piątek, 27 marca 2020

"The One" - Elton John [Recenzja]


Nad Eltonem czarne chmury zbierały się przez całe lata 80. W końcu jednak było ich zbyt wiele i po nagraniu albumu Sleeping With the Past, artysta udał się na odwyk. Zmagał się wówczas z uzależnieniem od narkotyków, alkoholu, a także z bulimią. Ośrodek opuścił zupełnie nowy Elton John, któremu nie w głowie już były szaleństwa i podbijania list przebojów. Zapragnął stworzyć album w pełni dojrzały, który powinien stworzyć artysta w jego wieku i z jego renomą na rynku muzycznym. O nowe teksty poprosił - standardowo - Berniego Taupina i tylko w komponowaniu jednego (Runaway Train) pomógł mu szwedzki perkusista i kompozytor - Olle Romo. 
Elton zaprosił też do nagrywania parę znanych nazwisk. Przez studio przewinęli się tacy muzycy jak Eric Clapton, David Gilmour, a na kilku nagraniach pojawiają się także Davey Johnstone, Kiki Dee i Nigel Olsson. Przez kilka ostatnich płyt Elton grał na pianinie elektrycznym Roland RD-1000. Na The One robi to po raz ostatni i od Made In England z powrotem zasiadł za "żywym" fortepianem Yamaha Disklavier.
Album okazał się wielkim powrotem Eltona na listy przebojów i jego największym komercyjnym sukcesem od 1975 roku. Na całym świecie trzykrotnie pokrył się złotem, a platyną aż 14 razy. Zebrał też bardzo dobre recenzje od krytyków.

Simple Life to zdecydowanie mocny numer na sam początek. Zaczyna się niespiesznie, by po chwili genialnie rozwinąć się w rewelacyjny i dynamiczny kawałek oparty głównie na motywie harmonijki. Już od pierwszego wejścia Eltona, słychać że jego wokale są o wiele niższe niż 3 lata temu na Sleeping With the Past. Całość jest dość prosta, jednak wypada absolutnie rewelacyjnie. Piosenkę wydano też jako singiel, co prawda, jako ostatni, który miał promować album. Utwór poradził sobie jednak znakomicie, spędzając 3 tygodnie na pierwszym miejscu list przebojów. Wersja singlowa zdecydowanie różni się jednak od albumowej i to nie tylko czasem trwania (1,5 minuty mniej). Przede wszystkim jest tam nieco szybsze tempo, wyraźniejsze brzmienie harmonijki na rzecz syntezatorów i bardziej dobitny beat perkusji. W obu wersjach piosenka robi jednak spore wrażenie. Gdybym jednak musiał wybrać, wybrałbym właśnie tę albumową, gdyż tutaj traktuję ją jako pierwszą część dyptyku, mimo że nie jest tak zapisana na liście utworów.


And I won't break and I won't bend
But someday soon we'll sail away
To innocence and the bitter end
A I won't break and I won't bend
And with the last breath we ever take
We're gonna get back to the simple life again

Simple Life to bardzo dobry utwór. Jednak wypada jeszcze lepiej, gdy uznamy go za niejako wprowadzenie do piosenki The One. Utwór tytułowy to zdecydowanie najlepszy moment albumu i jeden z największych przebojów Eltona. Muzyk martwił się, że po odwyku - na który udał się niedługo po wydaniu Sleeping with the Past - nie będzie w stanie napisać już dobrej piosenki. Jak dzisiaj wiemy, bardzo się mylił, bo stworzył potem jeszcze wiele wartościowej, o wiele dojrzalszej muzyki, czego najlepszym przykładem jest właśnie The One. To przepiękna ballada o znakomitej melodii i wspaniałym tekstem Taupina. To, co mnie jednak najbardziej urzeka, to genialna interpretacja wokalna Eltona, który wkłada w wykonanie tej kompozycji całe serce. Piosenka ta została pierwszym singlem promującym album i zdecydowanie spełniła swoje zadanie, podbijając listy przebojów w Stanach, Wielkiej Brytanii, Kanadzie, Belgii, Francji, Włoszech, Norwegii, Polsce, Szwajcarii i Australii, a nawet zdobywając nominację do nagrody Grammy w kategorii Best Pop Vocal Performance - Male (statuetkę zgarnął jednak, za utwór Tears in Heaven, Eric Clapton, z którym, nomen omen, Elton zaśpiewał duet na omawianej tu płycie).

