poniedziałek, 6 stycznia 2020

"Past Masters" - The Beatles [Recenzja]


Wystarczy spojrzeć na dyskografię Rolling Stonesów, by przekonać się jak łatwo o bałagan w regularnych wydawnictwach zespołu. W latach 60. wydawane było zarówno edycje oryginalne (w tym wypadku: brytyjskie) albumów, jak i amerykańskie, które często różniły się tytułami, okładkami i doborem utworów. W wyniku kontraktu, zespół The Rolling Stones po dziś dzień nie może ujednolicić swojej dyskografii, w efekcie czego - by mieć pełny zestaw piosenek ukochanego zespołu - fani muszą kupić zarówno edycje brytyjskie, jak i amerykańskie. 
Gdy na rynek wkraczały płyty kompaktowe, postanowiono przyjąć oryginalne, brytyjskie wydania płyt The Beatles, jako te obowiązujące i ostateczne (chociaż edycje amerykańskie są regularnie wznawiane). By fani mogli mieć jednak pełen zestaw piosenek swoich idoli, trzeba było jednak obmyślić sprawę singli. W tamtych czasach bowiem single były nawet ważniejsze od samych albumów, gdyż trafiały one do szerszej publiczności; longplay'e były zdecydowanie droższe i nie każdego było na nie stać. Beatlesi robi jednak rzecz niepopularną, która bardzo cieszyła fanów, a mianowicie wydane na singlach piosenki nie były powtarzane na płytach długogrających. Wytwórni było to nie w smak, bo przecież łatwiej sprzedać album, gdy jest na nim hitowy singiel. Beatlesi nie chcieli jednak, by fani musieli płacić 2 razy za to samo. 
Przy reedycjach płyt stało się to jednak problemem. Nie chciano do oryginalnych longplay'ów dodawać singli, gdyż wychodzono z założenia, że te pierwsze stanowią odrębną i określoną całość i najczęściej single nie pasowałyby do reszty zawartości. (No, umówmy się, rolę odegrała tu też chęć większego zarobku). Zdecydowano się więc na kompilację. Tego samego dnia, 7 marca 1988 roku, wydano więc Past Masters: Volume One i Volume Two. Przy okazji kolejnego remasteru płyt Beatlesów (który, nawiasem mówiąc, jest w sprzedaży do dzisiaj), w 2009 roku, postanowiono z obu pojedynczych płyt złożyć album i wydać po prostu pod tytułem Past Masters. Początkowo trafiło to tylko do zestawu The Beatles: Stereo Box Set, który był zbiorem całej, zremasterowanej na nowo, dyskografii Beatlesów. Ostatecznie jednak trafił też niezależnie do sklepów.

Love Me Do to jedyny utwór Beatlesów nagrywany w trzech różnych składach. Najpierw z Pete'em Bestem (ich pierwszym perkusistą). George Martin nie był jednak zadowolony z jego gry i kazał zespołowi się go pozbyć. To nagranie miało miejsca 6 czerwca 1962 roku i można go posłuchać na albumie Anthology 1. Chociaż, na dobrą sprawę, była to raczej po prostu rejestrowana próba. Pierwsze "prawdziwe" nagranie odbyło się bowiem 4 września, już z Ringo za bębnami. Utwór zarejestrowano dopiero przy piętnastym podejściu i to właśnie ta wersja znajduje się na Past Masters. (Na Please Please Me słyszymy natomiast nagranie pochodzące z nagrań zrealizowanych z perkusistą sesyjnym, Andy'm White'em). Utwór oczywiście odniósł sukces (no, umiarkowany) i stał się pierwszym stopniem, który zaprowadził Beatlesów do wielkiej sławy. Po wsłuchaniu się możemy usłyszeć, że Paul zdaje się tu dość zdenerwowany. Powód tego stresu jest bardzo prosty; zespół bowiem rejestruje tutaj piosenkę ze zmienionym w ostatniej chwili rozłożeniem wokali. W oryginalnym zamyśle to Lennon miał zaśpiewać frazę "love me do" po zwrotce i dopiero grać główny motyw na harmonijce. Martin miał jednak inny pomysł; chciał, żeby harmonijka zabrzmiała jeszcze podczas śpiewania, więc poprosił Paula, by przejął tę frazę od Johna. McCartney oczywiście nie odmówił, jednak wspomina dziś z uśmiechem, jak bardzo się wtedy denerwował. Zapewniam, że znając genezę tego "drżącego" wokalu słucha się tej piosenki z jeszcze większym uśmiechem na twarzy. Jest to jeden z najbardziej rozpoznawalnych utworów Beatlesów, więc sądzę, że pisanie o nim nie jest tu więcej potrzebne (szczególnie, że moją opinię na temat tejże piosenki można przeczytać w recenzji płyty Please Please Me). Mistrzostwo w swoim gatunku i tyle.

