środa, 4 marca 2020

"Off the Ground" - Paul McCartney [Recenzja]


Każdy artysta, którego płyta odniesie sukces, musi stanąć przed bardzo trudnym zadaniem: utrzymać poprzeczkę. Jak wiemy z historii, Paul McCartney nie zawsze dobrze sobie z tym radził. Flowers In the Dirt zdecydowanie sukcesem było, więc nic dziwnego, że ex-Beatles z wydawaniem następcy się nie spieszył i korzystał z popularności płyty. Off the Ground, czyli następca Flowers In the Dirt, wydany został w roku 1993 i był pierwszym albumem McCartneya w nowej dekadzie.
Po zakończeniu The Paul McCartney World Tour (udokumentowanej koncertówką Tripping the Live Fantastic), ex-Beatles nie zwlekał zbyt długo z kolejnymi koncertami i na 1993 rok zapowiedział kolejną trasę. McCartney chciał jednak przy okazji ruszyć z nowymi piosenkami, więc zdecydował że na następnym albumie zagra jego zespół koncertowy, a całość rejestrowana będzie "na setkę" (czyli muzycy przećwiczą utwór, a potem nagrają go w jednym podejściu, bez dubli i osobnego rejestrowania poszczególnych partii). Kilka utworów pochodzi jeszcze z sesji do Flowers In the Dirt, jednak reszta to już piosenki napisane specjalnie na tę płytę.
Sam album okazał się kolejnym wielkim sukcesem Paula, a singiel Hope of Deliverance stał się pierwszym ogólnoświatowym przebojem od czasu Say Say Say. Jeśli chodzi o sprzedaż, to album zebrał 7 złotych płyt, 1 srebrną i 2 platynowe.
Stopy zwisające z górnej krawędzi okładki to stopy Paula, Lindy i członków zespołu koncertowego. Na fali sukcesu komercyjnego płyty, wydany został także dwupłytowy album Off the Ground: The Complete Works zawierający oryginalną płytę, a także drugi dysk z piosenkami ze stron B singli, a także Things We Said Today i Midnight Special, które Paul wykonał na koncercie akustycznym, a które nie trafiły na płytę Unplugged (The Official Bootleg). Oczywiście każda płyta Paula, która odniosła sukces musi być też przypieczętowana koncertówką, więc niedługo później ukazał się też album Paul Is Live, będący kompilacją wykonań z kilku koncertów z trasy The New World Tour, którą McCartney promował Off the Ground.

Rozpoczynamy utworem tytułowym. Off the Ground nie pełnił jedynie roli otwieracza, ale też - jako trzeci - miał promować płytę. Nie poradził sobie za bardzo, jako singiel i nie ma za bardzo czemu się dziwić. To po prostu dość mało wyróżniający się utwór, typowy dla solowego Paula. Mamy bardzo ładną melodię, fajne, beatlesowskie chórki i to właściwie na tyle. I, rzeczywiście, w momencie gdy wchodzą chórki, robi się w piosence najciekawiej. Poza tym jednak, utwór jest dość słaby i niewyróżniający się. Aczkolwiek jego rola zapewne sprowadzać się miała do wprowadzeniu bardziej sennej, rozmarzonej i kojącej atmosfery, dającej nam ogólne pojęcie o klimacie longplaya. To z pewnością się udało, bo piosenka ma swój niewątpliwy urok. Kompozycyjnie jednak jest miernie.

There must have been a lot of magic
When the world was born
Let me be the one you wish for
One you call for, when you're all alone

I need loving, you need loving too
Wouldn't take a lot to get off the ground

Dalej jednak jest już nieco lepiej, bowiem Looking For Changes to typowy dla McCartneya udany rocker. Niezbyt wyróżniający się na tle innych piosenek tego typu w dyskografii Paula, jednak jak najbardziej angażujący i przyjemny w odsłuchu. Szczególną uwagę zwraca tu tekst, w którym McCartney otwarcie protestuje przeciwko okrutnemu traktowaniu zwierząt. I piosenka powstała zapewne głównie w celu przemówienia do powszechnej świadomości za pomocą chwytliwych fraz. Nie ma co się łudzić, że Paul starał się stworzyć jakiś szczególnie znaczący i ambitny utwór. Ot, prosty numer, acz nie prostacki. To się ceni, choć nie ma co przeceniać.

