80. George'owi Harrisonowi ciężko było odnaleźć się w nowej muzycznej rzeczywistości. Jego album Somewhere In England sprzedawał się całkiem nieźle, ale była to raczej zasługa All Those Years Ago (piosenki nagranej przez niego, Ringo i Paula w hołdzie Johnowi Lennonowi). Mimo to był to pierwszy krążek Harrisona od czasu rozpadu Beatlesów, która nie zdobyła statusu Złotej Płyty. George - w ramach kontraktu - miał nagrać jeszcze jeden album. Nagrał więc Gone Troppo (w australijskim slangu oznacza to "wariowanie na skutek udaru słonecznego"), jednak odmówił całkowicie jego promocji, w związku z czym longplay przepadł na listach przebojów (tj. na amerykańskiej, bo na żadne inne się nawet nie dostał).

Zaczynamy płytę tak, jak sugerować to może jej okładka. Wake Up My Love to więc twór pozytywny, kolorowy, radosny i do bólu kiczowaty. Wiodącą rolę pełnią tu wysunięte na pierwszy plan plastikowe syntezatory. Piosenka wydana została, jako singiel, mając za zadanie promować album. Podobnie jak poprzednik - Teardrops z albumu Somewhere In England - utwór ten powstał na prośbę Warner Bros., celem stworzenia kawałka "na czasie", który trafiałby do młodszej publiczności, a jednocześnie mógłby udanie promować album w szerokich mediach. Tutaj efekt jest niestety wręcz odpychający. O ile Teardrops miało chociaż fajną melodię, wpadający w ucho refren i niewymuszoną radość, tutaj tego wszystkiego brakuje. Melodia jest słaba i ulotna, aranż kompletnie chybiony, a sam Harrison nawet specjalnie się nie stara, by zaśpiewać to na wyższym poziomie niż "przyzwoicie". Słaby otwieracz.

My life's been so many ways
Too much darkness gets me crazed
All around us people fight
Christ, I'm looking for some light

Inside your love, wake up my love and let it in

Zupełnym przeciwieństwem Wake Up My Love jest natomiast następujący po nim That's the Way It Goes. Ten utrzymany w średnim tempie utwór to już zdecydowanie rzecz dobra. Piosenka napisana została (podobnie jak reszta materiału na longplay) podczas wakacji Harrisona, kiedy ex-Beatles przeżywał kryzys związany z kompletnym brakiem zainteresowania współczesną muzyką. W latach 70. (i wcześniej) śledzenie nowych artystów i wydawnictw muzycznych było jego pasją, natomiast w latach 80. zatracił to hobby. Nie mógł odnaleźć się w nowej muzycznej rzeczywistości. Efektem tego zagubienia jest właśnie utwór That's the Way It Goes. Wspaniały wokal, świetna gitara i syntezatory zepchnięte na dalszy plan. Utwór brzmi wręcz rewelacyjnie. Rewelacyjna sprawa. Krytycy natychmiast docenili ten numer, wskazując go jako najlepszy element Gone Troppo. Zgadzam się z nimi.

There's a fire that burns away the lies
Manifesting in the spiritual eye
Though you won't understand the way I feel
You conceal, all there is to know
And that's the way it goes


I Really Love You to cover znanego kawałka z początku lat 60. George interpretuje to poprawnie, aczkolwiek bez większej rewelacji. Powiedziałbym nawet, że całość wypada bezpiecznie i bez polotu. Nie dziwi fakt, że piosenka wydana jako singiel, nie dotarła na żadne notowania. Brak pasji i zaangażowania słychać już od pierwszej nuty, a tutaj przebija to przez całe 3 minuty.

Well, babe, you know I love you so
I'd pay the world if you could know
And when I see, you're coming down the street
My heart skips a beat

You, I really, really need you
But yet, you play me for a fool
Why do you do me like you do?

Kawałek Greece opowiada praktycznie o niczym. Nawet sam George uznał, że nie ma za bardzo o czym pisać. Właściwie przez 2 zwrotki opisuje geograficzne położenie Grecji. Wiedząc to, rozbudował piosenkę o dość rozwlekłą część instrumentalną. Niestety jest to wciąż rzecz nieciekawa. Harrison nie ma tu nic ciekawego do zaproponowania i te 4 minuty ciągną się w nieskończoność.

Yugo to Slawia
Half past Armenia
Down and towards the Med
Left side of Turkey
Nowhere near Fiji
You will find Greece

Co z tego, że Gone Troppo ma wpadający w ucho refren? Co z tego, skoro cała piosenka jest tak bardzo niezapamiętywalna? Utrzymana w klimacie Greece jest kompletnie nie do odróżnienia od pozostałej zawartości płyty. Właściwie już na tym etapie ciężko zauważyć, kiedy kończy się jeden utwór, a zaczyna drugi. Słabizna.