Love, love me do
You know I love you
I'll always be true
So please, love me do

From Me To You to natomiast ich trzeci singiel, ale za to pierwszy, który zdobył szczyt list przebojów. Muszę się przyznać, że mam do niego wyjątkową słabość. Uwielbiam tę melodię, wokale i prosty, ale chwytliwy tekst. I jeszcze ta harmonijka... Ciężko mi być wobec niego obiektywnym, bo wracam do tej piosenki bardzo często i zawsze z jednakową przyjemnością.

If there's anything that you want
If there's anything I can do
Just call on me and I'll send it along
With love from me to you

Thank You Grl początkowo miało być singlem wydanym na fali popularności Please Please Me, ale John nie był co do tego przekonany, więc ostatecznie skończyło jako strona B singla From Me To You. Może i lepiej. Kawałek jest zdecydowanie mniej chwytliwy i po prostu słabszy. Czuć tu zalążki charakterystycznego dla Paula stylu, chociaż utwór przypisywany jest raczej Lennonowi. Nie jest to może jakiś kompletny niewypał, ale też nie ma za co chwalić.

Thank you girl for loving me
The way that you do
That's the kind of love
That is too good to be true
And all I gotta do
Is thank you girl, thank you girl

She Loves You. Czy ktoś nie zna tego kawałka? Nie sądzę. Beatlesi sporo mu wszakże zawdzięczają. Był to ich pierwszy singiel wydany poza granicami Wielkiej Brytanii, więc przedstawił ich też w Stanach Zjednoczonych. Jest to też ich najlepiej sprzedający się singiel. (Jeśli chodzi o Beatlesów, to sprzedażowo przebił to tylko Paul za sprawą swojego przeboju Mull of Kintyre). Jest to jeden z pierwszych mocniejszych utworów Beatlesów, dzięki czemu zaczęto kwalifikować ich jako zespół rockowy, aniżeli tylko popowy. Pomijając teraz wszelkie jego zasługi, jest to naprawdę niesamowita piosenka. Niech o sile tego numeru świadczy fakt, że gdy usłyszał go pewien nastolatek z Aston, zapragnął całe swoje życie związać z muzyką. Parę lat później chłopak ten stał się znany pod pseudonimem Ozzy Osbourne.

She says she loves you
And you know that can't be bad
Yes, she loves you
And you know you should be glad

I'll Get You to strona B singla She Loves You. I ponownie strona B wypada znacznie słabiej. Teoretycznie mamy tu wszystko, za co kochamy Beatlesów, jednak nie brzmi to przekonująco. Wypada wręcz bez przekonania, jak gdyby było pisane na autopilocie. Piosenka więc na minus, aczkolwiek nie ma też nad czym łamać rąk.

Imagine I'm in love with you
It's easy 'cause I know
I've imagined I'm in love with you
Many, many, many times before

Jeśli She Loves You wprowadziła Beatlesów do USA, to I Want To Hold Your Hand zapewniła im tam sukces. Do dziś jest to jeden z najpopularniejszych kawałków The Beatles. Nie bez przyczyny, bowiem jest to rzecz naprawdę znakomita. John wspomina, że pisał tę piosenkę siedząc na przeciw Paula i odpowiadali sobie nawzajem kolejnymi wersami. Piosenka ta to prawdziwa bomba energetyczna i robi wrażenie nawet prawie 60 lat od nagrania. Znakomita rzecz.

Oh, please, say to me
You'll let me be your man
And please say to me
You'll let me hold your hand

This Boy to strona B I Want To Hold Your Hand, jednak absolutnie nie zostaje w tyle. Jest to piosenka napisana przez samego Johna, na wzór Sonaty księżycowej Beethovena - utwór napisany jest na kilku dźwiękach, jednak pomiędzy nimi mamy bardzo ciekawe wstawki instrumentalne. Kawałek ten nagrano w piętnastu podejściach. Największe wrażenie robi na mnie mostek wyśpiewany samodzielnie i przejmująco przez Lennona. Rewelacja.

