poniedziałek, 17 sierpnia 2020

"One-Trick Pony" - Paul Simon [Recenzja]


Każdy artysta po wielkim sukcesie swojej płyty, kułby żelazo póki gorące. Ale nie Paul Simon. Ten, po wielkim sukcesie Still Crazy After All These Years, na 5 lat zamilkł, jeśli chodzi o premierowy materiał. W międzyczasie podpisał kontrakt z Warner Bros., zrywając tym samym swój dotychczasowy - z Columbia Records. 
Album One-Trick Pony wydano równolegle z filmem o tym samym tytule, w którym zresztą Paul zagrał. I jedno, i drugie ma dokładnie te same piosenki, jednak w różnych wersjach. 8 piosenek na albumie to oczywiście rzeczy nagrane w studiu, jednak dwie pozostałe zostały nagrane podczas koncertu w Agora Theatre and Ballroom w Cleveland, Ohio, we wrześniu 1979 roku. Podczas nagrań przez studio przewinęło się parę znanych muzycznych nazwisk (Eric Gale, Richard Tee, Tony Levin czy Steve Gadd).
Płytę najlepiej dziś pamiętamy dzięki nominowanemu do nagrody Grammy przebojowi Late in the Evening. Mimo że statuetki piosenka nie wygrała, to płyta trafiła na bardzo poczesne miejsce zestawień na całym świecie, a także pokryła się złotem i srebrem, co można uznać za spory sukces.

Zaczynamy album od razu z grubej rury, a więc z największego przeboju, który udało się Simonowi stąd wylansować. Late in the Evening to jednak coś więcej, niż tylko zwykły radiowy numer pod nóżkę. To przede wszystkim znakomity numer z tekstem, który może nieco przypominać historie z niektórych utworów Simon & Garfunkel (jak choćby Save the Life of My Child lub The Boxer). Cała opowieść jest po prostu wiarygodna, a to wszystko obudowano żwawą i pogodną melodią, która dodaje tu przystępności i po prostu może się podobać. Mamy tu rewelacyjne wstawki na gitarze elektrycznej i świetne wokale Paula. Zdecydowanie Late in the Evening to udana kompozycja, która potrafi zaciekawić i zaintrygować słuchacza.

The first thing I remember
When you came into my life
I said I'm gonna get that girl
No matter what I do

Well I guess I'd been in love before
And once or twice I been on the floor
But I never loved no one
The way that I loved you

And it was late in the evening
And all the music seeping through

Jeszcze lepiej wypada delikatne That's Why God Made the Movies, które może przywoływać klimat Still Crazy After All These Years. Tekstowo, jest to zbiór dość przykrych, acz zaskakujących historii, które kończy pointa: "I dlatego właśnie Bóg stworzył filmy". Ciekawe, nie powiem. Muzycznie może i jest bez zaskoczeń, ale kto powiedział, że sprawdzone nie może ponownie zadziałać? Tu jak najbardziej się to udało i świetnie się tego słucha.

I was born my mother died
She said bye-bye baby, bye-bye
I said "Where you going?"
"I'm just born"
She said I'll only be gone for a while
My mother loved to leave in style
And that's why God made the movies

Simon ponownie podbija puls. Tym razem przy pomocy tytułowego One-Trick Pony. Warto zauważyć, iż jest to jedno z dwóch nagrań na żywo. I od razu to czuć; ta energia, świeżość i surowość koncertu jest momentami wręcz namacalna, szczególnie jeśli mowa o wokalach i znakomitej solówce gitarowej. Sama kompozycja jest w porządku i niczego jej nie brakuje, choć nie ma też co liczyć na nie wiadomo co. 

He's a one trick pony
He either fails or he succeeds
He gives his testimony
Then he relaxes in the weeds
He's got one trick to last a lifetime
But that's all a pony needs

Poziom ekscytacji ze słuchania spada jednak przy How the Heart Approaches What It Yearns. To kolejna piękna, delikatna i łagodnie płynąca balladka, tylko brakuje tu czegoś wyjątkowego, co sprawiłoby, że aż chce się słuchać. No, szkoda.

In a fever
I distinctly hear your voice
Emerging from a dream, the dream returns
How the heart approaches what it yearns

Paul stara się nieco zróżnicować, dodając kolejny utwór w średnim tempie, jednak również Oh, Marion brakuje tej iskry, która nie pozwoliłaby nam się od niej oderwać. A tymczasem, powiedziałbym nawet, że robi się nieco nużąco.

