sobota, 12 września 2020

"WE ARE CHAOS" - Marilyn Manson [Recenzja]


Po bardzo dobrze przyjętych The Pale Emperor i Heaven Upside Down, odtrąbiono powrót Mansona do wielkiej formy sprzed lat. Jednak od czego tak naprawdę zaczęła się praca nad WE ARE CHAOS? Zacznijmy może od Bastionu - miniserialu powstałego na podstawie słynnej powieści Stephena Kinga o tym samym tytule. Marilyn wystąpił tam w epizodycznej roli, a przy okazji z zespołem i producentem Shooterem Jenningsem (muzykiem country) nagrał na ścieżkę dźwiękową cover The Doors - The End. Jak mówi, to było właśnie przyczynkiem do kierunku stylistycznego, który chciał obrać na kolejnej płycie. Potwierdził to kolejny singiel-cover God's Gonna Cut You Down.
W marcu 2019 roku muzyk poinformował na swoich mediach społecznościowych, że kończy właśnie pracę nad nowym albumem wraz z Jenningsem. Potem jednak internet zalała fala niepokojących informacji o odejściach i zwolnieniach kolejnych członków "ekipy Mansona". Najpierw ogłoszono, że odchodzi perkusista Gil Sharone, a następnie z ekipy odszedł Tyler Bates - producent The Pale Emperor i Heaven Upside Down, w dużej mierze odpowiedzialny za powrót Mansona na szczyty i ponowne nagrywanie przez niego dobrego materiału. Fani mogli więc zacząć się obawiać, czy na pewno odejście tego producenta, a związanie się z muzykiem country może przynieść dobre efekty? Manson przy coverach w stylistyce country (no, potraktowanego dość swobodnie) wypadał całkiem dobrze, jednak czy ma to jakiekolwiek szanse, gdy mówimy o autorskim materiale? Wątpliwości nie brakowało. W kwietniu 2020 roku Jennings i Manson ogłosili zakończenie prac nad nową płytą, którą nazwali "arcydziełem".
Pierwszy singiel (utwór tytułowy) ukazał się 29 lipca i z pewnością zostawił fanów nie mniej zdezorientowanych niż te promujące poprzednie płyty. Tego samego dnia ogłoszono także wydanie albumu WE ARE CHAOS 11 września 2020 roku (tak, w rocznicę zamachu na WTC). Dzień przed premierą ukazał się jeszcze kolejny singiel - Don't Chase the Dead. Krążek przyjęty został na całym świecie bardzo pozytywnie, a krytycy nazwali go jednym z najlepszych albumów Mansona, "a na pewno najlepszym od czasu Mechanical Animals" z 1998 roku.

Początek Red Black and Blue bez wątpienia ma swój klimat. Przetworzony głos Marilyna recytujący mroczny poemat do elektronicznych mrocznych odgłosów, które same w sobie mogą już wywołać dreszcze. Przerywa to rytmiczna perkusja wygrywająca monotonny rytm. Dołącza do niej po chwili Manson, który charakterystyczną dla siebie manierą "melodyjnie mamrocze" pierwsze wersy. Po chwili jednak sytuacja się rozwija, i najpierw mamy nieco więcej melodii, by przejść do wykrzyczanych refrenów, które mocno przywołują klimaty Antichrist Superstar. Kompozycja jest odpowiednio mroczna, ma w sobie agresję i mocne momenty, które bez wątpienia mogą się podobać. Mi słuchało się tego rewelacyjnie i pozwoliło rozwiać wątpliwości co do poziomu longplaya. Już po pierwszym odsłuchu miałem wielką nadzieję na to, że Manson wie, co robi i że utrzyma poziom.

