wtorek, 24 marca 2020

"Egypt Station" - Paul McCartney [Recenzja]


Mimo, że kolejny album Paul zaczął nagrywać już 3 lata po wydaniu New, to ostatecznie fani otrzymali nowy materiał dopiero po pięciu latach. McCartney zaprosił do współpracy Grega Kurstina - producenta z siedmioma statuetkami Grammy na koncie, znanego ze współpracy z Adele, Foo Fighters, Pink czy Sią. Oprócz tego poprosił też o pomoc Ryana Teddera (lidera grupy OneRepublic), z którym stworzył 3 piosenki (Fuh You, Nothing For Free, Get Enough), które miały trafić do młodszej publiczności, zaistnieć w radiu i zagwarantować płycie większy sukces. Ostatecznie na album trafiło tylko Fuh You, podczas gdy Nothing For Free znalazło się na edycji deluxe, a Get Enough zostało udostępnione fanom, jako prezent noworoczny, 1 stycznia 2019 roku.
Sam Paul mówił, że tytuł albumu pochodzi z obrazu, który namalował w 1988 roku. Ten tytuł miał przypomnieć mu, jak kiedyś wyglądały płyty; były przemyślaną całością, a nie tylko zbiorem singli i kilku wypełniaczy. Lekko zmodyfikował więc obraz, by lepiej oddawał koncept albumu i okładka była gotowa. Teraz zostało tylko nagrać muzykę.
Inni muzycy pojawiają się na płycie raczej okazjonalnie. Większość instrumentów nagrał sam Paul i Greg Kurstin. Jak mówił McCartney: teraz tworzy płyty tylko wtedy, gdy po prostu nazbiera mu się za dużo piosenek i chciałby się nimi podzielić. Płytę nagrano w trzech studiach: w Los Angeles, Londynie i domu Paula w Sussex. Jedynie utwór Back In Brazil zarejestrowano w KLB Studios w Sao Paulo.
10 czerwca 2018 roku z oficjalnego profilu Paula na Instagramie została usunięta cała zawartość i zaczęły pojawiać się tajemnicze zdjęcia Beatlesa grającego na różnych instrumentach i symbole, które po kawałku ujawniały okładkę nadchodzącej płyty. W dzień 76 urodzin McCartneya, 18 czerwca 2018 roku zapowiedziano, że za 2 dni zostanie wydany singiel z podwójną stroną A (zupełnie jak Strawberry Fields Forever/Penny Lane), zawierający utwory I Don't Know/Come On To Me.  Razem z wydaniem singla, ujawniono także tytuł, okładkę i datę wydania albumu. Egypt Station wydano 7 września 2019 roku.
Jeszcze przed ukazaniem się płyty, na początku lipca, Paul ujawnił że rusza w trasę promującą album, pod nazwą Freshen Up Tour. W tym samym roku, 3 grudnia, odwiedził też Polskę, zapełniając krakowską Tauron Arenę.
Płyta spotkała się z bardzo ciepłym przyjęciem i, jako pierwsza w karierze Paula, zadebiutowała na pierwszym miejscu listy Billboard 200. Po raz pierwszy od czasu Tug of War McCartneyowi udało się także dotrzeć na szczyt list w Stanach Zjednoczonych. Egypt Station nominowano także do polskich Fryderyków w kategorii Najlepszy Zagraniczny Album 2018, jednak przegrał z Anthem of the Peacful Army Grety Van Fleet, co uważam za jakąś kpinę, gdyż album Grety był o wiele słabszy.