Oh, and this boy would be happy
Just to love you, but oh my
That boy won't be happy
'Till he's seen you cry

Komn, gib mir deine Hand. Piosenka ta nagrana została dla niemieckich fanów. Nie bardzo przepadam za tym językiem, więc oczywistym jest, że nie podchodzi mi też i ta wersja, aczkolwiek może to być fajny smaczek dla Niemców. Dla mnie jednak nie jest to nic ciekawego. Ot, ciekawostka. Nie będę też tu opisywać Sie Liebt Dich, bo mam o niej dokładnie to samo do powiedzenia.
Long Tall Sally to z kolei cover. A konkretniej: cover klasyka Little Richarda z roku 1956. Paul przyznawał, że wokalnie bardzo inspirował się tym właśnie artystą i w nagraniu tam słychać nie tylko te inspiracje, ale również jak świetnym wokalem dysponował McCartney. Lennon miał ciekawszą barwę, która bardziej nadawała się do śpiewania ostrych, rockowych kawałków i poruszających, przejmujących ballad. Uważam jednak, że bardziej techniczny wokal Paula zasługuje na więcej uwagi, gdyż umożliwiał mu zaśpiewanie praktycznie wszystkiego, czego dowód mamy właśnie w Long Tall Sally. Ciężko usiedzieć w miejscu, słysząc ten znakomicie zagrany i zaśpiewany rockandroll. Świetna rzecz, która wybija z butów.

Well long tall Sally built pretty sweet
She got everything that Uncle John needs
Oh baby

I Call Your Name to kolejny numer napisany właściwie samodzielnie przez Lennona, chociaż - by oddać sprawiedliwość - McCartney co nieco mu w tym pomagał. John oddał tę piosenkę zespołowi The Dakotas, którzy wydali to jako stronę B singla Bad To Me (również, swoją drogą, napisanego przez duet Lennon/McCartney). Lennonowi nie przypadło jednak to wykonanie do gustu i postanowił zrobić to po swojemu, więc nagrał to z The Beatles i wydał na EP-ce wraz z Long Tall Sally. W tym pojedynku zwycięzca może być tylko jeden, jednak nie jest to zdecydowanie I Call Your Name, bowiem mamy tu do czynienia ze słabym i bezbarwnym utworem, który nawet nie wpada w ucho. Szkoda miejsca na płycie na taki niewypał.

I call your name but you're not there
Was I to blame for being unfair
Oh I can't sleep at night
Since you've been gone
I never weep at night
If I can't go on

Slow Down to piosenka Larry'ego Williamsa, do którego Beatlesi zdawali się mieć szczególną słabość, bowiem w sumie porwali się na aż 3 jego piosenki. Dizzy Miss Lizzy, Bad Boy i właśnie Slow Down. Wypada to naprawdę fajnie i mocno. Lennon wydziera się jak trzeba i całość brzmi porywająco. Co ciekawe, piosenka nagrana była podczas sesji do A Hard Day's Night, jednak w wyniku decyzji o wydaniu całkowicie autorskiej płyty, nie mogła trafić na album. Wylądowała więc na stronie B singla Matchbox.

Well, I used to walk you home baby, after school
Carry your books home too
But now you got a boyfriend down the street
Baby what you're trying to do

Wspomniane Matchbox. To pierwszy singiel Beatlesów z wiodącym wokalem Ringo. Chociaż nie stało się to, oczywiście, bez powodu. Było to poniekąd odcinanie kuponów od popularności Starra w USA po jego znakomitej roli w filmie A Hard Day's Night. Jest to cover Carla Perkinsa (z którym Ringo mierzył się także przy okazji piosenki Honey Don't z albumu Beatles For Sale). Piosenka wypada nieźle i do dziś jest jednym z większych przebojów Starra i samych Beatlesów. Nie umiem trochę tego zrozumieć, gdyż ten utwór nie jest dla mnie jakoś bardzo zachwycający. Ot, przyjemny kawałek, ale bez rewelacji. Jak to Ringo.