Set fire to the tree of life
Not for death
Just to watch the suffering
Get high on the smoke and dance
In the ashes

This arrangement is deranged
Imagine us engaged in flames

Piosenkę We Are Chaos pierwszy raz usłyszałem w dniu premiery. Byłem wtedy bez wątpienia zaskoczony i nieco zagubiony. Owszem, Deep Six z The Pale Emperor i We Know Where You Fucking Live z Heaven Upside Down też pozostawiały niejednoznaczne odczucia, jednak chyba takiego zaskoczenia jak tu, to przy żadnym singlu Mansona jeszcze nie było. Już przy pierwszym kontakcie wydało mi się, że to bardzo mroczna piosenka, jednak po konfrontacji z resztą albumu wychodzi w sumie, że to jeden z pozytywniejszych akcentów. Oczywiście tylko na poziomie aranżacji, bowiem tekstowo jest to z pewnością pesymistyczny numer z niewesołym przesłaniem, rewelacyjnie wyśpiewany przez Mansona. Wiemy, że Marilyn inspiruje się Davidem Bowiem (czego dowodem choćby KILL4ME z poprzedniej płyty), jednak tak bardzo zakorzenionej w twórczości tegoż Artysty piosenki jeszcze nie napisał. Przecież to spokojnie mogłoby trafić na choćby Low czy The Next Day (rzecz jasna w innych aranżacjach). Manson dodaje tu jednak swojej niepowtarzalnej maniery i wprowadza element niepewności i mroku. Z początku trudno mi było się do tego przekonać, jednak przy którymś podejściu nagle zaskoczyło i dziś słucham tego numeru z przyjemnością (no, może przesadziłem, w końcu to Marilyn Manson) i uważam, że - chociaż jest to piosenka niereprezentatywna dla całości - to była niezłym wyborem na singiel.

If you say that we're ill, give us your pill
Hope we'll just go away
But once you've inhaled death
Everything else is perfume
Maybe I'm just a mystery, I could end up your misery
Maybe I'm just a mystery, I could end up your misery
In the end, we all end up in a garbage dump
But I'll be the one that's holding your hand

We are sick, fucked up and complicated
We are chaos, we can't be cured

Don't Chase the Dead wydano dzień przed premierą WE ARE CHAOS, by jeszcze bardziej zaostrzyć apetyty fanów na nowy krążek. Szczerze mówić, nie słuchałem tego przed ukazaniem się albumu, by nie psuć sobie niespodzianki. I bardzo dobrze, bo dzięki temu pierwsza konfrontacja - gdy następuje tuż po numerze tytułowym - była powalająca. Zgiełk, ostre gitary i znakomite melodie w zwrotkach, wyśpiewywane z chrypą. Refreny może są trochę pójściem na łatwiznę, jednak - co ciekawe - nie psują zanadto wrażeń z odsłuchu. Może i te klawisze można by sobie podarować, choć dodają całości nieco więcej melodyjności i klimatu. Słowem: piosenka nieidealna, ale słucha się jej dobrze, choć jest to jeden z najsłabszych (o ile nie najsłabszy) kawałek na płycie.

If tonight lasts forever
It won't matter if there's no tomorrow

Don't chase the dead
Or they'll end up chasing you

Lepiej (choć wciąż nieidealnie) prezentuje się Paint You with My Love. To utwór bez wątpienia bardzo melodyjny, z w miarę pogodną aranżacją i łagodnym śpiewem Mansona. Przynajmniej przez większość piosenki, gdyż gdzieś minutę do końca, nagle zaczyna się wydzierać. I robi to znakomicie, przyznaję - zaskoczył mnie tym i spowodował, że aż podskoczyłem. To właśnie ten moment jest najlepszym fragmentem utworu i sprawia, że warto wciągnąć się w klimat i zasłuchać, by takie zaskoczenie wybrzmiało dostatecznie mocno.

To kill the man behind the crowd
Would be viewed as amateur
Because the king is invisible
The king is invisible
And death is a profession

Żadnych zastrzeżeń nie mam natomiast do mrocznego i wolno płynącego Half-Way & One Step Forward. Jasne, narzekać będzie ten, co oczekuje od Mansona ostrej nawalanki. Ale jak dla mnie, Marilyn nie musi co chwila drzeć papy. Wystarczy, jak kawałek ma klimat, dobrą melodię, tekst i usłyszę tę niepowtarzalną manierę. I tu to wszystko dostaję, z odpowiednią dawką ponurego nastroju i industrialowych odgłosów w tle. Po dwóch nieco słabszych numerach, poziom się podnosi.

