czwartek, 26 grudnia 2019

"Milk and Honey" - John Lennon & Yoko Ono [Recenzja]


Gdy John Lennon i Yoko Ono wydali album Double Fantasy, John mówił, że nie chce już nigdy nagrywać innych płyt i marzy o tym, by do końca życia wydawać wspólne płyty z Yoko. Podczas sesji do wspomnianego albumu, Lennon zdążył nagrać kilka piosenek więcej niż zmieściło się na krążku. Wszystkie utwory na Milk and Honey zostały zarejestrowane pomiędzy 6 sierpnia a 13 października. Z Ono sprawa miała się trochę inaczej, bo jej utwory zostały w pełni dokończone dopiero przy okazji wydania tej płyty.
Po tragicznej śmierci Lennona, Yoko dopiero po trzech latach była w stanie wejść z powrotem do studia i powrócić do pracy nad niewydanym materiałem. Tytuł albumu, jak wspomina Ono, pochodzi z jej wspomnień o wspólnej podróży do Stanów z mężem. Mówili na ten kraj, że to miejsce "mlekiem i miodem płynące". Ale ponadto, w Biblii, tak samo opisywane jest życie pozagrobowe. Zdjęcie na okładce pochodzi z sesji okładkowej do Double Fantasy. Wydawnictwo zebrało średnie recenzje, ale udało mu się osiągnąć całkiem niezłe wyniki sprzedażowe (w Japonii, Szwecji i Wielkiej Brytanii trafiło nawet na 3 miejsce list przebojów).

Podobnie jak w przypadku Double Fantasy, zaczynamy od Lennona. I'm Stepping Out daleko jednak do (Just Like) Starting Over. Zaczyna się mówionym wstępem, jednak w zwrotce pojawia się już fajna melodia, a refren jak najbardziej wpada w ucho. Mimo, że nie jest to poziom poprzedniego otwieracza, to piosenka jest naprawdę dobra i może się podobać. Czuć, że to jednak dopiero nagranie demo. Słychać tu wiele pustej przestrzeni i nie wątpię, że John zadbałby o to, by była wypełniona kolejnymi wersami tekstu, lub solówkami jakichś instrumentów. W piosence tej Lennon zachwyca się nocnym życiem Nowego Jorku i serwuje nam parę odniesień do swojego okresu "ojcowania". Utwór ten został wydany, jako ostatni singiel promujący płytę, jednak przepadł na listach przebojów, lądując najwyżej na 55 miejscu US Billboard Hot 100. Symboliczny jednak jest fakt, że to właśnie I'm Stepping Out otwiera album, bowiem jest to pierwszy utwór nagrany podczas sesji do wspólnego projektu z Yoko, 7 sierpnia 1980 roku. Koniec końców jest to naprawdę zgrabny i fajnie rozkręcający płytę kawałek.

If it doesn't feel right you don't have to do it
Just leave a message on the phone and tell them to screw it
After all is said and done, you can't go pleasing everyone
So screw it

I'm stepping out

Stroną B singla I'm Stepping Out został natomiast Sleepless Night Yoko. Piosenka dokończona została dopiero podczas sesji do Milk and Honey i, co jasne, sprawia wrażenie zdecydowanie bardziej dopieszczonej. Wokale Ono i instrumentarium naprawdę brzmią tu dobrze. Japonka postanowiła - podobnie jak w przypadku Double Fantasy - nieco bardziej "skomercjalizować" swój materiał, by nie odstawał zbytnio od szalenie melodyjnych i przebojowych numerów Johna. Za każdym razem udało jej się to, choć nie brak też jej zwariowanych krzyków gdzie nie gdzie. I w Sleepless Night to zadanie zostało zakończone sukcesem, bo to bardzo dobry i wpadający w ucho utwór.

Sleepless night
The moon is bright
All I'm asking for is
Three minute love

Nieco słabszy jest już natomiast I Don't Wanna Face It. To pierwszy ewidentny niewypał Johna. Ostatecznie bronić się mogą jedynie świetny podkład i wokale Johna, jednak sama piosenka jest niestety po prostu nieciekawa. Melodia jest szczątkowa, a refreny to ewidentne pójście na łatwiznę. Usprawiedliwić to może jedynie fakt, że słychać tu, że Lennon śpiewa tu bardzo "poglądowo", a jego wokale zapewne nagrane zostały tylko jako punkt odniesienia dla instrumentalistów, a popracować nad nimi miał dopiero później. Instrumentaliści zrobili swoje, jednak John już nie zdążył. W efekcie czego mamy tu do czynienia raczej ze słabym ogniwem.