I said I'm sittin' here watchin'
Matchbox hole in my clothes
I ain't got no matches but I sure
Got a long way to go

I Feel Fine rozpoczyna nieco bardziej eksperymentalny okres w karierze Beatlesów. Jest to jedno z pierwszych nagrań, w których słyszymy sprzężenia zwrotne gitary. Co ciekawe, efekt ten udało się Johnowi osiągnąć przypadkowo podczas pracy w studio. Pozostałym bardzo się spodobało i George Martin umieścił ten dźwięk na nagraniu. Piosenka napisana przez Lennona jest do dziś jedną z najbardziej chwytliwych i rozpoznawalnych w całym katalogu The Beatles. Wspomnę tylko nieśmiało, ze i jedną z tych najbardziej przeze mnie lubianych.

I'm so glad that she's my little girl
She's so glad, she's telling all the world

She's a Woman to zdecydowanie ciekawe nagranie, nie dziwi jednak fakt, że umieszczone zostało jako strona B singla I Feel Fine, bowiem przegrywa z nim na każdym froncie. Paul śpiewa tu bardzo fajnie, jest tu też ciekawy instrumental i przemyślana budowa. Jednak mniej to zapada w ucho, za mało tu charakterystycznej "beatlesowości" i w ogóle jakoś nie przekonuje mnie to w pełni. Lubię, ale nie przepadam.

She don't give the boys the eye
She hates to see me cry
She is happy just to hear me say
That I will never leave her

Bad Boy to - jak już wcześniej wspomniałem - cover Larry'ego Williamsa, tym razem śpiewany przez Johna. Tym razem też zdecydowanie mniej udany. Piosenkę nagrano tego samego dnia co Dizzy Miss Lizzy i początkowo miała ona trafić na album Help!, jednak ostatecznie skończyła na singlu. Piosenkę przed nagraniem Beatlesi mieli już ograną jak trzeba, gdyż wchodziła ona w skład ich setlisty podczas koncertów w Hamburgu we wczesnych latach 60. Utwór nagrano na prośbę wytwórni Capitol, która potrzebowała nowej muzyki od Beatlesów, by móc ich dalej promować w USA. Dostali więc... przyzwoicie odegrany rockandroll. Oznacza to jednak tyle samo co: wyprany z energii.

Well, in mama's head it's got to stop
Junior's head is hard as a rock
Now, junior, behave yourself!

W Yes It Is można dostrzec sporo podobieństw do This Boy, jednak to właśnie strona B singla I'm Down wydaje się nagraniem znacznie bardziej dojrzalszym. Mamy tu "potrójne" wokale w zwrotkach i solowo wyśpiewane przez Lennona mostki. John nie był z piosenki zbytnio zadowolony, lecz McCartney bardzo utwór chwalił, a Harrison mówił nawet, że zdecydowanie bardziej podoba mu się to niż same I'm Down. No, aż tak to bym tego nie ujął, ale rzeczywiście również uwielbiam ten numer. Bardzo kojące zwrotki kontrastują z emocjonalnie wykrzykiwanym refrenem. Znakomita rzecz.

"Please don't wear red tonight"
This is what I said tonight
For red is the color that will make me blue
In spite of you, it's true
Yes it is, it's true

I'm Down to z kolei rockowy McCartney w pełnej krasie. Piosenka początkowo wydana była na stronie B singla Help!, jednak uznano, że zasługuje ona na większa popularność, więc wydano ją jako osobny singiel. Piosenka ta udowadnia, że Beatlesi potrafili solidnie dać do pieca; to kolejny energetyczny kopniak, który znakomicie sprawdzał się w czasie koncertów. McCartney wydziera się na całe gardło, a Lennon i Harrison nie ustępują mu kroku, wyśpiewując świetną harmonię. Rewelacyjna rzecz i wspaniałe zakończenie pierwszej płyty.

We're all alone and there's nobody else
You still moan, "Keep your hands to yourself"


Płytę drugą rozpoczynamy jednym z najbardziej rozpoznawalnych gitarowych riffów w historii, a zarazem chyba najlepszym w całej karierze The Beatles. Day Tripper to kolejny wyśmienity rockowy kawałek, który wybija z butów. Swoim bluesowym sznytem przywodzić może na myśl nagrany zaledwie parę dni przed nim Drive My Car z albumu Rubber Soul. Omawiany tu utwór wypada jednak zdecydowanie lepiej. Uwielbiam ten kawałek i mimo wielokrotnego przesłuchania wciąż nie mam go dosyć.