And all I ever needed was the one
Like freedom fields where wild horses run
When stars collide like you and I
No shadows block the sun
You're all I've ever needed
Baby you're the one

Poziom znacząco spada jednak przy Sweat It Out. To raczej nieciekawy, oparty na brzmieniu syntezatorów, utwór, przywodzący na myśl nie najlepsze momenty Reg Strikes Back. Melodia jest mało chwytliwa, a aranż zbyt przytłaczający; co razem tworzy raczej słaby i mało udany utwór.

No ceiling on hard living
Peace keepers keep on breathing
Can't deny eye for eye
It's open season
Dictate to my reason
She devils ruling Britain
Hey girl stick it in your purse
Call it treason

Jeżeli w jakimś utworze można było pokładać nadzieje, to właśnie w Runaway Train, czyli duecie Eltona Johna z legendarnym gitarzystą - Erikiem Claptonem. Panowie niby nie zawiedli; piosenka jest bardzo udana, chwytliwa i zawiera naprawdę dobre partie wokalne zarówno Claptona, jak i Johna, a także świetne wstawki gitarowe tego pierwszego. Niestety, całość cierpi na bolączkę Sweat It Out - zbyt przytłaczający aranż, który skutecznie zabija potencjał kompozycji. Może i jest dynamicznie, jednak zbyt plastikowo. Szkoda zmarnowanej szansy na naprawdę powalający numer.

Well we've rapped ourselves in golden crowns
Like sun gods spitting rain
Found a way home written on this map
Like red dye in my veins
In the hardest times that come around
The fear of losing grows
I've lost and seen the world shut down
It's a darkness no one knows

Równie nieciekawie prezentuje się także, niestety, miałkie i wtórne Whitewash County. Pseudo chwytliwy motyw syntezatorów, raczej mało przekonująca melodia i ogólnie piosenka bez wyrazu. 

Tonight it's hot down here
I can almost smell the rain
And I can almost taste the fear
Behind your name
Fans turning on the ceiling
I feel sticky as a chili dog
White boys howling in the evening
On that hollow log

Poziom podnosi jednak przepiękne i rozmarzone The North. No i jak tu nie uznawać Eltona za "tego od ballad", jak przy pierwszej możliwej okazji, za pomocą takiej delikatnej i melancholijnej piosenki przekreśla poprzednie 3 utwory. Mamy tu relatywnie prosty utwór, jednak obdarzony jest tak urokliwą melodią i świetnym wykonaniem Eltona, że po prostu musi zachwycać. Równie dobrze wypada tu nawet aranż, który skutecznie buduje ciekawy klimat. Gdy trzeba - jest głośniej, ale potrafi też momentami się nieco wyciszyć. Zdecydowany atut krążka.

The North was my mother
But I no longer need her
You trade your roots and your dust
For a face in the river

And a driven rain that washes you
To a different shore
There's a North in us all
But my North can't hold me anymore

Gdyby When a Woman Doesn't Want You okrasić nieco innym, prostszym i bardziej soulowym aranżem, spokojnie mógłby znaleźć się na Sleeping with the Past. Lubię myśleć o tej piosence, jak o Amazes Me tej płyty. No, umówmy się, do wspomnianego utworu sporo jej brakuje, ale i tak wypada bardzo przyjemnie, choć nie nazwałbym jej szczególnie zachwycającą.

Her voice invites
Her eyes say more than words
But her needs and complications
Can tear away the memory of last night's girl
And if you're weak
Yeah we're all weak sometime
The best things can wait
The best times they come
Oh when strength is kind

Poziom trzyma też równie przyjemne i delikatne Emily. Tu jednak pojawiają się już bardziej chwytliwe refreny z bardzo dobrymi wokalami. Całość jest nieco za bardzo jednowymiarowa i raczej słuchać tego należy raz na jakiś czas, ale - gdy przyjdzie co do czego - to wypada to naprawdę więcej niż przyzwoicie i utwór wypada bardzo sympatycznie.