Half-way and one step forward
Past the point of no return

Ring all the bells you can ring
There's a crack in everything
That's how the sunlight gets in

Powaliło mnie natomiast Infinite Darkness. I to właśnie jest taki Manson, jakiego lubię najbardziej. Ostry, mroczny, wydzierający się i ze znakomitym, niejednoznacznym tekstem. Już po tym początku czułem, że to będzie dobre (wszak takie mariaże gitar i syntezatorów pamiętamy z Antichrist Superstar - mojej ulubionej płyty Mansona), jednak po chwili Marilyn intonuje mroczną, powolną zwrotkę. Myślę sobie: "Znowu zaskoczenie". Ledwo co zdążyłem dokończyć tę myśl w głowie, Manson dokłada do pieca i zaczyna swoje firmowe "darcie mordy". I super, bo robi to tak samo rewelacyjnie jak przed laty. I tak samo jak niegdyś - tak i teraz aż mam dreszcze, gdy go takim słyszę. Na takie utwory właśnie się czeka, gdy wychodzi nowa płyta "Antychrysta". Niby ponad 4 minuty już minęły, ale jak dla mnie to ten kawałek mógłby tak jeszcze długo trwać.

Black is real, you can't hide
Hearts are the darkest
When you see without the sun

You're dead longer than you're alive

Nie zwalniamy tempa, bowiem Perfume to kolejny mocny, rytmiczny i mroczny kawałek w stylu Mansona. Utwór niby prosty, ale Marilyn nie byłby sobą, gdyby nie przygotował nam tu paru zaskoczeń i mocniejszych momentów. W efekcie czego, gdy myślimy już na samym początku, że Manson zagrał najmocniejszą kartą, to w miarę jak numer płynie, nie można narzekać na nudę, bo dużo się tu dzieje i nie ma kiedy się znudzić.

So you wear your damage on your sleeve
But don't worry
It's all just tongue and cheek, yeah
Not a victim of fashion
More fascist than vogue
'Cause victim is chic
You're as famous as your pain
Victim is chic

If you conjure the devil
You better make sure
You got a bed for him to sleep in

Niczym nie ustępuje mu też mocny Keep My Head Together. W zasadzie pisanie o tego typu piosence, i zdradzanie co się tam dzieje, nie ma sensu i mija się z celem. Lepiej po prostu tego posłuchać i dać się ponieść tej energii, którą niby znamy od lat, ale przecież wciąż działa. 

Don't try changing someone else
You'll just end up changing yourself
I keep my head together
Better keep your head together

I fuckin' love you
I love fuckin' you
I eat glass
And I spit diamonds

Solve Coagula to w pewnym sensie rzeczy dziwaczna. Mianowicie: przecież to wszystko już było. Nawet na tej płycie. To już przecież słyszeliśmy. A dziwaczne jest to, że ta sama strategia wciąż działa i potrafi zaintrygować i wciągnąć. W refrenach mamy pewnego stopnia złagodzenie, jednak mroczny klimat całości jest utrzymany i może naprawdę zahipnotyzować. Może i wymieniłbym ten kawałek jako jeden z mniej udanych, jednak trzyma fason.

