sobota, 28 marca 2020

"The Electric Light Orchestra"/"No Answer" - The Electric Light Orchestra [Recenzja]


Mimo, że nazwę Electric Light Orchestra kojarzymy dziś z nazwiskiem Jeffa Lynne'a, to nie on był założycielem tego zespołu. Na pomysł dołączenia do muzyki rockowej instrumentacji klasycznej i "kontynuowania tam, gdzie skończyli Beatlesi" wpadł w 1968 roku lider zespołu The Move (wczesne wcielenie ELO) - Roy Wood, który współtworzył zespół z Trevorem Burtonem. Po odejściu Burtona, Wood zaproponował dołączenie do zespołu Jeffowi. Ten jednak odmówił, bo był zdania, że jego zespół, The Idle Race, sam odniesie sukces. Gdy jednak The Idle Race opuścił wokalista, Lynne w styczniu 1970 roku dołączył do Wooda.
12 czerwca 1970 roku ukazał się singiel The Move, na którego stronie B znalazła się pierwsza piosenka zespołu, który miał wkrótce przerodzić się w Electric Light Orchestra. Tą piosenką było 10538 Overture, do której Wood dodał partie smyczków. Początkowo trio (Lynne, Wood i Bev Bevan, perkusista) planowało nagrywać album jako The Move, a także równocześnie rozpocząć karierę pod nową nazwą. Po nagraniu albumu Looking On planowali wziąć się za nowy projekt. Jednak odpalenie ELO, ze względu na złożone brzmienie, które chcieli osiągnąć, wymagało nakładów finansowych przewyższających ówczesne możliwości muzyków. The Move postanowiło więc nagrać jeszcze jedną płytę pod starym szyldem, Message From the Country, przez co nagrania nowego albumu pod nową nazwą przesunęły się. W wyniku tego, album zatytułowany The Electric Light Orchestra ukazał się w sklepach dopiero 3 grudnia 1971 roku. Płytę nagrało pięciu muzyków, z czego w każdym kawałku pojawiało się tylko oryginalne trio - Lynne, Wood i Bevan. Całość ukazała się pod szyldem The Electric Light Orchestra.
Płyta ukazała się w Stanach Zjednoczonych dopiero w marcu 1972 roku i to pod innym tytułem - No Answer. Skąd taka rozbieżność w tytułach? Otóż całość wyszła przez bardzo zabawny zbieg okoliczności. Sekretarka z wytwórni w USA próbowała dodzwonić się do wytwórni z Wielkiej Brytanii, chcąc dowiedzieć się, jaki jest tytuł longplaya, który zobowiązali się wydać. Nikt nie odbierał. Owa sekretarka napisała więc na kartce "no answer", by zameldować szefowi, że nie udało się ustalić tytułu. Osoba decyzyjna wzięła to jednak za tytuł płyty i tak już poszło.
Singiel 10538 Overture okazał się sporym przebojem, trafiając do pierwszej dziesiątki zestawień w Wielkiej Brytanii. Zespół niejednokrotnie pojawiał się w tych samych programach telewizyjnych pod dwoma szyldami: raz jako The Move, raz jako The Electric Light Orchestra.

Ta płyta nie mogła się zacząć niczym innym, niż właśnie 10538 Overture. Wszak to pierwszy oficjalny utwór Electric Light Orchestra. Może najpierw parę słów o samej kompozycji: to utwór w średnim tempie, oparty głównie na wpadającym w ucho motywie gitary i rewelacyjnych partiach smyczków. Tekst opowiada o zbiegłym więźniu, któremu Jeff wolał nadać numer niż imię. 1053 to numer konsoli w studiu, a Wood zaproponował dodanie do tej liczby także cyfry 8, by ładniej wybrzmiała fraza. Początkowo miał to być utwór na stronę B zespołu The Move. Po dodaniu partii smyczków panowie zorientowali się jednak, że to jest kierunek, w którym powinien podążać ich nowy projekt. Mamy tu świetną melodię, znakomite wokale Lynne'a, świetną, niemal barokową, warstwę instrumentalną i rewelacyjny klimat. Kompozycja ta to jeden z moich ulubionych utworów zespołu i najlepszy moment krążka. Nie ma jednak co się obawiać: przed nami jeszcze dużo dobrej muzyki.

