Tug of War i Pipes of Peace radziły sobie dobrze. Może nawet więcej niż dobrze. Klapę przyniósł dopiero film Give My Regards To Broad Street. Wtedy właśnie Paul McCartney został po raz pierwszy od czasów zespołu Wings zmieszany z błotem przez krytykę. Ex-Beatlesowi trudno było jednak zaakceptować fakt, że po prostu nie nadaje się do robienia filmów. Uznał więc, że wina leży w muzyce i postanowił zmienić kierunek, w którym będzie dalej tworzył na nieco bardziej uwspółcześniony. Połączył więc siły z producentem Hugh Padghamem, odpowiedzialnym za sukcesy m.in. Phila Collinsa, The Police czy Genesis. Wraz z zestawem raptem kilku piosenek, McCartney rozpoczął nagrywanie nowego albumu w marcu 1985 roku. W sumie 6 utworów na płytę powstała dzięki współpracy z gitarzystą Erikiem Stewartem.
Pierwszego dnia pracy, do studia wszedł Padgham i powiedział Paulowi, że przyśnił mu się efekt ich współpracy i była to płyta straszna, której obaj nienawidzili i która pogrzebała ich kariery. McCartney wziął to za zły omen i postanowił pozapraszać na nagrania parę znanych nazwisk, które same w sobie gwarantowałyby sprzedaż na przyzwoitym poziomie. Przez studio przetoczyli się więc m.in. Phil Collins, Pete Townshend, Ray Cooper i Eddie Rayner. Album ukończono pod koniec 1985 roku, a wydany został 25 sierpnia 1986. Na uwagę zasługuje piękna okładka. Przedstawia ona Paula i Lindę McCartneyów, uwiecznionych w obiektywnie słynnego fotografa Hollywood z lat 40. i 50. - George'a Hurrella. Co ciekawe, przy wykonywaniu tego zdjęcia użył on aparatu, którego użył fotografując np. Clarka Gable'a czy Gretę Garbo.
Pierwszego dnia pracy, do studia wszedł Padgham i powiedział Paulowi, że przyśnił mu się efekt ich współpracy i była to płyta straszna, której obaj nienawidzili i która pogrzebała ich kariery. McCartney wziął to za zły omen i postanowił pozapraszać na nagrania parę znanych nazwisk, które same w sobie gwarantowałyby sprzedaż na przyzwoitym poziomie. Przez studio przetoczyli się więc m.in. Phil Collins, Pete Townshend, Ray Cooper i Eddie Rayner. Album ukończono pod koniec 1985 roku, a wydany został 25 sierpnia 1986. Na uwagę zasługuje piękna okładka. Przedstawia ona Paula i Lindę McCartneyów, uwiecznionych w obiektywnie słynnego fotografa Hollywood z lat 40. i 50. - George'a Hurrella. Co ciekawe, przy wykonywaniu tego zdjęcia użył on aparatu, którego użył fotografując np. Clarka Gable'a czy Gretę Garbo.
Płytę rozpoczyna nieco stonowany Stranglehold. Z każdą chwilą nabiera on jednak rozpędu, a swoje apogeum osiąga w wybuchowym refrenie. Teoretycznie więc wszystko gra. Mamy tu ciekawą produkcję, solo saksofonu i naprawdę fajne wokale. Jednak coś mi w tym kawałku nie gra. Jakoś nie potrafię się do niego przekonać. Brzmi to może i przyjemnie, niby słucha się bez bólu, ale no nie bierze mnie to w pełni. Tak czy siak, przyznać trzeba, że otwiera album naprawdę dobrze i daje fajny rozpęd na pozostałe 40 minut. Piosenka wydana była nawet jako singiel promujący płytę, ale przepadła, docierając najwyżej do 81. miejsca, co w przypadku artysty rangi McCartneya jest porażką.
Stranglehold, you know you've got one on me
I don't want to go without you
Stranglehold, you've got me where you want me
But I want to know more about you
I want to know more about you
Bez wahania mogę natomiast powiedzieć, że Good Times Coming/Feel the Sun zdecydowanie mi się nie podoba. I nie ma tu nawet czego opisywać, ani o czym pisać, bo jest to po prostu mierny kawałek. Ciągnie się to nieubłaganie i nie ma ze sobą niczego ciekawego do zaproponowania.
All the beauty, all the pain
Will it ever be the same again?
If you love me, show me now
It's the only way that we know how
Feel the sun shine in, shine in, shine in
Feel the sun shining in on you
Talk More Talk to bardzo podobny poziom, ale tu chociaż pojawia się refren, który można łatwo zapamiętać, a nawet nucić. Niestety o pomstę do nieba woła tu produkcja, krzycząc: "Powstałam w latach 80.". Niestety, podkład mocno trąci myszką i niszczy to - i tak już niski - potencjał tej piosenki, robiąc z niej po prostu czysty kicz.
Talk more talk
Oh I love to hear the gentle sound
Of conversation sprinkled around
A room where I can be at one with you for
Talk more talk. Chat more chat
Words of feather are worn in a hat
Nawet na poziomie ballady Paul zawodzi na całej linii, a to przecież jego specjalność i to właśnie na tym polu pokładam w nim zawsze największe nadzieje. Footprints to jednak niestety kompletnie niezapamiętywalny, wymuszony i bezbarwny wypełniacz. Nic w tej piosence nie gra. Nie ma tu nawet zalążka dobrej melodii, która dałaby mi jakikolwiek argument w jej obronie. Footprints wytrąca mi jednak z ręki każde dobre słowo, które chciałbym o nim powiedzieć, z każdą kolejną minutą jego trwania. 4 i pół minuty. Najdłuższe 4 i pół minuty w moim muzycznym życiu.