There he, sitting in the moonlight
Not found, living no city
He smile, mucho in a sunshine
Nightlife, counting de friut bat

Troppo, gone troppo, troppo
It's time you know I gone troppo

Mystical One jest już nieco lepsze. Chociaż ciężko powiedzieć mi dlaczego. Brzmi i jest skonstruowane jak poprzednicy, a mimo wszystko jakoś bardziej mi to wszystko gra. Ale mimo to, to wciąż jest baaardzo niski poziom. 

They say, I'm not what I used to be
All the same, I'm happier than a willow tree
Shine or rain, sitting here by a stream
There's nothing I'd rather feel in this world
You and your sweet serenity
Rocking me, melting my heart away
I know something so dear to me
Beyond words, beautiful feeling in my soul
Sounds I've heard like humming birds in a dream

Powrotem do bolesnej wręcz nijakości jest rzewna balladka Unknown Delight. "Płacząca" gitara, ledwo słyszalne chórki i słaba piosenka. Jedyne co się tu broni, to poetycki i egzystencjalny tekst. Może i sprawdziłoby się to w jakimś tomiku poezji, gdyby oderwano to od tej kiczowatej melodii. W takiej jednak postaci jest to jednak koszmarne.

Who have eyes will clearly see and no one could disagree
A treasure of the world, a child, watching it grow

And with all the love will bring unknown delight

Baby Don't Run Away - kolejna żałość. Tu chociaż jednak pojawia się refren, który odznacza się nieco innym nastrojem od reszty. Tyle dobrze.

Way back then it was easy to see
A calm reflection in the sea
Sitting still and without any cares
You turned out to be
A lover who was sure of me
That's when it happened to you and me

No i co ja mam napisać o Dream Away? Wszystko już było. Musiałbym się powtarzać. Kolejny słabeusz.

Walking while you're still deep sleeping
Finding you're not here
Watching a dream appear
Tumbling through a thousand centuries
You don't know where you'll land, it's so dark in mythology
Treasures of history to be found, near the legends of time
All the handiworks remain there, only a dream away

Trochę inaczej sprawa ma się z Circles. Jest to bowiem piosenka, która sięga jeszcze czasów Beatlesów. Harrison napisał ją podczas słynnej wizyty zespołu w Indiach, w ramach przygotowywania materiału na The Beatles. Demo tej piosenki można znaleźć zarówno na nagraniach z Esher, jak i tych z sesji nagraniowych do "Białego Albumu". No i wtedy ta piosenka po prostu miażdżyła. Mroczne, psychodeliczne organy godnie podbijały ten wspaniały tekst, a tajemniczy wokal "cichego Beatlesa" podkręcał tylko tempo. George wrócił do tej piosenki w 1979 roku, podczas przygotowywania płyty George Harrison, ostatecznie jednak trafiła dopiero na Gone Troppo. Niestety w okropnej aranżacji. Mroczne organy zostały zastąpione tu... a jakże! Syntezatorami. Cały klimat więc prysł, jak bańka mydlana. Zamiast egzystencjalizmu mamy więc kiczowatość. Taka strata...

Soul takes on a body with each birth we make our date
With life and death along the road the soul reincarnates
The show goes round and round in circles
When loss and gain and up and down
Becomes the same, then we stop going in circles
Round and round in circles


Gone Troppo to płyta okropna. Koszmarna. Plastikowa. Kiczowata. Bez wyrazu. Najgorsza płyta George'a Harrisona. Miało być dużo luzu, wakacyjny klimat i domowa atmosfera. Wyszedł longplay wymuszony, nagrany na siłę i bez polotu. Ależ mnie ta płyta wymęczyła swoją zawartością. A trwała przecież niecałe 40 minut. Od okładki, przez aranże, aż po same piosenki, nic tu nie gra. Jeden kawałek (That's the Way It Goes) i parę chwytliwych refrenów (Baby Don't Run Away czy Dream Away) nawet nie poprawiają sytuacji tego albumu. Może i są syntezatory, może i są "chwytliwe" refreny. To wszystko przykrywa jednak niemożliwie wręcz - nawet jak na standardy solowego Harrisona - słabe piosenki. Jak to mawia Stephen King:

Ale mimo wszystko gówienko posypane cukrem, to nie sernik, ale gówienko z cukrem.

Ocena: 2/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"PWRϟUP" - ACϟDC [Recenzja]

Po tragicznej śmierci Bona Scotta w 1980 roku, zespół ACϟDC z pewnością nie miał z górki. Zdarzało się wiele zawirowań, jednak chyba kolejną...