poniedziałek, 22 czerwca 2020

"From Out of Nowhere" - Jeff Lynne's ELO [Recenzja]


From Out of Nowhere to album, o którym wiemy stosunkowo niewiele. Wiadomo, że ponownie Jeff Lynne zamknął się w swoim domowym studiu, zagrał na większości instrumentów (okazjonalnie pojawiają się tu Richard Tandy i Steve Jay) i nie spieszył się z wydaniem nowej płyty. To bowiem pierwsze wydawnictwo Lynne'a od czterech lat. Wszystko, jak sam mówi, zaczęło się od utworu tytułowego i wszystkie kolejne piosenki przychodziły same, a jemu pozostawało to tylko nagrać. (Chociaż All My Love powstało jakieś 20 lat wcześniej, a sam Jeff mówi, że szykował ten album już od kilku lat).
Płyta ukazała się 1 listopada 2019 roku i, mimo że nie narobiła tyle szumu co Alone in the Universe, to okazała się i tak sporym sukcesem i została bardzo ciepło odebrana przez fanów i krytyków. Na tę chwilę jest to ostatnie studyjne wydawnictwo Jeff Lynne's ELO.

Zaczynamy utworem tytułowym, a zarazem jednym z najlepszych momentów albumu, który bezsprzecznie przyciąga uwagę i nie pozwala się od siebie oderwać. From Out of Nowhere, jak mówi sam Lynne: "Wzięło się dosłownie znikąd". Pomysł na melodię pojawił się pewnego dnia, a cała reszta przyszła błyskawicznie. Rzeczywiście, warstwa muzyczna nie jest zbyt skomplikowana, jednak potwierdza wspaniały talent Jeffa jako kompozytora, który ma niezwykłą umiejętność tworzenia melodii, które od pierwszego przesłuchania sprawiają wrażenie, jakbyśmy znali je od zawsze. Mamy tu kwintesencję ELO: tematyka miłosna ukryta pod płaszczykiem historii o kosmosie, wspaniałe wokale Jeffa, wpadający w ucho motyw i świetne harmonie. Do pełni szczęścia brakuje tylko orkiestrowej oprawy, ale do tego Lynne zdążył nas już przyzwyczaić na swoim Alone in the Universe, więc chyba nikt się nie spodziewał, że na From Out of Nowhere wróci do brzmienia swojej macierzystej formacji  lat 70. Niemniej, utwór tytułowy oceniam jak najbardziej pozytywnie, uwielbiam do niego wracać i uważam, że to najlepszy moment krążka.

From out of nowhere
I see you come rollin'
I wonder how could it be real
I can't believe what you did
And you showed up here

Rain keeps on fallin'
And voices keep callin'
But nobody knows where to go
You get the feelin' that
Everything's gonna blow

Let me go
Let me fly
To a place
That I love
Let me fly away
And start again

Help Yourself wypada nieco mniej wyraziście i wpadająco w ucho, aczkolwiek nie da się odmówić mu uroku i pewnego rodzaju wdzięku. Elegancka oprawa, chwytliwe refreny i bardzo dobre wokale Jeffa. Może i niewiele się tu dzieje, ale chociaż podano to z klasą. Generalnie na plus, ale w perspektywie całego krążka wypada raczej marnie.

And as the world grows dark beneath the setting sun
I think about you
And all the plans that we'd begun but never finished
Seem to turn and run

But you can never change
You just keep on bein' you

Zdecydowanie najstarszym utworem na albumie jest All My Love, które Jeff napisał "jakieś 20 lat temu". Piosenka leżała jednak w szufladzie i raz na jakiś czas muzyk do niej wracał, ale ostatecznie nie wchodziła na kolejne płyty. Przy okazji From Out of Nowhere Lynne uznał jednak, że oto nastał ten moment, kiedy ją porządnie nagra i opublikuje. Moje pytanie brzmi: czemu musieliśmy tak długo czekać?! To naprawdę znakomity utwór z hipnotyzującym motywem, wspaniałymi refrenami i świetną melodią. Piosenka świetnie odnalazłaby się na Armchaird Theatre, a zwłaszcza na Zoom, gdzie z pewnością byłaby jednym z mocniejszych momentów. I tutaj prezentuje się nad wyraz dobrze i wciąga bez reszty.