I saw a cat with a machine in his brain
The man who fed him said
He didn't feel any pain
I'd like to see that man take out that machine
And stick it in his own brain
You know what I mean

Hope of Deliverance. Mega-przebój. Myślę, że nie ma co specjalnie rozwodzić się nad tym utworem, bo to kawałek powszechnie znany. Dodam, że bardzo przeze mnie lubiany. To z pewnością jeden z pierwszych utworów Paula, który poznałem. Piosenka doceniona została już po premierze, trafiając na szczyty list przebojów na całym świecie stając się kolejnym wielkim hitem McCartneya. No, nie bez powodu tak się dzieje. Coś musi być w tej piosence. Ciężko stwierdzić, czy to prosty, acz chwytliwy refren, wpadające w ucho zaśpiewy, piękna melodia, wyważony aranż, czy po prostu rozmarzona atmosfera unosząca się nad całością. Myślę, że wszystkiego po trochę.

When it will be right, I don't know
What it will be like, I don't know
We live in hope of deliverance
From the darkness that surrounds us

Jeszcze ciekawiej wypada Mistress And Maid z refrenami utrzymanymi w tempie niespiesznego walca. Piosenka jest kompletnie niezapamiętywalna po pierwszym przesłuchaniu, aczkolwiek uważam że warto się nad nią zatrzymać i w nią wsłuchać, bo to naprawdę ciekawy numer. Niespieszne zwrotki, psychodeliczne odgłosy, bardzo dobre wokale i ogólne dobre współbrzmienie instrumentacji z Paulem. Kawałek pochodzi jeszcze z sesji nagraniowych do Flowers In the Dirt. Szczerze mówiąc, sądzę że na tamten album lepiej by pasował, ale cieszy fakt umieszczenia go i tutaj. Dobrze, że takie piosenki nie przepadają w czeluściach przepastnych szuflad, a są sukcesywnie wydawane.

The wine is warm
But the dinner is cold
The look in his eye tells her it won't be long
'Till the girls on the page come to life
And they'll get the flowers that he used to bring
With every endearing remark
And all of the passionate promises
He'll never fulfill in the dark


Bardzo średnio wypada natomiast banalne i miałkie I Owe It All To You. Przyjemnie sączy się z głośników, ale nie zasługuje na większą uwagę. Ot, "plumkająca" w tle balladka, jakich wiele.

Late last night, we were tight
Into some exotic scene
Everywhere, images
Appearing on a giant screen
I stood inside a glass cathedral
I looked into the golden canyon
Lay by the lakes of holy water
Glistening like a diamond in the light


Za niedocenioną perełkę krążka uważam natomiast ostatni singiel promujący album, czyli Biker Like An Icon. Niby wszystko tu jest typowe aż do bólu. Szybki wstęp na akustyku, zwrotki ze "zwyczajną melodią", później całkiem ciekawe rozwiązania aranżacyjne w kolejnych częściach piosenki i tak dalej. Uwielbiam jednak refreny, zaśpiew tytułowej frazy, ostrą solówkę gitarową i w ogóle całokształt kompozycji. Niby zwykła rzecz, a słucha się znakomicie.

She loved her biker like an icon
Gazing at his picture everyday
She loved her biker like an icon
Slowly watching precious water drip away


W ogóle nie przemawia do mnie natomiast Peace In the Neighbourhood. Niby wszystko tu gra, a piosenka ma wszystko, za co kocham Paula. Fajne partie instrumentalne, piękną linię wokalną, znakomity głos McCartneya i tym podobne. A jednak całość wydaje mi się zbyt zachowawcza i robiona na autopilocie, w związku z czym po prostu nie potrafi zwrócić na siebie skutecznie mojej uwagi.