She was a day tripper
A one wat ticket yeah
It took me so long
To find out, and I found out

Początkowo to właśnie Day Tripper miał być singlem wiodącym, więc rozpoczęto nagrywanie strony B. Jednak po ukończeniu We Can Work It Out Lennon stanowczo zaprotestował przeciwko temu, by ten napisany przez McCartneya utwór miał zostać zepchnięty na stronę B. Beatlesi, po raz pierwszy w swojej karierze, wydali więc singiel z podwójną stroną A. Piosenka ta to zdecydowanie kolejny wielki krok w kierunku rozwoju zespołu. W refrenie zmienia się przede wszystkim metrum, co wcale nie było tak często spotykane w muzyce rozrywkowej. Wielkie wyzwanie dla producenta i muzyków, ale wszyscy poradzili sobie z tym zadaniem znakomicie i piosenka wyszła perfekcyjnie. Singiel stał się numerem 1 zarówno w UK, jak i w USA. Nie dziwię się. Wybitna rzecz.

Life is very short and there's no time
For fussing and fighting my friend
I have always thought that it's a crime
So I will ask you once again

W 1966 roku Beatlesi postanowili też zacząć pisać piosenki, które opowiadałyby o czymś innym, niż tylko o miłości. Jednym z pierwszych (o ile nie pierwszym) utworem z tego nowe nurtu był kawałek Paula, Paperback Writer. Dodajmy, że ZNAKOMITY. Do dziś jest to jeden z najbardziej pamiętanych utworów zespołu. Wpadający w ucho refren, znakomite wokale i zagrany z pasją podkład. Wszystko, czego do szczęścia potrzeba.

If you really like it, you can have the rights
It could make a million for you overnight
If you must return it, you can send it here
But I need a break and I want to be a paperback writer

Rain to kolejny, jak na swoje czasy, prekursorski utwór. Można odnotować tu sporo podobieństw do I'm Only Sleeping wydanego na albumie Revolver. Również czuć tutaj silne wpływy LSD, a także rozważania nad odnalezieniem siebie w bezbrzeżnym wszechświecie. Muzycznie mamy tu natomiast śpiew Lennona do puszczonej od tyły taśmy podkładu.  Przyznam się szczerze, że w moim osobistym rankingu Paperback Writer nie przekonuje mnie aż tak bardzo, jak Rain. Rozumiem jednak, czemu Beatlesi zdecydowali o umieszczeniu tego kawałka na stronie B. Jest to bowiem piosenka zupełnie niekomercyjna i niestandardowa.  I to właśnie w tej "inności" tej piosenki brzmi cała siła. Znakomite.

Can you hear me
That when it rains and shines
It's just a state of mind
Can you hear me

Rockandrollowe fortepiano riffy to już jeden ze znaków rozpoznawczych kompozycji Paula. Lady Madonna ma bez wątpienia jeden z najlepszych i najbardziej rozpoznawalnych motywów w całej dyskografii Beatlesów. Zapadającą w pamięć melodię nuci się z Paulem już w trakcie pierwszego przesłuchania piosenki. Teraz parę słów na temat teledysku do tej piosenki. W początkowym zamyśle Beatlesi mieli po prostu wejść do studia i nagrać ten utwór, a nagrania z sesji miały być teledyskiem. W ostatniej chwili jednak John zdecydował, że nie będą pracowali nad Lady Madonna, ale nad jego Hey Bulldog. I tak oto w teledyskach do obu piosenek mamy użyte nagrania z tej samej sesji. Kończąc jednak temat piosenki: jest naprawdę rewelacyjna i w kategoriach rockandrollowego popu opartego na fortepianie może uchodzić nawet za jedną z najlepszych w gatunku.

Lady Madonna, children at your feet
Wonder how you manage to make ends meet
Who finds the money when you pay the rent?
Did you think that money was heaven sent?

