poniedziałek, 20 kwietnia 2020

"Secret Messages" - Electric Light Orchestra [Recenzja]


To musiało w końcu nastąpić. Secret Messages to ostatnia płyta ELO, która dostała się do Top 40, a także ostatnia, na której pojawili się basista Kelly Groucutt, dyrygent Louis Clark, a także prawdziwe, żywe instrumenty smyczkowe. Według fanów i krytyków jest to też ostatni godny uwagi album zespołu.
Jak mówi sam tytuł, materiał który się tu znalazł wypełniony jest ukrytymi wiadomościami. Lynne już raz zaserwował słuchaczom utwór, który nabiera sensu dopiero puszczony wspak (Fire on High z albumu Face the Music). Electric Light Orchestra często było posądzane o umieszczanie na swoich nagraniach ukrytych wiadomościach, które wychwalały Szatana. W Wielkiej Brytanii na okładkę dodano także napis: "Ostrzeżenie: zawiera ukryte wspak wiadomości", jednak w Stanach Zjednoczonych, i na kolejnych wydaniach,  już się tego pozbyto. Jednak również na obu stronach okładki można było znaleźć parę ukrytych wiadomości.
Początkowo Secret Messages miało być wydane, jako podwójny album, jednak CBS Records uznało, że to będzie zbyt kosztowne, więc Jeff był zmuszony zredukować zawartość do pojedynczego longplaya. Pierwszy wydany album albumu, Rock 'n' Roll is King okazał się być ostatnim Top 20 hitem w Wielkiej Brytanii. Płyta jednak całkiem nieźle poradziła sobie w zestawieniach.

Secret Messages nie mogło zacząć się inaczej niż właśnie ukrytą wiadomością. Najpierw odtworzony od tyłu głos, mówiący (po rozszyfrowaniu) "welcome to the show", a następnie nadana alfabetem Morse'a wiadomość o treści "ELO", co zresztą Lynne wykorzystał już na płycie On the Third Day. A teraz sama piosenka; jest ona raczej średnia, acz, bez wątpienia, przyjemna w odsłuchu. Mamy tu znakomite wokale Jeffa, ponownie nieco bardziej elektroniczny podkład i wpadające w ucho melodie, nie tylko w refrenach. Utwór zdecydowanie udany, acz nie zasługujący na jakieś szczególne pochwały. Po prostu miłe, pop-rockowe granie w stylu późnego Electric Light Orchestra.

Those secret messages that spill into the air
From far away, so far away
A flowing river of illusion running with confusion
Never gone, it goes on and on

The secret messages are calling to me endlessly
They call to me across the air
The messages across the atmosphere
They whisper in your ear, they're calling everywhere

Płynnie przechodzimy do saksofonu otwierającego Loser Gone Wild. Jest to z pewnością piosenka zupełnie odmienna od utworu tytułowego; to raczej powolna, rzekłbym wręcz: ślamazarna, ballada. Może nie brzmi to zachęcająco, ale to zdecydowanie godna uwagi kompozycja. Lekko jazzująca, z niespodziewanymi zmianami napięcia i mnogością nastrojów. Całość jednak nie wydaje się bałaganiarska, a wciąż wpada w ucho i wypada naprawdę przyjemnie. Lynne wokalnie udowadnia, że radzi sobie zarówno z delikatnymi balladowymi brzmieniami, jak i nieco szybszymi, dynamiczniejszymi momentami. Świetny numer.

I don't mind if violins don't play
I won't listen to them anyway
I don't care what people say
Some things just can't be arranged

But in the evening when the sun goes down
Crawl from the shadows, gotta get into town
Where the music is playing all across the night
There goes a loser, another loser gone
There goes a loser, another who's alone
There goes a loser, another loser gone wild

Nieco słabiej wypada natomiast nieco tradycyjniej brzmiący Bluebird. To raczej mało ciekawa, acz wciąż przyjemna, prosta piosenka o prostym rytmie i oczywistej, acz wpadającej w ucho, melodii. Lekki spadek poziomu, ale i tak nie jest źle.

The places that I go
Don't feel good anymore

I see it all
Rainbows in fall
I see her face upon my wall
But it's only make-believe

Fly away
Bluebird, fly away for me
To a place somewhere far across the sea

Średnio brzmi też balladowy Take Me On and On. To dosyć nudna piosenka, którą słyszeliśmy już od ELO wiele razy, tylko w bardziej przekonującym anturażu. Tym razem się Jeffowi nie udało. Płynie dosyć przyjemnie, ale praktycznie nic w głowie nie zostaje.

The chains that hold you
Those chains will soon be gone
Sail upon the ocean
Sail back to me

Take me on and on
Until the world has gone
Take me on and on

Mało przekonuje mnie też bardziej dynamiczne Four Little Diamonds. To raczej mało wyróżniający się, średni rocker i, jak się okazuje, nie jest to tylko moje odczucie, bo piosenka słabo poradziła sobie też na listach przebojów, gdy wydano ją jako singiel. Utwór prawie nie ma potencjału przebojowego i brakuje tu melodii, która wpadałaby w ucho już przy pierwszym przesłuchaniu. 

