piątek, 29 listopada 2019

"Double Fantasy" - John Lennon & Yoko Ono [Recenzja]


O ile dzisiaj twórczość John Lennona jest znakomicie znana szerokiej publiczności, o tyle w latach 70. rzecz miała się nieco inaczej. Owszem, udało mu się wylansować parę przebojów, jednakże z dużą krytyką przyjęto jego 5-letnią absencję twórczą. Po "separacji" z Yoko Ono nagrał tylko dwie autorskie płyty (Mind Games i Walls And Bridges), a także jedną z coverami (Rock 'n' Roll). I to właśnie po niej - w 1975 roku - pogodził się z Ono i poświęcił się życiu rodzinnemu (głównie wychowywaniem ich syna). Przez 5 lat zajmował się domem i spędzał jak najwięcej czasu z dzieckiem i z żoną. Jak sam mówił, do nagrania kolejnej płyty sprowokował go nowy singiel Paula McCartneya Coming Up z jego albumu McCartney II. Uznał, że jego były współpracownik w tworzeniu piosenek znowu wrócił do gry i trzeba by stawić mu czoła.
Lennon jeszcze przed wydaniem płyty zaznaczył jednak, że pisanie przebojowych płyt pod publikę już go nie rajcuje i wolałby nagrać coś, co mu w duszy gra. Yoko Ono była twórczynią awangardy, więc samo to mogło stanowić o jego odejściu od komercji. Johh określił proces pisania piosenek w następujących słowach: "Zatwardzenie przez pięć lat i sraczka przez trzy tygodnie". Tłumaczył później, że bez tych 5-ciu lat "emerytury" muzycznej, te piosenki by nie powstały. Dojrzewał do nich, czerpał inspiracje, a kiedy przyszła pora nagrania nowego materiału, rzucał piosenkami jak z rękawa.
John mówił również, że już nigdy więcej nie chce nagrywać bez Yoko. Była jego miłością i najlepszym przyjacielem i tylko wspólne nagrywanie sprawiało mu radość. Początkowo płyta miała nazywać się Starting Over, bo dla Lennona był to rodzaj nowego otwarcia w jego karierze. Gdy jednak, podczas spaceru z synem - Seanem - po bermudzkim ogrodzie botanicznym, ujrzał frezję o nazwie Double Fantasy, ten zwrot bardziej mu się spodobał, jako tytuł dla nadchodzącego albumu.
Ostatnie zdjęcie Johna Lennona, na którym
składa autograf dla swojego przyszłego
zabójcy - Marka Chapmana
Sesje nagraniowe rozpoczęły się 4 sierpnia 1980 roku, a pierwszą rzeczą, jaką uczynił wchodząc do studia, było ustawienie dużego, oprawionego w ramkę zdjęcia Seana na stole mikserskim, po to by przypominać Johnowi, że czas pracy w studiu jest ograniczony i żeby nie zapomniał o wyjściu ze studia o odpowiednio wczesnej porze, by spędzić jeszcze trochę czasu z synem.
Miało to być nowe otwarcie, jednak rzeczywistość brutalnie zweryfikowała te plany. 8 grudnia 1980 roku John Lennon został bowiem zastrzelony na podwórku własnego domu w Nowym Jorku przez swojego fana Marka Davida Chapmana, który zdążył wcześniej zdobyć jeszcze autograf od swojego idola. I był to ostatni autograf, który złożył John Lennon. Tym samym Double Fantasy okazało się ostatnią płytą, którą ex-Beatles wydał za życia, ale nie ostatnią wydaną z jego premierowym materiałem (tą okazało się Milk And Honey z 1984 roku).

TEKSTY I TŁUMACZENIA: klik


Płytę otwierają dźwięki tybetańskiego dzwonka Johna. Lennon rozpoczyna (Just Like) Starting Over bardzo delikatnie i czule, a wspiera go w tym chór. Dopiero po chwili rozpoczyna się część piosenki, która przywodzić może na myśl kawałki Elvisa, Buddy'ego Holly'ego, a nawet niektóre rzeczy Roya Orbisona (choćby Only the Lonely). Sam John podkreślał, że tak właśnie miał ten kawałek zabrzmieć. Skoro mówi tu o zaczynaniu od początku, to chciałby też w warstwie muzycznej wrócić do swoich korzeni. Piosenka powstała już jako jedna z ostatnich, a była reakcją Johna na to, jak dobrze mu się pracuje z Yoko i jak bardzo jest podekscytowany nagrywaniem z nią nowego albumu. Nagrana została w zaledwie trzech podejściach i to w ostatniej chwili, ale dla ex-Beatlesa była bardzo ważnym elementem całości. Piosenka jest naprawdę znakomita i świetnie otwiera album. Jest to jeden z większych przebojów Lennona i zdecydowanie zasłużenie, gdyż - oprócz tego, że przyjemnie się tego słucha - jest też na wysokim poziomie muzycznym, a i tekstowo całość wypada więcej niż dobrze (ale teksty Johna zawsze były dobre, więc nie ma co też za bardzo się temu dziwić). Chociaż ciekawostką może być fakt, że w trakcie nagrywania ex-Beatles był o krok od wykreślenia z tekstu słowa "wings" z obawy, że mogłoby to nasunąć skojarzenia z zespołem Wings Paula McCartneya, jednak uznał, że to byłaby już głupota. Tak czy siak, piosenka wypada naprawdę rewelacyjnie i jest udanym rozpoczęciem longplaya.