Apogeum fascynacji George'a kulturą i muzyką wschodu. The Inner Light to zdecydowanie najmocniej osadzona w klimatach indyjskich w repertuarze zarówno Beatlesów, jak i samego Harrisona, oparta głównie na charakterystycznym instrumentarium i refleksyjnym tekście opartym o rozważania religii Hare Krishna. Jeśli ktoś nie lubi indyjskich naleciałości w twórczości George'a, to The Inner Light będzie dla niego nie do przejścia. Tak w zasadzie innym też może być ciężko. Nie byłem nigdy tak wielkim fanem Harrisona, jak jestem Lennona i McCartneya (z przewagą tego drugiego), ale ta piosenka naprawdę mi się podoba i jest wręcz jedną z moich ulubionych w całym katalogu zespołu. Ciekawa odmiana i interesujący zabieg. George, jak widać, korzystał z tego, że skoro Beatlesi osiągnęli już wystarczającą sławę, to mogą pisać i nagrywać co im się tylko podoba. Harrisona ciągnęło wówczas do tego, więc to zrobił. Mało tego, wydał nawet na stronie B singla Lady Madonna

Without going out of my door
I can know all things on Earth
Without looking out of my window
I could know the ways of Heaven
The father one travels
The less one knows
The less one really knows

Chyba największy przebój Beatlesów. A kto mógł napisać taki hit, jeśli nie McCartney? W 1966 roku John poznał Yoko, a w 1968 rozwodził się już z Cynthią. Najgorszej rozwód rodziców przeżywał ich syn, Julian. Paul więc napisał mu piosenkę na pocieszenie, która brzmieć miała: "Hey, Jules, don't make it bad, take a sad song and make it better". Ostatecznie zmienił jednak imię w piosence, bo źle brzmiała. I tak powstała Hey Jude. W chwili wydania był to najdłuższy singiel w historii. Dotychczas artyści raczej nie pokusili się o wydanie czegoś dłuższego niż 3 minuty. Beatlesi wydali natomiast singiel, który miał... ponad 7 minut. Mimo to radia musiały to puszczać, gdyż chóralne zaśpiewy porywały - i wciąż mogą porywać - nie mniej niż piękne zwrotki. Wspaniała piosenka. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia, czy Beatlesi będą żyć w świadomości społeczeństwa za 50 lat. Nawet gdyby świat już o nich zapomniał, to zaryzykuję stwierdzenie, że Hey Jude zostanie na zawsze.

So let it out and let it in, hey Jude, begin
You're waiting for someone to perform with
And don't you know that it's just you, hey Jude, you'll do
The movement you need is on your shoulder

Revolution to rewelacyjna strona B singla Hey Jude. Jest to charakterystyczny dla Johna protest-song. Tym razem skierowany jednak nie przeciwko decydentom, a protestującym, których metody niezbyt się Lennonowi podobały. Mamy tu ostre gitary, cięty tekst i przeszywający wokal Johna. Znakomite nagranie, choć ma się jak wół do karety do pięknego, melancholijnego Hey Jude ze strony A. Gdy przymkniemy jednak oko na tę niekonsekwencję, to ciężko się nie zachwycić.

You say you got a real solution
Well, you know
We'd all love to see the plan

W 1969 roku Paul robił wszystko, byle tylko sprawić, by zespół The Beatles znów zaczął działać sprawnie i by uratować go przed upadkiem. Wymyślił więc powrót do korzeni. Nie udało się jednak przekonać reszty do wyruszenia w trasę (najbardziej oponował Harrison), ale udało mu się namówić resztę do nagrywania, jak na początku kariery: "na sucho" i w kilku podejściach, bez zbędnych udziwnień studyjnych i niekończących się poprawek i nakładek. Efektem tych sesji miał być album o nazwie Get Back. McCartney błyskawicznie napisał więc piosenkę, która miała dać tytuł płycie. Przy nagrywaniu "Białego Albumu" atmosfera w studiu również była napięta, lecz nastrój poprawiła nieco wizyta gościa, Erika Claptona, który nagrał niezapomniane solo do piosenki While My Guitar Gently Weeps. Paul postanowił zaprosić więc tym razem do studia znakomitego klawiszowca Billy'ego Prestona, który zagrał rewelacyjne solo na tymże instrumencie w Get Back. Początkowo utwór miał jeszcze parę zwrotek, w których pojawiały się polityczne aluzje, jednak McCartney zdecydował sie ostatecznie ich nie umieszczać. Wracając jednak do piosenki: jest naprawdę znakomita. Rozpędzone zwrotki i wybuchowe zwrotki to prawdziwy dynamit. Jest to jeden z moich ulubionych utworów Paula i zawsze dodaje mi masę energii, która wręcz wylewa się z głośników podczas słuchania. Rewelacja.