So you think you can sing or clap
Well, all you need is an ear
So listen

I'm not special, I'm just broken
And I don't wanna be fixed

No one else I
No one else I
Wanna be like
So I stayed the same
Like nobody else

A to co ma być? Znowu gitara akustyczna? Czyli jednak uderzamy w country? Nie całkiem, bowiem Broken Needle to coś więcej. To mroczna, poruszająca i chwytająca za serce - serio! - ballada, której nie sposób tak łatwo zaszufladkować. Jest tu gitara akustyczna, smyczki i wokale. No i fortepian, perkusja, i tak dalej, jednak to właśnie te 3 wymienione przeze mnie na początku elementy grają tu - nomen omen - pierwsze skrzypce. Emocjonalne wokale Mansona, szczery i do bólu gorzki tekst, no i ta melodia, która spokojnie może wywołać kolejne dreszcze. Tym razem jednak nie poprzez agresję, czy wrzaski. Nie tym razem. Tym razem to po prostu najbardziej odsłonięty Marilyn, jakiego słyszałem. I to właśnie tak mnie urzekło. Jeden z najlepszych utworów płyty - o ile nie najlepszy.

Are you alright?
'Cause I'm not okay
All of these lies
Are not worth fighting for
Are you alright?
'Cause I'm not okay
All of these lies
Are not worth fighting for

I am a needle
Dig in your grooves
Scratch you up
Then I'll put you away


Czy WE ARE CHAOS, zgodnie ze słowami Mansona i Jenningsa, to arcydzieło? Z pewnością nie. Czy to najlepszy album "Antychrysta Megagwiazdy"? Oj, nie. Czy to najlepszy album od czasu Mechanical Animals? Nie, bo po drodze trafił się choćby lepszy The Pale Emperor. Więc jaki to album. Po prostu bardzo dobry. Rzekłbym nawet, że niespodziewanie dobry, bo nie spodziewałem się usłyszeć jeszcze takiego Mansona. Takiej dawki mroku to nie było nawet na ponurym The Pale Emperor. Ze słabszych utworów wskazałbym tylko Don't Chase the DeadPaint You with My Love i Solve Coagula. I to nie dlatego, że nie ma w nich niczego intrygującego. Po prostu odstają. A cała reszta prezentuje się naprawdę rewelacyjnie. Z pewnością zaskakuje też sama konstrukcja albumu. Na początek dostajemy mocny Red Black and Blue, a potem zwalniamy i trochę łagodzimy tempo. Myślimy sobie, że Manson pewnie przygotował nam melodyjny i umiarkowanie pogodny krążek z ładnymi melodiami. Jednak w pewnym momencie zaskakuje nas porcją mocnych, szybkich, agresywnych i mrocznych brzmień, które wręcz przytłaczają - w dobrym tego słowa znaczeniu, bowiem tego właśnie chce Marilyn. Byśmy poczuli się osaczeni, bezbronni i przygnieceni. I to tylko po to, by na sam koniec dobić nas najmocniejszym i najbardziej poruszającym fragmentem płyty - Broken Needle. Jak dla mnie, jest to album zdecydowanie zaskakujący. Zaskoczyło mnie to, że Manson nawet bez Tylera Batesa jest w stanie nagrać tak dobry i klimatyczny materiał. Jeśli ktoś nie lubił Marilyna Mansona - ta płyta tego nie zmieni, nie ma co do tego złudzeń. Jeśli ktoś jednak pogodził się z muzyką, którą muzyk gra od lat i ją lubi, to WE ARE CHAOS spokojnie może położyć go na łopatki. Przyznam się, że takiej dawki mroku i pesymizmu to się nie spodziewałem. Tak, to prawda, nie doceniłem Pana, Panie Manson. Wydał Pan udany album. Może nie powalający, ale na poziomie. Chapeau bas.

Ocena: 7/10


WE ARE CHAOS: 42:27

1. Red Black and Blue - 5:03
2. We Are Chaos - 4:00
3. Don't Chase the Dead - 4:17
4. Paint You with My Love - 4:29
5. Half-Way & One Step Forward - 3:16
6. Infinite Darkness - 4:15
7. Perfume - 3:33
8. Keep My Head Together - 3:49
9. Solve Coagula - 4:22
10. Broken Needle - 5:23

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"PWRϟUP" - ACϟDC [Recenzja]

Po tragicznej śmierci Bona Scotta w 1980 roku, zespół ACϟDC z pewnością nie miał z górki. Zdarzało się wiele zawirowań, jednak chyba kolejną...