Did you hear the news? It came across the air today
Someone had been found on the rocks down in the bay
Did you see him hide? Did you see him crawl?
Does his life mean more than it did before?

Jeśli ktoś potrzebuje dowodu na to, że ELO wywodziło się z późnych Beatlesów, to najlepiej posłuchać Look At Me Now. Toż to wcale nie tak daleki kuzyn Eleanor Rigby. Piosenka oparta jest głównie na smyczkach (choć nie tylko). To kompozycja Wooda i właśnie jego wokal w niej słyszymy. Znakomity, dynamiczny i pięknie zaaranżowany kawałek. Trzyma poziom.


The King of the castle brought her to her knees
Gave the Salvation Army girl a squeeze
Ah, look at me now feeling emotion
Ah, look at me now
Look at me now

Mniej przypada mi do gustu jednak Nellie Takes Her Bow Lynne'a. To całkiem udana ballada, jednak nie odpowiada mi połączenie wokali Jeffa z aranżacją, która wydaje się jakby zupełnie z innej bajki. Mimo, że sama kompozycja jest naprawdę miła, a melodia jest przepiękna, to trochę za dużo tu bałaganiarstwa. Przynajmniej w pierwszej części, bo tak gdzieś od połowy mamy nagły zryw, który zaskakuje i wypada naprawdę udanie. Potem kolejne zwolnienie z piękną partią skrzypiec i powrót do głównego motywu, który wykonany jest tu jednak znacznie lepiej. Reasumując: dziwny to utwór i druga połowa nie rekompensuje jednak w pełni chaotycznego porządku. Jest więc taki sobie; nie zachwyca.

Just a lonely girl
Who could not face a broken world
And so she acts out all her dreams
And wishes that's how it had been
But when the audience is near
It seems as though she doesn't even care

The Battle of Marston Moor (July 2nd, 1644) to kawałek instrumentalny. Na początku mamy co prawda jakąś narrację, ale potem to kompozycja oparta w całości na znakomitych partiach smyczków. Utwór trwa 6 minut, jednak ani chwilę nie nudzi i mamy tu parę świetnie ze sobą korespondujących wątków.

1st Movement (Jumping Biz) to kolejny utwór instrumentalny, jednak zupełnie inny od The Battle of Marston Moor (July 2nd, 1644). Tam mieliśmy bowiem całość opartą głównie na brzmieniu smyczków, natomiast tutaj motywem przewodnim jest riff gitary akustycznej. Oczywiście, smyczków jest tu bardzo dużo, jednak nie pełnią aż tak wiodącej roli, a stanowią jedynie tło. Kolejny znakomity numer.
Mr. Radio to utwór, który, w moim prywatnym rankingu, konkuruje z 10538 Overture o miano najlepszego utworu na płycie. Zaczynamy odgłosem strojenia radia, a potem mamy puszczony od tyłu fragment symfonii Mozarta. Następnie, jakby właśnie dobiegał z radia, podkład fortepianu i głos Lynne'a, który po chwili jednak, wraz z wejściem pozostałych instrumentów, ma już normalną rejestrację. Ten wspaniały utwór opowiada o mężczyźnie, którego zostawiła kobieta, i zostało mu już tylko radio, przy którym spędza teraz całe dnie. Po pięknych i urzekających zwrotkach mamy rewelacyjnie rozwinięty mostek. Najpierw partia na fortepianie, po chwili dochodzi do tego orkiestra i gładko wracamy do motywu przewodniego. Wspaniały utwór. Szkoda, że już nieco zapomniany, bo moim zdaniem to jedna z najlepszych piosenek ELO.