I used to think she was the greatest thing
I really cared, gave her a diamond ring
She said, she'd rather die then ever leave me
Well, I never saw her face since then

And if the law don't get her, the I will
Four little diamonds

She must be somewhere on the open road
She always said she was a lonely one
She gets you down with her tales of woe
She took me for everything

Stranger odrobinę podnosi poziom, acz wciąż nie są to jakieś szczyty kompozytorskich umiejętności Lynne'a. To delikatna i wolno płynąca ballada ze świetnymi wokalami Jeffa i gitarą elektryczną. Najgorzej wypadają tu jednak klawisze, które brzmią tak tandetnie, jakby pochodziły z jakiegoś kiepskiego podkładu karaoke z linią melodyczną. Sam utwór jest jednak całkiem w porządku, ma parę uroczych momentów i miło się tego słucha.

On a cold and windy morning
I said goodbye to my old friends
They were hanging 'round the corner
They were staying 'til the end, 'til the end
On the other side of midnight
I was looking for a place to stay
And one thing's sure for certain
I ain't never going back again, no more

Znowu gorzej jest za to przy absolutnie bezbarwnym i nudnym Danger Ahead, czyli kolejnym wypranym z oryginalności rockerem, który brzmi jak niewydarzona kopia... innych nieudanych dynamicznych numerów z tej płyty. Zlewa się z resztą i niczym szczególnym się nie wyróżnia.


Look through a window, and you see her standin' there
She's the latest of the greatest, with the wind blowin' in her hair
The prima donna, she's back in town
And you'll see her for miles around

O wiele ciekawiej wypada natomiast oszczędny, delikatny, wyciszony i kameralny Letter from Spain. To lekko brzmiąca, klimatyczna piosenka z ciekawym brzmieniem i uroczą melodią. Warto posłuchać.


I read the papers this morning
I saw your photograph
You look good in the movie
It must be so much fun

Letter from Spain
From someone I once knew
Letter from Spain

Poziom trzyma też nie mniej interesujący i nieco dziwaczny Train of Gold. Ciekawie brzmiący i intrygujący podkład wypada bardzo dobrze, szczególnie w połączeniu z bardzo dobrymi wokalami Jeffa.


Looked through a window saw a velvet sky
A shade of green
A violin was playing soft and sweet
Like it was a dream
She rode a train of gold

Train of gold, train of gold
It took me so long to find out I was wrong
Now I wait for her in the night

Skoro już jesteśmy przy wokalach: na całej płycie Lynne śpiewa jakby mu się nie chciało, jakby odrabiał pracę domową. Jest jednak jeden wyjątek - wieńczący album utwór Rock 'n' Roll is King. To też największy przebój płyty i bez wątpienia najlepiej pamiętany. Mamy tu świetny, dynamiczny, rock and rollowy kawałek z mocnymi syntezatorami, perkusją i znakomitymi wokalami Jeffa, które przywodzą na myśl Roll over Beethoven. Nie bez wątpienia utwór odniósł dość spory sukces; to naprawdę najlepsza kompozycja na płycie, wykonana z pasją, sercem i zaangażowaniem. Czy warto było czekać całą płytę na ten numer? Nie sądzę (do innych dzieł ELO jednak mu brakuje), ale po drodze były i dobre momenty, więc też nie ma co aż tak narzekać.


Oh, let those guitars play
Play for me, play for me
Oh, let that song ring out
That's how it meant to be

Well, it rolls like a train that's a comin' on down the track
She rolled over Beethoven, and she gave Tchaikovsky back
She loves that drivin' beat, and she goes dancin' on down the street
She said, "Whamalamabamalama, rock 'n' roll is king"
Aww, rock on!


Co by nie mówić o Time, płyta miała w sobie sporo serca. Czuć, że o coś tam chodziło i Lynne naprawdę chciał nam opowiedzieć jakąś historię, zarówno w warstwie tekstowej, jak i muzycznej. Niczego takiego nie można jednak powiedzieć o Secret Messages. Przebłyski zdarzają się tu raczej rzadko, a cała płyta sprawia wrażenie skleconej na szybko i na odczepnego. Najgorsze jednak jest to, że rzadko zdarzają się tu wpadające w ucho melodie, które przecież były niegdyś znakiem rozpoznawczym ELO. Nie najlepiej wypadają też wokale, sprawiające wrażenie nagranych od niechcenia i bez większego zaangażowania. Zresztą jak cała płyta, bo - naprawdę - po prostu niemiłosiernie wieje tu nudą. Może i słucha się tego lekko - a momentami nawet przyjemnie - ale to bardzo niski poziom jak na Electric Light Orchestra. To po prostu album bez życia, bez polotu i bez miłości do muzyki, który sprawia wrażenie odrobionej pańszczyzny, czym w sumie faktycznie był.

Ocena: 5/10


Secret Messages: 42:47

1. Secret Messages - 4:44
2. Loser Gone Wild - 5:27
3. Bluebird - 4:13
4. Take Me On and On - 4:57
5. Four Little Diamonds - 4:05
6. Stranger - 4:27
7. Danger Ahead - 3:52
8. Letter from Spain - 2:51
9. Train of Gold - 4:20
10. Rock 'n' Roll is King - 3:49

1 komentarz:

  1. raz na jakiś czas siadam, włączam i słucham i gdzieś koło 4 utworu nie pamiętam czy to początek płyty czy pod koniec
    może gdyby te fajne i wyraziste Secret Messages i R'n'R is King były w środku...ale w środku jest pustka....jak mawiał inżynier Mamoń.

    OdpowiedzUsuń

"PWRϟUP" - ACϟDC [Recenzja]

Po tragicznej śmierci Bona Scotta w 1980 roku, zespół ACϟDC z pewnością nie miał z górki. Zdarzało się wiele zawirowań, jednak chyba kolejną...