I was there, I really was
At the centre of a love vibration
People sharing with their friends
Helping each other out
Peace in the neighbourhood
Helping each other out


Podobny problem mam z Golden Earth Girl. Niby wszystko gra, a jednak całość nie przekonuje.

Golden earth girl, female animal
Sings to the end, resting at sunset
In a mossy nest
Sensing moonlight in the air


I kolejny numer w rytmie walca. The Lovers That Never Were wypada jednak zdecydowanie mniej przekonująco i porywająco niż Mistress And Maid. Piosenka nuży, zamiast kołysać.

I have always needed somebody girl
But I close the doors to keep out the world
But for you, I would be here all alone
Locked in a photograph
All of the clocks have run down
Lover beware
We'll be the lovers that never were


Kolejny rocker. Kolejne gitary. Kolejna próba postawienia słuchacza na nogi. Kolejna porażka. W skrócie: Get Out of My Way.

Get out of my way
Get out of my life
I don't need anybody to tell me
How to be right
Don't try to stop me
I've got the answer
I won't need anybody except my woman tonight


Winedark Open Sea. Bezbarwna balladka.

Loosen up, my heart
Let me have some time to be
With a love, my love
Sailing on a winedark open sea
Sailing on a winedark open sea


Duch Paula odzywa się ponownie dopiero w C'mon People. Ten numer to faktycznie podniosły kawałek pełen uniesienia, pasji i energii. Nie ma co się zachwycać, ale jak na tę płytę to i tak wcale nie najgorzej.

C' mon people let the fun begin
We've got a future and it's rushin in
Call all the minstrels from the ancient shrine
Pass down the message that it's right this time




Off the Ground to niestety przeciętniak. Płyta ani zła, ani dobra, a na pewno nużąca. Jak to u Paula bywa, są tu momenty, o które można uchem się zaczepić, jednak w całości płyta męczy i dostarcza tych piosenek za mało, by starczyło na pozytywne wrażenia po wysłuchaniu. Płyta trwa 50 minut. To spora dawka muzyki. Tutaj jednak ona jednak tak jednowymiarowa i monotonna, że niemiłosiernie nudzi. Przebłysków jest zaledwie parę, a cała reszta jest boleśnie nijaka i do zapomnienia już chwilę po wysłuchaniu. Jest to album robiony totalnie na autopilocie. Paul wykorzystuje tu sprawdzone wcześniej patenty i nimi próbuje ponownie podbić nasze serca. W tych wersjach jednak są kompletnie nieprzekonujące i wtórne. Zdarza mu się powtórzyć pewne zabiegi udanie, jednak wychodzi mu to raczej rzadko. Naprawdę szkoda, że tak dobre kompozycje jak Hope of Deliverance, Mistress And Maid, Biker Like An Icon i C'mon People są otoczone przez tak mierne wypełniacze. Zdecydowanie jedno z mniej udanych "dzieł" Paula.

Ocena: 3/10


Off the Ground - 50:25

1. Off the Ground - 3:40
2. Looking for Changes - 2:47
3. Hope of Deliverance - 3:22
4. Mistress and Maid - 3:00
5. I Owe It All to You - 4:51
6. Biker Like An Icon - 3:26
7. Peace in the Neighbourhood - 5:06
8. Golden Earth Girl - 3:45
9. The Lovers That Never Were - 3:43
10. Get Out of My Way - 3:32
11. Winedark Open Sea - 5:27
12. C'Mon People - 7:42

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"PWRϟUP" - ACϟDC [Recenzja]

Po tragicznej śmierci Bona Scotta w 1980 roku, zespół ACϟDC z pewnością nie miał z górki. Zdarzało się wiele zawirowań, jednak chyba kolejną...