czwartek, 26 marca 2020

"Sleeping With the Past" - Elton John [Recenzja]


Czas zmian. Lata 80. nie były dla Eltona Johna pasmem sukcesów, z małymi wyjątkami, nie tylko w życiu zawodowym, ale i prywatnym. By poprawić swój wizerunek medialny, wziął ślub z Renatą Blauel (nie trzeba dodawać, że zakończył się bardzo szybko), a dodatkowo był uzależniony od kokainy. Pod koniec dekady przeżywał - jak sam wspomina - najgorszy okres w swoim życiu, który musiał po prostu skończyć się odwykiem. Zanim jednak udał się na terapię, zdążył nagrać jeszcze jeden album. I tym albumem było właśnie Sleeping With the Past.
Zainspirowani sukcesem płyty An Innocent Man Billy'ego Joela z 1983 roku, Elton i Bernie postanowili stworzyć album poświęcony ich ukochanej muzyce soul i r&b. Bernie zaczął więc słuchać płyt Marvina Gaye'a, Otisa Reedinga i Sama Cooke'a i, zainspirowany historiami które tam usłyszał, napisał teksty na nową płytę. Elton - jak ma w zwyczaju - błyskawicznie dorobił do całości muzykę i nagrał płytę w Danii.
Album okazał się wielkim sukcesem. Na całym świecie zebrał przychylne recenzje, ale i sprzedażowo dosłownie rozbił bank. Elton zgarnął za ten album 4 złote płyty i aż 18 platynowych. Całkiem niezły wynik. Do tego dodajmy jeszcze wysokie pozycje na listach przebojów i międzynarodowy sukces singli. Spory sukces. W latach 80. było różnie, ale dekadę tę zakończył Elton John, jak na ikonę przystało.

Rozpoczynamy mocnym, transowo-syntezatorowym Durban Deep. Powiem szczerze: wystarczy już ta jedna piosenka, by zdeklasować całe poprzednie 3 (a może nawet i 4) płyty Eltona. Na żadnej nie znalazła się tak znakomita, oparta na syntezatorach piosenka. Nagłe zawieszenia, rewelacyjne partie gitarowe i, przede wszystkim, znakomite wokale Eltona. Śpiewa tu z większą pasją niż na Ice On Fire, Leather Jackets i nawet Reg Strikes Back. Sama piosenka hipnotyzuje i bezbłędnie rozpoczyna longplay.

I won't see you 'till Christmas
I breathe coal dust, I get blisters
But the foreman he don't worry
He say work boy there's no hurry
Don't that big red sun
Look a lot like fire
When you come out of the ground
After forty eight hours

Jeszcze wspanialej i bardziej powalająco wypada rewelacyjne Healing Hands. Mało dynamiczny wstęp na perkusji, po czym wchodzi Elton z partią fortepianu (choć właściwie zagraną na Roland RD-1000 digital piano), a potem z wokalami. I tutaj trzeba zaznaczyć jasno jedną kwestię: jak dla mnie, to najlepsze wokale Eltona po operacji w 1987 roku. To, co ten gość tu wyprawia, to po prostu mistrzostwo świata. Zwrotki w średnim tempie, jednak mostki zapowiadają już, że w refrenie coś się wydarzy. I tak się dzieje, bowiem refreny to już optymistyczne i bardzo dynamiczne granie. Utwór wydany był jako pierwszy singiel promujący album, ale ukazał się także ponownie, jako podwójna strona A z piosenką Sacrifice. Oczywiście nie odniósł takiego sukcesu, ale - według mnie - jak najbardziej na to zasługuje, bo to rewelacyjny kawałek.