The church bells ring out morning glory
When summer bends to the winter's rage
Emily walks through the cemetery
Passed a dog in an unmarked grave
The old girl hobbles, nylons sagging
Talks to her sisters in the ground
I saw a lie in the mirror this morning
I heard a prophesy all around

On Dark Street to jednak ewidentny wypełniacz i - co za tym idzie - gwałtowny spadek poziomu.

Oh and we must have got lost
Living on Dark Street
Looking for an exit
Sleeping on the concrete
You can't see it with your eyes
You can't find it with your feet
All I know is that we're lost baby
And we're living  on Dark Street

Elton do współpracy nad płytą zaprosił aż dwóch niezwykle utalentowanych gitarzystów. Duet z Erikiem Claptonem już był, natomiast przy Understanding Women muzykowi towarzyszy David Gilmour. Rzecz jasna, entuzjaści muzyki Pink Floyd mogą się srogo zawieść na tym utworze, nie znajdując tu zapewne nic interesującego. Jednak, z perspektywy reszty albumu, to naprawdę udana piosenka z ciekawą aranżacją ze smyczkami i dość mrocznym klimatem. No, a tego że wokale Eltona są świetne, a solówka Gilmoura - udana, to nawet nie wspominam, bo to oczywiste oczywistości.

Just let me be the final word
In the book we haven't written
I won't be another page
In understanding women

Prawdziwie przepięknym i klasycznie brzmiącym utworem jest jednak wspaniały The Last Song. Od początku urzeka swoim urokiem i wspaniałą, minimalistyczną aranżacją, opartą głównie na brzmieniu smyczków. Do tego dochodzą jeszcze liryczne wokale Eltona i refleksyjny tekst Berniego. Z pewnością The Last Song można uznać za rozliczenie muzyka ze swoją przeszłością po przebytym odwyku, który uświadomił mu, jak bardzo krzywdził siebie i osoby, którym na nim zależało. Lepszego zakończenia ten album mieć chyba nie mógł.

'Cause I never thought I'd lose
I only thought I'd win
I never dreamed I'd feel
This fire beneath my skin
I can't believe you love me
I never thought you'd come
I guess I misjudged love
Between a father and his son


The One to zdecydowany krok w tył, w stosunku do Sleeping with the Past. Jest to jednak dobry punkt wyjścia do odbudowania swojej kariery na nowych warunkach. Elton, po odwyku, zdecydował się zaprezentować nieco inną muzykę. Mamy tu zdecydowanie więcej ballad, jednak John zdecydował się okrasić je nieco bardziej nowoczesnymi brzmieniami, w efekcie czego nie jest to album tak dojrzały, jak zapewne planował Elton. Jednak, nie oszukujmy się, płyta nie wypada tak sobie tylko ze względu na aranże. Znalazło się tu parę zdecydowanie słabszych piosenek, choć i nie brakuje tak genialnych sztosów, jak Simple Life, The One, The North czy The Last Song. Reszta to utwory dość przyjemne i z reguły trzymające poziom. Album nie jest więc tak dobry, jak można by oczekiwać od Eltona, jednak zdecydowanie wstydu nie przynosi i można naprawdę dobrze się bawić przy jego słuchaniu. 

Ocena: 6/10


The One: 58:07

1. Simple Life - 6:25
2. The One - 5:53
3. Sweat It Out - 6:38
4. Runaway Train - 5:23
5. Whitewash County - 5:30
6. The North - 5:15
7. When a Woman Doesn't Want You - 4:56
8. Emily - 4:58
9. On Dark Street - 4:43
10. Understanding Women - 5:03
11. The Last Song - 3:21

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"PWRϟUP" - ACϟDC [Recenzja]

Po tragicznej śmierci Bona Scotta w 1980 roku, zespół ACϟDC z pewnością nie miał z górki. Zdarzało się wiele zawirowań, jednak chyba kolejną...