Szum rozmów, odgłosy jak ze stacji kolejowej i wejście chóru. Oto właśnie niespełna minutowe Opening Station.
Płynnie przechodzimy w jasno nawiązującą do klasycznych ballad McCartneya - I Don't Know. Pamiętam, jak singiel ukazał się w internecie, a piosenka od razu mi się spodobała. Gdy jednak zobaczyłem, że utwór ma otwierać całą płytę, to trochę zwątpiłem. Owszem, kompozycja bardzo udana, ale żeby aż na otwieracz? Okazało się, że to bardzo dobry pomysł. Całość oparta jest głównie na dźwiękach fortepianu, choć mamy tu i partie smyczków i wyrazisty bas i, przede wszystkim, świetne wokale. Paul brzmi tu niemal jak młodzieniaszek (choć przyczyn takiego brzmienia najbardziej upatrywać się trzeba w efektach studyjnych, niż rzeczywistej kondycji wokalnej Beatlesa). Jak mówił sam McCartney, pisanie piosenek to całkiem niezła terapia. I Don't Know powstało właśnie podczas jednej z trudniejszych chwil, jako forma poradzenia sobie z zaistniałą sytuacją. Z piosenki aż wylewa się gorycz i może trochę zawód? Tak czy siak, emocje są prawdziwe, a dzięki nim piosenka wypada autentycznie i poruszająco. Piękny utwór.


Well, I see troubles at every turn
I've got so many lessons to learn
What am I doing wrong?
I don't know

Now what's the matter with me?
Am I right? Am I wrong?
Now I started to see
I must try to be strong

Jeśli ktoś spragniony jest jednak prostszego grania pod nóżkę, to McCartney serwuje nam Come On To Me. Prosty riff, jeszcze prostsza melodia i tekst nacechowany erotycznymi podtekstami. O ile w I Saw Her Standing There brzmiało to jeszcze prowokująco i figlarnie, tak w przypadku starszego pana wypada to dość odpychająco i żenująco. No, ale tekst można przecież pominąć i zająć się samą piosenką. A ta jest naprawdę udana. Owszem, prosta, aż boli, ale w tym jest cała jej siła. Uwielbiam solówkę gitary i dęciaków, a także charakterystyczne "zakończenie", po którym Paul nagle wraca ze swoim "Yes I will, yes I will, yes I will now" i piosenka ponownie się rozkręca. Fajny kawałek pod nóżkę z rewelacyjnym aranżem i angażującym beatem.


I don't think I can wait like I'm supposed to do
How soon can we arrange a formal introduction?
We need to find a place where we can be alone
To spend some special time without an interruption

O wiele melancholijniej i nostalgiczniej wypada natomiast Happy With You. Tu z kolei aranż jest nieco bardziej minimalistyczny, a pole do popisu dostaje tu Paul z gitarą akustyczną. Piękny - oczywiście autobiograficzny - tekst o miłości McCartneya do Nancy i o tym, jak wiele zmieniła w jego życiu. Mimo, że piosenka utrzymana jest w raczej średnim tempie, to czuć tu niepoprawny optymizm i radość z dnia dzisiejszego. Paul wspomina raczej niewesołe czasy ze swojego życia, jednak - koniec końców - wszystko kończy się dobrze, refleksją że teraz już jest szczęśliwy i zaczyna wszystko od początku. Wypada w tym bardzo szczerze, dojrzale i przekonująco.


I walked around angry
I used to feel bad
But nowadays my days
Don't have to be sad
'Cause I'm happy with you
I got lots of good things to do

Gdy pierwszy raz usłyszałem Who Cares, to od razu pomyślałem sobie, że to byłby dobry kawałek dla Ringo. Bardzo prosta linia wokalna, żwawy - oparty na gitarach - rytm i optymistyczny, pocieszający tekst o hejterach i tym, że nie ma co się nimi przejmować (Starr chyba się trochę inspirował tą piosenką, tworząc utwór Gotta Get Up To Get Down na wydaną rok później płytę What's My Name). Zaczynamy kilkoma sprzężeniami gitary, po czym krótkie odliczanie i ruszamy. W utworze może niewiele się dzieje, ale to nie znaczy, że wieje tu nudą. Całość ma proste, jednostajne tempo, które fajnie wciąga i płyniemy z tym kawałkiem przez 3 minuty, a wcale nie czuć tego czasu.


Did you ever get hurt by the words people say
And the things that they do when they're picking on you?
Did you ever get sad by the games that they play
When they're making you feel like a rusty old wheel?

Wbrew powszechnej opinii, nie uważam Fuh You za najsłabszy moment krążka. Paul zatrudnił do pomocy Ryana Teddera, który miał za zadanie wyprodukować potencjalny hit radiowy. I, owszem, Fuh You ma ku temu wszystkie zadatki. Po premierze piosenki utyskiwano właśnie głównie na produkcję, bo przecież coś takiego nie przystoi McCartneyowi. Paul robił już odważniejsze rzeczy na Memory Almost Full i New, więc nie wiem, czemu czepiać się akurat tego. Mi to nie przeszkadza, a sama piosenka jest naprawdę bardzo zgrabna i trzyma poziom. Nie przepadam może za refrenami, ale zwrotki, a zwłaszcza cudowne mostki, to już momenty bardziej udane. Trzyma poziom i, serio, nie jest tak źle, jak mówią. A, tak już na sam koniec, co znaczy Fuh You? Cóż, na początku w tekście było: "I just do it for you", ale Paul podczas nagrywania zaśpiewał właśnie bardziej "fuh". Ryan Tedder śmiał się z Beatlesa, że ten stworzył właśnie nowe słowo, po czym uznał, że lepiej zostawić to w takiej formie. Będzie dwuznacznie i intrygująco.


Come on baby now, help me work it out
I won't let you down so you don't need to shout
I could stay up half the night, playing with your head
I could stay up half the night, but I'd rather go to bed

Wracamy do nieco bardziej balladowego brzmienia. Po premierze płyty, sporo ludzi zastanawiało się o kim jest Confidante? Czyżby o Johnie? O Nancy? O Lindzie? Nic z tych rzeczy, bowiem to piosenka, którą Paul napisał dla swojej... gitary. Instrumentu, który towarzyszył mu od początku, był jego spowiednikiem, przyjacielem i powiernikiem najgłębszych sekretów. Nie jest zaskoczeniem więc fakt, że całość oparta jest właśnie na prostych akordach gitary, delikatnych wokalach McCartneya i raczej prostej, nieskomplikowanej konstrukcji. Mimo to, wypada bardzo przyjemnie.


You used to be my confidante
My underneath-the-staircase friend
But I fell out of love with you
And brought our romance to an end
I played with you throughout the day
And told you every secret thought
Unlike my other so-called friends
You stood beside my as I fought

People Want Peace już przed premierą określano, jako "kolejny ponadczasowy hymn do pokoju, który można postawić w jednym rzędzie z Give Peace a Chance". No, delikatnie mówiąc, nie wyszło, a właśnie ten kawałek uważam za najsłabszy fragment albumu. Melodia jest dość toporna, aranżacja niezbyt brzmi, a tekst jest ciut naiwny. Nawet tytułowa fraza nie wpada specjalnie w ucho. No, krótko mówiąc, to po prostu nie działa i nie porywa.


Nothing in life is as sad as the lonely soul
Searching for peace
Only to find disappointment is waiting
Behind every door that we open
Every catch, we release


Hand In Hand to piosenka z pewnością dla Paula wyjątkowa. Napisał ją bowiem, siedząc przy pianinie należącym do jego ojca. Instrument ten stał w rodzinnym domu McCartneya w Liverpoolu i właśnie dzięki niemu Paul zaczął poznawać muzykę i na początku właśnie na nim uczył się grać, a gitara przyszła dopiero potem. Jest to przepiękna, wzruszająca i chwytająca za serce love song. McCartney sięga tu po swoją "starczą" barwę, dzięki czemu nie brzmi jak młodociany kochanek, ale doświadczony życiem człowiek, który niejedno przeszedł i zdaje sobie sprawę, z czym wiąże się deklaracja, którą przedstawia w piosence. Melodia jest piękna, ale mnie rozbraja zawsze solo na flecie, przywodzące na myśl The Fool On the Hill, choć to tutaj jest oczywiście bardziej melancholijne i delikatniejsze. Jedna z najpiękniejszych piosenek na płycie.


Wanna give you my heart
Wanna tell you my story
Gonna to take it to another level, you and me
Hand in hand
Walking through life and making our plans
Hand in hand

Dominoes to już jednak zupełnie inna para kaloszy. Jak dla mnie, jest to piosenka, która świetnie odnalazłaby się na którejś z późniejszych płyt Beatlesów. Zaczynamy spokojnie, aż nagle wchodzą mostki i refreny, gdzie przyspieszamy tempa. Całość jest niewymuszenie dynamiczna, ma bardzo ciekawą melodykę i znakomite wokale Paula. Moim ulubionym momentem jest jednak zakończenie z loopami, przywodzące na myśl album Revolver i takie utwory jak I'm Only Sleeping czy Tomorrow Never Knows.


We can start to begin
Living in the world we're in
This is it, here and now
We can find our way
Somehow

And lines of dominoes are falling
Into place, ignoring everything in their way
And all the telephones are calling
Constantly, ignoring us to come out and play

Back In Brazil to kolejna po Fuh You kontrowersyjna część całości. Rzeczywiście, jest to rzecz nietypowa, a bardzo dobrze pasowałaby jako część McCartney II. Rozpoczynamy śpiewem ptaków, potem wchodzą syntezatory, klawisze i bardzo ciekawa melodyka. Piosenka jest w średnim tempie i jest zdecydowanie najciekawszym elementem całości. Paul zawsze dobrze czuł się w takich klimatach, więc i tutaj nie zawodzi i funduje nam zdecydowanie utwór na wysokim poziomie.


Bright lights ahead
Music and fun
Nights are for dancing
And the days are for the sun
All kinds of weather
Will surely come and go
But they're together
And together they will steal the show

Matka Paula zmarła na raka w młodym wieku. McCartney został więc sam ze swoim bratem Mike'iem i ojcem, Jimem. Tata był więc dla niego jedynym autorytetem, a wiele jego powiedzonek weszło do twórczości Paula (jak na przykład Put It There na Flowers In the Dirt). Na Egypt Station McCartney wykorzystał Do It Now. To kolejna spokojna ballada utrzymana w typowym dla Paula stylu. Żadnych niespodzianek, za to spora porcja wzruszenia i rozmarzenia.


Do it now, do it now whle your vision is clear
Do it now while the feeling is here
If you leave it too late, it could all disappear
Do it know while your vision is clear

Ceasar Rock to z kolei wynik jamu w studiu. Na początku piosenka zatytułowana była She's a Rock (Matching Teeth), jednak ostatecznie Paul uznał że Ceasar Rock brzmi ciekawiej. Mimo, że w recenzjach jest często pomijana, uwielbiam ją i często do niej wracam. To kawał bardzo dobrego rockowego grania. Najpierw perkusja, kolejne świetnie nałożone efekty muzycznie i... Paul śpiewający niemal falsetem. Na szczęście to tylko zmyła, gdyż po chwili udowadnia nam, że wokalnie wciąż jeszcze się trzyma, sięgając po swojego rockowego pazura. Chrypie i wykrzykuje jak za młodu, zwalając z nóg. Pewnie, piosenka może nie zaskakuje specjalnie i nie dzieje się tu nic specjalnego, ale słucha się tego znakomicie.


If I could find a words to talk about my woman
Well, I would surely shout them out
But every time I feel my inspiration coming
It's all too much to talk about

Wielki finał. Mój ulubiony kawałek z płyty, a zarazem jeden z ulubionych momentów w całej twórczości Paula - wielowątkowy Despite Repeated Warnings. McCartney napisał tę piosenkę, jako zadeklarowany i zaangażowany aktywista na rzecz ekologii, przestrzegając przed globalnym ociepleniem. A przy okazji nie odmówił sobie też kilku niezbyt zawoalowanych przytyków skierowanych w kierunku Donalda Trumpa. Zaczynamy tylko z akompaniamentem fortepianu. Potem dochodzą do tego kolejne instrumenty i nagle... nagły zwrot akcji; całość przyspiesza, a sytuacja się tylko rozwija. Nie będę całej piosenki szczegółowo opisywać, żeby nie zepsuć niespodzianki tym, którzy jeszcze utworu nie słuchali. Powiem tak: zdecydowanie warto, emocji nie zabraknie. Dużo się tu dzieje, można nie raz nie dwa dać się Paulowi zaskoczyć. Szczerze mówiąc, nie pamiętam już emocji, które towarzyszyły mi przy pierwszym odsłuchu, bo starałem się chłonąć każdy moment tej piosenki. Teraz, po n-tym już przesłuchaniu, wciąż słucham tego z przyjemnością i nie mniejszym podziwem dla McCartneya. Po tylu płytach, tylu piosenkach, stworzyć coś takiego. Mnie powala już sama świadomość tego, jak zdolny kompozytorsko jest ten gość. A Despite Repeated Warnings to tego najlepszy dowód.


