poniedziałek, 24 sierpnia 2020

"The $5.98 E.P. - Garage Days Re-Revisited" - Metallica [Recenzja]


Po śmierci Cliffa Burtona, muzycy rozpoczęli poszukiwania nowego basisty. Wybór padł ostatecznie na Jamesa Newsteda. Na 1987 rok Metallika zobowiązała się do uczestnictwa w festiwalu Monsters of Rock. Ich wytwórnia, Vertigo Records, zasugerowała, by zespół wydał coś nowego, by w pełni wykorzystać promocję, która wiąże się z udziałem w tego typu wydarzeniem. Niestety, pierwsze wspólne sesje zaowocowały tylko nagraniem demo Blackened. Jakby tego było mało, James Hetfield złamał rękę i przez parę tygodni nie mógł grac na gitarze. W związku z tym muzycy postanowili nagrać przeróbki klasycznych kompozycji z lat 70. i 80.
Wszystko zostało nagrane w studiach w Santa Monica i Conway. By nie zdzierać z fanów zbyt wiele pieniędzy, a także by zabezpieczyć się na wypadek sklepów podnoszących ceny, całość zatytułowali The $5.98 E.P. Dodatkowo na okładkę przyklejono naklejki z podpisami "Nie płać więcej!" i "Jeśli będą próbowali skasować więcej, KRADNIJ!"
Jak na EP-kę, wydawnictwo sprzedawało się całkiem nieźle i dziś wśród fanów jest pozycją wręcz kultową.

Bez żadnego przynudzania, od razu zaczynamy "z wysokiego C". Lars agresywną perkusją wybija pierwsze dźwięki Helpless, czyli klasyku Diamond Head. No i cóż tu właściwie powiedzieć o tym wykonaniu? Dobre, solidne, z mocą, bez przynudzania i z odpowiednią dawką energii i trashowego łojenia, którego można oczekiwać od Metalliki. 
The Small Hours Holocaust rozpoczyna się oczywiście o wiele mroczniej i klimatyczniej. Nie znaczy to jednak, że Metallica próbuje przerobić ją na jakąś balladę, absolutnie. To po prostu o wiele cięższy numer, może bez napieprzanki, ale jak najbardziej może się podobać zwolennikom takich kawałków jak For Whom the Bell Tolls, czy późniejsze Harvester of Sorrow i Sad But True.
Zupełnie bezbarwnie i bez pomysłu prezentuje się natomiast przeróbka The Wait Killing Joke. Niby gitary tną równo, Hetfield śpiewa w porządku, ale te 5 minut jakoś zbyt szybko przemija i nie bardzo angażuje.
Crash Course in Brain Surgery wypada niestety mocno bałaganiarsko. Budgie, mimo wszystko, trzymali fason i jakoś to się im wszystko kleiło, natomiast Metallica sprawia wrażenia, jakby nie do końca pamiętali jak idzie ta piosenka, więc zaczynają improwizować.

Również Last Caress/Green Hell Misfits jakoś szczególnie nie wciąga. Tu przynajmniej pojawia się już trochę większe ogarnianie granego materiału i - nie powiem - sporo energii. Jednak co z tego, skoro muzycy nie wnoszą tu nic ponad sprawdzone patenty. Ale, żeby być sprawiedliwym, powiem jednak, że to właśnie ten utwór z całej płyty najbardziej mi się spodobał i wywołał we mnie chociaż jakieś emocje podczas słuchania.

Jeśli mam być szczery, to żadna przeróbka na The $5.98 E.P. - Garage Days Re-Revisited mnie szczególnie nie porwała. No, może trochę ostatnia. Ot, czterech kumpli się zebrało, by sobie pograć piosenki, które znają i lubią. I pod tym względem jest to zdecydowanie rzecz udana i, jeśli ktoś lubi garażowe granie, to z pewnością ta EP-ka do niego przemówi. Ja jednak czekam na coś więcej niż porcja prostego, mało wnoszącego do oryginałów grania starych, sprawdzonych numerów. Jeśli ktoś chce żywiołowe granie, to Kill 'Em All będzie lepsze. Jeśli ktoś chce płytę pełną znakomitych numerów w dobrym wykonaniu i przestrzennym, klarownym brzmieniu, to Ride the Lightning i Master of Puppets będą lepsze. Ta EP-ka natomiast szczególnie do mnie nie przemawia i żadna piosenka tutaj nie ujmuje mnie na tyle, bym chciał się nad nią pochylić, lub wrócić do niej po jakimś czasie. Solidna porcja grania, acz absolutnie nie zachwycająca i mało angażująca

Ocena: 3/10


The $5.98 E.P. - Garage Days Re-Revisited: 25:05

1. Helpless - 6:39
2. The Small Hours - 6:43
3. The Wait - 4:55
4. Crash Course in Brain Surgery - 3:10
5. Last Caress/Green Hell - 3:3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"PWRϟUP" - ACϟDC [Recenzja]

Po tragicznej śmierci Bona Scotta w 1980 roku, zespół ACϟDC z pewnością nie miał z górki. Zdarzało się wiele zawirowań, jednak chyba kolejną...