Our life together is so precious together
We have grown
Although our love is still special
Let's take our chance and fly away somewhere alone

It's been so long since we took the time
No-one is to blame
I know time flies so quickly
But when I see you darling
It's like we both are falling in love again
It'll be just like starting over

Pierwsza piosenka Yoko na albumie to Kiss Kiss Kiss. Warto zwrócić uwagę na to, że Japonka dużo uwagi poświęciła tu melodii i to zdecydowanie słychać, bowiem naprawdę wpada w ucho, a Ono śpiewa naprawdę dobrze, jak na swój skrzekliwy głos, nie dający wielu możliwości na popisy wokalne. Oczywiście pojawia się tu też jej charakterystyczne "zawodzenie", ale na szczęście tylko w tle, więc nie jest zbyt narzucające. Irytować może jedynie jej jęczenie, przywodzące na myśl orgazm, ale cała piosenka jest naprawdę w porządku, więc koniec końców, wypada to naprawdę fajnie.

Why death
Why life
Warm hearts
Cold darts

Kiss, kiss, kiss, kiss me love
I'm bleeding inside

Cleanup Time Lennon pokazuje już swoje bardziej surowe, rockowe oblicze. Mamy tu świetne gitary, podbijające dęciaki i znakomite wokale, które przywodzić mogą na myśl piosenki z Walls And Bridges. Uważam, że to najsłabszy numer Johna na płycie, jednak nawet mimo tego słucha się tego wspaniale i jest to rzecz zdecydowanie na poziomie. Świadczyć to więc może o jakości całości materiału.

Moonlight on the water
Sun light on my face
You and me together
We are in our place
The gods are in the heavens
The angles teat us well
The oracle has spoken
We cast the perfect spell

W rockowe klimaty wchodzi też Yoko za pomocą Give Me Something. Jest to rzecz, gdzie - oprócz ostrych gitar - nie brakuje też znakomitych wrzasków Ono, a całość mimo mocniejszego charakteru brzmi bardzo przystępnie nawet dla odbiorcy nie gustującego w podobnych klimatach, tym bardziej że trwa dość krótko (nieco ponad 1,5 minuty).

And I'll give you a heartbeat
And a bit of tear and flesh
It's not very much but while it's there
You can have it

Kontrastem dla niego może być I'm Losing You, czyli utwór w którym John nie jest już tak ślepo i bezkrytycznie zapatrzony w swoją wybrankę. Pojawia się tutaj niepewność i zawahanie, a także uczucie stopniowego porzucania go przez żonę. Piosenkę tę napisał czekając w domu na Yoko wraz z Seanem, a kiedy ta wróciła, nie zajęła się nimi, lecz kontynuowała prowadzenie interesów, tyle że z sypialni, a nie z biura. Wtedy właśnie Lennon poczuł, że coraz mniej dla niej znaczy i jego reakcją  na to była ta właśnie piosenka. Utwór wypada naprawdę znakomicie i słychać, że ex-Beatles pisał go pod wpływem targających nim emocji i rozterek. Dzięki temu brzmi bardzo prawdziwie i szczerze.

You say you're not getting enough
But I remind you of all that bad stuff
So what the hell am I supposed to do?
Just put a band-aid on it?
And stop the bleeding now
Stop the bleeding nowP
I know I hurt you then
But that was way back when
And well, do you still have to carry that cross?
Don't want to hear about it

Błyskawicznie odpowiada mu Yoko w I'm Moving On. Usprawiedliwia się przed Johnem i robi to w niemniej przekonujący sposób niż jej mąż. W ogóle warto zauważyć fakt, że piosenki Yoko są tu napisane w nieco innym stylu niż na Some Time In New York City. Nie są tutaj odrębną całością, a świetnie wpisują się w nieco bardziej przystępny, piosenkowy styl Lennona.