I never dreamed I could cry so hard
That ain't like a man
 I could fly like a bird some days
Had a place where I could land

I could have sworn we were all locked in
Ain't that what you said
I never knew it could hurt so bad
When the power of love is dead

Nad wyraz delikatnie wypada natomiast łagodne Whispers. Tu już inspiracje soulem są bardzo wyraźne. Szczególnie w tym charakterystycznym wstępie perkusyjnym i partii klawiszy. Piękny, czysty i minimalistyczny śpiew Eltona, przebijające się tu i ówdzie klawisze. Całość wypada bardzo romantycznie, przepięknie i klimatycznie. Kolejny genialny kawałek na płycie.

And whisper in the rhythm your lies
Keep comfort for others
Hurt me with the night
Whisper like cold winds close to the bone
Save heaven for lovers, leave me alone
With your whispers, whispers, whispering whispers

Mimo, że zdobył sporą popularność, to nigdy specjalnie nie przepadałem za Club At the End of the Street. Jasne, całość wypada bardzo dynamicznie, melodia jest wpadająca w ucho i ogólnie słucha się tego bardzo przyjemnie, jednak w porównaniu z trzema potężnymi ciosami, które Elton wymierzył nam na dzień dobry, wypada po prostu blado. Na paru poprzednich płytach byłby naprawdę dobrym kawałkiem, jednak tu nie wytrzymuje konkurencji.

From the alleyways
Where the catwalks gently sway
You hear the sound of Otis
And the voice of Marvin Gaye
In this smoky room
There's a jukebox plays all night
And we can dance real close
Beneath the pulse of a neon light

Niczego natomiast nie brakuje utworowi tytułowemu. Sleeping With the Past to już kompozycja bardziej gitarowa, choć wciąż nie brakuje tu wyrazistych klawiszy. Później do tego dochodzi jeszcze więcej dęciaków, a refren bezbłędnie wpada w ucho. Piosenka jak najbardziej porywa i to kolejna świetna kompozycja.

Don't go sleeping with the past
Don't go praying he'll come back
Take a deep breath and deny
You could love a man like that

Don't go sleeping with the past
Don't go walking with a dream
There's no tenderness that's left
In the cracks you step between

Nie gorzej wypada nieco bardziej stonowane Stones Throw From Hurtin'. Przez większość piosenki podkład jest właściwie jednostajny, jednak pod koniec mamy znakomite solo gitary zagrane przez Freda Mandela (klawiszowca).

Crippled conversation hangs inside this house
Our voices just get ugly
When our love gets all talked out
Your goodnight kiss ain't hungry
Our touches don't connect
We're just a couple of kids with a broken toy
That our idle fingers wrecked

Czy naprawdę konieczne jest pisanie o Sacrifice? Czy ktoś tego utworu nie zna? Obok I'm Still Standing to najbardziej znany ze stacji radiowych hit Eltona. Nawet jeśli ktoś nie zna tego nazwiska, to zna te dwie piosenki. Nie ma co się dziwić, bowiem oba to znakomite utwory, choć z zupełnie innej bajki. Sacrifice to przepiękna, delikatna ballada ze zjawiskową melodią i świetnym, niejednoznacznym tekstem Taupina. Sam za siebie mówi fakt, że był to pierwszy singiel, który zagwarantował Eltonowi szczyt list przebojów w swojej ojczyźnie. To jednak nie tylko wpadająca w ucho i chwytliwa kompozycja prosto do radia. To przede wszystkim przepiękny utwór i świetny performance wokalny Eltona, którym można równie dobrze zachwycać się w domowym zaciszu, wczuwając się w atmosferę i klimat tej piosenki. Wielka piosenka i ostatni tak wielki hit Eltona. Później zdarzały mu się jeszcze pojedyncze przeboje, jednak żaden nie przebił już popularnością Sacrifice.

Mutual misunderstanding
After the fact
Sensitivity build a prison
In the final act

We lose direction
No stone unturned
No tears to damn you
When jealousy burns

Zupełnie zmieniamy nastrój przy I Never Knew Her Name. To bowiem kompozycja dynamiczna, wypełniona potężnie brzmiącymi dęciakami z kolejnymi znakomitymi wokalami Eltona i porywającą melodią.

