Ringo Starr w trakcie swojej kariery raczył swoich fanów premierowymi nagraniami dość nieregularnie. Zdarzało mu się przez pewien okres wydawać jeden album rocznie, jednak później z tą częstotliwością było różnie. Najdłuższy okres czasu, podczas którego słuchacze musieli czekać na nowy album Ringo zdarzył się między wydaniem niedocenionego Old Wave w 1983 roku, a Time Takes Time w 1992. Może dlatego większość krytyków uznała tę płytę za comeback Starra, co nie przeszkodziło im jednoznacznie zmieszać materiał z błotem.
Pierwsze przymiarki do nagrania płyty odbyły się już w lutym 1987 roku. Trwały one parę dni, po czym zostały wznowione dopiero w kwietniu, jednak znowu zostały przerwane, a termin powrotu do studia wyznaczono na sierpień, jednak - nie wiadomo z jakich powodów - nie doszło do tego. A szkoda, ponieważ miał w nich udział wziąć Elton John. Ostatecznie jednak, podczas koncertów ze swoim All Star Band, do Ringo doszła wiadomość, że wytwórnia chce wydać materiał z jednej z sesji nagraniowych. Starr pozwał ich więc, a wyrok ogłoszono dopiero w styczniu 1990 roku, na mocy którego wytwórnia nie mogła wydać płyty, lecz Ringo musiał pokryć z własnej kieszeni koszty nagrywania. W marcu 1991 roku Starr podpisał kontrakt z inną wytwórnią, Private Music.
Ringo na początku zatrudnił czterech producentów, chcąc, na podstawie ich pracy, wybrać jednego, z którym będzie tworzył nowy album. Ostatecznie jednak producentami zostali wszyscy, Jeff Lynne, Don Was, Peter Asher, Phil Ramone. Płytę nagrywano sporadycznie między marcem a wrześniem 1991 roku, a ukończono ją w lutym 1992. W skład albumu weszły piosenki napisane dla Starra przez innych twórców, z czego 3 współtworzył ex-Beatles.
Płyta ukazała się 22 maja 1992 roku z Stanach Zjednoczonych, 29 czerwca w Wielkiej Brytanii. Ringo uznał, że nie był tak bardzo zadowolony ze swojej płyty od czasu Ringo z 1973 roku.
Pierwsze przymiarki do nagrania płyty odbyły się już w lutym 1987 roku. Trwały one parę dni, po czym zostały wznowione dopiero w kwietniu, jednak znowu zostały przerwane, a termin powrotu do studia wyznaczono na sierpień, jednak - nie wiadomo z jakich powodów - nie doszło do tego. A szkoda, ponieważ miał w nich udział wziąć Elton John. Ostatecznie jednak, podczas koncertów ze swoim All Star Band, do Ringo doszła wiadomość, że wytwórnia chce wydać materiał z jednej z sesji nagraniowych. Starr pozwał ich więc, a wyrok ogłoszono dopiero w styczniu 1990 roku, na mocy którego wytwórnia nie mogła wydać płyty, lecz Ringo musiał pokryć z własnej kieszeni koszty nagrywania. W marcu 1991 roku Starr podpisał kontrakt z inną wytwórnią, Private Music.
Ringo na początku zatrudnił czterech producentów, chcąc, na podstawie ich pracy, wybrać jednego, z którym będzie tworzył nowy album. Ostatecznie jednak producentami zostali wszyscy, Jeff Lynne, Don Was, Peter Asher, Phil Ramone. Płytę nagrywano sporadycznie między marcem a wrześniem 1991 roku, a ukończono ją w lutym 1992. W skład albumu weszły piosenki napisane dla Starra przez innych twórców, z czego 3 współtworzył ex-Beatles.
Płyta ukazała się 22 maja 1992 roku z Stanach Zjednoczonych, 29 czerwca w Wielkiej Brytanii. Ringo uznał, że nie był tak bardzo zadowolony ze swojej płyty od czasu Ringo z 1973 roku.
