środa, 1 kwietnia 2020

"Eldorado" - Electric Light Orchestra [Recenzja]


Za nagrywanie kolejnego longplaya Jeff Lynne wziął się już porządnie. Uznał w końcu, że dublowanie partii smyczków w studio brzmi sztucznie, więc zatrudnił całą orkiestrę i sam nią nawet zadyrygował. Trzech skrzypków oczywiście zostało w zespole i grają na płycie, jednak są - co jasne - mniej słyszalni, a ich partie pojawiają się raczej okazjonalnie. Na początku nagrywania z zespołu odszedł jednak Mike de Albuquerque.
Lynne uznał, że stworzy album koncepcyjny (w końcu pełny tytuł wydawnictwa brzmi: Eldorado. A Symphony by the Electric Light Orchestra). Zanim wziął się więc za komponowanie, wymyślił historię o chłopaku, który odbywa podróż do fantastycznego świata swoich snów, żeby uciec od ułudy i nudy świata realnego. Napisał wszystkie teksty, do których dopiero później dopisał muzykę. Ojciec Jeffa powiedział mu - jako fan muzyki klasycznej - że brakuje w ich piosenkach jakiejś myśli przewodniej i jednoznacznie dobrych, wpadających w ucho melodii. Lynne przyjął wyzwanie i stworzył kompozycje wiele czerpiące z melodyki Beatlesów.
Album promował singiel Can't Get It Out of My Head, który stał się sporym przebojem w Stanach Zjednoczonych. Krótko po ukazaniu się płyty, pokryła się ona złotem, a dziś uznawana jest za absolutny klasyk Electric Light Orchestra, a także za jeden z najważniejszych albumów muzyki prog rockowej.

Eldorado Overture rozpoczyna się tajemniczymi i powoli narastającymi dźwiękami syntezatora. Następnie Peter Forbes-Robertson niskim głosem rozpoczyna narrację. Mamy wprowadzenie do historii, poprzez nakreślenie problematyki i krótką charakterystykę Marzyciela. Potem przechodzimy już do motywu orkiestry, który jest fragmentem koncertu fortepianowego Edvarda Griega. To szalone, pełne przepychu rozpoczęcie, które dumnie i okazale wprowadza słuchacza do wyimaginowanego świata baśni i fantazji.

The Dreamer, the unwoken fool
In dreams, no pain will kiss the brow
The love of ages fills the head
The days that linger there in prey of emptiness
Of burned out dreams
The minutes calling through the years
The universal dreamer rises up above his earhly burden
Journey to the dead of night
High on a hill in Eldorado

Eldorado Overture płynnie przechodzi motywem fortepianowym w jeden z największych przebojów Electric Light Orchestra - Can't Get It Out of My Head. Marzyciel upaja się światem, w którym się znalazł, gdzie nie ma żadnych ograniczeń dla jego wyobraźni; wreszcie czuje się wolny. Lekko przetworzony wokal Lynne'a, fantastyczny tekst i przede wszystkim przepiękna melodia. Refren to rzecz, której do końca życia już nie wyrzuci się z głowy. Największe wrażenie robi jednak część środkowa z solówką na syntezatorze Mooga. Utwór został wielkim przebojem i po dziś dzień pozostaje jedną z najlepszych piosenek, jakie wyszły z głowy Jeffa. Wspaniała kompozycja.

Midnight on the water
I saw the ocean's daughter
Walking on a wave chicane
Staring as she called my name

And I can't get it out of my head
No I can't get it out of my head
Now my whole world is gone for dead
'Cause I can't get it out of my head

Nagle w uszy uderzają nas fanfary rodem z baroku. To Boy Blue, czyli historia człowieka, który wrócił z wojny. Wita się go bardzo serdecznie i wszyscy cieszą się z jego powrotu. On sam jednak jest rozczarowany światem, który zobaczył podczas swojej podróży. Nie chce już nigdy ruszać się z domu, ciesząc się spokojem i żyjąc daleko od przemocy i niegodziwości świata. Ten utwór to z pewnością całkowite przeciwieństwo Can't Get It Out of My Head. Mamy tu bardzo dynamiczne tempo oparte na smyczkach, solówkach na Moogu i powracających co jakiś czas fanfarach. Wspaniale skomponowana piosenka i jeszcze cudowniej zaaranżowana, z wpadającym w ucho, chwytliwym i radosnym refrenem.

Hey, Boy Blue, can't you hear all the noise?
It's for you, all the town's waiting there
Let us go, there's a show like you ain't seen before
Welcome home, where you been all these years?
Look around, all the crowd is in tears
It's so good to see you in the streets of your town 

Laredo Tornado to opowieść o raju utraconym. Mamy tu pokazany nowy porządek, który wyparł stare, dobre czasy. Bohater rozpacza też nad utraconymi przyjaciółmi, a także kłamstwach, które opowiadał mu Wielki Wódz. "Laredo" to nazwa krainy, w której się znajduje, a tornado do nawiązanie do Czarnoksiężnika z krainy Oz. Marzyciel orientuje się, że świat, w którym się znalazł, nie jest wcale taki piękny, i nie ma już powrotu. To zdecydowanie piosenka brzmiąca bardziej pesymistycznie i gorzko. Utrzymana jest w średnim tempie i, klasycznie, bardziej klimatyczne zwrotki przełamują wpadające w ucho refreny, momentami śpiewane przez Jeffa falsetem. To mocna piosenka ze smutno brzmiącymi smyczkami i wspaniałą solówką gitarową. 

Summer days, where did you go?
You've let me down so bad
Clouds fill the sky
Gone is the dream
My happy hunting ground
Wild buffalo played and I never say a rainy day
But it looks like summer days ain't coming back

Poor Boy (The Greenwood) Marzyciel udaje się już czwarty raz w świat fantazji. Tym razem wyobraża sobie, że pomaga Robin Hoodowi w Sherwood. Piosenka jest zdecydowanie żwawsza i weselsza, przywodząca na myśl opowieść, którą Marzyciel opowiada ludziom podczas wieczerzy, chwaląc się swoimi sukcesami. Ponownie mamy tu świetne refreny przeplatane bardziej opowiadanymi zwrotkami. Rewelacja, poziom ani na chwilę nie spada. W wielkim stylu kończymy stronę A.

Sweet Maid Marion, don't you do me no wrong
Stay on the right side, the Greenwood is your home
The dancing girls and the open fires, the wine that flows like water

Rollin' on, I've been rollin' on
And my head is high, from the battle won
Laid down my life for the Greenwood

Mister Kingdom, które rozpoczyna stronę B, to kolejna zmiana klimatu. Mamy tu raczej smutną i poruszającą piosenkę, która opowiada że nasz Marzyciel nie jest sam. Wiele ludzi pragnie ucieczki z życia ziemskiego w świat  marzeń i snów, bo nie potrafią zaakceptować swojego życia. Często Mister Kingdom interpretowano także jako metaforę narkotyków, które zapewniają odlot i "wizytę w innym świecie". Nietrudno w warstwie kompozycyjnej znaleźć podobieństwo do zakręconego i psychodelicznego Across the Universe zespołu The Beatles. Nie ma tu może jednego, powtarzalnego refrenu, który mógłby wpaść w ucho, ale cała piosenka hipnotyzuje i nie pozwala się od siebie uwolnić. Pod koniec mamy też repryzę tematu z Eldorado Overture.

Daylight come to those who live
But those who die - they never see
Sun come shining through their window pane
They pass away

Silly girl to be a fool
You didn't play the gold rule
'Cause once you're through with one world
There's another waiting there

Nobody's Child to znów raczej mroczna, powoli krocząca i złowrogo brzmiąca kompozycja. Nic dziwnego, świat marzeń jakby pryska. Marzyciel jest sierotą, który napotyka na swej drodze prostytutkę. Ta daje mu noc przyjemności, dzięki której nasz bohater metaforycznie zostaje uwolniony od ciężaru życia, poprzez doznanie nowego doświadczenia. Mamy tu powolne, mroczne zwrotki i równie groźnie brzmiący chór. Rewelacyjny utwór.

Nobody's child til I saw the light of your smile
Painted lady, nobody's child, you have set me free

Nobody's child you came in and stayed for a while
Painted lady, nobody's child, you have set me free

Nobody's Child przechodzi w Illusions in G Major tak płynnie, że nawet trudno się zorientować, że to nie jest tylko rozwinięcie poprzedniej piosenki. Gwiazda rocka przychodzi do psychiatry i spowiada mu się ze swoich wizji, w których zaczyna się gubić (potwierdzenie tezy, że Mister Kingdom jest o narkotykach?). To zdecydowanie bardziej dynamiczna kompozycja. Zdaje się być też bardziej chaotyczna, ale to zabieg mający uwypuklić odczucia bohatera tekstu, który jest zagubiony w tym wszystkim. Znowu, nie mamy tu może wyrazistego refrenu, jednak całość wypada rewelacyjnie.