Say you're looking for some peace and love
Leader of a big old band
You want to save humanity
But it's people that you just can't stand

I don't wanna face it
I don't wanna face it
Well, I can dish it out
But I just can't take it


Don't Be Scared Yoko kontynuuje stylistykę, którą zaprezentowała w Sleepless Night. Ponownie serwuje nam więc delikatny i wyciszony soulowy numer. Tutaj jednak wychodzi jej to jeszcze lepiej niż w poprzedniku. Bardzo lubię kontrast pomiędzy wyciszoną zwrotką i szalenie melodyjnym refrenem. Utwór jest bardzo konsekwentny i fajnie to wszystko razem po prostu brzmi. 

Sun in the east
Moon in the west
This boat's moving slow
There's no land in sight at all
Away we go

Nie dziwi fakt wybrania Nobody Told Me na pierwszy singiel promujący płytę. Nie ma chyba drugiego tak dopracowanego kawałka Johna na tej płycie. Jest dynamiczny, ze świetną melodią i refrenem, który po prostu musi wpaść w ucho. Na dobrą sprawę, dopiero tutaj faktycznie czuć poziom Double Fantasy. Tekst do tej piosenki najeżony jest wręcz odniesieniami do poematu J. Miltona Hayesa Zielone oko żółtego Boga. Piosenka nagrana była krótko przed śmiercią Lennona, a ukończona przez Yoko, jako ostatnia podczas przygotowań płyty. Co ciekawe, początkowo piosenka pisana była dla Ringo na jego album Stop And Smell the Roses z 1981 roku. Jednak po śmierci Johna, Starr odmówił zaśpiewania jej. Piosenka odniosła wielki sukces na listach przebojów, nie schodząc poniżej 10. miejsca. Nic dziwnego. Ta piosenka to jeden z najlepszych kawałków Lennona i po prostu robi wrażenie. Przynajmniej na mnie.

Everybody's talking
And no-one says a word
Everybody's making love
And no-one really cares
There's Nazis in the bathroom
Just below the stairs
Always something happening
And nothing going on
Always something cooking
And nothing in the pot
They're starving back in China
So finish what you've got

Nobody told me there'd be days like this
Strange days indeed

Stronę A albumu kończy strona B singla Nobody Told Me, czyli O' Sanity. Jest to dość krótka piosenka (nieco ponad minutowa) i właściwie szybko przemija. Nawet nie zauważyłem, że się w ogóle pojawiła.

It's only sane to be insane
Psychotic builds a castle and neurotic lives in it
I don't know what to do with my sanity
When the world's at a verge of calamity
O' sanity, O' sanity

Stronę B otwiera kolejny trzymający poziom Borrowed Time. Piosenka ta zainspirowana została słynną wyprawą Johna z Seanem jachtem. Całą załogę zmogła choroba morska. Lennon - jako jedyny był wolny od tej choroby - musiał więc sam radzić sobie z żeglugą przez kilka godzin. Podczas tego rozmyślał nad kruchością życia i tak właśnie powstała ta piosenka. Po powrocie do domu nagrał demo na domowym magnetofonie tylko z gitarą i zdublowanym wokalem. Piosenka nagrana została jako druga podczas sesji do Double Fantasy, 6 sierpnia 1980 roku. Lennon nie dokończył jej jednak, wkurzony na zespół, że nie potrafi złapać "tego rytmu reggae", o który ich prosił. Porzucił ją jednak i dopiero Ono podjęła się dokończenia jej. Wyszło naprawdę fajnie, choć też bez zbytnich rewelacji. Jest to bardzo przyjemny i delikatnie płynący z głośników numer, który pokazuję tę bardziej melancholijną i kontemplacyjną stronę Lennona.

When I was younger
Living confusion and deep despair
When I was younger
Living illusion of freedom and power
When I was younger
Full of ideas and broken dreams
When I was younger
Everything simple but not so clear

Living on borrowed time
Without a thought for tomorrow

Your Hands Ono to jednak już rzecz nieco bardziej podniosła. Stanowi ciekawy kontrast do dość akustycznego Borrowed Time. Tutaj Yoko śpiewa głośniej, a i podkład brzmi, jakby został wzięty żywcem z jakiejś pompatycznej opery. Przy pięknym tekście Ono użycie tego jest jednak uzasadnione, a piosenka bardzo mi się podoba.

In a lifetime
No matter how many times we meet
It's not enough
In many lifetimes
No matter how many times we meet
It's not enough

(Forgive Me) My Little Flower Princess chyba najbardziej czuć, jak bardzo ta piosenka nie została dokończona. Są tu zalążki dobrych melodii i parę fraz, o które Lennon pewnie miałby się oprzeć, pracując dalej nad tym utworem. Jak wiemy, nie zdążył, więc został nam tylko szkic, który nagrał pewnie tylko dla siebie, by mieć punkt odniesienia. Jednak łatwo można sobie wyobrazić, jak dobry byłby to numer, gdyby zdążył go dokończyć. Łatwo, ponieważ nawet w wersji poglądowej brzmi to fajnie, szczerze i prosto. Mnie to na przykład bierze. 