All my love
I can still recall the chances
Of whatever was to be
Maybe it still means as much to you
As it does to me

I see it all
The way we fall for one another's make-believe
All my love

Down Came the Rain aż samo zdaje się podpowiadać, że jakiś jego zarys mógł zakiełkować w głowie Jeffa przy okazji współpracy z Tomem Petty nad takimi albumami jak Full Moon Fever lub Into the Great Wide Open. Czuć tu po prostu ducha kompana Lynne'a z Travelling Wilburys. Prosty, wpadający w ucho riff, znakomite melodie i - jak zwykle - wspaniałe wokale. Mam z tym jednak problem; słucha się tego znakomicie i można się fajnie przy tym odprężyć, jednak z perspektywy reszty płyty, wypada to dość blado i dość szybko o tej piosence zapominamy.

You let me go when I was down
You let me fall when I could drown
You knew how much you meant to me
You took me down that slippery slope
You left me there without a hope
You saw just what you wanted to see

Nic jednak nie mam na obronę Losing You. To wyjątkowo wymuszony i słaby utwór, który niby próbuje być kolejną wzruszającą love song, ale ani to nie chwyta za serce, ani nie wpada w ucho. Cały numer po prostu przelatuje pomiędzy uszami i wypada z głowy zaraz po tym, jak się skończy.

And then the day will come
And I'll be all alone
On my own
And you'll sail away
And you'll be really gone
So far from home

I always wanted just to hold on to you
And never ever be blue
Now I'm losing you

One More Time to jednak powrót do formy. Jeśli ktoś uwielbia takie rockandrolle ELO jak Turn to Stone, Don't Bring Me Down, Rock 'n' Roll is King, Rockaria czy Tightrope, to i ta piosenka powinna przypaść mu do gustu. Jeff pozwolił sobie także na mrugnięcie okiem do słuchaczy, wplatając w całość króciutki fragment Phantom of the Opera. Dość niespodziewany motyw, szczególnie w tak mocnym i znakomicie rockowym utworze. Oczywiście nie trzeba tu dodawać, jak dobre są wokale Jeffa, a melodia jest zaskakująco prosta i wpada w ucho od razu, a ciężko ją potem wyrzucić z głowy. Po prostu świetny kawałek.

Come on, baby, time to rock and roll
Get on board, and we'll soon be gone
Everybody gonna feel real fine
We're gonna do it one more time

Pierwsze pytanie po zobaczeniu tytułu Sci-Fi Woman z pewnością brzmi: czy ma to coś wspólnego z Evil Woman? Raczej nie. Piosence brakuje po prostu tej lekkości i - mimo wszystko - tak mocno uzależniających refrenów. Mamy tu jednak nastrój rodem z płyt ELO z lat 80., świetne refreny i dobrą melodię. Nie ma co porównywać tego do Evil Woman, bo to dwie zupełnie inne piosenki, a każda w swojej kategorii prezentuje się naprawdę dobrze. Wolę oczywiście klasyk z Face the Music, ale i Sci-Fi Woman od czasu do czasu posłucham.

How the world has changed
Since you came along
How the time has flown
As we travel on

As I look at all
All we ever knew
From the rules of life
To a love that's true


Goin' Out On Me wypada jednak nieporównywalnie słabiej. Doceniam próbę stworzenia czegoś o klimacie klasyków, po które Jeff sięgnął na Long Wave, ale - znowu - brakuje tu po prostu niewymuszonej lekkości, a całość wypada dość mało angażująco.