Oh white blanket, hiding the traces' of tears she didn't see
Snow white blanket simply covers the memory
Of all that used to be
But his heart keeps aching in the same old way
He can't help feeling that she might come back someday
Lepiej prezentuje się chociaż Only Love Remains. A to za sprawą bardzo intymnego brzmienia. Najpierw tylko fortepian, a potem orkiestra, która przywodzić może na myśl stare filmy Disneya, lub też takie, do których odwołuje się swoją stylistyką okładką. Wreszcie Paul zrobił coś godnego swojego nazwiska. Produkcja jest pełna i bardzo dobra, tekst jest niezły, a i wokale nawet zdradzają jakieś zalążki emocji, nie jest to tylko pusty i znudzony "wyśpiew". Bardzo dobrze. W dobrym stylu McCartney kończy stronę A longplaya. Piosenka wydana została też jako czwarty, ostatni, singiel promujący album. Niestety, przepadła na listach przebojów, osiągając w Wielkiej Brytanii najwyżej 34. pozycję.
When all our friends have gone and we're alone
There's nothing left to shout about
Together we'll explore the great unknown
I'd say we won't be going out tonight
Let tonight be the one that we remember
When love is all that stays
Only love remains
W niezłym otwiera też stronę B. Press to kolejna drewniana produkcyjnie piosenka, ale ma w sobie niewymuszoną chwytliwość, radość z grania i no po prostu dobrze to brzmi. I super, wreszcie trochę autentycznego optymizmu i wpadającej w ucho muzyki. Bardzo mi się to podoba i z przyjemnością do niej wracam, nawet pomimo tej tragicznej wręcz produkcji. Utwór wybrany też został do promowania albumu. Niestety, jako pierwszy singiel od czasów Back to the Egg (1979) nie trafił do Top 20 ani w Stanach, ani w Anglii. Najwyżej udało mu się umiejscowić w Belgii, bo tam trafił "aż" na 17. pozycję.
Darling, I know it really wouldn't be a crime
If I say I want to love you all the time
But with all these people listening in
I don't know where I ought to begin
Maybe we should have a secret code
Before we both get ready to explode
When you want me to love you
Just tell me to press
Pretty Little Head to jednak ponowne obniżenie lotów. Po wybornych dwóch poprzednikach, mamy tu ponownie do czynienia z prawdziwymi mieliznami artystycznymi. I ta piosenka wydana została jako singiel. I, ponownie, okazała się niewypałem komercyjnym. Wystarczy chwilę tego posłuchać, by przekonać się że również i artystycznym.
Hillmen are sworn to allegiance
Living a life of silent dignity
For your protection
Only so you don't worry
Your pretty little head
Move Over Busker. Koszmar.
Well, I've been waiting, but I'm impatient
No-one can hold me back, I want to stay with the action
But I won't get it, my great illusion
Will vanish anyhow if I don't grab it now
Angry. Miało być ostro, mocno i bezkompromisowo. Wyszło groteskowo.
What the hell gives you the right to tell me what to do with my life
Especially when you made a mess of every chance you had of success
Look at you... Just look at you, I said I'm angry just looking at you
Przypuszczam, że However Absurd miało być coś w stylu Through Our Love; podniosłym i mocnym pożegnalnym hymnem do miłości. Nie wyszło jednak. Orkiestra jest tu za bardzo zepchnięta na dalszy plan, a wyjątkowo słabe wokale Paula są za głośne. Chciałbym jednak, by był to największy problem. Główną bolączką jest tu niestety sama kompozycja, która niestety jest słabiuteńka. McCartney coś się tu szamocze, ale nie jest w stanie sklecić czegoś godnego uwagi. Pożegnanie w jak najgorszym stylu.
Something special between us
When we made love the game was over
I couldn't say the words
Words wouldn't get my feelings through
So I keep talking to you
Press To Play to zdecydowanie najgorsza solowa płyta Paula McCartneya. Dwie bardzo dobre piosenki to jednak za mało, szczególnie gdy reszta jest tak wybitnie nijaka i żenująco słaba. Dali to też odczuć słuchacze w 1986 roku, gdyż jest to najsłabiej sprzedająca się - wówczas - płyta Paula. I to właśnie to, a nie Give My Regards To Broad Street, okazało się dla Beatlesa druzgocącą klęską. McCartney w zasadzie nawet jakby się nie starał ratować tego materiału. Melodie są tu szczątkowe, a spora rozpiętość stylistyczna samych kawałków (co samo w sobie nie byłoby jeszcze takie złe) wskazuje na to, że po prostu nie mógł się zdecydować, w jakim stylu chce robić płytę. Niestety, za co by się nie zabrał - wychodził knot. I ta płyta też jest po prostu jednym wielkim niewypałem.
Ocena: 1/10
Press to Play: 45:11
1. Stranglehold - 3:36
2. Good Times Coming/Feel the Sun - 4:44
3. Talk More Talk - 5:18
4. Footprints - 4:32
5. Only Love Remains - 4:13
6. Press - 4:43
7. Pretty Little Head - 5:14
8. Move Over Busker - 4:05
9. Angry - 3:36
10. However Absurd - 4:56
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz