poniedziałek, 30 marca 2020

"Never Say Die!" - Black Sabbath [Recenzja]


Po trasie promującej album Technical Ecstasy z zespołu odszedł Ozzy Osbourne, nie zgadzając się na zmiany, które do muzyki Black Sabbath forsował Tony Iommi. Lider nie przejął się nazbyt odejściem Ozzy'ego i zaczął szukać nowego wokalisty. Wybór padł na Dave'a Walkera i to właśnie pod niego zaczęto tworzyć nowe kompozycje. Sabbaci w nowym składzie zdążyli nawet zaprezentować się w programie Look Hear z wczesną wersją utworu Junior's Eyes.
Po jakimś czasie Osbourne uznał jednak, że może da sobie jeszcze jedną szansę na przywyknięcie do nowej sytuacji. Wrócił więc do zespołu, a Walker został zwolniony. Grupa miała już gotowe parę piosenek, jednak Ozzy powiedział, że nie zamierza śpiewać żadnej piosenki, którą napisano nie dla niego. Zespół więc dokonał kilku zmian w tych utworach, na których im zależało, by mimo wszystko znalazły się na płycie, po czym wzięli się za pisanie nowego materiału. Czasu zostało niewiele, więc panowie nowe piosenki tworzyli w dzień, a nagrywanie odbywało się wieczorem i w nocy.
W 1978 Black Sabbath ruszyli w trasę z zespołem Van Halen w roli supportu. Jak mówi Ozzy, czuł jednak że to nie oni są głównymi gwiazdami, a publiczność czeka bardziej na support niż na gwiazdę wieczoru. 
Po zagraniu trasy, Ozzy został ostatecznie wyrzucony z zespołu. Odpowiedzialnością za przekazanie mu tej wiadomości, obarczony został Bill Ward. Osbourne załamał się i wpadł w półroczny ciąg alkoholowo-narkotykowy. Gdy jednak z pomocą Sharon udało mu się z niego wydostać, rozpoczął karierę solową, a popularnością przebił zespół, z którego został wywalony. Tymczasem Black Sabbath ponownie musieli szukać nowego wokalisty. Tym razem wybór padł na niskiego, despotycznego i obdarzonego wielkim głosem niegdysiejszego wokalistę zespołu Rainbow...

Rozpoczynamy utworem tytułowym. I, trzeba to przyznać, Never Say Die to naprawdę mocne i solidne hardrockowe uderzenie. Od samego początku riff wpada w ucho, a wokale Ozzy'ego wypadają więcej niż rewelacyjnie. Mimo, że Black Sabbath po powrocie Osbourne'a do składu nie wykonywała już tego utworu, to wszedł on poniekąd w poczet klasyków zespołu. Mocna, dynamiczna sekcja rytmiczna (zwłaszcza genialne bębnienie Warda), nieustępująca gitara i śpiewający z pasją Ozzy; to brzmi jak przepis na wielki hit. Rzeczywiście, Never Say Die, jako drugi singiel Black Sabbath (obok Paranoid) zagwarantował zespołowi wejście do zestawień, a także to właśnie z nim Sabbaci wystąpili w niezmiernie wówczas popularnym programie Top of the Pops. Uwielbiam ten kawałek i uważam, że naprawdę świetnie rozpoczyna longplay, dając genialny rozpęd.
People going nowhere, taken for a ride
Looking for the answers that they know inside
Searching for a reason, looking for a rhyme
Snow white parasite, partners in crime

Don't they ever have to worry?
Don't you ever wonder why?
It's a part of me that tells you
Oh, don't you ever, don't ever say die
Never, never, never say die

Zespołowi wcześniej już zdarzyło się eksperymentować z syntezatorami (jak np. w Who Are You?) i Johhny Blade zdaje się kontynuować tę tradycję. Chociaż tutaj pojawiają się one tylko w tajemniczym i mrocznym wstępie, a potem wysuwają się na pierwszy plan raczej okazjonalnie.. Potem kompozycja jest jak najbardziej w porządku. Zwrotki nigdy szczególnie mnie nie zachwycają, jednak naprawdę znakomicie wypadają bardzo melodyjne refreny. Rewelacyjnie wypada też zmiana nastroju w połowie utworu, gdzie robi się zdecydowanie masywniej i ciężej. Według Butlera, tekst piosenki opowiada o bracie Billa, który w młodości zwykł zadawać się z gangami słynącymi z brutalności. Reasumując: uważam, że piosenka jest trochę przydługa, ale dużo się za to dzieje i słucha się tego naprawdę znakomicie.

Life has no meaning and Death's his only friend
Will fate surprise him, where will he meet his end?
He feels so bitter, yeah, he's so full of hate
To die in the gutter, I guess that Johnny's fate

Rivals all across the land
He kills them with his knife in hand

Junior's Eyes to pierwszy utwór napisany przez Black Sabbath z myślą o nowym wokaliście. Dave Walker zdążył nawet zaśpiewać jej wczesną wersję w telewizji wraz z zespołem. Po swoim powrocie do studia, Ozzy Osbourne dokonał porządnej selekcji materiału, odrzucając zdecydowaną większość piosenek, które nie były napisane na niego. Zdecydował się zostawić sobie jednak Junior's Eyes, jednak zmieniają tekst, by mógł opowiadać o dziecku, które straciło ojca. Trudno nie rozpatrywać tego w kontekście autobiograficznym, gdyż ojciec Osbourne'a zmarł w 1977 roku, czyli parę miesięcy przed nagrywaniem longplaya. Zaczyna się dość tajemniczo, lekko jazzująco, z bardzo emocjonalnymi wokalami Ozzy'ego. W refrenach mamy zaś typowe dla zespołu dociążenie. Potem mamy jednak powtórzenie tych samych patentów, co nie znaczy że jest nudno. Wszystko zagrane jest z pasją, a solo Iommiego zasługuje na uwagę. Rewelacyjny utwór; jeden z moich ulubionych na płycie.

Junior's eyes, they couldn't disguise the pain
His father was leaving and Junior's grieving again
Innocent eyes watched the man who gave everything
Junior's sorrow, he knew what tomorrow would bring

They're coming home again tomorrow
I'm sorry it won't be for long
With all the pain I've watched you live within
I'll try my hardest not to cry
When it is time to say goodbye

Hard Road rozpoczynamy bardzo dobrym, motorycznym riffem. Potem jednak jest  już trochę nudnawno. To bardzo prosty, mało angażujący i szybko wypadający w ucho wypełniacz. Utwór opowiada o trudnej sytuacji, w której znajdował się zespół w trakcie nagrywania płyty. Sytuacja była nienajlepsza, więc i utwór jest dość kiepski.

Old men crying, young men dying
World still turns as Father Time looks on
On and on
Children playing, dreamers praying
Laughter turns to tear as love has gone
Has it gone?

Nieco więcej życia ma w sobie bez wątpienia Shock Wave. Mamy tu konkretne riffowanie, rewelacyjne wokale Ozzy'ego i... to właściwie wszystko. Bo tak naprawdę brakuje tu momentów, o które można by się uchem zaczepić i które zostałyby z nami na dłużej. Podczas słuchania utwór jednak jak najbardziej wciąga i słuchając go można jak najbardziej dać się porwać. Aczkolwiek, warto pamiętać, że to raczej przyjemność 5-minutowa (bo tyle właśnie trwa kompozycja)

Ghostly shadows from the other world
Evil forces in your mind
Trapped between the worlds of life and death
Frozen in the realms of time
Look behind you

Tyle samo trwa również Air Dance, jednak to już utwór zupełnie innego kalibru. Mimo całej sympatii, którą darzę Shock Wave, to jednak bardzo prosty hard rock, w którym niewiele ciekawego się dzieje. Tutaj jednak mamy kompozycję o charakterze niemal progresywnym. Zaczynamy rewelacyjną harmonią gitarową Iommiego. Po chwili przechodzimy jednak do podkładu tworzonego przez gitarę akustyczną i fortepian. Do tego dochodzą jeszcze delikatne i liryczne wokale Osbourne'a. W refrenie przerywają je jednak pobrzdękiwania Tony'ego na gitarze elektrycznej. W środku mamy jednak ciekawe, psychodeliczne zawieszenie, które przywodzić może na myśl utwór Planet Caravan z albumu Paranoid. Nagle ponownie przerywamy ostrym wejściem gitary elektrycznej i przechodzimy do niemal jazzowego motywu. To bez wątpienia jeden z ciekawszych utworów w repertuarze Black Sabbath.