It looks like you'll be gone for good
If I can't find a way
No way to make me feel the way that I should
Cold wind blowin' in the neighbourhood
You've been goin' out on me when I've been gone

W 2017 roku ukazał się album koncertowy Wembley or Bust. Jak się okazuje, ten koncert dla 60 tysięcy ludzi był chyba dla Jeffa niemałym przeżyciem, skoro na wydanej 2 lata później płycie ukazuje się utwór Time of Our Life, który opowiada właśnie o tym wydarzeniu. Lynne śpiewa o wspaniałej publiczności, twierdząc, że przeżywa właśnie najlepszy czas w swoim życiu. Podobnie jak w One More Time można było usłyszeć Phantom of the Opera, tak i tutaj Jeff zdecydował się na smaczek, tym razem nieco mniej zamaskowany: tuż przed drugim refrenem pojawia się charakterystyczna melodia Telephone Line. Sam kawałek jest natomiast bardzo dynamiczny, rockandrollowy i naprawdę niełatwo mu się oprzeć. Te refreny po prostu muszą przyprawić o uśmiech, a całość niemiłosiernie angażuje i wciąga. 

As we played on, it came to me
This could be the best night I've ever seen
The whole of Wembley singin' along
To every little song
60,000 mobile phones
Were shinin' in the dark of night
Wavin' and weavin', and boy, did they shine
When we struck up with "Telephone Line"

We had that night
We had time of our life

Songbird to, doprawdy, urocze zakończenie. Po prostu nie mogę się do tego doczepić. Co z tego, że brak tu jednoznacznego refrenu, który wpadałby w ucho? Ten klimat, ten nastrój się po prostu zapamiętuje i, może zabrzmi to grafomańsko, ale potrafi naprawdę złapać za serce. Delikatna, lekko soulująca kompozycja, która przyjemnie płynie przez 3 minuty, a gdy się kończy, to aż ogarnia nas smutek, bo przecież mogłaby jeszcze tak trwać i trwać...

My songbird came home
Back to where she belonged
My songbird came home
Just to sing that sweet song

But now, every night
She sings her lovely song to me
My songbird came home
Now my troubles are gone


Nieco ponad pół godziny; tyle właśnie trwa From Out of Nowhere. Ktoś powie że za mało, tym bardziej że od czasu Alone in the Universe minęły aż 4 lata? Ja jednak powiem: dobrze, że tylko tyle, biorąc pod uwagę jednowymiarowość prezentowanej tu muzyki. Tych piosenek po prostu miło się słucha. I tyle. Oczywiście, wszystko jest na poziomie, podane z klasą i autentyczną miłością do tworzenia muzyki. Minus jest jednak taki, że ani nie jest to odkrywcze, ani oryginalne, ani jakoś specjalnie nie zachwyca. From Out of Nowhere to płyta, której po prostu słucha się z przyjemnością. Są momenty mocniejsze (utwór tytułowy, All My Love, One More Time, Sci-Fi Woman, Time of Our Life, Songbird), ale niestety są też niewypały (Losing You, Goin' Out On Me). Bardzo to nierówna płyta, ale szczerości i ujmującej beatlesowskiej melodyki nie można jej odmówić. Czapki z głów przed Jeffem Lynnem, że po tylu latach wciąż mu się jeszcze chce i wciąż potrafi robić to tak szczerze. Na ten moment jest to ostatni album Electric Light Orchestra i, powiem szczerze, mam nadzieję, że Jeff uraczy nas czymś jeszcze. W końcu latka lecą, a Artysta na pewno jest w stanie jeszcze czymś nas zaskoczyć i chwycić za serce. Uważam po prostu, że rozdział pt. "Electric Light Orchestra" nie powinien skończyć się na From Out of Nowhere, które jest dobrym albumem, ale to jednak za mało na legendę ten nazwy.

Ocena: 6/10


From Out of Nowhere: 32:39

1. From Out of Nowhere - 3:14
2. Help Yourself - 3:14
3. All My Love - 3:06
4. Down Came the Rain - 3:29
5. Losing You - 3:36
6. One More Time - 3:28
7. Sci-Fi Woman - 3:07
8. Goin' Out On Me - 3:09
9. Time of Our Life - 3:10
10. Songbird - 3:06

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"PWRϟUP" - ACϟDC [Recenzja]

Po tragicznej śmierci Bona Scotta w 1980 roku, zespół ACϟDC z pewnością nie miał z górki. Zdarzało się wiele zawirowań, jednak chyba kolejną...