You didn't have to tell a white lie
You know you scored me for life
Don't stick your fingers in my pie
You know I'll see you through your jive
I want the truth and nothing more

Beautiful Boy (Darling Boy) rozpoczynają - tak jak w przypadku (Just Like) Starting Over - dźwięki dzwonka tybetańskiego. Piosenka, jak nie trudno się domyślić już po samym tytule, poświęcona jest synowi Johna, czyli Seanowi. Ma nieco orientalny wydźwięk (ukłon w stronę Ono?) i uroczą, acz nieprzesłodzoną melodię, która natychmiast wpada w ucho. Teraz Lennon na chwilę pochyla się nad swoją miłości do syna, zostawiając na chwilę jego oddanie wobec żony (choć jeszcze do tego wróci).

Before you cross the street
Take my hand
Life is what happens to you
While you're busy making other plans

Watching the Wheels to kolejny bardzo znany utwór z tego albumu. Tutaj John wyraża dumę z tego, że udało mu się nie wpaść w "pułapkę Elvisa", czyli nie zagubił się w świecie show-biznesu i zachował kontakt z rzeczywistością, potrafiąc rozdzielić to, co ważne i to, co ważniejsze. Jest to mój ulubiony kawałek z longplaya, nie tylko ze względu na znakomity, niejednoznaczny tekst, ale i świetną melodię i doskonałe wokale Lennona. Ta piosenka mogłaby spokojnie trafić na Imagine i nie odstawałaby poziomem od reszty.

People say I'm crazy doing what I'm doing
Well they give me all kinds of warnings to save me from ruin
When I say that I'm okay they look at me kind of strange
Surely you're not happy now you no longer play the game
People say I'm lazy dreaming my life away
Well they give me all kinds of advice designed to enlighten me
When I tell that I'm doing fine watching shadows on the wall
Don't you miss the big time boy you're no longer on the ball

Yes, I'm Your Angel otwiera kolarz dźwięków, dzięki którym przenosimy się do przyjemnej knajpki (powiedziałbym nawet, że herbaciarni). I w takiej też właśnie stylistyce utrzymany jest kolejny utwór Yoko, tj. rzeczy, którą spokojnie można by usłyszeć podczas siedzenia w knajpie. Pianino barowe, delikatne dęciaki i spokojny głos Ono. Japonka oznajmia tu, że doskonale zdaje sobie sprawę ze swojej wartości dla Johna, jednak nie wypada to tutaj ani trochę próżnie bądź też zarozumiale. Brzmi to jednak znakomicie i słucha się tego z przyjemnością.

Yes, I'm your angel
I'll give you everything
In my magic power
So make a wish
And I'll let it come true to you

Bezkonkurencyjny pod względem przebojowości na tej płycie pozostaje jednak wciąż Woman, czyli najbardziej melodyjny, szczery i ujmujący utwór z albumu. Lennon podobno napisał to w ciągu piętnastu minut. Mówił, że pewnego dnia po prostu spłynęła na niego świadomość tego, jak ważne w życiu są kobiety i jak wiele dają wszystkim mężczyzną (dlatego, szepcząc na początku utworu "for the other half of the sky" ma na myśli nie tylko Yoko, ale i Julię, Mimi i wszystkie kobiety w jego życiu). Postanowił więc podziękować im za to piosenką. Samo nagranie brzmi bardzo "beatlesowsko"; John kazał perkusiście grać "jak Ringo", a drugi wokal aż za bardzo przypomina harmonie wokalne, z których słynął Paul. Być może dzięki tej sentymentalnej nucie stało się to tak wielkim przebojem i do dzisiaj pozostaje jedną z najbardziej rozpoznawalnych piosenek Johna.

Woman, I know you understand
The little child inside of the man
Please remember my life is in your hand
And woman hold me closer to your heart
However distant don't keep us apart
After all it is written in the stars

Mimo dość ponurego nastroju, Beautiful Boys to szczery i prosty pean miłosny Yoko do Johna i Seana. Dla obu jest to jednak też zachęta, by nie bali się wciąż iść do przodu i odkrywania nowych terytoriów. Ze względu na niespotykany klimat, jest to moja ulubiona piosenka Ono na albumie.

You're a beautiful boy
With all your little ploys
Your mind has changed the world
And you're now forty years old
You got all you can carry
And still somehow empty
Don't ever be afraid to fly

Dear Yoko może wydawać się bliskim kuzynem Oh Yoko z Imagine. Mamy tu równie wesołą i optymistyczną melodię i tekst będący wyznaniem głębokich uczuć do Ono. Z tym, że piosenka z Imagine była prosta i nawet głupiutka, będąca wyznaniem beznadziejnie zakochanego Johna, niewidzącego wad wybranki. Tutaj natomiast jest to rzecz o wiele dojrzalsza, napisana przez mężczyznę zdającego sobie już sprawę z tego, jak ważna dla niego jest jego żona. Nie ujmuje to jednak nic z chwytliwości i lekkości tej kompozycji. Wypada to więc rewelacyjnie i optymistycznie.