Those who shout the loudest
May not always be the smartest
But they have their proudest moments
Right before they fall
Red sky in the morning
Doesn't ever seem to faze him
But a sailor's warning signal
Should concern us all

Station II to instrumental bliźniaczo podobny do Opening Station. Nagle, z oddali, dobiega nas jednak chwytliwy riff gitary.
W pełni uderza nas on jednak dopiero w finałowym medleyu, który przywodzić może na myśl ten na końcu Red Rose Speedway. Paul wskazuje także na podobieństwo do płyty Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band; tam też po pozornym zakończeniu dostaliśmy jeszcze A Day In the Life. Wskazałbym jeszcze na podobieństwo do Abbey Road, bo i tam, z niedokończonych kawałków piosenek, z którymi Beatlesi nie wiedzieli za bardzo co zrobić, stworzono Abbey Road Suite. Tutaj zaczynamy od Hunt You Down, czyli mocnego rockowego, gitarowego kawałka ze znakomitymi wokalami Paula. Zupełnie z innej parafii wydaje się natomiast utrzymany w średnim tempie Naked. Utwór nieco słabszy od poprzednika, jednak nie wypada najgorszej. Kończymy natomiast w pełni instrumentalnym C-Link opartym głównie na improwizacji gitarowej Paula, z czym radzi sobie naprawdę dobrze. Zakończenie z klasą.


I can't find my love
No matter how hard I try
She's giving me the runaround
And makes me wanna lay down and cry



Na Egypt Station Paul ponownie zaskakuje. Tym razem jednak nie stylistyką, a samym faktem, w jak dobrej kompozytorskiej formie się znajduje. 60 lat tworzenia muzyki, a wciąż jest w stanie stworzyć tak znakomity album w swoim stylu, jak właśnie Egypt Station. Paul przed wydaniem płyty do znudzenia powtarzał, że to album koncepcyjny. Ja od razu wyjaśnię: między tekstami nie ma żadnego powiązania, a utwory nie są specjalnie spójne. Więcej: każdy wydaje się być osadzony w zupełnie innej stylistyce. I to właśnie tu znajduje się cały koncept. Album to jakby podróż, a każda kolejna piosenka to inna stacja. Każda jest inna i odrębna, lecz całe to jedna wielka podróż. Tak, bo Egypt Station to jakby podróż po całej karierze Paula. Nie ma tu ani jednego dźwięku, którego by wcześniej nie napisał i nie zagrał. Co może zrobić kompozytor, na którego pomysłach opiera się właściwie cała współczesna muzyka pop? Chyba tylko nagrać album w swoim stylu. Dojrzały, świadomy korzeni i przeszłości. I taka właśnie jest ta płyta. McCartney nie wymyśla tu prochu, a tylko przypomina, jak wiele radości może dawać muzyka tworzona z pasją i sercem. I tyle wystarcza, by móc nazwać Egypt Station jednym z najlepszych albumów w karierze Paula.


Ocena: 9/10


Egypt Station - 57:30

1. Opening Station - 0:42
2. I Don't Know - 4:27
3. Come On to Me - 4:11
4. Happy with You - 3:34
5. Who Cares - 3:13
6. Fuh You - 3:24
7. Confidante - 3:05
8. People Want Peace - 2:59
9. Hand in Hand - 2:35
10. Dominoes - 5:02
11. Back in Brazil - 3:21
12. Do It Now - 3:17
13. Caesar Rock - 3:29
14. Despite Repeated Warnings - 6:58
15. Station II - 0:47
16. Hunt You Down/Naked/C-Link - 6:23

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"PWRϟUP" - ACϟDC [Recenzja]

Po tragicznej śmierci Bona Scotta w 1980 roku, zespół ACϟDC z pewnością nie miał z górki. Zdarzało się wiele zawirowań, jednak chyba kolejną...