And she walked like a mystery
And she passed like summer rain
And she said "I do" like an angel
But I never knew her name

On the congregation gathered
But in darkness I remained
In love with the bride of a handsome man
But I never knew her name

Cała płyta jest na bardzo wysokim poziomie i gdyby ktoś zapytał mnie o mój ulubiony utwór, to miałbym problem z wyborem. Jednak, gdyby padło pytanie, który jest mi najbliższy i wywołuje za każdym razem największe emocje, to musiałbym wskazać właśnie na wspaniałe Amazes Me. Przepiękne, balladowe zwrotki i wybuchowe, zaśpiewane z pasją refreny, a całości jeszcze dopełnia piękna, liryczna solówka gitarowa. Ten utwór ma po prostu niewymuszony urok i szczerość przekazu, które ujmują mnie przy każdym przesłuchaniu.

You're a cool little one
My dark southern breeze
Sweeps through my fingers
And it amazes me

Dixie shadowland
Your envy shelters me
Lay down your burden
Mystery of ebony

Na sam koniec Elton proponuje nam jeszcze prześliczną balladę - Blue Avenue. Kompozycja oparta jest w większości tylko na akompaniamencie fortepianu, co dokłada jej tylko intymności i kameralności, i jest sporym kontrastem do pozostałej zawartości krążka. Co ciekawe, kompozycja produkcyjnie wydaje się odstawać od reszty, a jednak zachowuje spójność i stanowi idealne domknięcie albumu.

And it's no use each way we lose
You and me at the crossroads of Blue Avenue
Hit and run hearts collide here
True love passes through
Looks like we've got a wreck babe
Up on Blue Avenue


Powiem już na wstępie: Sleeping With the Past to moja ulubiona płyta Eltona z lat 80. Muzyk wspiął się tu ponownie na szczyty kreatywności, fundując nam najlepszy album od czasu Captain Fantastic And the Brown Dirt Cowboy. Nawet na Too Low For Zero i Blue Moves (choć i je wielbię) zdarzyło się więcej słabych momentów. Tutaj cały album jest spójny stylistycznie, każda piosenka wyróżnia się czymś wyjątkowym i mamy tu znakomity zestaw wpadających w ucho melodii. Dobre brzmienie albumu to też zasługa Chrisa Thomasa, który chyba jeszcze na żadnej płycie Eltona nie sprawdził się tak rewelacyjnie. Pochwalić trzeba też początkowy koncept na brzmienie, który uzgodnili Elton i Bernie, a potem się go konsekwentnie trzymali. W efekcie tych czynników powstał naprawdę znakomity album, który udowadnia, że Elton nie jest kolejnym artystą, który będzie odcinał kupony od swoich dawnych dokonań. Ciężko mi wyłowić mój ulubiony utwór, bo praktycznie cała płyta to sztos na sztosie, co świadczy na korzyść albumu. Reasumując: Sleeping with the Past to zdecydowanie kolejne świetne osiągnięcie Eltona i jego najlepszy album od czasu połowy lat 70. Jedną płytą zbagatelizował całą swoją dekadową szarpaninę. 

Ocena: 9/10


Sleeping with the Past: 47:44

1. Durban Deep - 5:32
2. Healing Hands - 4:23
3. Whispers - 5:28
4. Club at the End of the Street - 4:49
5. Sleeping with the Past - 4:58
6. Stone's Throw from Hurtin' - 4:55
7. Sacrifice - 5:07
8. I Never Knew Her Name - 3:31
9. Amazes Me - 4:39
10. Blue Avenue - 4:21

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"PWRϟUP" - ACϟDC [Recenzja]

Po tragicznej śmierci Bona Scotta w 1980 roku, zespół ACϟDC z pewnością nie miał z górki. Zdarzało się wiele zawirowań, jednak chyba kolejną...