sobota, 28 marca 2020

"Technical Ecstasy" - Black Sabbath [Recenzja]


Po nagrywaniu Sabotage w otoczeniu prawników, pozwów sądowych i niespłaconych rachunków, Black Sabbath zaszyło się w Miami, pracując nad nowym albumem. Dla Ozzy'ego, Billa i Geezera, czas sesji to była istna sielanka. Jednak Tony nie był wcale taki wyluzowany. Podczas gdy reszta opalała się na plaży, on siedział w studiu majstrując przy nagraniach. Na poprzednich płytach szukał nowych brzmień, jednak tutaj trochę się zapędził. Od początku zapowiedział zespołowi, że chciałby, by ich nowa płyta brzmiała jak Queen albo Foreigner. Przeciwko takiemu konceptowi najbardziej protestował Ozzy; nie podobało mu się, dlaczego Black Sabbath ma brzmieć, jak zespoły, które się nimi inspirowały. Został jednak przegłosowany, gdyż pozostali członkowie grupy wierzyli, że Iommi wie, gdzie ich prowadzić. Poprzednimi razy jego intuicja się sprawdzała, więc może i teraz wypali.
Wiadomo, dłuższe siedzenie w studiu generuje większe koszty. Muzycy zespołu zaczynali działać też sobie coraz bardziej na nerwy. Najbardziej sfrustrowany był Ozzy, którego zdania nikt nie brał pod uwagę. Po zakończeniu trasy promującej album, odszedł z zespołu. Black Sabbath zastąpili go więc Dave'em Walkerem, z którym zaczęli pisać materiał na kolejną, płytę, którą przedstawili by światu nowego wokalistę zespołu. 

Rozpoczynamy o wiele bardziej hard rockowym utworem, niż cała wcześniejsza twórczość Black Sabbath. Generalnie Back Street Kids uznawane jest, mimo wszystko, za lepszy fragment longplay'a. Nie zgadzam się z tym; jak dla mnie, co więcej, to jeden z najsłabszych momentów. Owszem, pierwsze wejście tnącego i ostrego riffu jak najbardziej może się podobać, jednak po chwili piosenka traci nieco impet i wypada raczej wtórnie i nieciekawie.

Brought up in a back street living with the salt of the land
Seems that now my music's paying off my tax demands
So listen to the music, want to see you get so high
'Cause I'm a back street rocker and I will be till the day I die

Nobody I know will ever take
My rock and roll away from me

Lepiej prezentuje się złożony You Won't Change Me. Rozpoczynamy ciężkim riffem Iommiego, a potem wchodzi motyw organów. Następnie dobre wokale Ozzy'ego i bezbłędne gitary. Refren może jest już nieco pójściem na łatwiznę i odrobinę obniża ocenę utworu, ale i tak to jeden z lepszych momentów płyty. Szczególne wrażenie robi solówka i ogólny klimat kompozycji.

So listen to me now hear what I say
Please give me time and maybe love
If there's a God up there, well I hope he helps me
I need you now to set me free
'Cause it may be that it's over for me
If you don't hear the things that I say today
Nobody will change me anyway, no no way

Jedną z ciekawszych propozycji na płycie jest bez wątpienia It's Alright. Szkoda jednak, że to zupełnie nie w stylu Black Sabbath. Jest to lekko brzmiąca, beatlesowska (serio, brzmi jakby dla Sabbathów zaczął pisać Paul McCartney) balladka i to wykonywana nie przez Ozzy'ego, a przez Billa Warda. Owszem, jest to całkiem przyjemna i radosna piosenka, jednak dlaczego znalazła się na płycie protoplastów heavy metalu? Niepojęte.

Where to go and where to see?
It's always been that way and it can never be

It's alright, yes it's alright

Gypsy to kawałek raczej udany, acz trudny do oceny. Początek nie jest bowiem zanadto obiecujący i przypomina kolejny kawałek pokroju Back Street Kids. Po chwili jednak wchodzi nieco lepszy riff gitarowy, jednak wydaje się, że nic ciekawszego tu już się nie wydarzy. Niespodziewanie całość jednak nieco zwalnia i robi się trochę bardziej psychodelicznie. To właśnie ten fragment piosenki jest tym najlepszym. Dobre wokale Ozzy'ego, świetne riffowanie Tony'ego i wpadająca w ucho melodia. Jeden z lepszych utworów płyty.

Gypsy woman you're the devil in drag
You are the queen of all hell
You took my body, now you're wasting my soul
You've got my under your spell
And as the sun shines on another day
You're gonna take my mind as well, it's over

Dobre wrażenie robi też ciekawe, nieco funkowe All Moving Parts (Stand Still). To piosenka opowiadająca o transwestycie, który zostaje prezydentem USA. Butler wspomina, że w tamtym czasie Stany Zjednoczone były dość ograniczone i mizoginistyczne, jeśli chodzi o społeczeństwo, więc chciał poniekąd tym tekstem włożyć kij w mrowisko. Znakomita melodia podążająca za riffem, dobre wokale Ozzy'ego i ogólny całokształt utworu zdecydowanie mogą się podobać. Jak dla mnie to jeden z bardziej niedocenionych momentów longplay'a.