The boy's got brains
He just don't use them that's all
The boy's got brains
He just refuse to use them and that's all
He says, "The more I get to thinking
The less I tend to laugh."

Ace in the Hole nawet nie zwrócił mojej uwagi. Przeleciał sobie i równie szybko uleciał z mojej pamięci.

Some people say Jesus that's the ace in
The hole
But i never met the man so i don't
Really know
Maybe some Christmas if i'm sick
And alone
He will look up my number
Call me on the phone and say

Poziom powoli wraca na właściwe tory przy okazji Nobody. Niby to kolejny wolny walczyk, który nie wyróżnia się niczym szczególnym, ale słucha się tego bardzo dobrze, a dodatkowo warto zwrócić uwagę na rewelacyjny tekst. I znów robi się pięknie.

Who makes the bed that can't be made
Who is my mirror, who's my blade
When i am rising like a flood
Who feels the pounding in my blood
Nobody

Jonah ewidentnie stara się kontynuować ten trend, ale nie da się nie zauważyć, że jest po prostu "tym drugim". Żeby oddać cesarzowi co cesarskie, muszę wspomnieć jednak o tym, że bez wątpienia jest to pełna uroku kompozycja, która wypada naprawdę bardzo zgrabnie i ślicznie. Po prostu nie wytrzymuje porównania z poprzednikiem.

They say Jonah, he was swallowed by a whale
But I say there’s no truth to that tale
I know Jonah
He was swallowed by a song

Zdecydowanie słabiej wypada natomiast zupełnie bezbarwne God Bless the Absentee. Praktycznie nie ma się o co tu uchem zaczepić.

Lord, i'm a working man
And music is my trade
I'm traveling with this five-piece band
And i play the ace of spades
I have a wife and family
Who don't see much of me
God bless the absentee

Long, Long Day jest natomiast już po prostu irytujące. Ponownie mamy tu ślamazarne tempo, które absolutnie nic ze sobą nie niesie, poza kolejnymi czterema minutami odtwórczego i nudnego grania. Lepiej nawet o tym nie wspominać.

I sure been on this road
Done nearly fourteen years
Can't say my name's well known
You don't see my face in rolling stone
But I sure been on this road


Powiem bez ogródek: One-Trick Pony to po prostu słaby album. Jak na standardy Paula Simona, to nawet żenująco słaby. Przykre, że twórca, który jest odpowiedzialny za takie utwory jak The Sound of Silence, Bridge Over Troubled Water, The Boxer, Kathy's Song, Me and Julio Down By the Schoolyard, Still Crazy After All These Years czy 50 Ways to Leave Your Lover (a to tylko te, które od razu przyszły mi do głowy, zapewne brakuje tu kilku kolejnych tytułów), dopuścił, by pod jego szyldem ukazała się taka miernota, jak ten album. Dziwi to tym bardziej, że przecież miał sporo czasu, by materiał dopracować. Nie wiem, na co przeznaczył ten czas, ale z pewnością nie na dopieszczanie kompozycji. Wiem jednak jedno: ta płyta nie powinna się ukazać. Może i jest tu parę dobrych piosenek, jednak to wydawnictwo po prostu jest niegodne nazwiska autora.

Ocena: 3/10


One-Trick Pony: 38:12

1. Late in the Evening - 4:02
2. That's Why God Made the Movies - 3:37
3. One-Trick Pony (Live at the Agora Theatre and Ballroom, Cleveland, Ohio, September 1979) - 3:53
4. How the Heart Approaches What It Yearns - 2:49
5. Oh, Marion - 4:00
6. Ace in the Hole (duet with Richard Tee) (Live at the Agora Theatre and Ballroom, Cleveland, Ohio, September 1979) 0 5:43
7. Nobody - 3:32
8. Jonah - 3:30
9. God Bless the Absentee - 3:17
10. Long, Long Day (with Patti Austin) - 3:57

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"PWRϟUP" - ACϟDC [Recenzja]

Po tragicznej śmierci Bona Scotta w 1980 roku, zespół ACϟDC z pewnością nie miał z górki. Zdarzało się wiele zawirowań, jednak chyba kolejną...