Jojo was a man who thought he was a loner
But he knew it couldn't last
Jojo left his home in Tucson, Arizona
For some California grass

Don't Let Me Down to strona B singla Get Back. Piosenka miała trafić na album Let It Be, jednak - z niewiadomych dla mnie przyczyn - została odrzucona. Uważam to jeden za największych błędów Beatlesów, gdyż utwór ten mógłby tylko ponieść jakość wspomnianego longplaya. Istnieje kilka znanych wersji tej piosenki, jednak najpopularniejszą jest jednak chyba ta nagrana podczas ostatniego koncertu The Beatles na dachu siedziby Apple, w styczniu 1969 roku. I w tej piosence usłyszeć można Prestona na klawiszach. Świetny, rockowy kawałek.

I'm in love for the first time
Don't you know it's gonna last
It's a love that lasts forever
It's a love that has no past

Nagrywanie The Ballad of John and Yoko dowodzi, że muzyka jest jednak ponad podziałami. Po powrocie z Paryża, John napisał ostry, zgryźliwy tekst adresowany do wszystkich, którzy krytykowali Lennona i Ono za ich akcje pokojowe i za różne projekty. Póki piosenka była jeszcze aktualna, chciał szybko to nagrać i wydać jako singiel Beatlesów. Ani George'a ani Ringo nie było jednak wówczas na miejscu. Był tylko Paul, z którym stosunki John miał wówczas nienajlepsze, by delikatnie to ująć. Poprosił go jednak o pomoc, a McCartney nie wahał się ani minuty i od razu ruszyli do studia. John zaśpiewał więc, nagrał gitarę akustyczną i wiodącą, a Paul nagrał chórki, zagrał na basie, perkusji, fortepianie i marakasach. I tak oto we dwójkę nagrali piosenkę, która okazała się być ich ostatnim numerem 1 w Wielkiej Brytanii. Nagranie siłą szczerzy wypada dość surowo, jednak w tym jest cała jego siła i brzmi to bardzo dobrze i chwytliwie. Pełen zgryźliwości i ironii tekst jest znakomity i fajnie się po prostu tego słucha.

Christ, you know it ain't easy
You know how hard it can be
The way things are going
They're gonna crucify me

Słabsza natomiast jest strona B singla The Ballad of John and Yoko, czyli Old Brown Shoe Harrisona. George zagrał tu na gitarach i basie, Paul natomiast na fortepianie. W etapie postprodukcji gitara rytmiczna Johna została wycięta i zastąpiona organami, na których również zagrał "cichy Beatles". Piosenka jest jednak słabiutka. Nie ma o co się tu uchem zaczepić, a jej najlepszych fragmentem jest solo gitarowe.

I want a love that's right
But right is only half of what's wrong
I want a short haired girl
Who sometimes wears it twice as long

Chyba najbardziej poetycki tekst Lennona. Na Past Masters znalazła się również wczesna wersja Across the Universe nagrana z myślą o charytatywnej kompilacji Nothing's Gonna Change My World. Cóż mogę powiedzieć? Ta piosenka robi na mnie wielki wrażenie w każdej wersji. Tę rozpoczyna śpiew ptaków i trzepot skrzydeł, który łagodnie przechodzi w przetworzoną gitarę akustyczną i wokal Lennona. Piękna rzecz. Tego trzeba posłuchać, a szczególnie refrenów, w których wokalnie udzielają się... fanki Beatlesów. Pod studiem Abbey Road regularnie stała grupa wiernych fanek, które liczyły na spotkanie któregoś ze swoich idoli. Takie wielbicielki nazywano Apple Scruffs (tak, to o nich piosenkę nagrał George'a na album All Things Must Pass). Pewnego dnia do kilku z nich podszedł sam Paul McCartney i zapytał, czy nie chciałyby zaśpiewać w piosence, którą akurat Beatlesi nagrywają. Oczywiście dziewczyny zgodziły się bez wahania i tak oto stały się częścią Across the Universe.