Even after all these years
I miss you when you're not here
I wish you were here my dear Yoko
Even if it's just a day
I miss you when your away
I wish you were here today dear Yoko
Even if it's just one night
I miss you and I don't feel right
I wish you were here tonight dear Yoko
Even if it's just one hour
I wilt just like a fading flower
Ain't nothing in the world like our love dear Yoko

Mimo dość radosnej oprawy i optymistycznego tekstu, Every Man Has a Woman Who Loves Him nie wypada już tak optymistycznie. Może to kwestia tego, że głos Yoko najzwyczajniej w świecie niezbyt przystaje do radosnych kompozycji. Na szczęście Japonka zdaje sobie z tego sprawę i nie stara się na siłę brzmieć lekko i pogodnie. Dawkuje więc rozsądnie zamyślenie, ale i nie kadzi zanadto. Naprawdę dobry utwór.

Every woman has a man who loves her
Rise or fall of her life and death
If she finds him in this life time
She will know when she looks into his eyes

Why do I roam when I know you're the one
Why do I run when I feel like holding you

W tle Hard Times Are Over przez cały czas trwania utworu wybrzmiewa chór gospel. Co ciekawe, podczas rozgrzewki wokalnej, wszyscy członkowie chóru wzięli się nagle za ręce i zaczęli spontanicznie śpiewać melodię dziękczynną dla Boga. John był tak zachwycony tym śpiewem, że kazał włączyć nagrywanie i ten fragment udało się utrwalić w finalnej wersji nagrania. Potęguje on tylko podniosły i optymistyczny charakter tej piosenki śpiewanej przez Yoko. Czuć tu po prostu radość i nadzieję na następne dni. Ono jest szczęśliwa z tego, że wreszcie wszystko zaczyna się układać i teraz wszystko będzie dobrze. Jak wiemy, tak wcale nie było, a ta piosenka wypada dzisiaj nad wyraz przejmująco i smutno. O ile świeżo po wydaniu albumu mogło podnosić na duchu, tak dzisiaj ściska za serce.

It's been very rough
But it's getting easier now
Hard times are over, over for a while
The streams are twinkling in the sun
And I'm smiling inside
You and I walking together around the street corner


W przypadku ostatnich płyt często słuchacz zadaje sobie pytanie: czy artysta wiedział, że to już koniec? Czy jest to jego muzyczny testament? Jego pożegnanie z fanami? W przypadku Double Fantasy na każde z tych pytań można spokojnie odpowiedzieć: "nie". Sposób, w jaki zostało przerwane życie ex-Beatlesa świadczy o tym, że nie miał on zamiaru nigdzie się wybierać, a to jak radosny jest ten materiał sugeruje, że odnalazł wreszcie spokój i szczęście w życiu.
Double Fantasy nie jest płytą idealną. Są tu pewne uchybienia, a kompozycje nie są tak wyraziste jak na pierwszych dwóch albumach Johna (mam tu na myśli John Lennon/Plastic Ono Band i Imagine). Ale to bez znaczenia, bo ta płyta jest po prostu piękna. Piosenki Yoko znakomicie zazębiają się z utworami Lennona, tworząc dialog między dwoma kochankami. Oboje zdają się nawzajem sobie odpowiadać i dzięki temu materiał jest niezwykle spójny i jest znakomicie przemyślaną całością. Piosenki Ono są na tyle inne i melodyjne, że nie przeszkadza tu nawet jej nienajlepszy wokal. Nie są też w całkowitej opozycji do piosenek Johna, który pokusił się tutaj o napisanie znakomitych, ale nie przesłodzonych melodii. Uważam, że - podczas słuchania albumu - warto zapoznać się też z tekstami, bo ma tu miejsce nie tylko dialog muzyczny, ale i słowny. A oboje - zwłaszcza John - zrobili na tym polu naprawdę dobrą robotę. Nie daję tej płycie wysokiej oceny dlatego, że to ostatnia płyta Lennona i "tak wypada". Daję ją, bo moim zdaniem to naprawdę rewelacyjna płyta. Najlepsza od czasu Imagine.

Ocena: 8/10

1 komentarz:

"PWRϟUP" - ACϟDC [Recenzja]

Po tragicznej śmierci Bona Scotta w 1980 roku, zespół ACϟDC z pewnością nie miał z górki. Zdarzało się wiele zawirowań, jednak chyba kolejną...