Since he passed the motion
They're building in the ocean
And he's saying all men should all be free
What a combination, peace and radiation
And he's saying free men should fight for me
Just like his momma, he seems to get his pleasure from pain
And the rain, ain't that strange? Very strange

Topornie wypada natomiast Rock 'N' Roll Doctor z powtarzanym do znudzenia prostym refrenem. Iommi zapewne chciał stworzyć tu połączenie rockowego Black Sabbath i wpadającego w ucho Queen. Niestety, wypadło męcząco i sztampowo. Piosenka może i jest dobra do potupania do rytmu, bądź też zagwizdania przy goleniu, jednak to zdecydowanie nie jest poziom, którego należy oczekiwać od muzyków tego formatu.

If you wanna feel groovy
Give the doctor a call
Doctor rock will help you
Anytime at all

Gotta se my rock and roll doctor

Dość ostro z perspektywy czasu ocenia się też łzawą She's Gone. No i po raz kolejny muszę się nie zgodzić z opinią publiczną, bowiem dla mnie to jedna z bardziej wzruszających i piękniejszych ballad z wokalem Ozzy'ego. Całość oparta jest na gitarze akustycznej i, zwłaszcza, na brzmieniu symfonicznym. Do tego dochodzi jeszcze emocjonalny i płaczliwy wokal Osbourne'a. Wypada bardzo przekonująco i szczerze.

You said you'd always love me - all my life
And then you said your last goodbye - yeah, goodbye
Why the sudden changes, why all of the lies?
I should have seen it in your eyes
The endless hours of heartache - waiting for you
My summer love has turned to rain - all the pain
The silent emptiness - of one sided love
My life means nothing now you're gone - oh my baby

Tu jednak nie zaskoczę; najlepszym utworem płyty jest bez wątpienia wieńczący całość rewelacyjny Dirty Women. Co więcej, uważam to też za jeden z najlepszych numerów Black Sabbath. Rozpoczynamy wpadającym w ucho refren i świetnymi, najlepszymi na płycie, wokalami Ozzy'ego. Tak ciężko na tej płycie to jeszcze nie grali. W podobnym tonie grają jakieś 3 minuty, jednak po chwili gitara sygnalizuje zmianę tematu i całość zdecydowanie przyspiesza. Potem jednak ponownie robi się nieco wolniej i głównym bohaterem zostaje Tony Iommi który przez kolejne 3 minuty funduje nam prawdziwą wywrotkę genialnych motywów gitarowych. Epicki kawałek i jeden z najlepszych klasyków Black Sabbath.

Walkin' the streets I wonder will it ever happen
Gotta be good 'cause then everything will be okay
If I could score tonight then I will end up happy
A woman for sale is gonna help me save my day
Dirty women, dirty women, dirty women, dirty women


Technical Ecstasy to pierwszy z serii "tych złych" albumów Black Sabbath. Przez lata przyjęło się, że to najsłabszy krążek nagrany z Ozzym i uosobienie złego longplaya. Nie zgadzam się z tym, a za najgorszy krążek z Osbourne'em uważać będę wciąż Never Say Die! Na Technical Ecstasy nie jest na pewno aż tak źle, jak mówią. Jest tu parę naprawdę rewelacyjnych momentów, które udowadniają, że Tony wciąż potrafił tworzyć znakomite riffy, a Ozzy - jak chciał - to wykrzesał z siebie czasem dobre melodie i wokale. Jedyny problem polega na tym, że nie tego wszystkiego jest zbyt mało. Niektóre eksperymenty (jak funkujące All Moving Part (Stand Still), przyozdobione brzmieniem organów You Won't Change Me czy orkiestrowe She's Gone) udały się, jednak jest tu też sporo niewypałów (jak dość nieudolnie hardrockowe Back Street Kids i Rock 'N' Roll Doctor). Najlepiej wypada finałowe Dirty Women, w którym Black Sabbath odsuwają eksperymenty na bok i po prostu robią swoje. Niestety, zdecydowali się iść z duchem czasu. Dziś wiemy już, że to nie był najlepszy pomysł, ale skąd muzycy mieli wtedy o tym wiedzieć?

Ocena: 6/10


Technical Ecstasy: 40:35

1. Back Street Kids - 3:47
2. You Won't Change Me - 6:42
3. It's Alright - 4:04
4. Gypsy - 5:14
5. All Moving Parts (Stand Still) - 5:07
6. Rock 'n' Roll Doctor - 3:30
7. She's Gone - 4:58
8. Dirty Women - 7:13

1 komentarz:

  1. Świetna recenzja. Nic dodać, nic ująć. Cieszę się, że ktoś w końcu ujął się za kawałkiem She's gone. To zaiste piękna i niedoceniana ballada. A jeśli chodzi o Rock'n;roll Doctor... To brak słów, żeby zespół tej klasy nagrywał coś takiego.

    OdpowiedzUsuń

"PWRϟUP" - ACϟDC [Recenzja]

Po tragicznej śmierci Bona Scotta w 1980 roku, zespół ACϟDC z pewnością nie miał z górki. Zdarzało się wiele zawirowań, jednak chyba kolejną...