Images of broken light which dance before me like a million eyes
They call me on and on across the universe
Thoughts meander like a restless wind inside a letter box
They tumble blindly as they make their way across the universe

Geneza powstania utworu Let It Be jest powszechnie znana, więc nie będę jej tu przytaczał (w razie gdyby ktoś nie znał, odsyłam do mojej recenzji Let It Be). Oszczędzę też sobie pisania oczywistych oczywistości, czyli mówienia o tym, jaka ta piosenka jest wspaniała. Bo jest, po prostu. 

And when the night is cloudy, there is still a light that shines on me
Shine on 'til tomorrow, let it be
I wake up to the sound of music, Mother Mary comes to me
Speaking words of wisdom, let it be

You Know My Name (Look Up the Number) to już oczywisty żart ze strony Beatlesów i - o dziwo - ulubiona piosenka Paula z całego katalogu zespołu. Pewnego dnia Lennon przyszedł do domu McCartneya i zobaczył na fortepianie książkę telefoniczną. Otworzył ją na losowej stronie, usiadł za klawiaturą i zaczął się wygłupiać. Paul zaczął mu wtórować i uznali, że to będzie świetny żart, jeśli umieszczą to na stronie B singla pompatycznego i majestatycznego Let It Be. No cóż, ja lubię muzyczne żarty, jednak ten jakoś ani do mnie nie przemawia, ani mnie nie śmieszy. A nawet nieco irytuję. 

Good evening and welcome to Slaggers
Featuring Denis O'Bell
Come on Ringo, let's hear it for Denis


Past Masters to prawdopodobnie najbardziej nierówna płyta Beatlesów i ocenienie jej jest niemałym wyzwaniem. Z jednej strony znajduje się tu porcja naprawdę wartościowej muzyki z najwyższej półki, jednak mamy tu też masę niewypałów i wypełniaczy, które napisane były tylko po to, by zapełnić czymś strony B singli. Album, koniec końców, oceniam jednak pozytywnie, gdyż dzięki niemu do swojej kolekcji można dołączyć tak wybitne utwory jak Rain, Day Tripper, We Can Work It Out czy Hey Jude. Najbardziej do gustu przypadła mi do gustu końcówka pierwszej płyty i większość drugiej, ale wynika to pewnie po prostu z faktu, że o wiele bardziej przemawia do mnie późniejsza odsłona Beatlesów (tak gdzieś od albumu Help!). Tak czy siak, było to wydawnictwo potrzebne, by uporządkować dyskografię The Beatles. Dobrze, że się ukazało i warto tego posłuchać, choćby po to by usłyszeć, że i poza longplayami zespół miał do zaproponowania mnóstwo wartościowej muzyki.

Ocena: 7/10


Past Masters: 93:29

CD 1:
1. Love Me Do - 2:24
2. From Me to You - 1:58
3. Thank You Girl - 2:04
4. She Loves You - 2:21
5. I'll Get You - 2:06
6. I Want to Hold Your Hand - 2:27
7. This Boy - 2:16
8. Komm, gib mir deine Hand - 2:27
9. Sie liebt dich - 2:20
10. Long Tall Sally - 2:03
11. I Call Your Name - 2:09
12. Slow Down - 2:56
13. Matchbox - 1:59
14. I Feel Fine - 2:20
15. She's a Woman - 3:03
16. Bad Boy - 2:21
17. Yes It Is - 2:43
18. I'm Down - 2:32

CD 2:
1. Day Tripper - 2:50
2. We Can Work It Out - 2:16
3. Paperback Writer - 2:19
4. Rain - 3:02
5. Lady Madonna - 2:18
6. The Inner Light - 2:37
7. Hey Jude - 7:08
8. Revolution - 3:25
9. Get Back - 3:15
10. Don't Let Me Down - 3:35
11. The Ballad of John and Yoko - 3:00
12. Old Brown Shoe - 3:18
13. Across the Universe - 3:49
14. Let It Be - 3:51
15. You Know My Name (Look Up the Number) - 4:19

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"PWRϟUP" - ACϟDC [Recenzja]

Po tragicznej śmierci Bona Scotta w 1980 roku, zespół ACϟDC z pewnością nie miał z górki. Zdarzało się wiele zawirowań, jednak chyba kolejną...