And as the seasons turn the days to years
She holds her pictures, hears the silent cheers
The days grow lonely for the dancing queen
And now, she dances only in her dreams

In days of romance
She was the queen of dance
She'd dance the night away

Poziom znacząco spada jednak przy Over to You. To nijaki kawałek w średnim tempie, w którym muzycy starają się przykryć niedostatki kompozycyjne nieco bardziej rozbudowaną warstwą instrumentalną. Oprócz fajnie brzmiących refrenów nie ma tu nad czym nawet się pochylić. Niepotrzebny wypełniacz.

Tears full of sadness
Sealed in my cell
Whispering secrets
What do they tell
Mad politicians
Can't tell it true
I handed my children
Over to you

Pewnego dnia, gdy Ozzy wszedł do studia, zobaczył nagle zespół jazzowy, który gra motyw przewodni Breakout. Pomyślał wtedy (tu cytat): "Do chuja z tym, wychodzę". Dodaje także: "Krótko mówiąc, Breakout, jak dla mnie, był już lekkim przegięciem". Ozzy odmówił zaśpiewania tego utworu, dlatego pojawia się tu w wersji instrumentalnej. Rzeczywiście, nie bardzo rozumiem sensu umieszczania utworu instrumentalnego z dęciakami w roli głównej na album Black Sabbath. 
Nie najlepiej wypada też wieńczący całość Swinging the Chain. To kolejna kompozycja, której zaśpiewania odmówił Osbourne, w efekcie czego jako wokalista występuje tu Ward. Jego głos nie jest jednak dobry do takich kompozycji. O ile Bill odnajdywał się jeszcze w It's Alright, tak tutaj brzmi po prostu okropnie. Ale, mówiąc szczerze, dopasował się tym samym do poziomu tej piosenki, która jest naprawdę słaba, nie do zapamiętania i bez jakiegokolwiek motywu przewodniego. 

Yes, we're sad and sorry
Really sorry that it happened that way
Yes, we're sad and sorry
We cannot go on in those days


Never Say Die! to zdecydowanie najsłabszy album klasycznego składu Black Sabbath. Początek mógł tego jeszcze nie zapowiadać, bo pierwsze 3 utwory to prawdziwy miód na uszy. Potem jednak robi się nieco wtórnie, przewidywalnie i sztampowo, a ciekawiej wypadają tylko Air Dance i, ewentualnie, Shock Wave. Czuć, jakby z zespołu trochę zeszło powietrze, a sama płyta brzmi bardzo wymuszenie. Gdzieś znikł ten mrok i niepowtarzalny klimat, który unosił się nad albumami Black Sabbath, a zamiast niego mamy dość proste, motoryczne i tworzone chyba na autopilocie, piosenki. W wokalach Ozzy'ego nie czuć już tej pasji i niespożytkowanej energii (poza paroma momentami), riffy są wyprane z pomysłów, i właściwie tylko Geezer i Bill prezentują wciąż wysoki poziom, trzymając to wszystko w jako takich ryzach. Oczywiście, to nie jest tak, że Never Say Die! to koszmarny longplay, który najlepiej omijać z daleka. Absolutnie. To wciąż kawał całkiem niezłej i przyzwoitej muzyki, która potrafi dać kopa, jednak jak na taki zespół, jak Black Sabbath, ten album to po prostu zwykłe popłuczyny.

Ocena: 5/10


Never Say Die!: 45:41

1. Never Say Die - 3:50
2. Johnny Blade - 6:28
3. Junior's Eyes - 6:42
4. A Hard Road - 6:04
5. Shock Wave - 5:15
6. Air Dance - 5:17
7. Over to You - 5:22
8. Breakout - 2:35
9. Swinging the Chain - 4:06

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"PWRϟUP" - ACϟDC [Recenzja]

Po tragicznej śmierci Bona Scotta w 1980 roku, zespół ACϟDC z pewnością nie miał z górki. Zdarzało się wiele zawirowań, jednak chyba kolejną...