Hello, Mr. Radio, you're friendly station
So glad of your company, your morning music
My wife, she ran away, she left our home
And though you're here with me, I'm on my own

Poziom odrobinę spada przy Manhattan Rumble (49th Street Massacre). Jednak to kolejny naprawdę ciekawy utwór instrumentalny, w którym rolę przewodnią odgrywają dość mroczne motywy na fortepianie,
Mam prawdziwy problem z Queen of the Hours. Z jednej strony mamy tu jedną z piękniejszych melodii na płycie znakomicie wyśpiewaną przez Jeffa i pięknie towarzyszące jej wejścia skrzypiec. Jednak kontrastuje to z warstwą instrumentalną, która jest stanowczo za głośna, za mroczna i  zbyt dynamiczna. Wypada to więc bardzo niespójnie i bałaganiarsko. Zmarnowany potencjał.

Dawn is the death wish night has passed away
It left the sacred flower
Opened up the grave and bowed
Its life unto the queen of the hours

Queen of the hours, along, along, along
The path of time, of time
She is still, the clock shall tell the tale
When all is well, is well

Na sam koniec mamy jednak bardzo poprawną balladę Wooda Whisper In the Night. Tu wszystko już jest jak najbardziej konsekwentnie; piękna linia wokalna i delikatny podkład gitary akustycznej z lekko pobrzmiewającymi w tle smykami.

Snowflake bird she comes
Taking grey clouds from your door
Face the midnight sun
You have something to live for
Daughter of your dream shine a guiding light for me


Na The Electric Light Orchestra słychać, że muzycy mają pomysł na siebie, jednak w parze z tym idzie jednak kompletne zagubienie w studiu. Nie bardzo potrafią jeszcze realizować swoje pomysły i mają dość mgliste pojęcie o tym, jaki osiągnąć konsensus między rockiem a symfoniką. Zarówno Lynne jak i Wood zaprezentowali się tu zarówno z bardzo dobrej, jak i z nieco słabszej strony. No bo Jeff, obok 10528 Overture, Mr. Radio i Manhattan Rumble (49th Street Massacre) proponuje nam bałaganiarskie Nellie Takes Her Bow i Queen of the Hours. Wood natomiast z jednej strony rozczarowuje nieco dość topornymi liniami melodycznymi, jednak słychać że ma o wiele większe doświadczenie w komponowaniu, przez co jego utwory brzmią spójnie i konsekwentnie, czego nie można zawsze powiedzieć o Jeffie. Na żadnej płycie ELO nie ma aż tyle symfoniki, co tutaj. Lynne dopiero później nauczył się, jak tworzyć swoje unikatowe brzmienie (chociaż zalążki tego mamy już w 10538 Overture i Mr. Radio) i tutaj mamy jeszcze mocno nieokreślony zespół, który chce, ale brakuje mu umiejętności. Niezła płyta, jednak dość nierówna, bałaganiarska i wypada bardzo blado w stosunku do późniejszych osiągnięć grupy.


Ocena: 6/10


The Electric Light Orchestra: 41:30

1. 10538 Overture - 5:32
2. Look at Me Now - 3:17
3. Nellie Takes Her Bow - 5:59
4. The Battle of Marston Moor (July 2nd 1644) - 6:03
5. First Movement (Jumping Biz) - 3:00
6. Mr. Radio - 5:04
7. Manhattan Rumble (49th Street Massacre) - 4:22
8. Queen of the Hours - 3:22
9. Whisper in the Night - 4:50

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"PWRϟUP" - ACϟDC [Recenzja]

Po tragicznej śmierci Bona Scotta w 1980 roku, zespół ACϟDC z pewnością nie miał z górki. Zdarzało się wiele zawirowań, jednak chyba kolejną...