On the seven seas there was a phantom ship a-coming
Shinin' in the dead of night I heard the crew a-hummin'
Tunes that sounded like the Rolling Stones and Leonard Cohen
They didn't know the words so I assumed that they was foreign

But I heard them just the same
Oh doctor let me teach 'em, I just want to please 'em now
I said doctor let me teach 'em, I just want to please 'em now

Ponownie płynne przejście, tym bardziej w balladowe, rozmarzone Eldorado. Marzyciel wreszcie budzi się. Rozgląda się po otaczającym go świecie i utwierdza tylko w przekonaniu, że o wiele bardziej woli swój świat z sennych marzeń - Eldorado. Ten utwór to potężnie brzmiąca ballada utrzymana w sennym nastroju, z wybuchowymi refrenami. W tle pobrzmiewają oczywiście nieodłączne dla ELO smyczki, a całość prowadzi bardzo liryczny i smutno brzmiący wokal Lynne'a.

Sitting here on top of everywhere
What do I care?
Days never end
I know the voyage's end will soon be here
No eternal life is here for me
And now I found the key
To the eternal dream

Eldorado Finale to repryza motywu wiodącego z Eldorado Overture, który pojawiał się także w trakcie trwania płyty. Mamy też krótki urywek narracji, jednak... to już koniec. I aż nas ściska w sercu, że skończył się tak wspaniały album.

The dreamer, the unwoken fool
High on a hill in Eldorado


Ciężko opisywać każdą piosenkę osobno, bo Eldorado największe wrażenie robi jako całość. Nie jest to album, którego można słuchać sobie w kawałkach, podzielić go sobie na pół, albo puścić sobie w tle podczas wykonywania innych czynności. Nie, na tej muzyce naprawdę trzeba się skupić i dać się jej porwać. Od początku do końca to koncept pomyślany jako całość. Album nie trwa długo (niecałe 40 minut), jednak podczas słuchania wydaje się że mógłby tak trwać i trwać. Każda piosenka zdaje się tylko pogłębiać nastrój marzeń sennych, jednak płyta ani trochę nie nudzi. Dlaczego więc zdecydowałem się odjąć jeden punkt od ideału? Ano dlatego, że piosenki, samodzielnie raczej się nie bronią. Jest tu parę utworów, które radzą sobie same, odłączone od peletonu (Can't Get It Out of My Head, Boy Blue, Laredo Tornado, Mister Kingdom, Nobody's Child, Eldorado), jednak Lynne skupił się tu bardziej na wspaniałym brzmieniu całości, niż na osobowości poszczególnych piosenek. Jednak, jako że odjąłem tylko jeden punkt, łatwo można się zorientować, jak niewielki to jest problem. Reasumując: Eldorado to album iście zachwycający. To ogromny progres w stosunku do poprzednich albumów zespołu, które nagle zaczęły wypadać nad wyraz blado przy tak wielkim osiągnięciu. Zniknęła gdzieś surowość i chłód pierwszych trzech płyt, a zamiast tego mamy klarowne, wypolerowany i przejrzyste brzmienie, które od tej pory będzie znakiem rozpoznawczym zespołu. (No, chociaż orkiestra jeszcze nieco przytłacza zespół, a idealne brzmienie pojawi się dopiero na kolejnej płycie, ale to szczegół). A wyklarowało się właśnie tutaj. Electric Light Orchestra wreszcie odnalazło siebie.

Ocena: 9/10


Eldorado: 38:42

1. Eldorado Overture - 2:12
2. Can't Get It Out of My Head - 4:21
3. Boy Blue - 5:18
4. Laredo Tornado - 5:29
5. Poor Boy (The Greenwood) - 2:57
6. Mister Kingdom - 5:50
7. Nobody's Child - 3:40
8. Illusions in G Major - 2:36
9. Eldorado - 5:20
10. Eldorado Finale - 1:20

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"PWRϟUP" - ACϟDC [Recenzja]

Po tragicznej śmierci Bona Scotta w 1980 roku, zespół ACϟDC z pewnością nie miał z górki. Zdarzało się wiele zawirowań, jednak chyba kolejną...