Weight of the World oprócz roli otwieracza, dostał tez bardzo trudną rolę promowania albumu. Nie udźwignął ciężaru promocji, gdyż nie udało mu się nigdzie wedrzeć do pierwszej dwudziestki notowań, jednak jako otwieracz sprawdza się całkiem nieźle, a i jest to po prostu bardzo fajny utwór. Od pierwszych dźwięków wiemy, że to stary, dobry Ringo. Przez te wszystkie lata nic się nie zmienił i wciąż serwuje nam bardzo bezpieczną muzykę, nie porywając się na żadne wolty, ani rewolucje. To wszystko słychać po prostu w tym jednym numerze. Stonowane, acz przyjemne wokale, muzyka pięknie sączy się z głośników, a refren wpada w ucho i słucha się tego z satysfakcją. Samą piosenkę nagrano w lutym 1992 roku, a więc już na ukończeniu tworzenia albumu, ale bardzo się cieszę, że udało jej się załapać, bo bez wątpienia to znakomity numer, którego siłą jest też wspaniała produkcja Dona Wesa, na którą warto zwrócić uwagę. Jak na album Starra, nie mogło zabraknąć też tu wielkich nazwisk. W chórkach udziela się bowiem tutaj sam... Brian Wilson z zespołu The Beach Boys.
Maybe I haven't always been there just for you
Maybe I try but then I got my own life too
Every heart has a hunger
I'm not getting any younger
I got all the crosses I can bear
Równie przyjemnie wypada optymistyczny Don't Know a Thing About Love z wyjątkowo chwytliwym refrenem, kobiecymi chórkami i rytmicznym klaskaniem. Pozytywny nastrój utworu z pewnością udziela się też słuchaczowi, gdyż nie trudno nucić ten utwór już przy pierwszym przesłuchaniu. Ponownie warto pochwalić tu też produkcję. Przepięknie.
Everybody needs someone
A little love when the day is done
But it ain't easy, it's hard to do
There's no right and there's no wrong
We don't need science to get along
It takes a woman and a man
It's all there to understand
Mocniej i bardziej rockowo wypada natomiast znakomity Don't Go Where the Road Don't Go, za produkcję którego odpowiedzialny jest Jeff Lynne, co słychać już po pierwszych dźwiękach. Lider Electric Light Orchestra wypracował styl, który jest rozpoznawalny w mgnieniu oka i jest znakiem wywoławczym. Ja przepadam za twórczością Lynne'a, więc i już za samo brzmienie piosenka ma u mnie plus. Szczególnie, że kompozycyjnie nie jest tu najlepiej, więc sam aranż i produkcja ratują nieco ten kawałek. Linia wokalna jest nieco zbyt toporna, a refren mało chwytliwy, jednak dzięki interwencji Jeffa brzmi to całkiem nieźle i stanowi fajne, rockowe odświeżenie.
Seeing people on the freeway
Takes me back to where I started from
I was riding on the big wheel
I was walking in a midnight sun
Well, I did a lot of favors then
I asked for nothing in return
Now those friends have all disappeared
I guess there's still so much to learn
Zdecydowanie lżej, akustyczniej i delikatniej wypada natomiast przyjemne Golden Blunders. Jest to cover amerykańskiego zespołu The Posies, jednak - co dość nietypowe na Ringo - w chwili wydania wersji Starra, był ten kawałek relatywnie nowy, bowiem pochodzi z 1990 roku. Ex-Beatles sięgał raczej po oczywiste klasyki z lat 50. i 60. Słychać tu jednak, że Ringo wiedział, co robi, gdyż odnalazł się w tej kompozycji nad wyraz dobrze i świetnie sobie radzi z jej wykonywaniem.
Disappointment breeds contempt
It makes you feel inept
Never though you'd feel alone at home
His and hers forever more
Throw your freedom out the door
Before you find out what's it for
Całkiem fajnie słucha się też równie chwytliwego All In the Name of Love. Na tle pozostałych numerów nie wyróżnia się zbytnio, ale brzmi fajnie i szczególnie podoba mi się solówka gitarowa w połowie utworu. Nie jest to nic wyjątkowego, ale z przyjemnością satysfakcjonuje.
Said, it's all in the name, all in the name
No matter how you try, it's never, ever the same
It's all in the name, all in the name of love
Some say the man is crazy
Others gentle as a dove
But it's all in the name
All in the name of love
I znowu do akcji wkracza Jeff Lynne i znowu ratuje dość słabiutki utwór, bowiem o After All These Years nie da się powiedzieć nic innego. Piosenka niczym się nie wyróżnia, ma dość słabą melodię i naiwny tekst, a słychać że bez pomocy autotune'a Ringo nie poradziłby sobie nawet z jej zaśpiewaniem. Jednak warstwa muzyczna wypada tu naprawdę fajnie, dzięki czemu piosenka brzmi dynamicznie i może dodać skutecznie energii, jednak nie ma co oczekiwać fajerwerków. To po prostu słaba piosenka w dobrym wykonaniu.