Times is on our side
Let's not waste another minute
Because I love you, my little friend
I really love you

Give me just one more chance
And I'll show you
Take up the dance where we left off
The rest of our life is the, my little

Let Me Count the Ways Yoko zainspirowane zostało wierszem Elizabeth Barrett Browning i Ono zdecydowała się zostawić na płycie jedynie wersję demo tej piosenki, gdzie nagrane zostały w warunkach domowych tylko jej wokal, a także fortepian, na którym sama zagrała. Tworzy to piękny dyptyk wraz z następującym po niej Grow Old With Me. Pewnego ranka ta piosenka po prostu wpadła jej do głowy. Zadzwoniła więc do Johna, który akurat był na Bermudach i nuciła mu ją przez telefon, prosząc by jej to zagrał na fortepianie. Piosenka jest przepiękna i jest najlepszym numerem Yoko na Milk and Honey.

Let me count the ways how I love you
It's like that gentle wind you feel at dawn
It's like that first sun that hits the dew
It's like that cloud with a gold lining telling us softly
That it'll be a good day, a good day for us
Thank you, thank you, thank you

W tej samej stylistyce wydany został także, najlepszy na albumie, Grow Old With Me. Lennon napisał tę piosenkę zainspirowany zarówno wierszem Roberta Browninga, jak i utworem Yoko, Let Me Count the Ways. Gdy usłyszał piosenkę żony, zachwycił się nią. Ono powiedziała, że powinien napisać odpowiedź na to w podobnej stylistyce, by mogli to umieścić na Double Fantasy. Pewnego ranka więc ta melodia i tekst przyszły do niego w najmniej spodziewanym momencie, a mianowicie, podczas jego pobytu na Bermudach. Zadzwonił więc szybko do Yoko i przez telefon zagrał jej i zaśpiewał tę piosenkę. Para rozważała nagranie tych piosenek w wersji orkiestrowej, jednak podczas tworzenia Milk and Honey, Ono zdecydowała o zachowaniu na albumie oryginalnych taśm demo, gdzie jej towarzyszy tylko fortepian, a Johnowi fortepian i prowizorycznie zrobione tamburyno. Piosenka jest naprawdę zjawiskowo i - przyznam się szczerze - nie potrafię słuchać jej bez wzruszenia. Lennon brzmi tu bardzo szczerze i intymnie, wyśpiewując tej piękny tekst. I to właśnie być może tak domowy charakter taśmy demo robi na mnie większe wrażenie, niż robiłoby wyklarowane brzmienie potężnej orkiestry (jak by to brzmiało można sprawdzić na wersji z boxu Gimme Some Truth, gdzie o aranżację orkiestrową Ono poprosiła samego George'a Martina). Zdecydowanie najlepszy utwór płyty, a także chyba najbardziej pamiętany. W 2019 roku Ringo na swojej płycie What's My Name nagrał cover tej piosenki z towarzyszeniem Paula McCartneya na basie i w drugim głosie. Pod koniec piosenki Starr niemal szepcze "God bless you, John".

Grow old along with me
The best is yet to come
When our time has come
We will be as one
God bless our love
God bless our love

Grow old along with me
Two branches of one tree
Face the setting Sun
When the day is done
God bless our love
God bless our love

Spending our lives together
Man and wife together
World without end
World without end

Płytę kończy You're the One, czyli kolejna rewelacja od Yoko. Poetycki tekst został tutaj podkreślony pompatyczną i bardzo mocną wersją instrumentalną. Zdecydowanie robi to wrażenie. Czuć tu ciągoty Yoko do nieco bardziej eksperymentalnych rozwiązań muzycznych, jednak jest to tu jeszcze podane w przystępnej i lekko strawnej formie. Brzmi to w każdym razie rewelacyjnie i kończy album naprawdę dobrze.

Mountains may move
River may run
But you make me be myself
You make me be
How do I tell you
How do I tell
You're the one


Milk and Honey udało się w miarę utrzymać poziom Double Fantasy. Jasna sprawa, nie może on konkurować z wydanym 4 lata wcześniej dziełem, z prostego poziomu, że przy kończeniu go zabrało tego bardziej twórczego umysłu. Yoko musiała zdawać sobie z tego sprawę, więc przy postprodukcji praktycznie bezbłędnie skopiowała wrażliwość muzyczną i aranżacyjną Johna. Wyszło to naprawdę dobrze. W kilku przypadkach słychać jednak, że są to mimo wszystko odrzuty, które z jakiegoś powodu na Double Fantasy nie trafiły. Całościowo płyta zostawia jednak pozytywne wrażenie. Drugi raz to samo i drugi raz tak samo dobrze. No, prawie tak samo.

Ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"PWRϟUP" - ACϟDC [Recenzja]

Po tragicznej śmierci Bona Scotta w 1980 roku, zespół ACϟDC z pewnością nie miał z górki. Zdarzało się wiele zawirowań, jednak chyba kolejną...