We didn't have the time to think things over
We had a lot of fun, we had some tears
Stepping out of loneliness
Now the road don't seem so long
After all these years
Rock and roll has got a reputation
Bad boys because a lot of fear
But I never meant to really hurt you
After all these years
Kolejny cover I Don't Believe You to już piosenka zespołu Jellyfish (warte odnotowania jest to, że muzycy tegoż zespołu zaśpiewali tu Ringo chórki). Piosenka brzmi całkiem nieźle, a i zaśpiewana jest też w porządku. Mamy tu rytmiczne klaskanie i nagłe zrywy, co tylko działa na korzyść utworu, więc koniec końców ocenić to mogę tylko na plus.
Said all that there is to say
If you look into these lonely eyes
It wouldn't take that much from you
To keep you satisfied
But the next time that you do me wrong
I'll be kissing you goodbye
Najostrzej na całej płycie wypada jednak rockowe Runaways. Ciche, spokojne zwrotki i nagle przyspieszenie i istna kakofonia gitar i perkusji. Na tę piosenkę warto zwrócić uwagę, gdyż zdecydowanie wyróżnia się z reszty i jest najciekawszą rzeczą, jaką Starr zaproponował na tej płycie.
Outside there's a runaway
The lights go down, the world goes rushing in
Neon light takes the light of day
Stars like dust start falling
Inside there's a loneliness
The demon tries to charm you with his smile
No time to dream or rest
In the caves of steel, faces are changing
Delikatniej wypada z pewnością urocza ballada, In a Heartbeat. Tu z kolei Ringo dodaje do wokalu nieco więcej emocji, ale i bez tego piosenka jak najbardziej się broni uroczą melodią, "beatlesowskimi bębnami" i ogólnym urokiem. Jedna z najpiękniejszych ballad Starra.
If your sky is full of rain
I'll help you find the sun again
I'll chase the clouds away for you
I'll find a brighter day for you
Any hour of the night
I'll be there as fast as lightning strikes
And when you're feeling all alone
I'll be the hand that you can hold
Kończymy jednak nie najlepiej, bo What Goes Around to zdecydowanie miałki kawałek, bez jakiegokolwiek punktu zaczepienia, bez jakiejś myśli wiodącej i rozłażący się w szwach już od pierwszych dźwięków. Ani to energetyczne, ani ładne, ani chwytliwe. Takie nijakie.
She was good, she was fine
And she made me think she was mine all mine
Until I looked in her eyes
And I read that girl between her lies, well
Something happened on the way to paradise
But every heartache has its day
And every cheating heart pays the price
Jeśli chodzi o poziom, to na pewno Time Takes Time nie zostanie drugim Ringo. Starr jednak bardzo dobrze bawił się podczas nagrywania tej płyty i to po prostu słychać. Kompozycje nie są jakoś bardzo wyjątkowe, cała płyta nie trzyma równego poziomu, a i Ringo nie zmienia w sobie nic a nic. Jednak całość wypada umiarkowanie przyjemnie i niesie ze sobą całą masę przyjemnej muzyki. Starr chyba zdał sobie sprawę, że zapraszanie gwiazd-muzyków nie uratuje słabych kompozycji. Zaprosił więc najbardziej wziętych producentów tamtych czasów, by pomogli mu wszystko złożyć do kupy i sprawić, że zabrzmi to przebojowo i świeżo. I to się udało, bo trzeba przyznać, że album brzmi naprawdę czysto, klarownie i na najwyższym poziomie. Mimo udziału aż czterech producentów, całość gra spójnie i nie rozjeżdża się (w 2013 roku na swoim New Paul McCartney zaprezentował jeszcze większość rozbieżność stylistyczną i udało mu się również stworzyć spójny i świetny album). Jeśli ktoś lubi Ringo, to i Time Takes Time przypadnie mu do gustu. Jeśli ktoś nigdy Starra nie trawił - to ten album niczego tu nie zmieni. Ringo wydał po prostu płytę dla swoich fanów i dla nikogo innego. No, może jeszcze dla siebie.
Ocena: 6/10
Time Takes Time: 40:04
1. Weight of the World - 3:54
2. Don't Know a Thing About Love - 3:49
3. Don't Go Where the Road Don't Go - 3:20
4. Golden Blunders - 4:06
5. All in the Name of Love - 3:42
6. After All These Years - 3:10
7. I Don't Believe You - 2:48
8. Runaways - 4:51
9. In a Heartbeat - 4:29
10. What Goes Around - 5:50
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz